-

3404 -

22471 -

12361 -

2045
41472 plików
12781,12 GB
Foldery
Ostatnio pobierane pliki
Mój autysta
Stworzenie wątłe, niepozorne,
Zamknięte w muszli, niepokorne,
Co dzień toczy boje o własne istnienie,
Świat wyrwać chce jego korzenie.
Bodźce zewnętrzne, które docierają,
Spokój wewnętrzny mocno zaburzają,
Chory organizm w gotowości stawiają,
W chaos wprowadzają.
Emocje na wierzchu, jak chleb na stole,
Ucho nastawione i oko sokole,
W głowie szczegóły drzemią zapisane,
Niczym nie okiełznane.
Myśli, lotem błyskawicy, umysł zaprzątają,
Całą uwagę na sobie skupiają,
Żadna na realizację czekać nie zamierza,
Bo zegar biologiczny zbyt szybko czas odmierza.
Z negatywizmem jest za pan brat,
Względem swego organizmu postępuje jak kat,
Nie doje, nie dopije,
Rzec można: powietrzem żyje.
Pytanie nasuwa się proste:
Dlaczego takie rygory ostre?
Zrozumieć to, nie jest łatwo,
Choć myślenie idzie gładko.
O mur niezrozumienia głowę wciąż rozbija,
Krzykiem niemocy zdziwione umysły otwiera,
Akceptacji żąda, jak roślina wody,
Na własne dziwactwa, szuka bezskutecznie zgody.
Opieka nie łatwa nad darem z nieba wziętym,
Obarczona stresem niepojętym.
Tylko miłość i wiara pozwalają trwać,
Z niebieskiego skarbca Boże łaski brać,
Całego siebie na służbę dać.
Arturze
Każdego dnia uczę się ciebie,
Każdego dnia przezwyciężam siebie,
By zrozumieć niepojęte zachowanie,
By ogarnąć twoje myślenie nieznane.
Bóg zamieszał w umyśle twoim,
Pozostawił cię nieporadnym dzieckiem swoim,
Nieprzystosowanym do tego świata,
Proszącym o zrozumienie każdego brata.
Nad takimi, jak ty, uczeni głowy łamią,
Formułują hipotezy i teorie głoszą,
Odbywają wędrówki w głąb umysłu,
By poznać kulisy Bożego zamysłu.
Dzielny jesteś, Arturze, mój drogi,
Twoja podróż, ze swego świata do naszego,
zatrzymała się w pół drogi
Nauczyłeś się słyszeć i widzieć ludzi,
Rozpoznawać nieprzychylność, która
strach u ciebie budzi.
Jesteś, jak statek, na morzu wzburzonym,
W życiu codziennym słabo chronionym,
Nieprzychylny świat wali ci się na głowę
I rozwiązuje twoją mowę.
Stereotypie… firmowy znak twój,
Odcisnęły na tobie trwały ślad swój,
Z największą starannością czynności rytualne powtarzasz,
Nikomu – w tym czasie – ani na jotę, nie pobłażasz.
Zawsze jesteś niezmiennie sobą,
Nie dbasz, co myślą ludzie idący za tobą,
Czynności swoje wykonujesz w ustalonym porządku,
Gdy coś się pomyli, procedury zaczynasz od początku.
Szyfr twój, dla nas, jest niezrozumiały,
Dla ciebie prawie doskonały,
Chciałbyś świat widzieć w swoim kodzie
Lecz spotyka cię to, co w modzie.
Twoje postępowanie dla ciebie jest proste,
Dla innych zbyt ostre,
Kiedy chcesz…, nie jesz
Kiedy jesz…, nie chcesz.
Stałość i niezmienność, to atrybuty twoje,
Często muszę weryfikować zapędy swoje
I przyjąć twój punkt widzenia,
By nie doprowadzać cię do rozdrażnienia.
Dużą wagę przywiązujesz do mieszkania wystroju,
Nic nowego nie może pojawić się w twoim pokoju,
W całym mieszkaniu porządku pilnujesz,
Przy drobnej zmianie, z rodziną wojujesz.
Nieprzejednany jesteś w tym, w co się ubierasz,
Choć nad tym bardzo ubolewasz,
Przyznajesz rację innym,
Że w tej sprawie jesteś winnym.
Okruszyna na stole leżąca,
To dla ciebie sprawa paląca,
Urasta do rangi ogromu,
Choć w otoczeniu nie szkodzi nikomu.
