-
1072 -
3574 -
4842 -
239
11015 plików
1786,32 GB
SMUTNY POWRÓT
NICKA DIAZA ! UFC 158- George St-Pierre vs Nick Diaz
Fani Nicka Diaza (do których i ja się zaliczam) niecierpliwie
czekali na jego powrót do oktagonu po rocznej karencji
za wpadkę z marihuaną na gali UFC 143.
A gdy okazało się, że mimo przegranego z kretesem
eliminatora z Conditem na rzeczonej gali już w pierwszej
walce po powrocie Nick Diaz dostanie wymarzonego i długo
wyczekiwanego Georga Saint Pierra wszyscy kibice mma
odliczali już dni do tego wielkiego pojedynku, który ostatecznie
miał rozstrzygnąć o prymacie w wadze średniej.
Niestety wielbiciele talentu Diaza ze smutkiem i wściekłością
zarazem musieli przyznać, że G.S.P. niemalże zdeklasował
Nicka, który był tylko cieniem dawnego, wspaniałego fightera.
Osobiście podejrzewam, że była to misterna pułapka
zastawiona przez włodarzy UFC i samego Dana Whita na
niesfornego i sprawiaującego ciągłe kłopoty Nicka Diaza.
Przecież to było do przewidzenia, że zawodnik po tak długiej
przerwie może być w pierwszej walce "zardzewiały" .
Z drugiej strony wiadomo było, że do tej walki musi wreszcie
kiedyś dojść to też cwany White pomyślal, że teraz jest właśnie
idealny moment. Nie od dziś wiadomo, że Saint Pierre jest niemal
pupilem Dana i wizytówką samego UFC, jako wręcz idealny, dobrze
wychowany i nienagannie się prowadzący mistrz tej federacji.
Jest on jakby tym wojownikiem dobra, którego wszyscy lubią,
szanują i podziwiają. Tak więc dla Whita było nie do pomyślenia
żeby miał on przegrać z niesfornym Nickiem Diazem, który z kolei
zawsze był uosobieniem zła. Arogancki, wulgarny, nie stroniący
od bójek po za octagonem i przyznający się do palenia marihuany,
przecież ktoś taki nie może okazać się lepszy w walce od ikony UFC.
A przecież wiadomo od dawna, że oprócz złej reputacji Nick Diaz
jest także wyśmienitym i bardzo groźnym wojownikiem, dlatego też
White, w obawie o swego pupila, robił co mógł, żeby odwlec w czasie
tą niebezpieczną konfrontacje w okresie kiedy Nick był na fali
i pewnie wygrywał kolejne pojedynki.
Niestety uczciwie trzeba jednak też powiedzieć, że sam Diaz mocno
dopomógł prezydentowi UFC, bo gdy doszło wreszcie do ostatecznego
eliminatora na owej feralnej gali UFC 143, który miał wyłonić
najbliższego przeciwnika dla panującego mistrza G.S.P., to, niestety
Nick stoczył jedną z najsłabszych swoich walk i zdecydowanie
uległ Carlosowi Conditowi. Tym samym kolejny raz sam sobie zamknął
drogę do tytułu. A gdy do tego doszła jeszcze wpadka na badaniu
antydopingowym, Dana White mógł z zadowoleniem odetchnąć-
niebezpieczeństwo dla jego jego gwiazdora ze strony Diaza
zostało oddalone przynajmniej na rok.
Jednak czas szybko minął i Nick Diaz mógł powrócić do walki już
na gali 158. Teoretycznie nie należała mu się od razu walka z
Georgem o tytuł, gdyż w rankingu wagi średniej zajmował dopiero
trzecie miejsce, a przed nim był zarówno Carlos Condit
jak i rewelacyjny Johny Hendrix.
Jednak tu właśnie wydaje mi się, że Dana White zdecydował się
zagrać vabank i przedstawił Diazowi propozycje "nie do odrzucenia".
Raczej oczywiste jest dla mnie, że akurat w tym momencie
Nickowi aż tak strasznie nie śpieszyło się do konfrontacji
z Georgem już w pierwszej walce i wolał by on pewnikiem
stoczyć jedną, czy dwie walki na rozruch, ale myślę że
został postawiony trochę pod ścianą i albo zawalczy już
teraz, albo... znowu nie wiadomo kiedy. Do tego
podejrzewam, że White dodał jeszcze sporą zachętę
finansową, co akurat dla wyposzczonego rokiem
przerwy Nicka na pewno też nie było bez znaczenia.
Suma sumarum doszło do wyczekiwanego pojedynku,
a cwana zagrywka Whita w pełni się udała.
Rewelacyjny jak zwykle Saint Pierre wręcz "rozjechał"
mocno "zardzewiałego" Diaza. O całkowitej dominacji
Georga, oprócz wspaniałej dyspozycji fizycznej,
zadecydowało przede wszystkim idealne rozpracowanie
Diaza i wymyślenie najbardziej optymalnej taktyki
na niego. Tzn unikanie za wszelką cenę wymian w stójce,
szybkie obalenia i dobra kontrola w parterze, a w tej
akurat G.S.P. jest rewelacyjny, to była idealna
taktyka na Diaza w tym pojedynku.
Po zakończonej walce G.S.P. okazał należyty szacunek
przeciwnikowi nazywając go legendą UFC i wychwalając
jego osiągnięcia. Sam Diaz również godnie przyjął
porażkę i szczerze pogratulował Georgowi.
Jednak jego ostatnie słowa mocno zasmuciły fanów.
Stwierdził on, że rozważa możliwość zakończenia swojej
kariery, gdyż, jak powiedział,nie widzi już u siebie
tego wielkiego żaru walki.
Były to bardzo smutne słowa i zarówno UFC, jak i całe
MMA poniosły by ogromną i niepowetowaną stratę,
gdyby rzeczywiście wielki Nick Diaz zakończył swoją karierę.
Mam nadzieję, że były to tylko słowa zawodnika mocno rozżalonego
po przegranej walce, na którą tak długo czekał.
Jest on jeszcze na tyle młody (29 lat), że nie wytrzyma raczej
bez walki i gdy odpocznie, przemyśli jeszcze raz sprawę
i wróci do oktagonu z wielką rządzą odwetu.
Mocno wierzę, że jeszcze nie raz będziemy ekscytować się
rewelacyjnymi walkami z jego udziałem.
- sortuj według:
-
0 -
9 -
0 -
0
9 plików
13,55 MB