-
150 -
2366 -
1694 -
523
5419 plików
994,96 GB
• Symphonicities - dziesiąty album studyjny brytyjskiego wokalisty i instrumentalisty Stinga. Wydawnictwo ukazało się 13 lipca 2010 roku nakładem wytwórni muzycznej Deutsche Grammophon. Na album składają się przearanżowane kompozycje z okresu solowej działalności muzyka oraz z okresu występów w formacji The Police.
Gatunek: muzyka poważna, rock alternatywny, indie rock, adult alternative pop, adult alternative rock
Długość 55:39
Wytwórnia: Deutsche Grammophon
Producent: Sting, Rob Mathes
Od jakiegoś czasu da się zauważyć w twórczości Stinga pewien sentyment do muzyki klasycznej. Dobrym tego przykładem jest jego ostatnia "zimowa" płyta, na której artysta sięgnął do repertuaru muzyki dawnej, madrygałów i hymnów, z towarzyszeniem zespołu instrumentów dawnych. Tym razem postanowił posłużyć się nieco większym zespołem –Royal Philharmonic Concert Orchestra - jedną z najlepszych orkiestr symfonicznych na świecie.
Pomysł na pracę z orkiestrą symfoniczną w głowie Stinga zrodził się już dwa lata temu, po koncertach z Chicago Symphony Orchestra i Philadelphia Orchestra. O tym, jak dramatyczne w skutkach mogą być konfrontacje muzyka rockowego (nieważne czy chodzi o rock alternatywny, progresywny, symfoniczny czy jakikolwiek inny) z symfoniką, przekonaliśmy się po premierze ostatniego krążka Petera Gabriela. Ten, przy moim ogromnym szacunku do artysty, trzeba nazwać wyjątkowo ciężkim do strawienia. Aparat orkiestry symfonicznej ma pełne prawo do zdominowania formy i trzeba sporego wyczucia czy subtelności, by umieć nad nim zapanować.
Czego, zdaje się, Stingowi nie brakuje.
Na "Symphonicities" orkiestra funduje ciekawe tło i wypełnienie, nadaje utworom innego - raz soczystego, a raz bardziej finezyjnego - kształtu. Dodatkowym atutem albumu jest fakt, iż Sting do repertuaru orkiestrowego wybrał te kompozycje, które już w swojej pierwotnej formie miały charakter dość symfoniczny – jak chociażby "Englishman In New York", "When We Dance" czy "You Will Be My Ain True Love". W balladach orkiestra pełni funkcję zmiękczającego puchu, potęguje ich nastrojowość, dodaje romantycznego wyrazu. Nie przesadzę chyba jeśli tak skonstruowany klimat ochrzczę "soundtrackowym".
Aranżerom Stinga - Davidowi Hartley i Stevenowi Mercurio - w nowych wersjach utworów, a Stingowi w samym wokalu, udało się uniknąć patosu, który w takim zestawieniu jest bardzo prawdopodobny i bardzo niebezpieczny. Z kolei w kompozycjach oryginalnie dynamicznych to nie utwory zmieniają swoje oblicze, a sama orkiestra przybiera rolę zespołu rockowego. Impulsywne sautillé smyczków, flatter la corde mają imitować ostrość elektrycznych gitar, do tego nie brakuje też perkusji i wyrazistego basu, ale za to zastosowano śladowe ilości brzmienia instrumentów dętych. Te główną rolę odgrywają w momentach lirycznych, do których zdecydowanie bardziej pasują. Największą metamorfozę osobowości przeszedł hit "Roxanne", w którym Sting zrezygnował z rozdzierającego emocjonalnego śpiewu na rzecz słodkiego i melancholijnego stylu, za to wtórują mu piękne sola wiolonczeli i klarnetu. Ortodoksyjnym fanom utworu o pięknej jawnogrzesznicy może się to jednak nie spodobać. Do mnie też bardziej przemawia ta bardziej agresywna odsłona "Roxanne".
Sting, jego utwory i orkiestra symfoniczna osiągnęli efekt wyjątkowo spójny i dobrze brzmiący. Stare hity zostały muśnięte odświeżającym sznytem, otrzymały coś w rodzaju drugiej młodości. Album na wysokim poziomie, a przy okazji taki, którego po prostu dobrze się słucha. Nawet, jeśli muzyka symfoniczna nie leży w naszym ulubionym repertuarze.
Lista utworów:
1."Next to You" – 2:30
2."Englishman in New York" – 4:23
3."Every Little Thing She Does Is Magic" – 4:56
4."I Hung My Head" – 5:31
5."You Will Be My Ain True Love" – 3:44
6."Roxanne" – 3:37
7."When We Dance" – 5:26
8."The End of the Game" – 6:07
9."I Burn for You" – 4:03
10."We Work the Black Seam" – 7:17
11."She's Too Good for Me" – 3:03
12."The Pirate’s Bride" – 5:02
- sortuj według:
-
0 -
4 -
0 -
10
15 plików
97,39 MB