Download: 7kPq36_fpP.jpg
Księżyc wędruje po nieboskłonie
Zakrył woalem smutną swą twarz
Z tęsknoty serce mu żalem płonie
Utracił tą jedyną, spośród gwiazd.
Była tak blisko, prawie tuż, obok
A on, z daleka podziwiał jak lśni
Jak oczarowany, patrzył i marzył
Nie pomny, że szybko mijają dni.
Myślał, że zdąży, że ją zatrzyma,
w marzeniach w ramiona ją brał.
Milczał, bo wciąż nie był pewien
czy kochać, czy wielbić ją miał.
Dawał róże, uśmiechy przesyłał,
na harfie melodie miłosne grał.
Ona świeciła, co wieczór jaśniej,
rozświetlał niebo srebrny blask.
Mijały godziny świetlnych lat,
a księżyc wciąż dalej rozmyślał.
Nadal nie wiedział, co począć,
czy kochać, czy wielbić ją ma.
Aż którejś nocy, już nie wróciła,
spadła na ziemię, ukryła się tam.
Księżyca milczeniem zmęczona,
odeszła cicho, gasnąc we łzach.
Księżyc, co noc na niebo wschodzi
i szuka jej, pośród tysiąca gwiazd.
Zbyt długo czekał, a może zwodził.
Czy kiedyś odnajdzie gwiazdy ślad?
Czerwone róże układa na chmurach
księżycową sonatę łkając, wciąż gra.
Serce swe przykrył smutku całunem
Jak ma ją znaleźć, gdzie szukać ma? "
Miłych snów życzę