-
487 -
24752 -
865 -
475
27210 plików
10526,74 GB
Dla starszego jak i młodego pokolenia wielbicieli polskiego kabaretu szykuje się uczta na kilkanaście godzin. Będą smaczne kąski sprzed lat kilkudziesięciu i skecze nagrane kilka miesięcy temu. Przygotowaliśmy 15 godzin wyśmienitej zabawy z elitą polskich kabaretów w postaci 15 tomów - książek z filmami DVD.
Autorem tematycznego doboru skeczy i piosenek jest Artur Andrus, dziennikarz radiowej Trójki, artysta kabaretowy, komentator „Szkła kontaktowego". W każdej książeczce oprócz biografii artystów i notek encyklopedycznych (autorstwa Teresy Drozdy) znajdą się opowieści i dygresje nt. kabaretów i poszczególnych części kolekcji.
Ruch kabaretowy w naszym kraju cieszy się niesłabnącą popularnością. Może to tylko przechwałki, może niezbyt dobra znajomość kabaretów innych krajów i ich języków (widziałem kiedyś w telewizji szwedzkiego satyryka – w ogóle mnie nie rozśmieszył), ale śmiem twierdzić, że kabaret w Polsce to zjawisko. Jakie? Różnorodne.
Piosenki Jeremiego Przybory i Jerzego Wasowskiego wracają w ciągle nowych opracowaniach – wyszły z kabaretu i już dawno stały się jazzowymi standardami. Podobnie jak to, co pisali Osiecka, Kofta, Kreczmar, a co premierowo pojawiało się w kierowanym przez Jana Pietrzaka kabarecie Pod Egidą. Artyści wychowani w Piwnicy pod Baranami koncertują, wydają płyty, a w słynnym krakowskim kabarecie wychowują się następni. Teksty, które do Dudka napisali Wojciech Młynarski i Stanisław Tym, mimo że komentujące sytuację aktualną kilkadziesiąt lat temu, śmieszą dziś tak samo. Nie bez znaczenia jest tutaj mistrzostwo aktorów wykonujących te utwory. A nowe teksty Tyma czy Młynarskiego potwierdzają, że to nie był tylko „jednorazowy i krótkotrwały przydział talentu”. Elita nadaje audycje radiowe, do radia pisze Maria Czubaszek, Jacek Fedorowicz i Krzysztof Daukszewicz komentują aktualne wydarzenia polityczne. Już nie razem, ale ciągle działają Jacek Kleyff, Janusz Weiss i Michał Tarkowski – artyści Salonu Niezależnych. Zenon Laskowik zaopiekował się młodymi kabareciarzami, a kiedy pojawia się razem z nimi na scenie, nadal odczuwa się ten niezwykły rodzaj kontaktu z publicznością, który pamiętamy z czasów świetności Teya. Czyli nic się nie zmieniło?
Zmieniło się dużo. Po pierwsze nie ma już cenzora. Niektórzy twierdzą, że to paradoksalnie strata dla kabaretu. Ja jakoś za funkcjonariuszami Głównego Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk nie tęsknię, ale rzeczywiście ta ciągła walka, kombinowanie, jak napisać, żeby cenzor „puścił”, a widz zrozumiał, wymagała od satyryka posługiwania się aluzją, szukania kodu intelektualnego. W czasach, kiedy już wszystko można wprost, po nazwiskach, ten przekaz u niektórych zubożał. A niektórzy całkiem się pogubili.
Zmieniła się rola kabaretu. Nie musi już być „wentylem bezpieczeństwa”, reprezentantem strony „My” w konflikcie społecznym z „Nimi”. Może być po prostu jednym z wielu rodzajów sztuki. Zmieniło się zainteresowanie kabaretu polityką. W czasach tzw. socjalizmu to zainteresowanie było właściwie konieczne, potem nastąpiło odreagowanie – młode kabarety na początku lat dziewięćdziesiątych programowo zakładały apolityczność. Teraz ta tematyka pojawia się coraz częściej, daje się ponownie zauważyć podział „My – Oni”, ale poza jednostkowymi przypadkami opowiadania się po konkretnej stronie gry politycznej, ten podział ustalił się na linii: My–kabaret, artyści, widzowie – Oni–polityka jako zjawisko (bez podziału na czarnych, czerwonych, zielonych).
Rozszerzyło się pojęcie kabaretu. Teraz pod tą nazwą rozumie się zarówno kameralne imprezy w małych klubach studenckich, jak i „kabaretony” z kilkutysięczną widownią w halach widowiskowych czy amfiteatrach. Telewizja, która w ostatnim czasie bardzo się na ten rodzaj sztuki otworzyła (notabene, utwory wybrane do naszej kolekcji w większości pochodzą z Programu 2 TVP) wypromowała wielkie gwiazdy, a wielu artystów po prostu pokazała szerszej publiczności i pozwoliła im z tego żyć. Z drugiej strony, częste pojawianie się w programach telewizyjnych przynosiło kabaretom równie dużo szkody co pożytku. Kontakt z tak masowym upowszechniaczem wymaga od artystów ostrożności i rozsądku. Wiem, co mówię, bo kiedy zorientowałem się, że piosenkę „Zabierzcie mi gitarę” nagrywam już dla szóstego programu telewizyjnego, a każdy z nich w ciągu roku może być powtórzony kilka razy, wśród telewidzów na pewno było już wielu takich, którzy chcieli, żeby ktoś mi wreszcie tę gitarę zabrał, a im dał święty spokój.
