Kowalczyk H. - Siedząca.jpg
-
Balony nad głowami -
Bateman Robert -
Biblioteczka -
BŁĘKITNA wyobraźnia -
BONE AnnMarie -
Buziaczki -
CZERWONA pasja -
Doronina Tatiana -
drapieżne CĘTKI -
DUAL -
DUANE BRYERS -
ELVGREN Gil -
Eyeglasses -
FRAHM Art -
HEYDECKE Daniel -
KOCH Phil - Horizons -
kropki,paski -
Kwiatami malowane -
Lanscapes&Scenery -
Latem -
Makowe pola -
na Zimę -
Natura DRZEWA -
Niepowtarzalny klimat -
Peacock -
PIN-UP -
podczas Jesieni -
Pora na -
przepych ZŁOTA -
RÓŻOWA delikatność -
Siedzisko wyjątkowe -
skromna BIEL -
SleepTime -
STREVENS JFL -
Sympatie -
Szaleństwo, zabawa -
Szerokimi torami -
szykowna CZERŃ -
TCHOUBAKOV Oleg -
THIEN Michael -
uwodzicielski FIOLET -
WILLIS Fritz -
Wiosną -
wszystkie odcienie KAWY -
Zaczytana -
Zaczytane -
Zawsze o sobie przypomina -
ZIELONO im sie zrobiło -
zniewalająco iskrząco -
Życie pod szkłem
Akt jako najbardziej intymną dla mnie formą ekspresji, jest dla mnie najlepszym i najdoskonalszym sposobem pokazania tego co czuję i myślę. W każdym z tych aktów jest kawałek mnie samej. Może ktoś widzieć w nich szczęście, wstyd, czy smutek.niech i tak będzie. Staram się ukrywać twarz, jako najbardziej indywidualną i jednostkową część ciała, bowiem chciałabym - by każdy oglądający odnalazł w nich kawałek siebie, swojej kobiecości, intymności, kawałek swojej żony, dziewczyny. czy po prostu siebie."
WYWIAD
Kiedy rozpoczęła się Twoja przygoda z farbami?
- Początek był dosyć prozaiczny... skromne kółko plastyczne w czasach licealnych, kilka wyjazdów na wakacyjne plenery i pierwsze kroki w samotnej wędrówce po płótnie zagruntowanym białą emulsją. Nawet nie wiedziałam, że dzisiaj będę tworzyć. Ale jak widać pierwsza miłość i na całe życie...
Jak bardzo od tamtego czasu zmieniło się Twoje malarstwo pod względem stosowanej tematyki, techniki, kolorytu?
- Zmieniło się i to bardzo. Ciągle bowiem szukam właściwej drogi i nigdy nie wiem, czy to co maluję jest właśnie tym, czego szukałam. Kiedyś kochałam olej. Ale zajmowały mnie przeróżne tematy. Wszystko wydawało mi się ciekawym obiektem, dlatego była to istna "kaszana": kruki, krzesła, pejzaże, nieudolnie przerysowane postacie... Miałam nawet okres wesołej twórczości, to znaczy okres fascynacji motylami...Teraz jest inaczej. Poszłam w kierunku monochromatycznego i monotematycznego pastelu.
Tematem Twojej pierwszej publicznej wystawy* była kobieta. Co jest takiego szczególnie interesującego w tworzeniu kobiecych aktów?
- Interesującego? Dla mnie? Każdy zadaje mi pytanie: dlaczego akt kobiecy, przecież jestem kobietą, więc powinnam malować mężczyzn, co byłoby (jak wszyscy mnie przekonują) bardziej ekscytujące (tak jakby właśnie o to w malowaniu aktów chodziło - o zwierzęcą fascynację). A ja nigdy nie wiem co odpowiedzieć i podobnie jest teraz. Akt kobiecy jest dla mnie niezwykły, bo w każdym z nich mogę pozostawić kawałek swojej wrażliwości i kawałek siebie - stopę, kształt skulonego ciała, kiedy śpię, mój włos zsuwajšcy się z ramienia, nieśmiałość i prostotę. To jest jakby spojrzenie znad sufitu na siebie obok, na dole... to jest rodzaj ekshibicjonizmu, na który tak naprawdę nigdy nie potrafiłam sobie pozwolić.
Twoja kobieta wydaje się nieco zagubiona, przestraszona, a nawet - w jakiś niechciany przez nią sposób - obdarta z intymności. Boi się pokazać twarz, przybiera skulone wstydliwe pozy, wydaje się samotna i nieszczęśliwa. Rozgrywające się w zimnej jednobarwnej przestrzeni obrazy wywołują poczucie dojmującego smutku...
- A kto powiedział, że wszystko musi być cool. Kapuściński napisał, że amerykańscy spikerzy telewizyjni mają wszczepiony uśmiech i nawet kiedy mówią o wojnie na Bałkanach, to szczerzą zęby. Rozejrzyj się dookoła, uśmiech to taki kaftan ochronny przed szarą rzeczywistością, ale czy to jest szczere? Ja nie chcę ukrywać tego, że czasem jest mi smutno i męczy mnie czyjaś obecność. Ale samotność nie jest wcale oznaką nieszczęścia. Moje akty są szczęśliwe mimo embrionalnej pozy. A twarz - albo raczej jej brak, pozwala im na intymność i daje czerwone światło przed zaszufladkowaniem i przypięciem im odpowiedniej etykietki. Moje akty pozwalajš sobie na luksus beztwarzowości, a przez to anonimowo?ci.
Skąd czerpałaś tematyczne inspiracje? Czy w jakimś elemencie powoływałaś się na dokonania Tycjana, Goya, Muncha, Modigliani'ego, Schiele...?
- Jest wielu malarzy którzy zrobili na mnie ogromne wrażenie, chociażby Starowiejski, który maluje w niezwykły sposób nagie zezwierzęcone ciała. Ale tematykę czerpię ze swojego życia, mam jeszcze tyle do powiedzenia...
Czy trudno jest dzisiaj zorganizować profesjonalny wernisaż własnych prac?
- Trudno, jeśli nie ma się pomocnych dłoni i osób wspierających cię. Nie wszyscy mają czas dla młodych artystów. Zwykle traktuje się nas niepoważnie. Ale widać, że jest to możliwe... dobra dusza pozwoli wbić kilka gwoździ w ścianę na twoje obrazy, mama upiecze ciasto, ktoś pożyczy ramy, inny pomoże otworzyć wino...
Jak przebiegał wernisaż? Jakie były reakcje ludzi stykających się z Twoimi pracami?
- Śmieję się, bo przyszedł Pan z RADIA, bardzo zarozumiały, zamówił piwo, założył nonszalancko nogę na nogę i nie obejrzawszy prac, ze śląskim akcentem spytał: "To jest piórkiem, czy ołówkiem i czemu nie widać głowy"? Na co zmieszana odpowiedziałam tylko: "sucha pastel", choć i tak nie byłam pewna czy wie, o czym mówię. To było zabawne. Było kilka ciepłych słów, ale i dużo ciszy, bo nagość jest nadal sferą intymną, którą najłatwiej trawi się w samotności.
Honorata Kowalczyk - absolwentka Międzynarodowego Studium Dziennikarskiego w Katowicach, obecnie studentka Kulturoznawstwa na UŚ.