Erykah Badu - New Amerykah part two (Return of the Ankh) (2010).rar

To świetny album! Problem polega na tym, że gdyby nagrała to inna wokalistka - może poza Mary J.Blige - świat na kolanach pisałby hymny pochwalne. Erykah Badu przyzwyczaiła nas jednak do znakomitych albumów i... to nie jest jej ani najlepszy ani najłatwiejszy krążek. "New Amarykah, pr. 2: Return of the Ankh" jest kontynuacją wcześniejszego albumu: "New Amerykah, pt. 1: 4th world war". Wsłuchując się w teksty - pierwsze spostrzeżenie - to brak społecznej wojowniczości. Badu jest znacznie mniej rewolucyjna. Bardziej skupia się na kwestiach obyczajowych. Słychać, że ma w swoim życiu okres stabilizacji emocjonalnej, rodzinnej i ... materialnej. Warstwa muzyczna to popis kompozytorski z wykorzystaniem wszystkich pomysłów produkcyjnych charakterystycznych dla hip-hopu: samplingu, dogrywania żywych instrumentów do bitów czy techniki nagrywania wokali.
Artystka zaprosiła wspaniałych muzyków i producentów szczególnie związanych za Stones Throw. Mamy tu i geniusz Otisa czyli Madliba ("Umm hmm" i "Incense") i jego bębniarza z Yesterdays New Quintet - Karriema Rigginsa i Anne Muldrow, która swój debiutancki krążek wydała w wytwórni dowodzonej przez Peanuta Buttera Wolfa. Jest też Dilla (Jay Dee), który również wydawał w Stones Throw. Wracając do "Nwe Amerykah, pt. 2: Return of the Ankh" to album ten rozwiał wszystkie moje wątpliwości co do przyszłości artystycznej Erykah Badu. Już dziś można śmiało powiedzieć, że artystka jest absolutnie w czołówce najbardziej kreatywnych i najważniejszych czarnych artystów naszych czasów. Świadomie nawiązuje do tradycji jazzu, soulu, muzyki afrykańskiej i oldschoolowego hop-hopu. Może już robić wszystko ponieważ ma talent i wyjątkową pozycję.