-
887 -
3807 -
15780 -
238
20738 plików
387,76 GB
Przebój „Taka taka” duetu Framerowie opowiadał, jak każda ich piosenka, o miłości. Takiej, „która szczęście mogła dać”, gdyby nie inne, równie mocne uczucie – zazdrość.
O duecie Framerowie pamiętają dziś tylko starsze osoby. Nagrania ich piosenek w większości radiostacji zostały pokasowane. A przecież w latach 60. i na początku 70. byli niezwykle popularni, ich przeboje śpiewała cała Polska.
Zdobywali wyróżnienia na festiwalach w Opolu i Kołobrzegu, koncertowali w słynnej paryskiej Olimpii, zjeździli pół świata. Ich największym hitem był cover Joe Dassina „Taka taka”, grany do dziś na weselach i zabawach.
Ona go bardzo kochała, ale on w to nie wierzył
Jeszcze mniej wiadomo o ich życiu prywatnym. Wielu słuchaczy nie wierzyło nawet, że są prawdziwym małżeństwem – ona przecież taka śliczna i pełna wdzięku, on o raczej nieciekawej urodzie. A jednak połączyła ich wielka miłość – namiętna, ale i nieszczęśliwa...
Zofia Szumer i Zbigniew Frankiewicz występowali razem od 1959 r. On był wykształconym muzykiem, bardzo ambitnym. Ona nie miała przygotowania wokalnego, za to talent i znacznie lepszy głos.
Na scenie zwracała uwagę, kochała ją też kamera. Zbyszek był zawsze jej tłem. I to, co go w niej tak zachwyciło, wkrótce stało się zmorą ich związku.
– Ponieważ Zosia była amatorką, więc Zbyszek uważał, że to on, jako profesjonalny muzyk, powinien grać pierwsze skrzypce w zespole. Źle znosił to, że był w jej cieniu. Wydawało mu się, że to on ją stworzył.
Ciągle ją strofował – w studiu nagraniowym, w sklepie, na ulicy, w towarzyskich sytuacjach, nawet na wczasach. To było bardzo przykre – opowiada „Na żywo” zaprzyjaźniona z Framerami Krystyna Pietranek, dawna dzien nikarka radiowa, dziś właścicielka agencji artystycznej Coda.
Zofia długo znosiła złe traktowanie mniej zdolnego męża. Dlaczego? – Była w nim bardzo zakochana. Sęk w tym, że on w to nie wierzył – zdradza nam Pietranek.
Jeśli piosenkarka liczyła na to, że z czasem ich miłość będzie silniejsza od jego zazdrości, to bardzo się myliła. Tym bardziej że Zbigniewa opętało to destrukcyjne uczucie nie tylko z powodów zawodowych.
Zofia przykuwała uwagę wszystkich mężczyzn. Na przyjęciach brylowała, świetnie tańczyła, była towarzyska i dowcipna. A Zbigniew siedział zwykle gdzieś w kącie i z miną cierpiętnika patrzył, jakie powodzenie ma jego ukochana.
O jego zazdrości głośno było w środowisku. Ale nie wielu wiedziało, że w domu robił Zofii piekielne awantury, szarpał, zwłaszcza gdy sobie popił, co z czasem stawało się coraz częstsze.
Chciała podbić Broadway, a wpadła w matnię
W latach 70. kariera duetu załamała się. Nie było koncertów, a więc i pieniędzy. Znajomi przestali ich odwiedzać, bo alkohol i zapuszczenie robiły przygnębiające wrażenie.
W 1980 r. Zofia uznała, że ma dość takiego życia. Zdecydowała się odejść od męża i wyemigrować do córki, która mieszkała w Nowym Jorku. Chciała zacząć nowe życie, miała wtedy 42 lata.
– Przyszła do nas do radia przed wyjazdem. Była tajemnicza, ale radosna i szczęśliwa. Mówiła: nie żegnamy się, przyślę wam zaproszenie – opowiada „Na żywo” Krystyna Pietranek.
– Pojechała zdobywać Broadway, choć nie miała tam nawet agenta... Oczywiście kariery w Stanach nie zrobiła. Popadła w biedę, przygarnął ją polski ksiądz. Była w matni. Łykała antydepresanty i środki nasenne, podobno dużo piła.
W końcu serce nie wytrzymało. Zmarła na zawał w 1983 r. Mimo rozstania, Zbigniew kochał Zofię do końca. Sprowadził jej prochy do Polski. Nigdy więcej się nie ożenił. Z estrady zniknął zupełnie. Bez powodzenia próbował sił w biznesie.
Zmarł w zapomnieniu w Łodzi w 2001 r. Spoczął obok żony na cmentarzu w Rudzie. Na ich grobowcu wielki napis „Framerowie” przypomina, że byli...
- sortuj według:
-
0 -
0 -
1 -
0
1 plików
10,77 MB