Wykorzystujemy pliki cookies i podobne technologie w celu usprawnienia korzystania z serwisu Chomikuj.pl oraz wyświetlenia reklam dopasowanych do Twoich potrzeb.

Jeśli nie zmienisz ustawień dotyczących cookies w Twojej przeglądarce, wyrażasz zgodę na ich umieszczanie na Twoim komputerze przez administratora serwisu Chomikuj.pl – Kelo Corporation.

W każdej chwili możesz zmienić swoje ustawienia dotyczące cookies w swojej przeglądarce internetowej. Dowiedz się więcej w naszej Polityce Prywatności - http://chomikuj.pl/PolitykaPrywatnosci.aspx.

Jednocześnie informujemy że zmiana ustawień przeglądarki może spowodować ograniczenie korzystania ze strony Chomikuj.pl.

W przypadku braku twojej zgody na akceptację cookies niestety prosimy o opuszczenie serwisu chomikuj.pl.

Wykorzystanie plików cookies przez Zaufanych Partnerów (dostosowanie reklam do Twoich potrzeb, analiza skuteczności działań marketingowych).

Wyrażam sprzeciw na cookies Zaufanych Partnerów
NIE TAK

Wyrażenie sprzeciwu spowoduje, że wyświetlana Ci reklama nie będzie dopasowana do Twoich preferencji, a będzie to reklama wyświetlona przypadkowo.

Istnieje możliwość zmiany ustawień przeglądarki internetowej w sposób uniemożliwiający przechowywanie plików cookies na urządzeniu końcowym. Można również usunąć pliki cookies, dokonując odpowiednich zmian w ustawieniach przeglądarki internetowej.

Pełną informację na ten temat znajdziesz pod adresem http://chomikuj.pl/PolitykaPrywatnosci.aspx.

Nie masz jeszcze własnego chomika? Załóż konto

Masturbacja.avi

Download: Masturbacja.avi

40,76 MB

Czas trwania: 7 min 14 s

5.0 / 5 (1 głos)

Komentarze:

krzysztof7000

krzysztof7000 napisano 30.11.2020 12:44

zgłoś do usunięcia

Bradzo dobry materiał i pobudza do myślenia.

sony0007

sony0007 napisano 16.06.2011 21:36

zgłoś do usunięcia

co walisz kóńia i obraził cie ten film heee

antyJakób napisano 9.12.2009 03:05

zgłoś do usunięcia

co dwa pedały nie urażając gejów i innych

Aby dodawać komentarze musisz się zalogować

Onanizm - jak się z niego uwolnić?
ks. Winfried Wermter
Od czego trzeba zacząć leczenie z onanizmu? Czy jest z tego wyjście? Książeczka zawiera odpowiedzi na te i inne pytania nurtujące młodzież, która walczy z tym problemem... » zobacz więcej str http://adonai.pl/czystosc/?id=21


Zło masturbacji

Człowiek - słyszy się głosy - musi działać seksualnie. Nie można oczekiwać np. od młodzieży, że nie będzie tego w jakiś sposób robić. Pragnienie zaspokojenia przez samogwałt - mówi się - jest rzeczą naturalną w wieku dojrzewania, nawet dobrodziejstwem. Sam z czasem przechodzi, najpóźniej, kiedy podejmie się "normalne" współżycie.
Jest to uwspółcześniona wersja tzw. "teorii szklanki wody". Jeżeli komuś chce się pić, powinien ugasić pragnienie, i nie ważne w jaki sposób to robi; może posłużyć się szklanką, kubkiem itp., ważne, aby zaspokoić pragnienie. Tę teorię wymyślili i głosili w odniesieniu do życia seksualnego radzieccy komuniści w latach 20-tych. Wkrótce jednak wycofali się, ponieważ zobaczyli fatalne jej skutki. Obecnie to samo głoszą polscy oświeceni liberałowie - często z tytułami naukowymi i na poważnych stanowiskach. Myślą i mówią, że walczą z "ciemnogrodem".

