-
2746 -
2552 -
7965 -
5369
20249 plików
1444,33 GB
Kapitan Żbik – popularna nazwa serii polskich komiksów, których bohaterem był Jan Żbik, kapitan Milicji Obywatelskiej. Serię przyjęło się również nazywać Kolorowymi zeszytami (od lansowanego oficjalnie synonimu nazwy komiks) lub po prostu Żbikami. Od 2006 roku ukazuje się kontynuacja tej serii pt. Komisarz Żbik, której bohaterem jest komisarz Michał Żbik, wnuk Jana.
W latach 1967-1982 w ramach tej serii ukazały się 53 zeszyty, wszystkie nakładem Wydawnictwa "Sport i Turystyka", w łącznej liczbie ponad 11 milionów egzemplarzy[2]. Pomysłodawcą serii i twórcą postaci kapitana Żbika, był Władysław Krupka. Komiksy o Żbiku były pierwszymi w dorobku Grzegorza Rosińskiego, najwięcej - 27 części - narysował Jerzy Wróblewski, który jest dotąd twórcą największej liczby wydanych oficjalnie komiksów w Polsce. Scenariusze do serii pisały m.in. dziennikarki "Polityki" Wanda Falkowska i Barbara Seidler, autorka poczytnych tzw. powieści milicyjnych Anna Kłodzińska. W resortowych konkursach na scenariusz startował też Leszek Moczulski, w latach 70. dziennikarz tygodnika "Stolica".
Genezą serii było przekonanie szefostwa MO, że potrzebne jest przybliżenie młodzieży pracy milicji.
W 1967 r. generał Tadeusz Pietrzak, komendant Milicji Obywatelskiej, stwierdził, że trzeba poprawić wizerunek milicji w oczach młodego pokolenia. Posługując się przystępną formą pokazać jak trudna i niebezpieczna jest taka robota. Na bazarze Różyckiego pokazały się wtedy komiksy (...). Komiksy były nowością, która spotkała się z entuzjastycznym przyjęciem.
– wspominał w wywiadzie prasowym Władysław Krupka. Kolorowe zeszyty zdobyły wielu czytelników, których początkowo przyciągała atrakcyjna forma i treść, później coraz silniej po prostu zżycie się z głównym bohaterem i chęć śledzenia jego perypetii. Piętnaście lat później na zawieszenie serii miało wpływ wyczerpywanie się formuły wychowywania młodzieży poprzez lekturę komiksu, wobec rozwoju kultury masowej i zmian społecznych oraz rozdźwięk między propagandową misją a dość powszechną negatywną oceną milicji przez społeczeństwo w kontekście stanu wojennego.
[W 1982] Mijał rok od wprowadzenia stanu wojennego. Całkowicie zmieniło się nastawienie dowództwa. Generał Tadeusz Beim[4], komendant MO, powiedział, że młodzież wcale nie musi kochać milicji. Musi ją szanować. Musi się jej bać. Zabrakło też po prostu na "Żbika" pieniędzy. Zakończenie druku wywołało duże zaskoczenie. Mówiliśmy, że będziemy go robili z powrotem za dwa, trzy lata. Kiedy wydawnictwo podniesie się trochę z finansowego dołka.
– wyjaśniał Krupka.
Oficjalne wznowienie nastąpiło jednak dopiero po 24 latach, kiedy nowe komiksy o Żbiku zaczęło wydawać wydawnictwo Mandragora. Głównym bohaterem nowej serii noszącej oficjalną nazwę Komisarz Żbik jest komisarz policji Michał Żbik, wnuk słynnego kapitana.
Zawartość
Każdy zeszyt zawierał 32-stronicową historię. Sprawy prowadzone przez Żbika miały najróżniejszy charakter. Od klasycznych śledztw w sprawach morderstw (zeszyt Kryształowe okruchy), kradzieży ("Złoty" Mauritius), czy porwań (Gdzie jest jasnowłosa?) do spraw o charakterze szpiegostwa gospodarczego (Wodorosty i pasożyty) i wojskowego (Tajemniczy nurek). Rozgrywały się na terenie Polski, jeśli akcja przenosiła się za granicę to najczęściej do tzw. demoludów, epizodycznie również do RFN (np. pięciozeszytowa miniseria rozpoczynająca się Zapalniczką z pozytywką). Stricte wychowawczy charakter serii realizowały te zeszyty, w których kapitan np. incognito był nauczycielem WF w szkole (Wyzwanie dla silniejszego), lub prowadził śledztwo zahaczające o środowisko gitowców (SP-139-WA zaginął!). Wiele spraw, którymi zajmował się Żbik było przez dzieci inicjowanych (np. w zeszycie Kto zabił Jacka? rodzeństwo pisze list do kapitana, chcąc zainteresować go działalnością kłusowników).
