Nad Niemnem.jpg
"Ten Janek Bohatyrowicz na pięknego i dzielnego chłopaka wyrósł... znałam go dzieckiem... Znałam ich kiedyś wszystkich... kiedyś... dobrze i z bliska... Zamyśliła się, mówiła ciszej trochę niż zwykle.
– Był, uważasz, taki czas krótki, że ci Bohatyrowicze u nas we dworze bywali i do stołu z nami siadali... mianowicie, ojciec tego Janka, Jerzy, i stryj jego, ten Anzelm Bohatyrowicz, co to teraz podobno schorowany i melancholikiem jakimś stał się... Jednakowoż jaki to był kiedyś mężczyzna... przystojny, odważny, patriota... romansowy... Do takiej poufałości wtedy pomiędzy dworem a tą szlachecką okolicą przyszło, że siądę sobie, bywało, do fortepianu i akordy biorę, a Anzelm za mną stanie i śpiewa: "Bywaj, dziewczę, zdrowe, ojczyzna mię woła!" A potem ja jemu śpiewam: "Szumiała dąbrowa, wojacy jechali..." Będzie temu już lat dwadzieścia dwa... trzy... Jaki to był gwar u nas, jakie życie i moje, i wszystkich... A teraz wszystko inaczej... inaczej... wieczny smutek"