26.mp3
-
●AUDIO KURS EDGAR -
●EURO TALK -
●GRAMATYKA -
6 odcinkowa seria Norweski dla początkujących -
Bo i norge -
Caryca Katarzyna(1) -
Czarna księga komunizmu -
Hannibal człowiek, mit, tajemnica -
Historia Monarchii Brytyjskiej -
Holy Warriors - Krzyżowcy -
Huiziinga.Johan--Jesien.sredniowiecza -
jezyk norweski - kurs podstawowy audio -
JĘZYK NORWESKI -
Kitchen Martin - Historia Europy 1919-1939 -
Król Artur i Jego Okrągły Stół -
Krucjaty - Półksiężyc i krzyż -
Legendy, baśnie i opowieści -
Lekcje video -
Literatura -
materiały do nauki języka norweskiego -
Norsk for nybeggynere -
NORWEGIA -
Norweski -
Norweski 1 -
norweski dla początkujących -
Norweski(1) -
NORWESKI(1) -
Norweski(2) -
Norweski(3) -
NORWESKI(4) -
norweski_full -
Norweskie filmiki -
Ostatnia tajemnica Romanowów -
Przydatne zwroty NORWES -
Rodzina Romanowów - Zaginione Ciała -
Rodzina Romanowów - Zaginione Ciała(1) -
Roger Lancelyn Green - Mity Skandynawskie -
Słowniki -
Starożytne odkrycia(1) -
Starożytne tajemnice -
Straszne historie Maszy -
Święci i grzesznicy - Dzieje papieży -
Ut i Naturen - filmy -
Wierzenia skandynawskie -
Władcy i monarchie -
Wojny i cywilizacje -
Wojny, które zmieniły świat (2009) -
Wprawy krzyżowe -
Z archiwum Medyceuszy -
Zaginione skarby starożytności
Słynna praca amerykańskiego dziennikarza jest nie tylko niezwykłym źródłem wiedzy na temat zbrodni, ukrywanej przez dziesiątki lat. Autor z pasją i precyzją opisał przyczyny, dzieje i próby jej zafałszowania, wyjaśnił, w jaki sposób stalinowskie prześladowania wpłynęły na losy Polaków. O tragedii katyńskiej opowiedział na przykładzie trzech rodzin. Ich dramat przedstawił na szerokim, rzetelnie udokumentowanym tle polskiej historii od 1939 po 1992 rok, gdy władze rosyjskie wreszcie opublikowały "Rozkaz nr 13", w którym Stalin osobiście nakazał rozstrzelanie polskich jeńców z Kozielska, Starobielska i Ostaszkowa.
(Nota wydawcy)
Wstęp do polskiego wydania
Jestem Amerykaninem bez polskich korzeni, nie mówię po polsku, ale bardzo cieszę się, że moja książka została przetłumaczona i będzie dostępna dla polskich czytelników. Zająłem się sprawą Katynia zdumiony, że tak straszna zbrodnia jest zupełnie nieznana na Zachodzie. Kilkakrotne wizyty w Polsce i rozmowy z wieloma Polakami w Stanach Zjednoczonych i w Europie Zachodniej przekonały mnie, że również sami Polacy mają często jedynie mgliste pojęcie o wydarzeniach, które można śmiało uznać za stalinowską wersję "ostatecznego rozwiązania" sprawy polskiej. Obecnie pojawia się coraz więcej książek na ten temat, wypełniając tak zwane "białe plamy" w historii, powstałe wskutek brutalnego i systematycznego tłumienia prawdy w latach totalitarnych rządów w Polsce.
Zbiorowa pamięć wynikająca ze znajomości własnej historii jest niezwykle ważnym czynnikiem utrwalającym w Polsce pluralizm i ideały demokracji. Z tego względu tak ważna jest działalność Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. To dzięki osobistemu zaangażowaniu jej Sekretarza Generalnego, Andrzeja Przewoźnika, udało się doprowadzić do wydania w Polsce mojej książki o Katyniu, za co mu serdecznie dziękuję. Cmentarze, zbudowane przez Radę w Katyniu, Charkowie i Miednoje, znajdują się na uświęconej krwią ziemi. Ich proste w formie, skłaniające do zadumy i ciekawe artystycznie pomniki najlepiej świadczą o tym, że ofiara pochowanych tutaj bohaterskich synów Polski nie poszła na marne, i przekazują tę niewzruszoną prawdę przyszłym pokoleniom.
