Wykorzystujemy pliki cookies i podobne technologie w celu usprawnienia korzystania z serwisu Chomikuj.pl oraz wyświetlenia reklam dopasowanych do Twoich potrzeb.

Jeśli nie zmienisz ustawień dotyczących cookies w Twojej przeglądarce, wyrażasz zgodę na ich umieszczanie na Twoim komputerze przez administratora serwisu Chomikuj.pl – Kelo Corporation.

W każdej chwili możesz zmienić swoje ustawienia dotyczące cookies w swojej przeglądarce internetowej. Dowiedz się więcej w naszej Polityce Prywatności - http://chomikuj.pl/PolitykaPrywatnosci.aspx.

Jednocześnie informujemy że zmiana ustawień przeglądarki może spowodować ograniczenie korzystania ze strony Chomikuj.pl.

W przypadku braku twojej zgody na akceptację cookies niestety prosimy o opuszczenie serwisu chomikuj.pl.

Wykorzystanie plików cookies przez Zaufanych Partnerów (dostosowanie reklam do Twoich potrzeb, analiza skuteczności działań marketingowych).

Wyrażam sprzeciw na cookies Zaufanych Partnerów
NIE TAK

Wyrażenie sprzeciwu spowoduje, że wyświetlana Ci reklama nie będzie dopasowana do Twoich preferencji, a będzie to reklama wyświetlona przypadkowo.

Istnieje możliwość zmiany ustawień przeglądarki internetowej w sposób uniemożliwiający przechowywanie plików cookies na urządzeniu końcowym. Można również usunąć pliki cookies, dokonując odpowiednich zmian w ustawieniach przeglądarki internetowej.

Pełną informację na ten temat znajdziesz pod adresem http://chomikuj.pl/PolitykaPrywatnosci.aspx.

Nie masz jeszcze własnego chomika? Załóż konto

14.jpg

Luca / Kaliningrad / Dzien 1 / 14.jpg
Dzien 1 - 14.jpg
Download: 14.jpg

101 KB

(800px x 600px)

0.0 / 5 (0 głosów)
W Opolu Lubelskim, zobaczyłem coś dziwnego na stacji benzynowej. Specjalnie zjechałem z trasy, żeby się przyjrzeć z bliska.

Komentarze:

Nie ma jeszcze żadnego komentarza. Dodaj go jako pierwszy!