Na drugiej stronie okładki drukowany był list od kapitana Żbika do młodych czytelników, tytułowanych Drogimi Przyjaciółmi. Listy były najbardziej wychowawczym elementem każdego zeszytu: kapitan napominał aby być praworządnym, przestrzegać zasad dobrego wychowania, angażować się w życie społeczne. Często dla przykładu odwoływał się do własnej biografii. Aby ułatwić kontakt z czytelnikami podany został adres, na który można było pisać listy do kapitana (Warszawa, ul. Puławska 150, pokój 342).
Trzecią stronę okładki zajmował jednostronicowy komiks Za ofiarność i odwagę o zwykłych ludziach, odznaczonych tym medalem za ratowanie życia innych. Tył okładki zajmowała zapowiedź kolejnego zeszytu oraz odcinek Kroniki MO. Jeżeli główny komiks zajmował 31 stron, dodatkową stronę przeznaczano na prezentację cyklu Nauka i technika w służbie MO, lub rysunkowego kursu sztuki samoobrony jiu-jitsu.
Stały układ: komiks – list – Za ofiarność... – Kronika MO – teksty oświatowe, nadawał zeszytom ze Żbikiem pożądany przez mocodawców serii charakter wychowawczego magazynu komiksowego, bardziej niż klasycznego seryjnego komiksu, skupionego tylko na przygodach bohatera.
Bohater
Doszliśmy do wniosku, że dla bohatera, którego zamierzaliśmy powołać do życia kapitan byłby najlepszym stopniem służbowym. To już bardzo przyzwoita szarża, a jednocześnie taki oficer może być jeszcze młody, a już dojrzały. (...) Oryginalnego wzoru nie mieliśmy. Postanowiliśmy dopasować fizjonomię najprzystojniejszego oficera. (...) Natomiast osobowość Żbika to połączenie cech wielu oficerów, których znałem i z którymi współpracowałem
– wyjaśnia okoliczności "narodzin" Żbika Krupka.
Nazwisko bohatera miało budzić skojarzenia z cechami żbika, takimi jak drapieżność i zwinność; przypadkowo stało się również nawiązaniem do przedwojennej postaci inspektora Policji Państwowej Bernarda Żbika z powieści Adama Nasielskiego[8]. Dzięki wspomnieniom Żbika zawartym w listach do czytelników można ułożyć w miarę dokładną biografię kapitana (np. że urodził się w 1937, a milicjantem został ponieważ w dzieciństwie milicjanci uratowali mu życie, gdy przypadkiem wyśledził ukrywającego się po wojnie SS-mana). W fabule komiksów Żbik odgrywa główną rolę, ale jako bohater pozostaje nieokreślony. Nie ma życia prywatnego, nie prezentuje żadnych poglądów, zdradza tylko nałóg nikotynowy (pali niemal w każdym odcinku; dzięki precyzji rysunków Bogusława Polcha dostrzec można, że papierosy Caro). Wynikało to ze świadomego zabiegu, aby Żbik prezentował pewne postawy i wzorce, a nie wypełniał sobą treść historii.
Postanowiliśmy stworzyć bohatera jednoznacznie dobrego. Faktycznie wyszła z tego postać nieco oficjalna i dziś żałuję, że nie uczyniliśmy go bardziej zwyczajnym. Bardzo często zastanawialiśmy się na przykład, czy Żbik nie powinien założyć rodziny albo chociaż mieć dziewczynę
– mówił Władysław Krupka, autor wszystkich listów do Drogich Przyjaciół[1][9]. W zeszycie Granatowa Cortina Żbik awansował na stopień majora. I jako major pożegnał się z Czytelnikami w Smutnym finale, zapowiadając przerwę w wydawaniu kolorowych zeszytów z uwagi na swoje przejście do innej odpowiedzialnej służby.
Współpracownicy
W komiksie przełożonym Żbika jest pułkownik Czeladka. Do grona jego współpracowników należą w różnych okresach panie porucznik: Ola, Marzena i Iwona oraz porucznik Michał (awansuje na kapitana, gdy Żbik zostaje majorem). W Jaskini zbójców pracuje razem kpt. Ulfem Jakobsenem, kolegą po fachu z duńskiej policji.