Pierwsze, sporadyczne, "niewinne" przypadki samogwałtu, jeżeli nie podejmie się przeciwdziałań, prowadzą szybko do uzależnienia, z którego bardzo trudno się uwolnić. W tym momencie rozpoczynają się problemy trwające często całe życie. Dłuższe uzależnienia seksualne są równie trudne do opanowania jak uzależnienie od alkoholu czy narkotyków. Wtedy właśnie zaczyna się pleść głupstwa w rodzaju: "Ależ człowiek musi działać seksualnie!", a prezerwatywa wydaje się być jednym z największych wynalazków w dziejach ludzkości. Złamana została pewna wewnętrzna granica. Nałogowiec przestaje być panem swego ciała. Zdany jest teraz na jego łaskę i niełaskę. Dokąd prowadzi nowy pan? Jak rozwinie się uzależnienie? To przecież nie osoby wolne i odpowiedzialne wykorzystują seksualnie własne dzieci, gwałcą kobiety, korzystają z usług prostytutek, zdradzają nagminnie żony, roznoszą choroby weneryczne, uprawiają różnego rodzaju perwersje itd. To są właśnie niektóre owoce uzależnień seksualnych.

Wraz z upowszechnieniem pornografii, życiowego "luzu", pojawieniem się programów tzw. "wychowania seksualnego" pisanych przez erotomana, wzrasta liczba poważnych uzależnień seksualnych. Widzi się obecnie coraz wyraźniej ich destruktywne skutki.

W Stanach Zjednoczonych - według organizacji o nazwie Sex and Love Addicts Anonymons (SLAA) - znajduje się około 2 milionów kobiet wymagających terapii. Mężczyzn jest jeszcze więcej, ponieważ mężczyźni łatwo stają się klientami przemysłu pornograficznego, jednego ze źródeł problemu. SLAA, która działa na wzór Anonimowych Alkoholików (AA), zajmuje się leczeniem uzależnień seksualnych. Podstawą leczenia jest zachowanie całkowitej wstrzemięźliwości trwającej najczęściej kilka lat... Wtedy - co ciekawe - okazuje się, że człowiek nie musi działać seksualnie, a taka wstrzemięźliwość okazuje się dla niego - jeszcze dodatkowo - zbawienna.

Nie każdy, oczywiście, młody człowiek nałogowo uprawiający samogwałt, stanie się przestępcą seksualnym, choć przy obecnym klimacie moralnym (tworzonym, ma się wrażenie, przez erotomanów na wpływowych stanowiskach) ten margines będzie się z całą pewnością poszerzał. Zostawmy skrajne przypadki i przyjrzyjmy się najbardziej typowej sytuacji, mianowicie wpływowi nałogowej masturbacji na późniejsze życie małżeńskie.

Dla psychiki chłopaka w okresie dojrzewania kontakt z erotycznym czasopismem czy pornograficznym filmem jest mniej więcej tym samym, czym zderzenie pędzącego samochodu z przydrożnym drzewem (wielka szkoda, że tylu rodziców nie myśli o tym, co mogą przeżywać ich dzieci). Oglądanych obrazów nie można zapomnieć, stale pojawiają się w wyobraźni potęgując i tak już duże napięcia. Stają się obsesją tym trudniejszą do opanowania, że przyjemną. Myśli, uczucia obracają się wokół jednego tematu, inne sprawy stają się coraz mniej ważne. Trudno skupić się na nauce, traci się ideały, zainteresowania, karłowacieje życie emocjonalne itp.

Seksualność pojmowana jest teraz i przeżywana jako nieograniczone, zawsze dostępne źródło przyjemności. Problem w tym, że jest to przyjemność powodująca uzależnienie. Nałogowiec poszukiwać będzie coraz silniejszych wrażeń. Samogwałt w samotności schodzi na drugi plan, choć też ujdzie, kiedy nie ma pod ręką dziewczyny.

Dlaczego tak często swoje doświadczenie seksualne odczuwają dziewczęta jako wykorzystanie? No właśnie dlatego, że zgodziły się na współżycie z chłopakiem uzależnionym, któremu chodziło tylko o zdobycie narzędzia do zaspokojenia nałogu masturbacji. Zmieniły się jedynie zewnętrzne okoliczności, mechanizm funkcjonowania seksualnego, ukształtowany przez wcześniejsze doświadczenia, pozostał taki sam. Dziewczyna w takim układzie traktowana jest nie jako osoba godna szacunku i miłości, mężczyzna chce jedynie zaspokoić swój nałóg, posługując się w tym celu jej ciałem. Wiadomo, że osoby uzależnione są egoistyczne, oszukują, wykorzystują innych, ślepną na większe wartości. Erotomani, alkoholicy i narkomani są w tam względzie do siebie podobni.

