-
16 -
6755 -
12228 -
345
20342 plików
3936,35 GB
RECENZJA: [1]
Mrówki ("Them!"), pszczoły ("Swarm"), ślimaki ("Slugs"), tarantule ("Kingdom of Spiders"), żaby ("Frogs"), kleszcze ("Ticks"), czy piranie to tylko część zwierzęcych bohaterów, po które sięgali twórcy horrorów. Filmy te zwykle charakteryzowały się prostą fabułą nastawioną przede wszystkim na ukazanie zagrożenia ze strony zwierząt (lub innych stworów), będących rezultatem mutacji co usprawiedliwiało ich nienaturalne (gigantyczne) rozmiary, a także agresywne zachowanie w stosunku do gatunku ludzkiego... Tak właśnie powstał popularny w latach 50-70tych gatunek określany mianem monsters-movies...
Para policjantów, na pustynnych obszarach Nowego Meksyku, odnajduje na wpół przytomną małą dziewczynkę. Chwilę później, jeden z mężczyzn odkrywa ludzkie szczątki i wrak zniszczonego pojazdu. Pierwsze podejrzenia padają na działania jakiegoś psychopaty jednak ślady wskazują na coś zupełnie innego, coś znacznie większego... Gdy na miejsce zdarzeń przybywa specjalna ekipa dochodzeniowo-śledcza, na pustyni zaczyna unosić się piskliwy dźwięk, a chwilę później na pierwszy plan wysuwa się gigantyczny okaz jednej z mrówek. Stwór zostaje szybko unicestwiony jednak zagrożenie nie mija. Niebawem okaże się, że gigantyczne mrówki zagrażają miastu Los Angeles. Do akcji wkracza armia...
"Them!" został wyprodukowany przez Warner Bros zaledwie kilka miesięcy po przynoszącym wielkie zyski, filmie "2000 miles under the sea" i podobnie jak produkcja Disney'a został on nominowany do Oskara za efekty specjalne. Całość nie tylko stanowiła swoisty "klucz" do współczesnego kina sci-fiction, lecz także była istotnym źródłem w stosunku do ogromnej fali powstających później monsters-movies, takich jak "Tarantula" (1955), "the Deadly Mantis" (1957), czy "Black Scorpion" (1959).
"Them" to film, który w dzisiejszych czasach już nikogo nie przestraszy jednak świetne zdjęcia (Sid Hickox - na jego koncie ok.150 filmów), genialnym montaży, mroczna muzyka, oraz dobre (jak na owe czasy) efekty specjalne sprawiają, że całość zyskuje na klasie. Pozycja obowiązkowa dla każdego prawdziwego miłośnika sci-ficiton!
RECENZJA: [2]
Małe miasteczko na skraju pustyni Nevada staje się centrum dziwacznych wydarzeń. Policja znajduje zwłoki zmarłych w tajemniczych okolicznościach osób. W wyniku radioaktywnego promieniowania spowodowanego doświadczeniami z bombą atomową narodziły się ogromne mrówki, dla których pustynia powoli staje się za mała; zaczynają, więc wędrować. Ich wędrówka to marsz śmierci; niszczą wszystko, co napotykają małe miasteczko staje się poligonem na którym armia amerykańska, stara się zniszczyć swe przypadkowe dzieło. Patrząc krytycznym okiem na "One!", można powiedzieć, że dzieł o tej tematyce było wiele. Były już gigantyczne pająki, szarańcze, gady, płazy, ptaki... Wszystkie przedstawione w podobnym stylu i nawet zwalczane często w ten sam sposób. W przeciwieństwie do nich wyżej wymienione dzieło jest bardzo realistyczne. Prawdopodobieństwo naukowe dodaje wiarygodności. Oczywiście - wciąż wiadomo, że to tylko wymysły filmowców. Duże emocje wprowadza już pierwsza scena: mała dziewczynka zostaje odnaleziona na środku pustyni, jest pogrążona w tak głębokiej traumie, że nie mówi nic, a jej twarz zastygła w jednym spojrzeniu. Wiadomo tylko jedno - jej rodzice nie żyją, przyczepa kempingowa, w której mieszkali, jest wręcz rozłupana w pół. Na pytanie kto, a raczej co spowodowało taki szok u dziewczynki, odpowiedzi stara się szukać Dr Harold Medford, jednak jedyne, co wykrzykuje mu mała dziewczynka to... ONE! ONE ! ONE!
Z zarysu historii można wnioskować, że film jest dość interesujący, i rzeczywiście - napięcie w nim rośnie z minuty na minutę. Każde działanie ze strony naszych bohaterów poprzedzone jest naukowymi wywodami, które mają urealnić nam zagrożenie płynące z ekranu. Dzieło jest dopracowane w każdym calu, aktorstwo prezentuje naprawdę wysoki poziom. Zauważyć trzeba, że produkcje w podobnym stylu zawsze niosły ze sobą duży pokład kiczu, a ich grzechami głównymi było słabe aktorstwo i tandetne efekty specjalne. Lecz tu nie spotkamy jakiś niedoróbek lub wpadek ekipy od efektów. Tytułowe "One" z początku tylko słychać, i jest to jeden z najbardziej niemiłych dźwięków, jaki sobie można wyobrazić. Jednak dźwięk to nie wszystko, co otrzymuje widz, są także świetne efekty specjalne, które w roku 1954 musiały się podobać. Wygląd mrówek był bardzo dopracowany - ich sposób poruszania i ataków robi do tej pory wrażenie. Muzyka dopełnia całości, jest idealnie wpasowana w akcję filmu, w wielu momentach staje się wręcz narracją dla poczynań bohaterów na ekranie. One!" to jedno z najlepszych dzieł poruszających temat nuklearnego zagrożenia ludzkości. Film łączy w sobie elementy dramatu i kina sci-fi przez to jest tak realne, a temat ten tak porusza widza.
- sortuj według:
-
0 -
0 -
7 -
0
7 plików
191,94 MB