hqdefault.jpg
-
!■ Martynka mp3 -
& Klub 7 przygód -
_DZIECIĘCA - MŁODZIEŻOWA -
₪ POLSKA -
00 - Teatr Telewizji [lista 100] -
1Różni wykonawcy (Świat) -
Ania Shirley -
Bahdaj -
Broszkiewicz -
Burt Bacharach's 60 Greatest Hit Songs -
CD dzieci -
cd dzieci -
cd1 -
Cd1 -
cd2 -
Cd2 -
cd3 -
cd4 -
Cd5 -
Deotyma -
Domanska -
Dzieci wiedzą lepiej -
Generator Sampler 4 -
Jacek Fedorowicz(1) -
Jurgielewiczowa -
Kipling -
Konrad Kucz - Sny Polskie -
Krzysztof Daukszewicz(1) -
Kuczyński -
Makuszynski -
Mars -
Martynka -
MARTYNKA -
Martynka bawi się w teatr -
Martynka i braciszek -
Martynka i czarownica -
Martynka spadła z roweru -
martynka(1) -
Minkowski -
Montgomery -
Mrówczyński -
NASA -- zdjęcia -
Opowiadania -
Parada hits-60- -
Parada hits-70-80- -
Petecki -
PUSSYCAT -
SF — Siudmak Wojciech -
Szklarski -
Verne
Tadeusz Łomnicki:
Umarł w sposób, o jakim marzy niejeden artysta
Ulubieniec Andrzeja Wajdy i Jacka Nicholsona
W skład dorobku artystycznego Tadeusza Łomnickiego wchodzą 82 role sceniczne, 51 ról filmowych, 26 występów w spektaklach Teatru Telewizji i 12 reżyserii teatralnych.
Przyjaciele nazywali Łomnickiego tytanem pracy i genialnym potworem, który miał nieograniczone możliwości wchodzenia w skórę dowolnych postaci.
Bywał zarówno znakomitym chłopem z przedmieścia i robotnikiem, co inteligentem lub rycerzem. Do historii teatru przeszły jego role w "Ifigenii w Taurydzie" Goethego, w "Karierze Artura Ui" Brechta, w "Trzech siostrach" Czechowa oraz w "Play Strinberg" Durrenmatta.
Ostatni ze spektakli, w którym Łomnicki zdążył zagrać główną rolę, inscenizował Andrzej Wajda. Reżyser jeszcze w 2000 roku na łamach Gazety Wyborczej wspominał, że gdy zaczynał pracę nad "Pokoleniem", nie miał pojęcia o pracy z aktorem. Łomnicki zaraz na początku kariery dał mu szansę uzupełnienia jego wykształcenia.
"Przychodząc na plan [Łomnicki] przeprowadził najpierw analizę postaci i wyznaczył poszczególne etapy rozwoju. Miał dar przewidywania zakończenia, będącego dramaturgiczną konsekwencją całości."
Podobno nawet sam Jack Nicholson specjalnie dla niego przyjeżdżał do Polski, "by obserwować jego grę, by się uczyć."
[22/02.2007]
Dziś mija 15. rocznica śmierci wybitnego polskiego aktora Tadeusza Łomnickiego, który zmarł podczas próby do "Króla Leara" Wiliama Szekspira w Teatrze Nowym w Poznaniu. Aktor zmarł na scenie, tak jak Molier.
"Więc jakieś życie świta przede mną. Łapmy je, pędźmy za nim, biegiem, biegiem” – tak brzmiały ostatnie słowa wypowiedziane przez Tadeusza Łomnickiego. Paradoksalnie, wyjątkowo symboliczne zdanie jest kwestią pochodzącą z “Króla Leara” i są to również ostatnie słowa tytułowego bohatera. Chwilę potem król upada, a jego córka woła lekarza. Życie uczyniło sztukę rzeczywistością, ponieważ odgrywając tę rolę aktorka musiała naprawdę zawołać lekarza dokładnie w tej samej chwili, co jej bohaterka. Los okazał się wyjątkowo przewrotny – a może to sam Łomnicki zagrał, jak nigdy dotąd?
Serce aktora nie wytrzymało. Zmarł 22 lutego 1992 roku, na kilka dni przed upragnioną premierą, w trakcie jednej z ostatnich prób do spektaklu. Umarł tak jak żył – na scenie.
