Ya-soo ( Running Wild ) 2006 kryminał.divx

Jang Do-young ( grany przez Sang-woo Kwone ) to szalony, narwany i pozbawiony skrupułów policjant oraz Oh Jin-woo ( Ji-tae Yu ) jako stateczny, uporządkowany, nieprzekupny prokurator. Po drugiej "strony barykady" Yang Ki-taek ( grany przez Kil-Kang Ahna ), gangster z wizją dojścia do świata polityki. Nie trzeba być omnibusem, żeby domyśleć się o co w tym wszystkim będzie chodziło. Drogi tych dwóch połączą się aby stawić czoło temu jednemu - złemu... Nie będę opisywał szczegółów filmu, gdyż może za dużo wyjaśnić ( a kinie sensacyjnym nie oto chodzi, aby podać wszystko "na talerzu" ) Skupię się tylko, na mojej własnym odczuciu, ocenie.
Zacznę nietypowo - od gry aktorów. Ji-tae Yu to już nie ten sam aktor ( rewelacyjny ), który grał w moim ulubionym Oldboyu i fantastycznym Natural City. Widać, że powodzi mu się w życiu, czego dowodem są te dodatkowe kilogramy na twarzy i na brzuchu. Razem z tym idzie także dość schematyczna, chyba niewykorzystana lecz i tak nienajgorsza gra aktorska. Bo plamę pierwszeństwa ma Sang-woo Kwone. Zupełny niewypał... Gościa tłuką kijami, nogami, pięściami a on za każdym razem rzuca się na nich z krzykiem i ze zdwojoną siłą jak nasza husaria pod Wiedniem w 1683 roku. Na dokładkę za jednym razem wypija pełną szklankę ( 250ml. ) wódki czy mocnej sake. I zaraz dowiadujemy się, że tęskni za normalnym życiem i nie wie jak smakuje miłość.
Za to Kil-Kang Ahn, zagrał naprawdę rewelacyjnie. Wyrafinowany, tajemniczy, mający swoje reguły i przekonywujący gość... Świetnie przedstawiona postać i tylko szkoda, że nie miał równie dobrych przeciwników.
A reszta ? Akcja dość szybka, muzyka podkreślająca to co widzimy, zdjęcia nawet ciekawe. Samą fabułę filmu można by było lepiej wykorzystać, bardziej rozbudować niektóre wątki.