CHORĄGIEW NACZELNIKA.jpg
-
2012 -
Ateistyczna PRL -
Bezpartyjni Samorządowcy -
Cyceron -
Czepiel Stanisław -
czyste -
Domek -
DZIEŁO MATKI NATURY -
elektrownia atomowa -
Epikur -
Film dokument. Kto opłacił Lenina -
Forteczna Wieża Ciśnień w Nysie -
fototap-grafika -
Franklin Benjamin -
Friedrichstadt, Fryderykowo -
Getreidemarkt -
gołąb -
Hrabal Bohumil -
info -
Jagiellońska -
Kisielewski Stefan (Kisiel) -
Königstraße -
Koziar Andrzej -
Kundera Milan -
Łabędzie -
Mała stacja miasto -
Mitchell Dawia -
Nysa świątecznie -
Nysa zimą -
ODZNAKI -
os. Radoszyn -
Pl. Paderewskiego zimą -
PNG -
postaci -
przed 1945 -
Sałtykow-Szczedrin Michaił -
Sołżenicyn Aleksandr Isajewicz -
szczekanie -
Szekspir William -
Szymonowic Szymon -
ul. Tkacka -
Weberstraße -
Wisła - Zamek Prezydenta RP -
z Ukrainu -
Zafón Carlos Ruiz -
zajazd „Zagroda” -
ZIMA -
Zima stulecia_29.XII.1978-01.I.79 -
Zima w Polsce -
życzenia na każdą okoliczność
Często jak dorośli tak i uczniowie wmawiają sobie, że historia to coś zanudzającego czy zbytecznego. Dorośli nie powinni ulegać przytoczonym wątpliwościom. Całe doświadczenie człowieka opiera się na wiedzy o przeszłości – swojej własnej, rodzinnej, lokalnej czy narodowej. Hasło „wybierzmy przyszłość” jest bałamutne i bezsensowne. Bez pamięci człowiek jest bowiem nie wiadomo kim. Pamięć opiera się na wiedzy o przeszłości, czyli historii jako minionej rzeczywistości. Słowo „historia” oznacza jednak także ową wiedzę, przedstawianą nam przez zawodowych historyków, publicystów czy nauczycieli. Jeśli przeszłość jest ważna dla teraźniejszości i przyszłości, to i wiedza historyczna nie jest bez znaczenia. Ważne jest ile i jaką wiedzę historyczną posiadamy, a także kto, w jakim duchu, i w jaki sposób ją przekazuje. Aby się nią posługiwać, nie można z niej tworzyć oręża do podziałów i sporów, jakie wokół niej toczą się w obecnej Polsce, a także w Europie. Faktem jest, że historia może teoretycznie dzielić, może łączyć lub możemy starać się ją eliminować. To ostatnie rozwiązanie nie jest jednak w ogóle rozwiązaniem. Historii nie da się bowiem uniknąć. Jeśli będziemy zaniedbywać kształcenie historyczne młodego pokolenia, wytworzymy próżnię ignorancji, w którą prędko wpełzną głupstwa lub demony. Niektórzy współcześni politycy polscy jak i też europejscy argumentują, iż wspólną tożsamość europejską najbezpieczniej będzie ukształtować poprzez budowę unijnych instytucji ponadpaństwowych, które przygłuszą narodowe egoizmy. To złudne przekonanie. Prawdziwe źródła napięć, czy to w postaci narodowych egoizmów i partykularnych interesów, czy też w postaci zwykłego poczucia sprawiedliwości, nie dadzą się w ten sposób zagłuszyć. Przeciwnie, operacja zagłuszania ich może przynieść odwrotne skutki. Ten świat jest areną walki między różnymi interesami i wyobrażeniami narodowymi. Bezpiecznie jest przyjąć je do wiadomości i starać się je ucywilizować, propagując zasadę „nie czyń drugiemu co tobie niemiłe”.
Czy nam się to podoba, czy nie, polityka historyczna jest faktem. Wszystkie państwa uprawiają własną politykę historyczną. Problem w tym, jakiej jest ona jakości. Polityka historyczna jest miarą intencji państwa. Im dalsza jest ona od historycznej prawdy, tym gorzej mówi ona o ambicjach i celach tego państwa. Jeśli wszystkie państwa prowadzą woja politykę historyczną, a Niemcy, Rosja, USA i Chiny są ostatnio tego dobitnym przykładem, to abdykacja Polski z polityki historycznej byłaby katastrofalnym błędem. Problem więc nie w tym, czy mamy prowadzić politykę historyczną, ale jak. Zatem dla Polski jest bardzo ważna historia. Miejsce państwa lub narodu we wspólnocie międzynarodowej zależy od różnych czynników, takich jak jego rozmiary, położenie, liczba ludności, kultura, zasoby materialne i wielu innych. Między innymi miejsce to określa także rola w historii. Historiografia polska wykształciła kanony ocen dziejów Polski. Na przykład na ogół zgadzamy się, że odzyskanie niepodległości po 1918 r. było wielkim sukcesem, że w wojnie z Rosją Radziecką w latach 1919-1921 obroniliśmy nie tylko niepodległość naszego kraju, ale także osłoniliśmy Europę od komunizmu, że w 1939 r. Niemcy i ZSRR dokonały zbrojnego rozbioru Polski, a mocarstwa zachodnie nie wypełniły zobowiązań sojuszniczych, że II wojna światowa była dla Polski katastrofą demograficzną i gospodarczą oraz że w Jałcie wepchnięto Polskę w obręb radzieckiej strefy wpływów. Wizja polskich dziejów w XX wieku wygląda jednak zupełnie inaczej w podręcznikach innych krajów, nierzadko budząc zdumienie lub wręcz oburzenie Polaków. Wizje te są wynikiem polityki historycznej tych państw lub państw trzecich, które w
odpowiednim czasie ukształtowały specyficzny kanon postrzegania Polski. Badacza polskiego
z pewnością zaskakuje fakt, że w katalogu Biblioteki Kongresu USA, największej bodaj zbiornicy publikacji na świecie, literatura dotycząca Polski znajduje się w literowym kluczu we wspólnym dziale z Rosją. Nie jest to przejaw antypolskiej tradycji w USA, lecz rezultat faktu, że gdy katalog ten tworzono, na terenach Rosyjskich funkcjonowały zrębki Polskości, zaś u pozostałych zaborców tego nie było. Pyza tym Polska szlachta cały czas walczyła z Rosją, mając gdzieś ziemie zachodnie. Na miejsce Polski w historii świata miały wpływ nie tylko zwykłe fakty, lecz także polityka historyczna. Papież Grzegorz XVI potępił w encyklice Cum primum z 1832 r. polskie Powstanie Listopadowe. To polityka historyczna zaborców ukształtowała w historiografii zachodniej obraz Polski jako kraju zawsze stojącego nierządem, co usprawiedliwić miało rozbiory. To polityka historyczna Niemiec weimarskich utrwaliła na Zachodzie Europy stereotyp Polski jako „kraju sezonowego” (Saisonstaat). Krótko mówiąc, obraz i miejsce jakiegoś kraju w historii i współczesności zależy nie tylko od faktów, ale także od ich interpretacji, a te są polem polityki historycznej danego państwa oraz innych państw. Miejsce w historii jest zaś kapitałem, o który należy dbać i który należy umiejętnie reklamować. A czy potrafimy?