-
14376 -
35846 -
30286 -
13033
113082 plików
17590,75 GB
Wśród zalesionych wzgórz położonych blisko Lubania, nad rzeką Kwisą wznosi się jedna z najsłynniejszych twierdz Dolnego Śląska - Zamek Czocha. Wiekowe mury twierdzy pilnie strzegą tajemnic II wojny światowej i carskich skarbów, wciąż przyciagac.................................................
Na temat zamku krąży wiele legend i opowieści, od słynnej Bursztynowej Komnaty, przez rozgrywki szpiegowskie, aż po tajemnicze badania nazistowskich naukowców. Zamkowi przewodnicy i regionalni dziennikarze od lat podsycają atmosferę niezwykłości mniej lub bardziej prawdopodobnymi historiami związanymi z zamkiem. Zanim jednak zagłębimy się w tajemnicze dzieje Czochy podczas II wojny światowej, oraz „zabezpieczanie” zamkowych skarbów przez władze ludowe, cofnijmy się o kilka stuleci wstecz...
Zacznijmy od początku...
Historia Czochy sięga zamierzchłego, XIII wieku, kiedy na wzgórzu górującym nad Kwisą stanął warowny gród. Właściwa historia zamku zaczyna się jednak wiek później. Wtedy Wacław II Czeski ufundował w miejsce grodu zamek, którym do połowy XIV wieku władał książę Henryk Jaworski. Z okresem późniejszych wojen husyckich, wiąże się legenda o tutejszej Białej Damie. Legenda głosi, że Biała Dama imieniem Gertruda w 1431 r. wprowadziła do twierdzy wojska husyckie, które kompletnie zaskoczyły obrońców. W czasie walk o twierdzę padł brat Gertrudy, który przeklął ją w chwili śmierci i odtąd widmo zdrajczyni błąka się po zamkowych salach, strzegąc ogromnych skarbów, ukazując się śmiertelnikom raz na sto lat.
Zamek, podobnie jak wiele innych dolnośląskich twierdz przechodził wielokrotnie z rąk do rąk, aż do końca XV wieku, kiedy panem na zamku został w 1453 r. Kasper Nostitz. Od tej pory, aż do XX wieku, na zamku będą panować dwa łużyckie rody – przez ponad 250 lat ród Nostitzów z Rothenburga, a następnie Üchtritzów. Ród Nostitzów zasłynął w historii regionu, z powodu dwóch okrutnych zwyczajów. Jeżeli pan na zamku wracał z dalekiej wyprawy i wróciwszy do domu, zastawał żonę z dzieckiem z nieprawego łoża – wrzucał żonę do zamkowej studni – znanej jako „studnia niewiernych żon”.
Wierność okrutnej tradycji dochował Joachim von Nostitz. Kiedy powrócił z wojennej wyprawy, zastał swoją ukochaną żonę, Ulrikę z dzieckiem którego nie mógł spłodzić. Całą noc zastanawiał się co zrobić z niewierną żoną, o poranku zadośćuczynił jednak tradycji. Mimo, że kochał swoją żonę ponad życie – utopił ją w studni, a bękarta kazał żywcem zamurować nad kominkiem – ponoć do dzisiejszego dnia w tym miejscu słychać płacz dziecka. Drugim okrutnym zwyczajem, było korzystanie z zapadni w komnacie sypialnej właścicieli zamku. Jeżeli panowie Czochy byli niezadowoleni ze spędzonej nocy – uruchamiali zapadnię znajdującą się w łożu i kobieta lądowała w nurtach Kwisy...
W roku 1719 r. na zamku odbywał się pogrzeb kolejnego z właścicieli zamku - Henryka Üchtritza. Kiedy procesja z ciałem zmarłego weszła na drewniany most, utrzymana w fatalnym stanie konstrukcja zawaliła się, grzebiąc pod sobą wiele osób. Kilkadziesiąt lat później Czocha o mały włos nie podzieliła losu Chojnika. W nocy z 17 na 18 sierpnia 1793 r. wybuchł groźny pożar, który strawił większość zamku, w odróżnieniu jednak od Chojnika, zamek został odbudowany. Blisko 300-letnie panowanie panowanie Üchtritzów zakończyło się w 1909 r., kiedy to Bolko von Üchtritz sprzedał zamek Ernestowi Gütschowowi – ostatniemu i najsłynniejszemu panu na Czosze.
Nie do końca średniowieczny
Kiedy wybierzemy się na wycieczkę na zamek Czocha, bardziej obeznanych z architekturą gości zaskakują średniowieczne łuki, okna i mury o doskonałych proporcjach – zbyt doskonałych. Jest to dzieło zafascynowanego średniowieczem architekta Bodo Ebhardta, który na zlecenie Gütschowa przebudował i odrestaurował zamek w latach 1909-1914.
Architekt miał niezwykły zwyczaj – jeżeli chciał dokonać gruntownych zmian w którejś części zamku, budował makietę danej części w naturalnych rozmiarach z drewna i wtedy konsultował przeróbki z właścicielem. Ebhardt wykonał również wierną w najdrobniejszych szczegółach makietę zamku, która zniknęła z lubańskiego muzeum i ślad po niej zaginął. Możliwe, że podzieliła los skradzionych, zamkowych skarbów, lub została zniszczona podczas ostrzału Lubania w trakcie odsieczy wojsk niemieckich idących na pomoc oblężonej Twierdzy Wrocław.