Ktoś, kto pozwolił się wciągnąć w nałóg samogwałtu, ulegał mu przez wiele lat, nie uwolni się od niego w chwili zawarcia ślubu. Świadectwo ślubu nie uwalnia od nałogów. Do tego potrzeba osobistego wysiłku, I znowu młody małżonek uśmierza swój nałóg już nie samotności, ale przy pomocy ciała swej żony. Nie jest to "normalne" współżycie ale raczej karykatura. Stosowanie środków antykoncepcyjnych w małżeństwie podyktowane jest chyba najczęściej brakiem wewnętrznej wolności. Małżonkowie są uzależnieni i nie potrafią powstrzymać się od współżycia w dniach płodności kobiety. Jak inaczej wytłumaczyć karmienie się szkodliwymi, chemicznymi substancjami albo stosowanie jakichś dziwacznych, gumowych przyrządów w tak intymnym akcie jakim jest współżycie małżeńskie. Nałóg wymusza uciekanie się do takich zabiegów.

Zupełnie inaczej przeżywają współżycie seksualne małżonkowie, którzy zachowali przedmałżeńską czystość. Nauczyli się i potrafią kontrolować naciski popędu, zachowali wewnętrzną wolność... Akt seksualny ma potencjalną zdolność związania małżonków w sposób zupełnie wyjątkowy. Żadne inne działanie nie ma takiej mocy. To ważna rzecz, jeśli jedność małżonków ma być głęboka a małżeństwo trwałe. Akt małżeński nie ma takiego działania, jeżeli jest tylko uśmierzaniem przyjemnego nałogu, tak automatycznym, jak wypicie szklanki wody. Akt małżeński jest wyrazem miłości i jedności, buduje tę miłość i jedność jeśli jest wolnym darem z siebie dla współmałżonka. "Wolnymi", a więc nie wymuszanymi przez popęd, i "darem", a więc dawaniem a nie egoistycznym braniem. Wtedy będzie to efekt zjednoczenia pragnień, zamiarów, celów, myśli, stapianiem się nie tylko ciał ale i dusz. Będzie to akt zawierzenia siebie współmałżonkowi, głębokiego złączenia życia małżeńskiego na dobre i złe. Tak się "normalnie" przeżywa współżycie małżeńskie.

Nałóg samogwałtu (rzeczywiście jest to gwałt zadawany sobie) tak "niewinnie" rozpoczynający się w okresie dojrzewania, ma duży wpływ na kształt przyszłego małżeństwa. Przez niego ważna część małżeńskiego życia jaką jest współżycie seksualne, staje się upośledzona, traci bowiem moc wyrażenia i budowania miłości i jedności.

Jak zachować wewnętrzną wolność? Jak uwolnić się od uzależnień seksualnych? Do tego potrzeba przede wszystkim prowadzić życie duchowe. Św. Paweł pisał: "Oto czego uczę: postępujcie według ducha, a nie spełnicie pożądania ciała" (Gal 5, 16). Czystość jest cnotą nie znaną wśród pogan, ateistów, komunistów, materialistów ani nawet wśród wierzących a nie praktykujących katolików. Człowiek sam z siebie nie jest w stanie zapanować nad swoim ciałem. Niezbędna jest do tego Boża łaska, pomoc Ducha Świętego. Bez codziennej modlitwy, częstej Spowiedzi i Komunii św., nie jesteśmy w stanie oprzeć się pożądliwości.

Św. Augustyn po swoim nawróceniu pisał: "Mniemałem, że do powściągliwości człowiek jest zdolny o własnych siłach... Głupiec, nie wiedziałem, że - jak napisano - nikt nie może być powściągliwy, jeżeli Ty mu tego nie udzielisz. Udzieliłbyś mi na pewno, gdybym z głębi serca wołał do Ciebie i gdybym miał wiarę dostatecznie mocną, by moje troski Tobie powierzyć".