Od przyjaciół wiem, jakie wrażenie zrobił na nich przejmujący, przenikliwy dźwięk podziemnego dzwonu na cmentarzu w Charkowie. Dzwon umieszczono pod murem, na którym na brązowych tabliczkach wypisano nazwiska zamordowanych przez NKWD "wrogów ludu". Wydawało się, jakby ziemia zadrżała od głosów zabitych jeńców, zmieszanych ze stłumionym biciem dzwonu. Początkowo dźwięki te przeszywały na wylot, a potem zapadały głęboko w duszę. Powiedziano mi, że wszyscy obecni słyszeli jedynie ten dźwięk; poza tym trwała absolutna cisza. Nikt nie był w stanie opisać niesamowitego wrażenia i niepokoju, jakie wywoływało bicie dzwonu. Tak jakby w ten sposób oddano głos zamęczonym ludziom, leżącym na tym cmentarzu. Przez ponad 60 lat stanowili oni symbol i świadectwo polskich dążeń do życia w wolnym kraju. Pamięć o nich mówi, że pragnienia wolności nie da się wyeliminować. Ten dzwon i jego brzmienie mają nam przypominać, że nie wolno zapomnieć ich ofiary.
Dziesięć lat temu, kiedy pisałem tę książkę, większość Polaków słyszała już o pierwszym oficjalnym przyznaniu się Sowietów do winy. To, o czym od dawna wiedziano, zostało w końcu formalnie potwierdzone. Jednak w tym wyznaniu winy zabrakło prawdziwej skruchy. Deportowana do Kazachstanu Maria Pawulska-Rasiej, której ojciec był jednym z rozstrzelanych oficerów i której losy szeroko opisuję, powiedziała mi wówczas: "Oni (Sowieci) powinni wyrazić najgłębsze ubolewanie całemu narodowi. Powinni się jakoś zobowiązać, że coś takiego nigdy już się nie powtórzy".
17 czerwca 2000 roku Maria i jej bracia, Tadeusz i Jerzy, uczestniczyli w uroczystości poświęcenia cmentarza w Charkowie. Pojechali tam specjalnym pociągiem. Z charkowskiego dworca autobus wiózł grupę Polaków na cmentarz tą samą drogą, którą jeńcy dotarli nad doły grobowe. Po drodze Maria miała nieodparte uczucie, że bierze udział w spóźnionym o całe lata kondukcie pogrzebowym. Pragnęła oddać hołd zmarłym. Podobnie jak wielu innych uczestników uroczystości miała wrażenie, jakby czas się zatrzymał. Maria opowiadała później, że gdy rozległ się dźwięk dzwonu, "ziemia wokół zadrżała. Po raz pierwszy poczułam, że pękły tamy naszego bólu, a ofiary zostały uczczone w godny i właściwy sposób".
2 września 2000 roku Kazimierz Rasiej, inicjator polskiego wydania tej książki, oraz jego brat Mieczysław uczestniczyli w uroczystości poświęcenia podobnego cmentarza w Miednoje. Nie znaleźli tam jednak nazwiska ich ojca, Zygmunta, który w 1939 roku był komendantem powiatowym Policji Państwowej w Brodach. Pozostaje on na liście ponad 7000 ofiar, których miejsce pochowania jest ciągłe nieznane.
Tak jak ofiary World Trade Center w Nowym Jorku, tysiące polskich oficerów i setki tysięcy Polaków deportowanych w głąb ZSRR zniknęły bez śladu. Próbując wyjaśnić los zaginionych oficerów, polski ambasador w ZSRR Stanisław Kot zauważył w rozmowie z sowieckimi politykami w 1941 roku: "Ludzie to nie para, która mogłaby się ulotnić". Rzeczywiście, oni żyją w zbiorowej pamięci; żyją ich ideały, wyrażające się w odwiecznym dążeniu do prawdy.