Download: Pora umierać.jpg
Osnuta na prawdziwej historii opowieść o starszej kobiecie, której niecodzienne poczucie humoru oraz specyficzny dystans do świata i ludzi sprawiają, że życie nabiera zupełnie nieoczekiwanych walorów.
Wyjątkowo krótko musieliśmy czekać na nowy film Doroty Kędzierzawskiej. Pora umierać" to wielki hołd złożony Danucie Szaflarskiej, która w filmie tworzy jedną z najlepszych kreacji jakie mogliśmy oglądać w kinie w ostatnich latach. Ale przede wszystkim pozwala nam obcować z kinem autorskim w najlepszym wydaniu.
Danuta Szaflarska jest w pewnym sensie symbolem polskiego kina. Zagrała w słynnych "Zakazanych piosenkach" Leopolda Buczkowskiego, pierwszym powojennym filmie, a teraz, po 60 latach, Kędzierzawska obsadzając ją w głównej roli, składa niejako hołd całej filmowej tradycji. Choć oczywiście czyni to we właściwy sobie osobny, ale naznaczony autorskim piętnem sposób.
Aniela (Danuta Szaflarska) to starsza pani żyjąca samotnie w starym domu. Dni spływają jej na prostych czynnościach, rozmowach z psem - jej jedynym towarzyszem. Aniela obserwuje życie dziejące się na zewnątrz, ale niewiele ją ono obchodzi. Syn, który czasami, i wyłącznie z obowiązku ją odwiedza, jest tylko żałosnym cieniem, dowodem porażki, osobą jakby z innego wymiaru. Ale Aniela nie ma pretensji do świata, nie ma w niej zgorzknienia, jest za to powolne godzenie się z nieuchronnością, żartobliwe dystansowanie się do spraw doczesnych. Jedyne co jeszcze tak naprawdę leży jej na sercu, to przyszłość domu, w którym mieszka. Chciałaby by przywrócić mu dawną świetność, wprowadzić ponownie trochę życia w stare progi.
Film Doroty Kędzierzawskiej jest w zasadzie monologiem jednego aktora. Kamera nie opuszcza Szaflarskiej nawet na chwilę. To wielkie wyzwanie, któremu sprostać mogła tylko aktorka jej klasy. Trudno ją przecenić, zwłaszcza, że ciekawych postaci kobiecych mamy w polskim kinie jak na lekarstwo.
Dorota Kędzierzawska, specjalistka od dziecięcego świata, zrobiła film o dorosłym, mało tego, dorosłym, starym człowieku. Jednak to zmiana pozorna. Reżyserka nie zmienia jednak tonu, który świetni znamy z "Nic", czy "Jestem". Może tylko patrzy na rzeczywistość jeszcze czulej i z niesamowitą pogodą ducha. Aniela jest podobna do dziecięcych bohaterów wcześniejszych filmów reżyserki. Stary człowiek, podobnie jak dziecko, jest w tym świecie outsiderem. Z jednej strony bezbronnym wobec niego, często traktowanym protekcjonalnie, z drugiej, istotą wolną od gry konwenansów i póz. Stary człowiek, jak dziecko, nie musi już niczego udawać, może pozwolić sobie na szczerość wobec świata. Nie musi się już nikomu przypodobywać. Ma za to coś o co w dzieciństwie bardzo trudno ? dystans i ironię.
Michał Burszta
Filmweb