-
1637 -
7680 -
523 -
125
10239 plików
3410,47 GB
.
.
Bitwa pod Wiedniem lub 11 września 1683 (ang. September Eleven 1683 lub Battle of Vienna) – film historyczno-kostiumowy z 2012 roku produkcji włosko-polskiej, w reżyserii Renzo Martinellego. Bitwa pod Wiedniem to sensacyjna fabuła historyczna, która stanowi koprodukcję włosko-polską współfinansowaną przez Rai Fiction, Rai Cinema, Włoskie Ministerstwo Kultury, Polski Instytut Sztuki Filmowej, Region Piemonte oraz Region Friuli Venezia Giulia z budżetem około 12 milionów euro. Dystrybucją międzynarodową zajęła się spółka Rai Trade. Zdjęcia do filmu rozpoczęły się w maju 2011 roku, natomiast uroczysta premiera w kinach polskich odbyła się 12 października 2012 roku.
Obsada:
F. Murray Abraham jako Marco D’Aviano
Enrico Lo Verso jako Kara Mustafa
Piotr Adamczyk jako Leopold I Habsburg
Alicja Bachleda-Curuś jako księżna Eleonora Lotaryńska
Jerzy Skolimowski jako Jan III Sobieski
Marcin Walewski jako Jakub „Fanfan” Sobieski
Yorgo Voyagis jako Abul stary
Daniel Olbrychski jako generał artylerii koronnej Marcin Kazimierz Kątski
Andrzej Seweryn jako Jan Andrzej Morsztyn
Borys Szyc jako hetman wielki koronny Mikołaj Sieniawski
Wojciech Mecwaldowski jako Jerzy Franciszek Kulczycki
Giorgio Lupano jako feldmarszałek Ernst Rüdiger von Starhemberg
Krzysztof Kwiatkowski jako książę Saksonii Jan Jerzy III Wettyn
Antonio Cupo jako Karol Lotaryński
Federica Martinelli jako Lena, kobieta Abula
Doru Boguta jako Carlo Cristofori (Marek z Aviano w młodości)
Stefan Iancu jako syn Kara Mustafy
Matteo Branciamore jako Eugeniusz Sabaudzki
Marius Chivu jako ksiądz Cosma
Philippe Leroy jako ambasador Francji
Vlad Rădescu jako Ahmed Bey
Berk Oktay jako Abul młody
Meltem Cumbul jako Lale
Ángela Molina jako Rosa Cristofori
Recenzje:
1. Walec wiedeński
autor: Jakub Popielecki (jpopielecki) | 15 października 2012 | Bitwa pod Wiedniem (2012) recenzja kinowa
Jeśli zastanawiacie się, jakie jest sedno różnicy między chrześcijaństwem a islamem, możecie przestać myśleć. Jeden z bohaterów "Bitwy pod Wiedniem" – zresztą z pochodzenia Turek – wykłada nam tę prawdę ex cathedra. Chodzi o to, że chrześcijanie potrafią wznieść się ponad swoją religijność i kierować sercem, natomiast ludzie islamu pozostają spętani okowami własnej wiary. Proste?
Myśl ta z grubsza streszcza przesłanie filmu, którego oryginalny tytuł brzmi – żeby jeszcze dobitniej podkreślić metaforę starcia dwóch kultur – "September Eleven 1683" ("Jedenasty września 1683"). Nie jest to bowiem opowieść o tym, jak Polacy dokopali Turkom pod Wiedniem, a o tym, jak zrobili to chrześcijanie. Na dodatek przedstawiona z wdziękiem walca rozjeżdżającego na miazgę wszelkie subtelności. Trudno mówić zresztą o historycznej wiarygodności, gdy głównym bohaterem jest nawrócony przez gorejący miecz ksiądz, który uzdrawia chorych, przywraca wzrok niewidomym i za towarzysza ma zmiennokształtnego wilka-ducha.
Jako film o starciu zachodniego świata z grozą Wschodu, "Bitwa pod Wiedniem" budzi zaskakujące skojarzenie z "300". I nie tylko temat jest wspólny. Już czołówka z wykreowanym cyfrowo górskim pejzażem zapowiada dominujące w całym filmie wrażenie sztuczności świata przedstawionego, przypominające produkcję Zacka Snydera. Tylko że tam był to efekt przerysowanej, komiksowej konwencji, a tutaj zadecydowały raczej budżetowe niedostatki. Paradoksalnie czyni to "Bitwę pod Wiedniem" bardziej szczerą niż adaptacja komiksu Franka Millera. Tam idea skopania muzułmanina pokryta była lukrem atrakcyjnego filmowego spektaklu, tutaj realizacyjna miernota odsłania kompromitującą myślową mieliznę. Choć Kara Mustafa kreowany jest na niemal szekspirowskiego bohatera, portret muzułmanów narysowany jest bardzo grubą krechą. Znamienne, że jeden z Turków na żonę wybrał sobie… głuchoniemą dziewczynę. Po zapłodnieniu niewiasty zresztą i tak ją porzuca i rusza zabijać chrześcijan, gdy Allach wzywa.