”Rakietowy baron” i tajemnice III Rzeszy
Niedaleko Czochy znajdowały się tajne fabryki, które miały dostarczyć Hitlerowi jego upragnioną Wunderwaffe. Zakłady zlokalizowane były w Leśnej (ówczesnej Marklissie) oraz Miłoszowie (wtedy Hauptmannsdorfie). Podobno Wernher von Braun, słynny „rakietowy baron” - twórca rakiet V-1 i V-2, bywał częstym gościem na Czosze i w tych zakładach.
Niedowiarków może dziwić, czemu von Braun miałby odwiedzać często właśnie Czochę – w końcu zakładów zbrojeniowych było na terenie Rzeszy bez liku. Pozostaje jeden dobry argument – rodzina rakietowego barona. W pobliskim Wleniu znajdował się jeden z rodzinnych majątków von Braunów. Schronienie znalazł tam uciekający przed Armią Czerwoną Magnus von Braun, ojciec Wernhera – którego w rok później amerykański wywiad spektakularnie ewakuował do strefy okupacyjnej Stanów Zjednoczonych w Niemczech. Jak widać, amerykański wywiad już od pewnego czasu toczył na tych ziemiach boje z radzieckim. Do myślenia daje rzekoma wizyta amerykańskich czołgów niedaleko Świeradowa w 1945 roku, skąd do Czochy, lub tajnych zakładów w Leśnej był rzut beretem...
Możliwe, że i pod samą Czochą były prowadzone tajne badania naukowe – Niemcy podejrzanie silnie ufortyfikowali sam zamek, a nie jak sugerowałaby logika, zaporę na Kwisie. W dodatku oprócz fabryk w Leśnej i Miłoszowie, w pobliskim Lubaniu znajdowały się podziemne zakłady eksperymentujące z polem magnetycznym tak skutecznie, że ponoć przejeżdzające pobliską drogą samochody nagle stawały. Pod samym zamkiem i w jego okolicy wciąż czekają na spenetrowanie pozostałe po Niemcach sztolnie, które mogą kryć jeszcze niejedną tajemnicę.
Pokój wypełniony skarbami i zuchwała kradzież zamkowych dóbr
W czasie swojego panowania na Czosze, Ernest Gütschow zgromadził imponującą kolekcję zamkowych skarbów – wśród których była część słynnego carskiego skarbu, m. in. popiersia wszystkich władców Rosji począwszy od Ruryka. Gütschow często gościł na zamku uciekających na Zachód, rosyjskich emigrantów, którzy szukali bezpiecznego miejsca dla swoich kosztowności. Część zbiorów kupił na aukcjach, gdzie rosyjski proletariat lekką ręką pozbywał się carskich skarbów.
Kiedy okolicę na dobre wyzwoliła ogniem i mieczem Armia Czerwona, dopiero kształtująca się na tych terenach władza ludowa zaczęła się zastanawiać jak dobrać się do zamkowych skarbów. Rozpoczęło się szabrowanie okolicy – z zamku wywożono w często nieznanym kierunku meble, księgozbiory i dzieła sztuki. Najcenniejsze zbiory – część carskiego skarbu, ikony, popiersia, sporo drogiego alkoholu i wiele więcej - zgromadzone przez Gütschowa znajdowały się w tzw. pancernym pokoju, bardzo dobrze zamaskowanym w zamkowych piwnicach. Pokój był zamknięty na cztery spusty przez potężne drzwi, z prawie niemożliwym do złamania mechanizmem szyfrowym. Władze poradziły sobie z tym problemem z iście ludową subtelnością – drzwi w zamian za zapłatę srebrem rozpruł miejscowy ślusarz.
Na początku 1946 roku, miejscowym włodarzom zaczął palić się grunt pod nogami. 1 lutego 1946 roku komendant MO w Leśnej, oraz jego zastępca wzięli ze sobą część zamkowych sreber zabezpieczonych w ratuszu i przepadli jak kamień w wodę. Kilka godzin później, burmistrz Kazimierz Lech „zabezpieczył” resztę depozytu zamkowego pozostałego w ratuszu, załadował na ciężarówkę i ruszył w stronę granicy. Jako przedstawiciel władzy, dysponował mocnymi, radzieckimi papierami, jak również służbowym rozkazem wyjazdu (naturalnie wystawionym przez samego siebie), które zdołały zmylić pograniczników. Dalsze losy ciężarówki ze skarbami są niejasne – najprawdopodobniej zdołała brawurowo przedostać się do amerykańskiej strefy okupacyjnej w Niemczech, lub do okupowanej przez Rosjan Austrii. Możliwe że Rosjanie zorientowali się jaki skarb wypuścili z rąk i chcieli go w elegancki sposób odzyskać...
Czocha, mimo że otwarta dla turystów, wciąż kryje wiele sekretów. Ernest Gütschow, opuszczając zamek zwrócił się do służby ze słowami: „Pamiętajcie, ktokolwiek tu przyjdzie, Rosjanie czy Polacy, wydajcie im z zamku to co będą chcieli. Gdyby nawet wywieźli stąd wszystko, tu i tak zostanie dużo więcej”*. Te słowa wciąż rozpalają wyobraźnię poszukiwaczy skarbów. Kto wie, czy przechadzając się wśród zamkowych ścian nie stąpamy po bunkrach kryjących tajemnice nazistowskich naukowców, lub nie przechodzimy obok ukrytej komnaty pełnej kosztowności. Prawdę o zamku zna chyba tylko sama Biała Dama – która zazdrośnie strzeże tajemnic Czochy.
- sortuj według:
-
0 -
1 -
0 -
0
1 plików
45 KB