Przedstawienie kolektywnej pracy milicjantów miało również niebagatelny wydźwięk propagandowy, niedwuznacznie sugerując, że socjalistyczne społeczeństwo może prawidłowo funkcjonować jedynie przy zaangażowaniu się każdej jednostki w imię nadrzędnej idei. Stanisław Barańczak zauważył, że przedstawianie stróżów prawa w takim kontekście jest wyróżniającą cechą polskich powieści kryminalnych:
Konieczna obecność milicji w powieści sprawia, że świat przedstawiony w tej ostatniej nie jest nigdy światem zamkniętym, (...) milicjant ma przecież swoich zwierzchników, od których otrzymuje wytyczne, sam musi składać im raporty, jego poczynaniom towarzyszą równoległe akcje dziesiątków i setek współpracowników. Działanie milicji nie jest bowiem nigdy działaniem odizolowanej jednostki, ale działaniem całego aparatu, który jednostka reprezentuje.
Fenomen kapitana Żbika
W opinii krytyka i recenzenta "Gazety Wyborczej" Wojciecha Orlińskiego:
Żbik to najbardziej udana kreacja milicjanta w peerelowskiej popkulturze. Nie ma w nim chamstwa Borewicza, ani fajtłapowatości kapitana Sowy. Żbik – zwłaszcza rysowany przez Rosińskiego – miał w sobie skromną elegancję PRL-owskiego inteligenta, nienaganną, ale pozbawioną ekstrawagancji. Żbik stoi na straży prawa, ale nie waha się go łamać w dobrej wierze – np. w komiksie "Porwanie" nielegalnie przekracza granicę, gdy wymaga tego sprawa. Choć otaczają go piękne kobiety (zwłaszcza porucznik Ola), Żbik jest zbyt pochłonięty swoją pracą, by mieć jakiekolwiek życie osobiste.
Serii udało się spełnić podstawowe założenie: była dla młodych czytelników źródłem informacji o MO, wskazówką, jak postępować w życiu, wskazówką przy wyborze drogi zawodowej kariery. Świadczy o tym treść listów nadsyłanych do pokoju 342 na ulicę Puławską 150, które cytował Żbik – dając konkretne porady co trzeba zrobić, by wstąpić do MO, jak postępować w przypadku dostrzeżenia łamania prawa. Mimo że z perspektywy lat te porady mogą się wydać infantylne, były jednak skuteczne. Rysownik Grzegorz Rosiński wspominał, jak:
Kiedyś jechałem z Brukseli samochodem, przyciskałem gaz, bo już Warszawa blisko – i gdzieś pod Łowiczem zatrzymała mnie policja. Wszystkie papiery miałem belgijskie, ale nagle policjant mówi: "Pan Rosiński? Czy pan przypadkiem >>Żbika<< nie rysował? Gdyby nie pan, to ja bym nigdy do milicji nie poszedł".
W kulturze masowej pokolenie wychowane na przygodach kapitana daje świadectwo pamięci o swoim bohaterze. Np. w jednej ze scen komedii kryminalnej Chłopaki nie płaczą Olafa Lubaszenki, Oskar, bohater filmu, recenzuje swojej przyjaciółce treść zeszytu Zapalniczka z pozytywką. Parodystycznie o takiej fascynacji komiksową postacią opowiada piosenka Kapitan Żbik z debiutanckiego albumu zespołu Big Cyc, w której:
Ani King Kong, ani Janosik,
Nie podobają się naszej Zosi.
Jej się podoba kapitan Żbik,
Niebieski mundur, to jego szyk.
Typowym przykładem zjawiska określanego mianem fan art były wydane w 2002 dwa albumy komiksowe I co dalej kapitanie? oraz Wesoły finał, w których młodzi twórcy przedstawiali swoje wariacje rysunkowe nt. dalszych losów kapitana, lub alternatywne wersje jego życiorysu. Była to również jedna z niewielu prób zdyskontowania popularności kapitana w wymiarze materialnym. Wokół Żbika nie rozwinął się przemysł pamiątkarski, co było dość oczywiste w PRL, a obecnie może być podyktowane skomplikowaną kwestią praw autorskich do postaci, czy wydanych komiksów. Pierwsze części przygód kapitana na kolekcjonerskich giełdach, czy w internetowych serwisach aukcyjnych z reguły osiągają ceny około kilkuset złotych.
- sortuj według:
-
0 -
0 -
0 -
0
1 plików
448,1 MB