Właśnie przykład św. Augustyna, wielkiego grzesznika a potem wielkiego świętego, pokazuje jak słabi jesteśmy bez pomocy Bożej łaski, ale i jak radykalnie może odmienić ona życie. Chodzi tylko o to, by chcieć przemiany, a potem wytrwale poszukiwać pomocy u Boga w swoim zmaganiu o wewnętrzną wolność.




Jan Bilewicz


Publikacja za zgodą redakcji

nr 5-8/1997



Młodzi w poszukiwaniu szczęścia. Szczęście - Miłość - Seksualność
Ks. Marek Dziewiecki
Książka ks. Dziewieckiego jest skierowana przede wszystkim do młodych ludzi. Nie jest ona wynikiem jakichś teorii czy ideologii, ale praktycznym wnioskiem z sukcesów i porażek, które przeżyli młodzi ludzie.... » zobacz więcej



Wasze komentarze:
niezdecydowana: 13.06.2008, 01:02
W artykule napisane jest, że w małżeństwie należy powstrzymywać się od seksu w dniach płodnych zamiast stosować antykoncpecji. czy nie jest to podejście egosityczne, skoro kobiety właśnie w tych dniach mają największą ochotę na zbliżenia? Daje się więc im wybór: albo ciąża, albo pełnia przyjemności. Ta pełnia, ktorą mężczyzna ma zawsze...

Andre: 30.05.2008, 09:51
Zapraszamy i zachęcamy wszystkich gorąco do odprawiania Godziny Miłosierdzia o godz: 15:00, oraz do odmawiania koronki do Miłosierdzia Bożego. Jest to jak przekazał Pan Jezus w Dzienniczku św. Faustynie (Dz. 59) godzina wielkiego Miłosierdzia dla świata i zapewnia nas, że żadna dusza nie zginie, a gdy chociaż jeden raz odmówi koronkę to nawet najcięższy grzesznik dostąpi wielkiego Miłosierdzia w godzinie śmierci. MI BARDZO POMAGA W WALCE Z GRZECHEM MASTURBACJI. UFAJCIE W NIESKOŃCZONE MIŁOSIERDZIE PANA JEZUSA

!: 29.05.2008, 02:03
Bartek, po przeczytaniu Twoich słów z 14.11. wprost urosło mi serce. Sa wspaniałe. Dziękuję Ci, że jesteś, że żyjesz właśnie tam i że napisałeś to świadectwo. Bóg Ci zapłać!

pokra: 23.05.2008, 00:09
pewnie to głupie co napisze, ale jak czytam Wasze komentrze to zazdroszcze niektórym, że są w tak dobrej sytuacj. ja wpadłem w nałóg jako dziecko tzn. mając jakieś 8-9 lat. nie śmiejcie się, nie pukjcie w głowe. nie będe opowiadał w jaki sposób się to stało bo to żałosne, ale uwieżcie że możliwe. O tym że to co robie jest grzechem, że wogle jest czymś złym, dowiedziałem się mając jakieś 15 lat. wtedy byłe juz na takim etapie że robiłem to codziennie. Teraz mam 19 lat. przez te 4 lata nie udalo mi się zwalczyć nałogu, ani nawet zmniejszyć częstotliwości grzeszenia. 4 dni to najdłuższy okres jaki udalo mi sie wytrzymać Nie oglądam pornografi, nie szukam jakichs podniet. Samogwalt wrósł we mnie i wiem że nie uda mi się z niego uwolnić. przegrałem życie bo widzę, że ma to ogromny wpływ na mnie. Nie potrafie sie skoncentrować, czuję że coraz mniej szanuję innych ludzi, jestem coraz nerwowszy,ciągle się czegoś boję, mysli samobujcze to codzienność. Samogwałt niczszczy człowieka, dlatego jeśli czujecie że możecie sie z niego jeszcze uwolnić to róbcie wsystoko żeby tak sie stało. ja juz straciłem nadzieję..

