-
148775 -
63315 -
98411 -
132961
470739 plików
76514,03 GB
Przemówienie • specjalnie dla www.michalkiewicz.pl • 18 czerwca 2010
(Przemówienie wygłoszone przez Stanisława Michalkiewicza 17 czerwca br. na wiecu wyborczym Janusza Korwin-Mikke na Placu Zamkowym w Warszawie, wzbogacone o nowe wątki – specjalnie na stronę.
Szanowni Państwo!
Znacie pewnie historię, jak to na Placu Świętego Piotra w Rzymie odbywała się inauguracja pontyfikatu nowego papieża. Piękna pogoda, papież zasiadł na majestacie, dostojne grono kardynałów oddaje mu hołd, biskupi z całego świata otaczają papieski tron, śpiewają chóry, pięknie prezentują się królowie, prezydenci, generalicja, dyplomaci - i rzesze publiczności wypełniającej Plac. W tłumie – dwaj Żydzi, tak jak wszyscy oczarowani pięknem uroczystości. W pewnej chwili jeden mówi do drugiego: a zaczynali od Dzieciątka i stajenki.
Starożytni Rzymianie, którzy każde spostrzeżenie potrafili zawrzeć w postaci pełnej mądrości sentencji zauważyli, iż omnia principia parva sunt – co się wykłada, że każde początki są skromne. Więc jak to dobrze, że pierwszych chrześcijan nie konfundowały te skromne początki – bo gdyby ich konfundowały, to tak, jak się zaczęło od Dzieciątka i stajenki – to na Dzieciątku i stajence by się skończyło – a może nawet jeszcze gorzej – bo na szubienicy. Stąd płynie wskazówka również dla nas, byśmy nie poddawali się propagandzie „zmarnowanego głosu”, którą podczas każdych wyborów częstują nas i faszerują przedstawiciele i liderzy partii uznających się za poważne. Namawiają oni nas, byśmy nie kierowali się dobrem narodu, dobrem państwa, ani nawet własnym sumieniem – bo wtedy – powiadają – zmarnotrawimy nasz głos. Namawiają nas, byśmy popierali tego, który ma szanse wygrać. Może to i dureń, albo nawet szubrawiec – ale ma szanse - i to wyrównuje wszystkie braki.
Również i te wybory mają swoich dwóch faworytów. Oni – we własnym i w upowszechnianym mniemaniu – mają największe szanse. Taki jest rozkaz i my mamy mu się podporządkować. Najwyraźniej i faworyci i ich impresariowie uważają, że wiedzą o nas i o naszych zachowaniach więcej, niż my wiemy o sobie sami. Być może to prawda, ale jeśli tak, jeśli wyniki głosowań są znane z góry, jeśli propaganda potrafi wzbudzić w nas odruchy przewidywalne, niczym u psa Pawłowa - to wszystkie wybory, podobnie jak cała polityczna demokracja, zaczynają wyglądać bardzo podejrzanie. Ale tej wątpliwości my tutaj nie rozstrzygniemy, więc tylko ją sygnalizuję. Chciałbym natomiast zwrócić uwagę na deklaracje ważnych ludzi z politycznego zaplecza faworytów oraz deklaracje ich samych. Oto generał Marek Dukaczewski, szef Wojskowych Służb Informacyjnych, których wprawdzie już „nie ma”, ale które mimo to okupują sobie w najlepsze całe nasze państwo, oświadczył, że w przypadku wygranej pana marszałka Bronisława Komorowskiego, z radości otworzy sobie szampana. I słusznie – bo w osobie prezydenta Bronisława Komorowskiego okupująca Polskę razwiedka zyska dodatkowe narzędzie ręcznego sterowania. Z kolei rywal marszałka Komorowskiego, prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński nawołuje do zakończenia „wojny polsko-polskiej”, to znaczy wyraża nadzieję, że w przypadku jego zwycięstwa dojdzie do zawarcia politycznego porozumienia miedzy PiS i PO – takiej wielkiej koalicji. Skoro tak, to może ten cały konflikt, w jaki obydwaj próbują nas wciągać, sprawiając wrażenie, że gdyby mogli, to utopiliby się w łyżce wody – że to wszystko, to tylko komedia?
Stan naszego państwa, który budzi nasz niepokój i powszechne niezadowolenie, jest rezultatem wydarzenia, jakie miało miejsce 4 czerwca 1992 roku. Wtedy, z inicjatywy ówczesnego posła Janusza Korwin-Mikke, została podjęta próba ujawnienia komunistycznej agentury w strukturach państwa po to, żeby uwolnić państwo spod jej okupacji. Jak wiemy, próba ta zakończyła się niepowodzeniem i w rezultacie całe państwo wraz z jego zasobami i zasobami obywateli, przez 20 lat agentura przekształciła w swoje żerowisko. I zwróćcie Państwo uwagę, że przez te lata wielkie ugrupowania, co to „miały szanse”, nie położyły temu kresu – i teraz chcą się tylko „pięknie różnić”, to znaczy – w tej sprawie nie różnić się wcale. I dlatego nasi okupanci nie tylko pozwalają im „mieć szanse”, ale nawet w tym celu dzielą się z nimi pieniędzmi zrabowanymi podatnikom.
Janusza Korwin-Mikke poznałem w ważnym dla mnie momencie – kiedy byłem internowany w Białołęce w stanie wojennym. Poznałem go, jako człowieka ideowego, którym pozostał do dnia dzisiejszego i jako człowieka, który uprawia najtrudniejszy rodzaj patriotyzmu. Nie puste deklamacje, tylko poszukiwanie sposobów, które przyniosłyby naszemu państwu siłę, a naszemu narodowi – wolność i dobrobyt. Wzbudza to czujność i niechęć naszych okupantów, którzy robią wszystko, by jego i takich jak on, zepchnąć na margines życia publicznego. Żeby przekonać nasz wszystkich, że to nie ma szans. Co innego, gdyby przeszedł na ich stronę. Ooo, wtedy natychmiast by się okazało, jakie to wielkie ma szanse. Kto wie, czy nie większe od aktualnych faworytów, co to tak pięknie się różnią. Ale on na tamtą stronę nie przechodzi. Bo on chce naprawdę położyć kres tej okupacji Polski. A w jaki sposób zamierza to zrobić – to on sam najlepiej Wam powie.
Proszę Państwa – przed Wami – Janusz Korwin-Mikke!
Stanisław Michalkiewicz
- sortuj według:
-
0 -
0 -
63 -
5
71 plików
4,7 GB