jms164.jpg
-
Abażur z serwetek -
ARCHIWUM X KOŚCIOŁA -
Ażurowa lampa -
BOLERKO -
CHIŃSKIE KWIATY -
COLOURING PATTERNs -
CZASOPISMA -
CZASOPISMO FLORES DE MEDIAS -
CZASOPISMO MEDIA VELADA -
CZASOPISMO MEDIAS -
CZASOPISMO MEDIAS DE SEDA -
CZASOPISMO MEIA DE SEDA -
DECOUPAGE -
decoupage(1) -
Decoupage(2) -
DO UPORZĄDKOWANIA -
DOMOWE PRZEDSZKOLE przedszkole -
GAZETY -
HAFTOWANIE -
KOLCZYKI -
Kolorowanki dla dzieci -
KRÓLICZEK ITP -
Kule z balonów -
Kurczak wstążeczkowy -
KURSY -
KWIATY -
KWIATY 1 -
MAŁA CZARODZIEJKA -
Miska -
MOTYLE I INNE MAŁE STWORZONKA -
Munecos lalki -
Musujące kostki do kąpieli -
MUZYKA RYTMY INDIAŃSKIE -
MUZYKA Z FILMÓW -
ozdabianie jaj -
OZDOBY ŚWIĄTECZNE -
PAT -
PATCHWORK -
PHOTOSHOP CS6 PEŁNA POLSKA WERSJA -
Piosenki do rysowania -
PISANKI -
przykłady wykorzystania -
Swiece i wykonanie -
SZKOŁA SZYDEŁKOWANIA -
WZORY -
Z PAPIERU -
Z PLASIKOWYCH BUTELEK -
ZEZEM -
ZRÓB TO SAM -
zyczenia
<center></center>
Jan Marcin Szancer ur. 12 listopada 1902 w Krakowie, zm. 21 marca 1973 grafik polski, ilustrator książek dla dzieci, przyjaciel i współpracownik Jana Brzechwy. Na hasło: "Szancer" wiele dorosłych osób, nawet zasadniczych i nieskorych do sentymentalizmu, robi rozanieloną minę. Mówią: "Ach, Szancer. Do dzisiaj mam jego «Lokomotywę» albo "Jeszcze teraz leży na mojej półce jego «Pinokio»". Oczywiście "Lokomotywę" napisał Tuwim, a "Pinokia" Carlo Collodi, ale Szancer je zilustrował. Rysunki tak wtopiły się w jedno z tekstem, że każde następne wydania tych książek były już "nie te". Styl Szancera jest rozpoznawalny natychmiast, a książki szczególnie bajki z jego ilustracjami są "ikoną" dzieciństwa dla wielu dorosłych.
<center></center>
Jan Marcin Szancer urodził się w Krakowie, w ponurym miesiącu listopadzie, w rodzinie, nazwijmy to, praktycznej. Jego ojciec był bowiem matematykiem, a starsi braci wykształcili się na prawnika i inżyniera. Szancer na szczęście dopiął swego i dostał się na Akademię Sztuk Pięknych, gdzie uczył się pod kierunkiem Mehoffera i Frycza. Skończył również Wyższą Szkołę Dramatyczną, ale aktorem raczej nie był, fascynowała go za to scenografia i portretowanie aktorów i tancerzy w ruchu scenicznym. Już przed wojną zaczął ilustrować książki: "Bajki z tysiąca i jednej nocy" oraz "Historię Polski" Kazimierza Zimowskiego.Myślę, że bajki przenosiły go w inny świat, świat wyobraźni, także w czasie wojny, bo nawet wtedy nie zaniechał swojej twórczości. Powstały wtedy rysunki do "Pinokia" Collodiego, "Baśni" Andersena, "Robinsona Cruzoe" i 15 innych książek - wszystko co do joty niestety spłonęło podczas Powstania Warszawskiego. Trudno sobie wyobrazić, że działający wtedy w podziemiu wydawcy zamawiali ilustracje do książek, które chcieli wydać po wojnie. W czasie Powstania rysował przejmujące sceny walk i portrety dzieci-żołnierzy.
Po wojnie Szancer szybko włączył się w życie kulturalne: współtworzył tygodniki dla dzieci "Przygoda" i "Świerszczyk", został kierownikiem artystycznym PIW, a od 1951 roku był profesorem na warszawskiej ASP.W tym czasie powstały najpiękniejsze ilustracje do książek, i choć ilustrował także klasyków: Mickiewicza, Słowackiego i Fredrę, Sienkiewicza, Prusa i Krasickiego, to najbardziej jest znany jako ilustrator książek dla dzieci. "Lokomotywa", "Pinokio", "Pan Kleks", "Brzechwa dzieciom", "Baśnie Andersena", "Sierotka Marysia" i wiele, wiele innych. Długie, chude postacie ze spiczastymi nosami, delikatne rączki i nóżki i kolorowy świat, w którym zawsze coś się dzieje, że aż chce się tam wejść. Jego rysunki są bardzo szczegółowe, widoczna jest w nich wielka dbałość o każdy drobiazg, a mimo to są tajemnicze i prowokują do wysilenia własnej wyobraźni: co dalej, jak wygląda w środku ten dom, co jest dalej: poza kadrem? Ilustracje Szancera przenoszą nas w świat dzieciństwa pełnego czarodziejskiej wyobraźni, z daleka od sztampowych jednakowych "disnejów" czy skomputeryzowanych sztucznych obrazków bez cienia tajemniczości...
<center></center>