Download: Zad wielkiego wieloryba_by_adam_xyz.avi
(1987) Debiut fabularny Mariusza Trelińskiego, dziś znanego i uznanego na świecie twórcy wspaniałych widowisk operowych, wówczas młodego reżysera i scenarzysty, jednego z przedstawicieli generacji "dzieci stanu wojennego". Jego przejmujący film miał być swoistym pokoleniowym manifestem, zbiorowym portretem młodzieży bez perspektyw, zasad i ambicji, młodzieży, która w epoce rozchwianych wartości i rozwianych złudzeń tym łatwiej się poddała, tym szybciej stoczyła na dno. Ci młodzi ludzie widzieli, jak upadały ideały i nadzieje ich starszego rodzeństwa i rodziców, więc na wszelki wypadek nie wierzą już w nic, niczego nie chcą, na niczym im nie zależy. Bronią się jeszcze tylko przed codzienną kolejkowo-reglamentowaną szarością, uciekając w świat kolorowych, narkotykowo-alkoholowych rajów.
Ich skazane z góry na porażkę żałosne próby odnalezienia swojego miejsca w życiu obserwujemy oczyma ich starszego kolegi, Roya: człowieka już ukształtowanego psychicznie i artystycznie, który nie mogąc się doczekać lepszego życia w ojczyźnie, wyjechał w końcu za granicę. Tam zaczynał od zera. Być może nawet mu się udało, ale wciąż tęskni, wspomina mieszkanie-pracownię w centrum Warszawy, do której schodzili się dziwacy i ekscentrycy wyrzuceni na margines społeczeństwa, ludzie bez celu i planów. Wśród nich najważniejszy był Robert: utalentowany, niedoszły malarz, wyrzucony z ASP. Robert pomieszkiwał u Roya, pracował w Muzeum Narodowym, wierzył, że jeszcze będzie artystą. Chciał być malarzem i muzykiem, ale zżerały go zażywane od 6 lat narkotyki. Wpadłszy raz w szpony nałogu, nie potrafił się już z niego wyzwolić. Na dalszy plan zszedł dom rodzinny, w którym nie brakowało pieniędzy, ale miłości, ciepła i zrozumienia. Coraz mniej liczyła się nawet Anka, wielka miłość Roberta. Kiedy zaszła w ciążę, chłopak nawet nie udawał, że go to obchodzi.