Aby dodawać komentarze musisz się zalogować

Inne pliki do pobrania z tego chomika
Dzien 1 - 01.jpg
Kaliningrad, czyli przejście na ciemną stronę mocy. Dzi ...
Kaliningrad, czyli przejście na ciemną stronę mocy. Dzień pierwszy, wtorek 20 sierpnia 2019 Od niedawna mateńka Rassyja w ramach promocji i ocieplania stosunków, wprowadziła wizę turystyczną do obwodu kaliningradzkiego. Na początku nie potraktowałem tego poważnie i pewnego wieczoru tak dla żartów oświadczyłem BabieLucy, że jadę do Rosji. Myślałem, że popsuję jej tym moim oświadczeniem humor, ale najwyraźniej wyczuła, że sobie robię jaja i jeszcze mi pomogła wypełnić internetowy formularz. Wbrew pozorom nie było to takie łatwe jak się wydawało. Najpierw musiałem zrobić zdjęcie, według ścisłych wytycznych. Za tło dla fotografa, posłużyły zwykłe pokojowe białe drzwi. Sesję niestety trzeba było powtórzyć, bo system nie wiedzieć czemu nie chciał zatwierdzić zdjęcia. Potem było wysyłanie zdjęć na chybił trafił i w końcu ruski serwer łyknął którąś z fotek. Dlaczego akurat tą na której byłem najmniej podobny do siebie, tego do dziś nie wiem. To jednak nie koniec, bo zabawa miała się dopiero zacząć. Chcieli wiedzieć wszystko, kto, gdzie, z kim, po co i na co. Podstawowe dane to za mało, interesowało ich jaki jest mój stan cywilny, z kim żonaty i czemu, gdzie pracuję, gdzie mieszkam i koniecznie z podaniem dokładnych adresów. Nawet telefon do pracy, żeby mogli potwierdzić, czy aby na pewno pracuję. W sumie to do pracy akurat teraz nie chodzę, bo mam wakacje, więc jestem w danej chwili czasu, jakby bezrobotny. No cóż poradzić, nie mogę przecież obcemu wywiadowi wszystkiego podać na tacy. Bezrobotny, kawaler, w celach turystycznych, to będzie najmniej do wypełniania. Myślałem, że już złapałem gąskę za nogę a tu jeszcze nie tak hop siup. Chcą wiedzieć gdzie dokładnie się u nich zatrzymam? To znaczy jak nie zostałem zaproszony przez jakiegoś miejscowego Rosjanina, czy też urodziwą Rosjankę, to zostaje tylko radziecki hotel z podaniem dokładanego adresu pobytu, numeru telefonu i obowiązkowo aktualnego skanu rezerwacji z tegoż hotelu. Liczba noclegów oczywiście też była niezmiernie ważna. No i zaczęły się poszukiwania w internetowym gąszczu hotelowym. W końcu udało się BabieLucy znaleźć hotel, który internetowo potwierdził rezerwację na kilka dni. Nazwa hotelu brzmiała bardzo swojsko i nawet nieco zachęcała polskiego przybysza, bo był to Hotel Czajkowski.
Dzien 1 - 02.jpg
Cena nie powalała (coś koło stu paru złotych za noc) i p ...
Cena nie powalała (coś koło stu paru złotych za noc) i położenie w miarę blisko centrum też zachęcało. Niestety jak się okazało nie nadawał się dla samotnego motocyklisty, bo nie posiadał własnego parkingu. Motocykl musiałby nocować na poboczu drogi publicznej i nie wiadomo, czy przy okazji nie zmieniłby właściciela. Liczyło się jednak potwierdzenie rezerwacji, które zamieściłem jako załącznik do formularza. Rosyjski system przyjął dane, przemielił, przemielił i kazał czekać na odpowiedź. Został mi nadany jakiś numer i odpowiedź będzie za kilka lub kilkanaście dni. W międzyczasie dużo się działo i wakacje rodzinne dobiegały końca. Sam koniec jak to bywa na polskich tradycyjnych wakacjach, był spektakularny, bo co dobre przecież szybko się kończy i BabaLuca i ja wstąpiliśmy na ścieżkę wojenną. Szybko sobie przypomniałem o mojej rosyjskiej wizie, zaczekałem aż szanowna małżonka pójdzie do pracy i zacząłem grzebać w rosyjskim Internecie. Znalazłem co trzeba, ale potrzebny był numer identyfikacyjny, który tylko zna BabaLuca. Przecież nie zadzwonię i nie będę błagał o litość. Moja męska duma mi na to nie pozwala. Zawszę mogę przecież pojechać, tam, gdzie nie wymagają głupich wiz. Co się nagłowiłem to moje, jednak udało się w nieco inny sposób sprawdzić i wygenerować plik z moją świeżutką, rosyjską wizą. No jest nawet całkiem ładna i kolorowa. Niestety nie miałem w domu odpowiedniej drukarki i czarno-biała wiza teraz bardziej przypominała list gończy.
Dzien 1 - 03.jpg
Szkoda marnować czas na poszukiwania kolorowej drukarki, ...