Uparcie i nieustępliwie dążysz do celu,
Choć to bardzo drażni wielu,
Nic sprzeciw tu nie pomoże,
Bo zmienić tego nie możesz.
Kiedy kiwasz się na boki,
Nie przesuniesz się z miejsca ani o dwa kroki,
Wszystko starannie kontrolujesz,
Z własną słabością wojujesz.
Twoje zwinne ciało dziwaczne pozycje wyczynia,
Na jednej nodze stoi i drugą w górze trzyma,
Zasady grawitacji ciebie nie dotyczą,
Choć inni, w tej pozycji, szybko z bólu syczą.
Czasem, jeszcze, na palcach chodzisz,
Kostki chodnika wzrokiem wodzisz,
Swą uwagę doskonale zbroisz,
bo na linie stanąć się boisz
Przed pieskami ucieczką się ratujesz,
Nikomu, kto na drodze, nie folgujesz,
Nie oglądając się na boki, gnasz przed siebie z drogi,
By jak najszybciej wkroczyć we własne progi.
Twoje przelotne spojrzenie na ludzi,
U wielu zachwyt budzi,
Pozwala ci zapisać szczegóły w głowie,
Które kiedyś wyrazisz w swojej mowie.
Inteligentnym… cię nazywają,
Bo pamięć twoją podziwiają,
Potrafisz wiernie odtworzyć wszystko, co widziałeś,
Choć powiek nie otwierałeś.
Matematykiem… jesteś świetnym,
W swym liczeniu bardzo konkretnym,
Ponoć nic dwa razy się nie zdarza,
U ciebie jednak, wszystko dwa razy się powtarza.
Godzinami lubisz słuchać Orkiestry z Chmielnej,
Kołyszesz się w takt muzyki ci wiernej,
Kiedy świat zaatakuje cię obcymi dźwiękami,
Bronisz się przed nimi obiema rękami.
Wybuchasz krzykiem bez przyczyny,
Wydaje się, że jesteśmy bez winy,
Po upływie czasu,
Ujawniasz, jakie były przyczyny hałasu.
Na swoich emocjach, nie możesz polegać,
Łatwo frustracji ulegasz.
Wybuchy emocji dość silne bywają,
Do kryzysu, często, doprowadzają.
Gdy ktoś wpadnie ci w oko,
To już nie ma spoko,
Wyciągniesz z niego wszystkie soki,
Poobijasz biedne boki.
Nie zwracasz uwagi na siniaki i rany,
A dotyku ludzkiego lękasz się bez miary,
Nałożyć opatrunek na zranione miejsca,
Wymaga nie lada podejścia.
Na leki wrażliwy jesteś niesłychanie,
Trudno ci dobrać dawki, kochanie.
Twój organizm chemii nie akceptuje,
Na jej działanie ostro reaguje.
Gdy dodamy miligram cały,
Mamy w domu ambaras nie mały.
Na głowie stajesz, ciało swe obijasz,
Szyby w oknach rozbijasz.
Gdy zabierzemy miligrama pół,
Chodzisz jakiś nie swój,
Z zasypianiem masz kłopoty,
Dniem i nocą pełne ręce masz roboty.
Arturze, trudne jest życie twoje,
Nie wszyscy rozumieją zachowanie twoje,
Musisz zmagać się z przetrwaniem swoim,
Bo żyjesz w zniekształconym świecie twoim.
Twoje, odmienne zachowanie,
To pełne przerażenia o pomoc wołanie.
Podejmujesz desperackie próby,
By wybronić się od zguby.
Twoje dziwne zachowanie,
To dla nas, też, wyzwanie,
Jak pomóc ci żyć,
Byś mógł wśród nas stale być.
By szpital był dla ciebie ostatecznością,
A nie powszednią powinnością,
Tu sypią się klocki lego,
Wspólnie układane, kolego.
Powrót ze szpitala, to początek nowy,
W którym zdjąć musisz z siebie szpitalne okowy,
to, co zostało tam zburzone,
Zostać musi, w domu, cierpliwie odnowione.
- Wiersze Jasi -
(To już 33 lata Bóg obdarowuje nas Tobą)
NIESTETY ZDANY JESTEŚ TYLKO NA SWOJĄ RODZINĘ BEZ WSPARCIA ŻADNYCH INSTYTUCJI, KTÓRYCH W POLSCE PONOĆ JEST WIELE?
- sortuj według:
-

2 -

7 -

1 -

0
10 plików
178,34 MB
Chomikowe rozmowy
Zaprzyjaźnione i polecane chomiki (175)
















Pokaż wszystkie
Pokaż ostatnie


... 💖 pozdrawiam 