"Jaki Mistrzu? Mów do mnie: Boże!"
Urodził się 18 lipca 1927 roku w Podhajcach niedaleko Lwowa. W czasie II wojny światowej należał najpierw do Szarych Szeregów, a później do Armii Krajowej. Na aktorstwo trafił przypadkiem. Kiedy zgłosił się do Studia Aktorskiego przy Starym Teatrze w Krakowie, pomylił drzwi egzaminacyjne i zamiast na studia dramatyczne ostatecznie poszedł na aktorstwo.
Miał okazję grać z największymi aktorami przedwojennego teatru polskiego, m.in. Juliuszem Osterwą, Ludwikiem Solskim, Aleksandrem Zelwerowiczem, Leonem Schillerem i Józefem Węgrzynem.
Występował w Teatrze Śląskim im. S. Wyspiańskiego w Katowicach (1946), Starym Teatrze oraz Teatrze im. J. Słowackiego w Krakowie. Później przeniósł się do Teatru Współczesnego w Warszawie (1949), występował również w Teatrze Narodowym. W 1976 roku został dyrektorem nowo stworzonego Teatru na Woli. Był również aktorem Teatru Polskiego w Warszawie (1981) oraz Teatru Studio (1983). Od połowy lat osiemdziesiątych nie był już związany na stałe z żadnym teatrem.
Grając na scenie stworzył wiele wspaniałych kreacji. Nie sposób wymienić wszystkich, ale za najważniejsze i najgłośniejsze uchodzą role w “Kordianie” z 1956 r. (spektakl przeszedł do historii, gdyż był pokazany również w Paryżu przed emigracyjną publicznością). Do historii przeszła też rola alter ego Hitlera w sztuce “Kariera Artura Ui” z 1962 r. Inne znane role Łomnickiego to: kreacja skąpca Łatki w “Dożywociu” (1963), kacyka partyjnego w "Przedstawieniu Hamleta we wsi Głucha Dolna" (1977) oraz tytułowe kreacje w “Amadeuszu” (1981), “Ostatniej taśmie Krappa” (1985), w sztuce “Ja, Feuerbach” (1988), a także rola Bruscona w “Komediancie” (1990).
Dla szerokiej publiczności najbardziej znany jest z ról w adaptacjach “Potopu” (1974) i “Pana Wołodyjowskiego” (1969) Henryka Sienkiewicza dokonanych przez Jerzego Hoffmana, w których wcielił się w rolę Małego Rycerza. Jednak już wcześniej grywał w filmach, m. in. “Pokoleniu” (1953, reż. Andrzej Wajda), “Eroice” (1957, reż. Andrzej Munk), “Niewinnych czarodziejach” (1960, reż. Andrzej Wajda). Również później pojawiał się na małym i dużym ekranie. Szczególnie należy zwrócić uwagę na postacie odgrywane w “…Gdziekolwiek jesteś, Panie Prezydencie…” (1978, reż. Andrzej Trzos-Rastawiecki), “Kluczniku” (1981, reż. Wojciech Marczewski) oraz “Domu wariatów” (1985, reż. Marek Koterski).
Według wielu osób poważny cień na biografię Tadeusza Łomnickiego rzuca fakt, iż był członkiem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, a od 1975 roku wszedł w skład Komitetu Centralnego. Z partii i komitetu wystąpił w 1981 roku po wprowadzeniu stanu wojennego.
"No właśnie, nikt już nie chce mi nic powiedzieć"
Niestety, należę już do tego pokolenia, które nie miało szans na zobaczenie Tadeusza Łomnickiego na scenie. Pozostają mi – i nam – jedynie taśmy z fragmentami spektakli, nagrania Teatru Telewizji, filmy fabularne i dokumentalne. Mimo wszystko, wyłącznie cząstkowe poznanie wybitnego aktora oraz losów tragicznego człowieka, jakim był Łomnicki, nie przeszkadza mi w odczuwaniu fascynacji jego życiem i osiągnięciami. Maria Bojarska w jednym z wywiadów stwierdziła: "Aktor, na tym polega przekleństwo zawodu, istnieje wtedy, gdy żyje”. To smutna prawda.