32.gif

Poznaliśmy się w jednym biurze. Pracowaliśmy razem przez kilka miesięcy a potem nasze drogi się rozeszły. Ja odszedłem do innej firmy, ale już jako narzeczony Ani. Marka za to przenieśli najpierw do innego działu a potem do innego miasta. Przez te kilka miesięcy stworzyliśmy zgraną paczkę.
Potem niejednokrotnie odziedzaliśmy się na wzajem. Przez kilka lat utrzymywaliśmy w miarę przyjacielski kontakt. Wspieraliśmy go gdy miał problemy małżeńskie a potem pomagałem mu w przeprowadzce do kolejnego miasta gdy jego ex. wystawiła mu walizki za drzwi.

Jakoś w między czasie zaczęły się też nasze, moje i mojej żony, fantazje na temat seksu w układzie większym niż 1+1. Na początku nic konkretnego, czasem jakiś filmik w internecie, podniecające wyuzdane rozmowy podczas seksu lub czytanie i pisanie opowiadań lub zboczonych tekścików na komórkę i służbowego maila. Ot... codzienność :)

Któregoś dnia gdy Marek zamieszkał w sąsiednim mieście wybrałem się do niego. Gdy trochę sobie popiliśmy i rozmowa zeszła na temat kobiet i seksu wygadałem się o naszych fantazjach. Niby nic takiego. Nawet w przypływie euforii pokazałem Markowi kilka pozowanych zdjęć Ani.
Był zachwycony jej ciałem. Potem on przeszedł na temat jego bogatej kolekcji filmów 'instruktażowych' i temat odpłynął. Rano na kacu żaden z nas o tym nie wspomniał.

Temat seksu w grupie powracał między nami kilka razy. Problem zawsze polegał na braku zaufania i możliwosci poznania tych gości w naszym łóżku, oraz odwagi do zrobienia tego kroku dalej. Nigdy nie było okazji a żadne z nas na siłę tego nie prowokowało, mimo, że nasze łóżkowe fantazje i igraszki coraz bardziej nas nakręcały.

Jak wspomniałem, nigdy nie było takiej sytuacji aż do dnia w którym Marek przyjechał do naszego miasta na szkolenie...