1.jpg
-
1.Surrender Your love -
2.Conquer Your Love -
3.Treasure Your Love -
Alex z fanami -
Alexander -
Alexander &Rolling Stone Cover Party -
Alexander na śniadaniu -
Alexander Skarsgard and What Maisie Knew -
Alexander Skarsgard-Melancholia -
Alexander Skarsgard-Straw Dogs Trailer -
Amsterdam -
Autumn -
Blackbook Magazine 2011 -
Cztery kąty -
David Gandy -
Death-dark -
Dla Wiktorii -
GQ 2011 Germany -
GQ Style fall 2011 Germany -
GQ-2011r -
Hallowen -
hey - fire -
Interview magazin -
J.C.Reed -
Jerycho -
Komputer -
Komputer świat -
Laura Bailey -
Madeline -
Majster -
Men's Jurnal -
moon -
nevermore -
OUT 2011 -
PC.Format -
Playlisty -
Premiera Melancholi-Tiff -
sesje Joe -
Szarość 50 odcieni -
Szkice -
tatuaże -
TB rozdanie nagród Emmy 2011 -
TŁUMACZENIA -
Torn -
Vampire -
Vogue 2011r -
Winter -
wolf -
Zakończone -
zdięcia z premiery
Anioł był piękny, o skrzydłach srebrnych,
Delikatnym ciele, oczach tak wiernych...
Był przy mnie zawsze.
Nawet krok przede mną.
Miłością otulał mnie niezmienna.
Śmiał się razem ze mną,
Gdy płakałam tez cierpiał
Niewyczerpana cierpliwość do mnie miał.
Lecz Anioł mi się znudził.
Upadlam bardzo nisko.
Bez sensu się łudził,
Ze naprawić się da to wszystko.
Ja podnieść z dna się nie chciałam,
Było bardzo trudno.
Cięgle przed nim uciekałam,
A on gonił mnie na próżno.
Wkrótce Anioł również stracił siły swoje.
Beze mnie zdziczał,
Przejął strategie moje:
Miał wszystko gdzieś, a gdy mnie widział milczał.
Jego serce skamieniało,
A cierpienie codziennym towarzyszem się stało.
Srebrne skrzydła kurzem się okryły,
A on nie chciał się podnieść, nie miał już siły...
Alkohol, żyletka i dragi
Jego sens istnienia
Przeze mnie stal się nagi,
Nie miał odwagi wyjść z cienia.
Omijałam go bez słowa,
Nawet w jego stronę nie spojrzałam.
On swoje zapłakane oczy przede mną chował.
Za późno już było, gdy się opamiętałam.
Podchodząc do niego, przeprosić chciałam...
Lecz zabrakło mi słów, odwagi nie miałam.
Anioł leżał i się nie ruszał.
Skrzydłami przykryta miał twarz.
Nasze milczenie wiatr tylko zagłuszał.
Przestał istnieć nagle czas...
Chwyciłam jego rękę,
Zimna jak lód.
Musiał przeżyć wielka mękę,
Wiał od niego straszny chłód
Dłoń pocięta żyletkami,
Powieki już na zawsze zamknięte,
Krew po ciele spływała stróżkami,
Serce miał już zamarznięte.
Szepnęłam tylko przepraszam, kocham, nie zapomniałam wcale
Mówiąc to łzy mi po policzkach spływały stale.
Dokończyłam czysta, usiadłam przy fajce.
To nie skończyło się jak w pięknej bajce...
Przytuliłam się do niego,
Przyjaciela jedynego...
Czasu nikt dziś nie zawróci!
Nikt już życia mu nie zwróci!
Nie ma już przyszłości!
Zostały wspomnienia...
Nie zniosę samotności!
Nie wyjdę już z cienia...
Teraz tak żałuję...
Tak podle się czuje.
I już nie mogę powiedzieć Ci wiele...