Ważnym sposobem kontaktowania się kabaretu z publicznością stał się Internet. I to pewnie dzięki niemu oraz wiecznie żywej poczcie pantoflowej zdarzają się takie cuda, że prawie nieobecny w telewizji kabaret Hrabi gra kilkanaście razy w miesiącu, a w każdym, nawet najmniejszym, miasteczku na jego występach są komplety.
Kabaret stał się w ostatnich czasach sztuką raczej autorską. Zdarzają się co prawda spektakle, w których występują zawodowi aktorzy (przedstawienia Wojciecha Młynarskiego, Andrzeja Strzeleckiego, Andrzeja Poniedzielskiego, Grupy Rafała Kmity, widowiska na Przeglądzie Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu – choćby Formacji Chłopięcej Legitymacje), ale zdecydowaną większość tekstów przedstawiają na scenie ich autorzy...
Przychodzą nowe pokolenia kabareciarzy i ich publiczności. Są tysiące ludzi, którzy za swoich klasyków uważają Potem, Grupę Rafała Kmity, Kabaret Moralnego Niepokoju, Ani Mru Mru, Mumio, Konia Polskiego, Grzegorza Halamę, Macieja Stuhra. Ujawniają się specyficzne formy kabaretowe – mim Ireneusz Krosny, kwartet smyczkowy Grupa MoCarta. W Zielonej Górze, dzięki niezwykłemu kabaretotwórczemu talentowi Władka Sikory, powstało całe Zagłębie Kabaretowe, a przy nim Wytwórnia Filmów A’Yoy, Wytwórnia Dźwięków Trrrt i parę innych formacji. Wzorem Zielonej Góry środowiska kabaretowe powstają w Rybniku, Białymstoku. Do konkursu Przeglądu Kabaretów PAKA zgłasza się każdego roku ponad 100 kabaretów. Obok PAKI i istniejących już 30 lat Lidzbarskich Wieczorów Humoru i Satyry pojawiły się: Mazurskie Lato Kabaretowe, Rybnicka Jesień Kabaretowa, Dąbrowska Ściema Kabaretowa, Festiwal Kabaretu w Zielonej Górze i kilkanaście innych.
I to właśnie to, co obserwuję od kilkunastu lat na tych festiwalach, jest dla mnie potwierdzeniem tezy, że nie ma czegoś takiego jak konflikt pokoleń w kabarecie. Ci nieco starsi (Wojciech Młynarski, Stanisław Tym, Zenon Laskowik, Jacek Fedorowicz) jako jurorzy oceniają tych nieco młodszych, żeby po chwili stanąć z nimi na jednej scenie jak równy z równym i poddać się ocenie publiczności. Wychowankowie Edwarda Dziewońskiego wspominają, że słynny Dudek często im powtarzał, że jedyne życie, jakie ma sens, to życie towarzyskie, a jedyna wspólnota, jaka ma sens, to wspólnota poczucia humoru.
Ta „(Ko)lekcja...” ma być właśnie takim zapisem życia towarzyskiego różnych ludzi w różnych czasach. Życia towarzyskiego, które swoje ujście znajdowało lub nadal znajduje na scenie. I mam nadzieję, że uda nam się wypracować jakąś wspólnotę poczucia humoru. Bezczelnie zakładam, że skoro mnie bawi to, co znajdzie się na tych płytach, to znajdzie się jeszcze parę osób, które też się ubawią.
Nie jestem z zawodu historykiem sztuki, nie jestem też krytykiem kabaretu. Jestem dziennikarzem radiowym, któremu szczęśliwie od kilkunastu lat przytrafiło się towarzyszyć artystom kabaretowym. A ta chęć towarzyszenia wzięła się stąd, że jestem fanem kabaretu (jak już nie będą mnie zapraszali do prowadzenia koncertów, nie będę potrzebny do opowiadania o kabarecie w radiu, to będę jeździł jako gruppies i z takimi pomponami z kolorowych tasiemek będę tańczył przed występem moich ulubionych artystów).
To, co Państwo znajdą w naszej kolekcji, to wybór jednego z miłośników kabaretu. Nie encyklopedia, nie lista przebojów, nie kamienie milowe narodowego poczucia humoru. Ot, po prostu, subiektywny wybór i propozycja miłego spędzenia kilkunastu godzin w doborowym towarzystwie.
Kolejne odcinki „(Ko)lekcji polskich kabaretów” będą układane tematycznie. Na pytanie, dlaczego właśnie takie tematy, mam tylko jedną odpowiedź: a dlaczego nie? Dlaczego ten utwór po tym? Bo tak mi się skojarzyły. Przyznaję, że czasem naiwnie, na pograniczu banału. Ale jak tu nie skorzystać ze skojarzenia dwóch całkowicie odmiennych utworów – na przykład skeczu Ani Mru Mru i piosenki z kabaretu Dudek – jeśli w obu występuje Chińczyk? Na pytanie, dlaczego ta kolekcja ukazuje się właśnie teraz, też mam tylko jedną odpowiedź: a kiedy? Na Euro 2012?
- sortuj według:
-
0 -
0 -
4 -
0
4 plików
2,29 GB