A gdzie tu Polacy? W filmie reklamowanym jako historia o tym, jak "polskie zwycięstwo zmieniło losy świata", zaskakująco mało miejsca poświęcono naszym rodakom. Sobieski wkracza na scenę mniej więcej w trzech czwartych filmu i wypowiada w zasadzie kilka zdań. Szyc i Olbrychski pojawiają się praktycznie na chwilę i sprawiają wrażenie, jakby nie bardzo wiedzieli, co ze sobą zrobić. Olbrychski wypowiada bodaj dwa zdania, z czego jedno dotyczy… ciągnięcia armaty. Zresztą może to i dobrze. "Bitwa pod Wiedniem" zawodzi bowiem na każdym polu, nieustannie odkrywając coraz to nowe pokłady kinematograficznego dna; aktorzy również dokładają swoje trzy grosze do tego nurkowania głębinowego. Obronną ręką wychodzi z tej afery w zasadzie tylko Piotr Adamczyk, który uświadamia, jak wiele dla tego filmu mogło zrobić spuszczenie z tonu serio. F. Murray Abraham, który cierpi katusze bycia boskim wybrańcem i z pasją zagrzewa (zarówno po angielsku, jak i po niemiecku) do zabijania innowierców, skutecznie pozbawia film szansy na zbawienie. Nie dawszy nam wzruszenia ani rozrywki, twórcy odbierają widzom ostatni oręż w starciu ze swoim filmem, czyli śmiech.
Komentarze:
1. Nie zgadzam się z bardzo negatywną recenzją tego filmu. Ogólnie od początku do końca film trzyma w napięciu. Posiada przesłanie, które nie wszystkim może się podabać. Polska i Jan III Sobieski nie są w filmie bardzo wyeksponowani, ale za to bardzo pozytywnie - dotrzymują przysięgi, chociaż nikt w to nie wierzył oraz wykonują decydujące starcie w bitwie. Jeśli chodzi o postać mnicha, to są opisane cuda z jego udziałem, co było ukazane w filmie. Jest to wizja ukazana z punku widzenia wiary chrześcijańskiej i może być trudna dla niewierzących. Minusem filmu są słabe efekty, jednak wynika to z małego budrzetu - niestety hollywood'zkie produkcje są pod tym względem na takim poziomie, że wszystko inne wydaje się być sztuczne. Generalnie bardzo polecam.
(pprzybysz - 24 października 2012 12:14)
2.
Jeżeli mam oceniać recenzję a nie film, ponieważ filmu jeszcze nie oglądałem to "powiem tak". Recenzja jest kompletnie nie przydatna. Jest tu mnóstwo epitetów na temat filmu, nie uzasadnionych sensownymi argumentami, np. zdanie: "Tam idea skopania muzułmanina pokryta była lukrem atrakcyjnego filmowego spektaklu, tutaj realizacyjna miernota odsłania kompromitującą myślową mieliznę. " Wolałbym aby autor bardziej skupił się na merytorycznej ocenie filmu niż na przelewaniu swoich żalów na stronę. Pewno nikt się ze mną nie zgodzi ale mam wrażenie że od początku istnieje pewnego rodzaju nagonka na film zapoczątkowana przez krytyków, którym zaiste nie podoba się Alicja Bachleda Curuś. Chyba głównie ta postać bije po oczach krytyków, bowiem jak osoba, która w środowisku krytyków nie jest "darzona" szacunkiem może zabłysnąć na ekranie. Ludzie powtarzają opinie krytyków jak roboty. Nie widziałem wiele oryginalnych komentarzy. I ostatnia kwestia, może nie jest to super - ekstra dzieło zaspokajające oczekiwania historyków i krytyków, nie mi jest to oceniać, ponieważ nie widziałem jeszcze filmu, ale jest to na pewno reklama dla polskiej historii. Jeżeli z powodu tego filmu choćby jeden obcokrajowiec zainteresuje się polską husaria, ponieważ nigdy wcześniej o takim czymś nie słyszał, to będę zadowolony. Wydaje mi się, że głównym problemem tego filmu jest to, że nie jest kręcony przez Polaków. Obraz przedstawiony przez kogoś, kto nie ma nic wspólnego ani z kulturą austriacką, ani polską może mieć mnóstwo poważnych niedociągnięć w naszym mniemaniu, a w mniemaniu obcokrajowca niedociągnięć nieistotnych. W Polsce jednak nikt dotąd nie kwapił się aby nakręcić film o wiktorii wiedeńskiej. Może jednak popatrzmy na to przez pryzmat tego, że Włoch nakręcił nam reklamę historii.
(radomir1610 - 20 października 2012 13:14)
- sortuj według:
-
0 -
1 -
0 -
0
1 plików
133 KB