Piotr Wolwowicz- Oryginał POLSAT-SZAJS.mp4
-
_Oszustwa - uważaj -
11 listopada -
ALE SŁODKI DZIEŃ -
Boże Narodzenie (i Mikołaj) -
Boże Narodzenie i Nowy Rok retro -
Cała prawda o kaloriach -
Cała prawda o lekarstwach -
Churchill i faszystowski spisek -
Dekada odkryć -
Delfiny z Zatoki Rekina -
Do uporządkowania -
Ewa Demarczyk -
Jesienne -
Kawa -
Kawa czy herbata -
Kawa i coś do kawy-foto -
Kawcia -
kawowo -
Kawunie i podobne -
Kawunie, herbatki i in -
Konspiracje, globalizacja-warto przeczytać -
KSIĘŻA NIEZŁOMNI -
Leszek Długosz -
lody -
Magda Umer -
Mapa ginącego świata -
Marek Grechuta -
Miłego dnia -
Miłego popołudnia -
Miłego weekendu -
Miłego wieczoru -
Nowy Rok -
Obrazki -
Obrazki r z przesłaniem -
POEZJA ŚPIEWANA -
RELIGIJNE -
Różne -
Rzym - ukryte miasto -
Stachura -
Swięta -
Świąteczne -
Uzależnieni od tabletek -
Wielkanoc -
Wiosenno-letnie -
Władimir Bukowski -
Wszystkich Świętych -
Zbudować zamek -
Zdrowie-warto przeczytać -
Zima w ogniu - Walka o wolność Ukrainy -
Zimowe
Ojczyzna moja — to malowane łany,
Wierzby szarpiące całunami chmur,
To błękit fali srebrną pianą tkany,
To czarne hałdy i zielony bór.
Ojczyzna moja — to cisza wiejskich krzyży,
Ufne bociany z niespalonych strzech,
To uśmiech matki, kiedy się przybliży
Do szkolnych okien, kędy płynie śmiech.
Ojczyzna moja — to niespętane słowo,
Spiżowych haseł modlitewny dźwięk,
To myśl radosna, że już ponad głową
Nie załopoce czarnym skrzydłem lęk.
Ojczyzna moja — to bratni uścisk ręki...
Znad kielni ,pługa ...sponad wag i piór
Te same rytmy serca i piosenki
Jednakich synów i jednakich cór...
Ojczyzna moja - to kęs pszeniczny chleba
Podany głodnym z wszystkich świata dróg
Słoneczna przystań na drodze do nieba
Statek dla bożych i człowieczych sług..
Takiej Ojczyzny daj nam dożyć Boże
I znowu stanąć w progu naszych chat
Wiemy ,że Dobroć Twa rozwalić może
Gmachy obłudy w plątaninie krat ...
„Pieśń o fladze” Konstanty Ildefons Gałczyński, 1944
Jedna była - gdzie? Pod Tobrukiem. Druga była - gdzie? Pod Narvikiem. Trzecia była pod Monte Cassino. A każda jak zorza szalona, biało-czerwona, biało-czerwona, czerwona jak puchar wina, biała jak śnieżna lawina, biało-czerwona. Zebrały się nocą flagi. Flaga fladze dodaje odwagi: - No, no, nie bądź taka zmartwiona. Nie pomogą i moce piekła: jam ciebie, tyś mnie urzekła, nie zmogą cię bombą ni złotem i na zawsze zachowasz swą cnotę. I nigdy nie będziesz biała, i nigdy nie będziesz czerwona, zostaniesz biało-czerwona jak wielka zorza szalona, czerwona jak puchar wina, biała jak śnieżna lawina, najukochańsza, najmilsza, biało-czerwona. Tak mówiły do siebie flagi i raz po raz strzelił karabin, zrobił dziurę w czerwieni i w bieli. Lecz wołały flagi: - Nie płaczcie! Choćby jeden strzępek na maszcie, nikt się zmienić barw nie ośmieli. Zostaniemy biało-czerwone, flagi święte, flagi szalone. Spod Tobruku czy spod Murmańska, niech nas pędzi dola cygańska, zostaniemy biało-czerwone, czerwone jak puchar wina, białe jak śnieżna lawina, biało-czerwone. O północy przy zielonych stolikach modliły się diabły do cyfr. Były szarfy i ordery, i muzyka i stukał tajny szyfr. Diabły w sercu swoim głupim, bo niedobrym rozwiązywały biało-czerwony problem. Łkała flaga: - Czym powinna zginąć, bo jestem inna? Bo nie taka dyplomatyczna, bo tragiczna, bo nostalgiczna, ta od mgieł i od tkliwej rozpaczy, i od serca, które nic nie znaczy, flaga jak ballada Szopenowska, co ją tkała sama Matka Boska. Ale wtedy przyszła dziewczyna i uniosła flagę wysoko, hej, wysoko, ku samym obłokom! Jeszcze wyżej, gdzie się wszystko zapomina, jeszcze wyżej, gdzie jest tylko sława i Warszawa, moja Warszawa, Warszawa jak piosnka natchniona, Warszawa biało-czerwona, biała jak śnieżna lawina, czerwona jak puchar wina, biało-czerwona, biało-czerwona, hej, biało - czerwona.