Weber David, White Steve - Powstanie.pdf
-
Agent przyszłości -
Ale jazda! -
Alex -
Alphas -
American Horror Story -
Amerykański tata -
Aniołki Charliego (1976) -
Aniołki Charliego (2011) -
Aniołki z piekła rodem -
Ben i Kate -
Biały kołnierzyk -
Blue Mountain State -
Bogowie muszą być szaleni -
Buffy - Postrach wampirów -
Być człowiekiem -
Być jak Erica -
Byle do przodu -
Byli -The Exes -
Caprica -
Cobra 11 -
Cougar Town - Miasto kocic -
Crusoe -
Człowiek cel -
Dochodzenie -
Dollhouse -
Domowy front -
Dziewczyny - Girls -
Gdzie pachną stokrotki -
Gra pozorów -
Haven -
Homeland -
Hope & Faith -
Hoży doktorzy -
Impersonalni -
Inna - Awkward -
Joey -
Najgorszy tydzień - Worst Week -
Sezon 1 -
Sezon 2 -
sezon 3 -
Sezon 3 -
Sezon 4 -
Sezon 5 -
sezon 6 -
Sezon 6 -
Sezon 7 -
Sezon 8 -
Sezon 9 -
Technicy - magicy - The IT Crowd -
Zemsta - Revenge
Rasy, które rządzą Galaktyczną Federacją, wiedzą, że ich przewaga nad niższymi gatunkami, uwiązanymi do macierzystych systemów z powodu opóźnienia technologicznego, ciągle się zwiększa... i dbają o to, aby fakt ten pozostawał niezmienny. To małe, zgrabne oszustwo, sfałszowana gra, w której wygrać mogła tylko Federacja, trwała od setek tysięcy lat, i nikt nie był w stanie rzucić wyzwania Galaktycznym. Jednakże wszystko, co dobre kiedyś się kończy i Galaktyka popełniła jeden błąd. Na początku nie wydawał się aż tak okropny. Jedna z gildii kupiła sobie rzymski legion, aby używać go jako oddziału niewolnych siepaczy w prymitywnych światach, w których nie należy posługiwać się zaawansowaną technologią przy wymuszaniu umów handlowych. Rzymianie byli dobrzy w swoim rzemiośle i kolejna, rywalizująca z powyższą gildia uznała, że jedynym sposobem na osiągnięcie wymiernego zysku jest zdobycie podobnego oddziału. Na nieszczęście rzymskie legiony nie były już dostępne, tak więc rywalizująca gildia musiała zadowolić się angielskimi łucznikami, którzy właśnie szykowali się do bitwy pod Crecy. Rzymskie legiony to niebezpieczna zabawka, ale angielscy łucznicy okazali się jeszcze gorsi. Być może zajmie im to setki lat, ale Galaktyka niebawem odkryje, co ją czeka, kiedy miecz zostanie wyciągnięty z kamienia.
Kolejny słoneczny dzień na Marduku. Książę Roger Ramius Sergei Alexander Chiang MacClintock ma za sobą naprawdę paskudny rok. Nie dość, że był rozpuszczonym, rozkapryszonym książątkiem, któremu nikt nie ufał i z którym nikt nie chciał mieć nic wspólnego… Nie dość, że został wysłany z bezsensowną misją dyplomatyczną – czyli po prostu usunięty z drogi – w obstawie marines, którzy go nienawidzili i nim pogardzali… Nie dość, że został uznany za martwego i uwięziony niemal na rok na piekielnej planecie, gdzie musiał wraz z tymi samymi marines przebijać się przez zastępy krwiożerczych bestii, morderczych tubylców i nieustanne deszcze, aby dotrzeć do jedynego kosmicznego portu… który okazał się być w rękach najgorszych wrogów Imperium… Jakby tego wszystkiego nie było dość, odkrył, że jego przeznaczeniem jest zostać księciem-wojownikiem; jego żołnierze także się o tym przekonali. Do tego księciem dręczonym poczuciem winy za śmierć blisko stu marines… śmierć będącą jedynie skutkiem niepotrzebnych politycznych rozgrywek. Ale ani Roger, ani jego marines, ani ich sprzymierzeńcy nie wiedzą, że bitwa o wydostanie się z Marduka to dopiero początek. A książę nieprędko będzie miał okazję rozmawiać z cesarzową – swoją matką. Ale to nic. Bo galaktyka jeszcze nie wie, że niedługo dostanie świeży dowód prawdziwości znanego od dawna truizmu: Nie warto zaczynać z MacClintockiem.
Roger Ramius Sergei Chiang MacClintock nie rozumiał. Był młody, przystojny, dobrze zbudowany, świetnie się ubierał. Był trzeci w kolejce do Tronu Ludzkości… dlaczego więc nikt na Dworze mu nie ufał? Dlaczego nawet jego matka, Cesarzowa, nie chciała wyjaśnić, czemu nikt mu nie ufa? Dlaczego na Dworze nie wolno było nawet wymawiać imienia jego ojca? Dlaczego matka postanowiła wysłać go na zapomnianą przez Boga i ludzi planetę, na pokładzie statku niewiele lepszego od starego frachtowca, by reprezentował ją podczas lokalnego święta, bardziej odpowiedniego dla trzeciego zastępcy podsekretarza stanu? Nie powinno nikogo dziwić, że ktoś z jego pozycją zaczął zachowywać się jak rozkapryszony, myślący tylko o sobie, rozpuszczony bachor. Co innego mógł zrobić ze swoim życiem?
Są takie dni, że po prostu nie warto wychodzić ze śpiwora. Nie chodzi nawet o to, że książę Roger i pozostała przy życiu resztka jego gwardii utkwili na pełnej barbarzyńców planecie. Czy o to, że zaczynają powoli nie wytrzymywać tempa wydarzeń. Czy o to, że wciąż mają przed sobą pół świata do przebycia. Czy nawet o to, że właściwie nie mają już amunicji do karabinów śrutowych i plazmówek, a pieniądze skończą im się lada dzień. Jasne, to wszystko są kłopotliwe sprawy, ale prawdziwym problemem jest coś zupełnie innego. Prawdziwym problemem jest to, że Roger się zakochał. W jednej z członkiń swojej obstawy. A ich romans nie toczy się najpomyślniejszym torem. Chrystebestie? Jasne. Ćmy wampiry? W porządku. Hordy wrzeszczących barbarzyńców? Nie ma sprawy. Ale skaczący sobie do oczu Nimashet Despreaux i książę Roger Ramius Sergei Chiang MacClintock – to już poważne zagrożenie. A to tylko początek… Żeby dotrzeć do odległego portu kosmicznego, który jest ich jedyną drogą ucieczki z planety, będą musieli walczyć z rozwścieczonymi potworami, wysiedlonymi najemnikami, fanatykami religijnymi i hordą barbarzyńców, która mogłaby zawstydzić Hunów. Po drodze będą musieli odtworzyć przebieg Reformacji, Renesansu i Rewolucji Przemysłowej, i to w kontekście, z którym będą mogli sobie poradzić ich czwororęcy, rogaci miejscowi sprzymierzeńcy rozmiarów niedźwiedzia grizzly. Jako najbardziej elitarni, najbardziej wszechstronnie uzdolnieni i utalentowani, a co najważniejsze, najtwardsi ochroniarze w ludzkim kosmosie będą musieli wykorzystać całą swoją wiedzę i doświadczenie. Najtrudniejsze zadanie – co zrobić, żeby Roger i Nimashet nawzajem się nie pozabijali.