Szkoda marnować czas na poszukiwania kolorowej drukarki, więc będzie musiał wystarczyć ten monochromatyczny świstek papieru. Teraz pędem do Chęcin po zieloną kartę i jakieś podróżne ubezpieczenie od ciemnej strony mocy. W ubezpieczalni dałem dowód rejestracyjny pojazdu i potwierdzenie, że mam aktualne OC. Pan się w okienku marszczy i mówi, że zielonej karty mi nie wyda, bo nie u nich ubezpieczałem. Jak to nie u Was się ubezpieczałem! Zawsze się u Was ubezpieczam – zdenerwowany dodałem. Pan teraz gdzieś dzwoni po centralach, usilnie pyta tych co wiedzą więcej i nadal twierdzi, że nie mogą mi wydać takiej karty, bo takiej nie mają. No to ładnie, czyli nigdzie nie pojadę. Już zaczynam obmyślać, gdzie teraz ewentualnie bez zielonej karty będę mógł się zapędzić? Pan w okienku dodał, że niestety w AXA to zieloną kartę mogę dostać tylko drogą pocztową. W jakim AXA? Szybko wyrwałem człowiekowi z ręki moje dokumenty i widzę, że to nie są dokumenty od Yamahy, tylko od samochodu. Nerwowo szukam po kieszeniach i okazuje się, że dowód rejestracyjny od motocykla też przy sobie mam. No i jak mi głupio się teraz zrobiło. Myślałem, że zapadnę się pod ziemię. Niepotrzebnie wprowadziłem nerwową atmosferę, niczym klasyczny klient awanturujący się. No tak się stało, że akurat nie miałem zawiązanego krawata pod szyją. Wszem i wobec przecież wiadomo, że klient pod krawatem jest mniej awanturujący się. Teraz faktycznie z ubezpieczeniem i zieloną kartą nie ma problemu. Kilka minut i już wszystko miałem. Jeszcze raz przeprosiłem za moje głupie zachowanie i płonąc ze wstydu opuściłem miejsce dzisiejszej kompromitacji. Jak burza wpadłem do domu i od razu wywalam z szafy przypadkowe ubrania. Śpiwór, namiot, karimata, a i jeszcze metalowy kubek i już na wcisk radziecki Prymus do ewentualnego gotowania wody. No i aparat oczywiście i jakiegoś smartfona z nawigacją, bo przecież nie posiadam żadnej ruskiej mapy. W telefonie też jeszcze nie mam. Już bym jechał a tu szukaj teraz mapy. Pełno rosyjskich okręgów a Kaliningradu nie widzę. Nie było wyjścia i zapakowałem do telefonu całą Rosję. Zanim się cała upchała to zdążyłem porządnie zjeść. Zapłon, fotka startowa licznika i już odpalam maszynu.
Dzien 1 - 04.jpg
Zapiąłem kask, założyłem rękawiczki i czuję, że coś dziw ...
Zapiąłem kask, założyłem rękawiczki i czuję, że coś dziwnie zaczyna śmierdzieć. Patrzę a tu między nogami pojawiają się kłęby dymu. Szybko wyłączyłem silnik i zeskoczyłem z motocykla a tu dymi się coraz bardziej. Ognia na szczęście nie widać. Winowajcom okazał się olej w miejscu łączenia wydechu z tylnym cylindrem a właściwie to z głowicą.
Dzien 1 - 05.jpg
Wydech złapał temperaturę i olej szybko zaczął zmieniać ...
Wydech złapał temperaturę i olej szybko zaczął zmieniać stan skupienia z ciekłego na gazowy. Tylko skąd wziął się olej na śrubach mocujących? Tam nie powinno być oleju. Pierwsza myśl to ktoś wcześniej kombinował cos przy szpilkach i szpilka ma przejście przez ściankę głowicy i olej się wydostaje. Tylko dlaczego akurat teraz? Oglądam dokładniej i okazuje się, że olej wydostał się spod pokrywy zaworu i pociekł na szpilki. Dokręciłem dwie śrubki i po problemie. Olej z wycieku się wypalił, dym zniknął i zrobiło się sucho. Przez resztę wyjazdu już nie wydostała się ani kropelka. Kiedyś regulowałem zawory i najwidoczniej za słabo dokręciłem śrubki. Najważniejsze, że w końcu mogę bez przeszkód ruszyć przed siebie.
Dzien 1 - 06.jpg
Jest już w prawdzie zaawansowane popołudnie i wiele nie ...
Jest już w prawdzie zaawansowane popołudnie i wiele nie uda się dzisiaj nawinąć kilometrów, jednak zupełnie mi to nie przeszkadza. Jest niewiadoma, jest dreszczyk emocji, jest przygoda. Tego gdzie będę spał co jadł, dowiem się w trakcie. Plan jest ogólnie taki, żeby docelowo dojechać do Rosji. No może zbyt szumnie powiedziane, gdyż w sumie to tylko do obwodu kaliningradzkiego, czyli kierunek gdzieś na północ. Jednak nie całkiem tak się stało, bo jakoś tak ściągnęło mnie mocno na wschód i wylądowałem miedzy radzieckimi czołgami, oczywiście zupełnie tego nie planując.
Dzien 1 - 07.jpg
Spokojnie, te czołgi to tylko ozdoba radzieckiego cmenta ...
Spokojnie, te czołgi to tylko ozdoba radzieckiego cmentarza i nie w Rosji, tylko w Polsce w znanym na cały kraj Sandomierzu.
Dzien 1 - 08.jpg
Nie byłem w tych stronach z 10 lat, albo i więcej. Może ...
Nie byłem w tych stronach z 10 lat, albo i więcej. Może teraz spotkam nawet ojca Mateusza, che che. Od razu kieruję się w stronę starówki. Jadę tak na czuja i chyba dobrze, bo coś ciekawego już się wyłania zza drzew.
Dzien 1 - 09.jpg
Ciekawe czy to w tym kościele są te słynne obrazy, gdzie ...
Ciekawe czy to w tym kościele są te słynne obrazy, gdzie widać flaki i ludzi przecinanych ręczną piłą do drzewa? Taki obraz utkwił mi w głowie, gdy tu byłem pierwszy raz, jeszcze za czasów podstawówki.
Dzien 1 - 10.jpg
Zostawiłem objuczoną Yamahę przed jakimś parkingiem i no ...
Zostawiłem objuczoną Yamahę przed jakimś parkingiem i nos poprowadził mnie śladami ojca Mateusza.
więcej plików z tego folderu...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin
W ramach Chomikuj.pl stosujemy pliki cookies by umożliwić Ci wygodne korzystanie z serwisu. Jeśli nie zmienisz ustawień dotyczących cookies w Twojej przeglądarce, będą one umieszczane na Twoim komputerze. W każdej chwili możesz zmienić swoje ustawienia. Dowiedz się więcej w naszej Polityce Prywatności