IDIOTA_116.mp3
-
2018 -
2019 -
2020 -
2021 -
2022 -
Afirmacje JAM JEST (doc) -
Afirmacje Pieniedzy mp3 -
ART EBOOKS -
Astro Wedy - Grzegorz Skwarek -
Ayahuasca -
Batko -
Charaktery -
Damian Redmer - Kody Umysłu -
Dan Winter -
Danuta Nowak - Niezwykła zielarka -
Dieta dr Dukana -
Dieta odchudzajaca -
Discovery -
Dr Pierre Dukan -
GESSLEROWA -
HISTORIA HEAVY METAL (AVI) -
HISTORIA POLSKIEGO ROCKA (AVI) -
Kroll Robert - Droga Do Zyskow i Satysfakcji -
Kuchnia -
Kuchnia 5 przemian -
Kurs Doskonalenia Umysłu -
MEDYCYNA NATURALNA -
Mówią Wieki -
NLP intensywny trening -
Oczyszczająca -
Pamięć doskonała - Rotrou Jocelyne -
Paul McKenna - Positivity -
Paweł Cieślak - Komunikacja w sprzedaży -
poprawione napisy -
PROCTOR BOB Urodziłeś się być bogaty -
Rak to nie wyrok - dr Ryszard Grzebyk -
Rokitnik -
Sosy od A do Z -
Surowa -
Thrash'em All -
Tkaczyk Pawel - Zakamarki marki -
Tomasz Pietrzak - Jak Zostać Szefem -
Urbański i Łabus Mistrz Manipulacji -
Warunki Spelnienia sie Afirmacji Cudow -
Zakazana Wiedza -
Zdrowie -
Ziela -
ZIELARSTWO -
Zielarstwo - pełen kurs oraz nowinki -
Ziołowa Apteka
Lew Nikołajewicz to figura nie z tej ziemi! Prostolinijny i dobry, naiwny i ufny jak dziecko, niezdolny do intryg i podłości. Z rozbrajającą pokorą godzi się z przypisaną mu rolą idioty, ba, do bólu szczerze opowiada wszystkim, od kamerdynera po generała, historię swojej choroby. Dopóki jest biedny jak mysz kościelna, tylko śmieszny i wywołuje politowanie, no, czasem wzrusza swym, zaiste dziecięco świeżym i uczciwym, postrzeganiem świata. Gdy jednak rychło zostaje spadkobiercą pokaźnej fortuny, sytuacja się zmienia. Pokrewieństwo z Jepanczynami, któraś tam woda po kisielu, okazuje się naraz nie tak odległe. Znajdują się przyszywani „wujaszkowie”, pamiętający jego dzieciństwo, wreszcie zlatuje się cała chmara wyrwigroszy, bałamutów i naciągaczy różnej skali i maści. Każdy chce upiec swą pieczeń przy tym ogniu, każdy chce coś wyszarpnąć dla siebie. A Lew Nikołajewicz niby nie rozumie i z kiesy wyciekają rubelki, jak z rozprutego worka Grzesia piasek. Problem jednak polega na tym, że Myszkin rozumie, wie, jaką gra rolę i gra ją dlatego, że delikatność uczuć nie pozwala mu zniżyć się do poziomu ssących go pijawek. Idąc tropem nieuważnego Grzesia i naiwnego Lwa nadmienić należy, że ów ostatni rzeczone rubelki traktował jak prawdziwy arystokrata ducha, czyli marność to dla niego nad marnościami była. Mniej niż Grzesiowy piasek. W Rosji ówczesnej to dość, by go nazwać durniem ostatecznym. (Gwoli sprawiedliwości dodać należy, że i dziś vox populi pod każdą szerokością geograficzną zakrzyknąłby to samo!). Ej, Myszkin, Myszkin, czy ty naprawdę tak namolnie musisz uświadamiać, że mamona szczęścia nie daje, że warto być ponad łotrostwa tego świata i nawet czasem dać się naciągnąć, by nie ubabrać się we wszechobecnym błocie?
Gdybyż nasz zacny książę był obiektem zakusów jedynie pijaczków, dybiących na kolejne „szampanskoje” czy idealną (czyt. bezzwrotną) pożyczkę, może żyłby sobie długo i w miarę szczęśliwie. Ale gdzie tam! Jeszcze nie zdążył po powrocie z zagranicy odespać podróży, a już wpadł, nieborak, w kobiece sidła. Rozwydrzona do granic możliwości krasawica Agłaja Iwanowna i Nastazja Filipowna, demoniczna, skrzywdzona piękność, wciągną go w taką grę, że z góry wiadomo, że Lew (jakiż on lew!) „propał”. Myszkin jest jak piłeczka pingpongowa odbijana przez wprawne graczki. A ta gra i absorbuje (w miarę) wykwintne towarzystwo, i rozpala ciekawość prymitywnej gawiedzi. Problem tkwi jednak w tym, że Lew Nikołajewicz jest człowiekiem na wskroś prostolinijnym, nieznającym hipokryzji, wierzącym w najlepsze intencje, ufającym (o zgrozo!), że słowo „kochany” cokolwiek znaczy. A jednak instynktownie wyczuwa, że to prostak Rogożyn potrafi naprawdę cierpieć i kochać, nie ta ukryta za wachlarzem konwenansu rzekomo subtelna i głęboko czująca wyższa sfera. Gdy zderzają się ambicje i salonowe gierki z prostotą i (nad)wrażliwością, finał może być tylko groteskowy albo... tragiczny.
Powieść Dostojewskiego jest majstersztykiem w tworzeniu wyrazistych typów ludzkich: oryginałów, łgarzy, pijaczków z sercem na dłoni, istot (prawie!) szlachetnych i przez los skrzywdzonych, dam ponętnych cieleśnie i prostych, czujących kobiet kopanych przez życie, przeciętniaków silących się na geniusz i zwykłych zjadaczy chleba. Na tym tle Myszkin ze swoją filozofią życia jest istotą z obcej planety. Cichy, zagubiony, szlachetny. Dziecię we mgle, które potrafi przecież wybąkać swoje: „Król jest nagi!”, przewidzieć z niezłomną logiką konsekwencje zdarzeń i po raz kolejny, i raz jeszcze, choć już z drżeniem serca, znieść szept: idiota...