-
38 -
29 -
2464 -
146
2693 plików
15,48 GB
Burdeny wyszukuje efemerycznych momentów, kiedy to przestrzeń i czas oraz światło i struktura “są w pauzie”. Takie zjawiska następują każdego dnia, jednak bezkres nieba, oceanu, a także przekształcenia się jednej struktury w drugą są nieuchwytne i niedotykalne. Dlatego też fotograf z upodobaniem stosuje długotrwałą ekspozycję. Każde zdjęcie jest wynikiem kilkunastu-, a często kilkudziesięciominutowego naświetlenia. Końcowy efekt jest zatem zapisem przeszłości i teraźniejszości. Poszczególna chwila to warstwa nakładana na chwilę poprzednią. Burdeny mówi o płatach czasu z jakich składają się jego zdjęcia. Powstały obraz ucieleśnia wagę skumulowanego czasu i niekończącej się przemiany, a wspaniałość tkwi w nieustannym doświadczaniu takich zdarzeń. Fotografowanie chwil zawieszenia tworzy pytania - co było przedtem?, co nastąpi potem? Tymczasem fotograf uważa, że sens jego prac to wyłącznie się z tych uprzedzeń. Należy zrzucić ciężar napięcia tkwiący w tych specyficznych miejscach i w tym specyficznym czasie.
Niemal na każdym zdjęciu przestrzeń zostaje zakłócona świadectwem ludzkiej obecności. Widzimy pozostałości po budynkach, pylony, molo, faloochrony i inne masywne obiekty. Widać, że konsekwentnie zniewalają autora. Całą kolekcja wymusza na obserwatorze skupienie uwagi na szczególe i ruchu, świetle i cieniu, formie nieorganicznej i krajobrazie naturalnym. Burdeny ze swobodą kreuje nieprawdopodobne widoki. Zwykle prezentowane na planie kwadratu, zawsze umiejscowione pomiędzy dwoma kresami - kresem brzegu i nieuchronnym horyzontem (horyzontem zdarzeń?)
David Burdeny jest z wykształcenia architektem, co na pewno bardzo pomaga w “konstruowaniu” sceny przed obiektywem. W wielu 12 lat zaczął fotografować łąki i pastwiska, a zdjęcia samodzielnie wywoływał w zaimprowizowanej ciemni. Dojrzewając na kanadyjskich preriach zauważył, że horyzont jest nieodłącznym elementem rozległych przestrzeni. To w oparciu o linię widnokręgu krajobraz wydawał mu się zaplanowany w najdrobniejszych szczegółach. Natomiast każdy nienaturalny element natychmiast przykłuwał spojrzenie wywołując zakłócenie. Słupy telefoniczne przenikając dal, pociąg jadący na skraju horyzontu, czy samotnie stojący silos wywoływały w jego oczach wrażenie nieuprawnionej ingerencji. Rółnież od początku fascynował go długi czas ekspozycji. Szybko zauważył, że dzięki tej technice rejestruje to, co często nieuchwytne dla oczu. W powyższych doświadczeniach łatwo doszukać się głównej inspiracji i filozofi późniejszej działalności. Fotografie Burdeny’ego skłaniają do porzucenia codziennego sposbu postrzegania i klasyfikacji zjawisk. Krytycy postrzegają jego dorobek jako minimalistyczne kontemplacje rzeczywistości i złowieszcze piękno emanukące ze zdjęć. Nie wiem dlaczego, ale mnie osobiście sceny na fotografiach skojarzyły się z powiedzeniem E. Aldrina w chwili zejścia na powierzchnię Księżyca beautiful view … magnificant desolation.
http://www.davidburdeny.com/
- sortuj według:
-
0 -
71 -
0 -
0
71 plików
2,29 MB