Aneta: 01.05.2008, 22:54
w grzechu trwałam przez 3 lata. ja rowniez myslalam ze moge przestac kiedy chce.ale zycie jak zwykle pokazalo iz to zupelna bzdura. walczylam ale zawsze upadalam. podczas ostatnich rekolekcji cos we mnie peklo to byly chyba slowa ksiedza i wlasne sumienie. postanowilam to wyznac na spowiedzi sw. (do tej pory nazywalam to tylko jako grzeszne rzeczy) gdy wypowiedzialam tak przawdziwa ulge i szczescie ze myslalam iz unosze sie w powietrzu. wyznanie tego kaplanowi bylo dla mnie bardzo ciekie dlatego od tamtej pory jestem juz czysta i czuje naprawde szczesliwa.

Justine: 27.03.2008, 19:15
Proszę Was bardzo o modlitwę w mojej intencji. Od wielu lat trwam w nałogu onanizmu. Już wiele razy próbowałam się z tego uwolnić, ale znów upadałam. Jestem osobą wierzącą i praktykującą. Naprawdę chcę z tym skończyć, bo chodzę do komunii. Bardzo źle się z tym czuję, nawet okropnie.

Aga: 03.03.2008, 16:27
Cześć, jestem Aga:) Mam 19 lat, i może opowiem Wam swoją historię. Z nałogiem mastrubacji męczyłam się przez kilka dobrych lat. Wszystko zaczeło się całkiem niewinnie, młoda "gówniara" chciała oglądać filmy dla dorosłych, wiecie, jak się mówi dziecku nie rób, to dla dziecka(nastolatka) to zachęta do nieopanowania. Zwłaszcza, że rodzice sprawili mi prezent, piękny, własny telewizor, który stał w moim pokoju. I przez wiele lat, był to tylko i wyłącznie nałóg pornografi. Niestety po jakimś czasie po przez filmiki, odkryłam, że można samemu sobie zrobić "dobrze". I tak się wszystko zaczeło, na początku było to całkiem nieświadomie. Naczytałam się w kolorowych gazetkach, że to wszystko jest normalne, i każdy nastolatek tak powinien, że to wręcz "na zdrowie". Podobało mi się to, i nie traktowałam tego jak nałóg. A wręcz przeciwnie, (patrząc na to z perspektywy czasu, typowe myślenie człowieka uzależnionego), a mianowicie: "w każdej chwili mogę przestać". Do tej pory pmiętam, swoje przerażenie, gdy na którejś lekcji religi w gimnazium usłyszałam, że trwam w grzechu śmiertelnym. Wtedy nawet nie byłam "blisko" koścoła, ale stwierdzenie grzech śmiertelny jakoś we mnie bardzo uderzyło. Poszłam do spowiedzi, jakoś ciężko było mi to z siebie wydusić. Niestety po spowiedzi bardzo szybko wróciłam do nałogu. Owsze miałam nawet przerwy kilku miesięczne, ale potem i tak wrcałam. Wpływało na to wiele czynników: *samotność (podtwierdzam stwierdzenie, że samotnym jest się także wśród ludzi). *odrzucenie ze strony środowiska (mieszkam w dość ziomalskiej okolicy, zawsze jakoś źle się czułam w tej okolicy, z jednej strony błogosławieństwo wielkie Boga-bo nigdy nie ciągnało mnie do picia, palenia, ćpania,itd. Z drugiej strony było to również powodem nieakceptacji ze strony ziomali. Byłam inna, niedzieiejsza, zresztą nadal jestem;) I te odrzucenie, było również pokrywane czynami, nie raz się dostało śnieżką w łeb, czy usłyszało wyzwiska i wulgarne słowa na swój temat. Więc nałóg, wprost idealny sposób na odreagowanie. *pragnienie przyjemności, choć przez chwile poczuć się szczęślią, poczuć emocje. *pragnienie zapomnienia *nie wiara w to że kiedykolwiek będe szczęśliwa, więc "co mi szkodzi"-tak wtedy myślałam. Ponad to miałam świetne warunki w domu, duży własny pokój z dala od wszystkich, z telewizorem, w późniejszym czasie komputerem, netem. Wręcz idealne warunki. No i zaczeła się moja walka. W czasie bycia w nałogu wstąpiłam do oazy, było to jakieś już praiwe 5 lat temu. Zbliżałam się do Boga, ale z nałogu wyjść nie mogłam. Chyba głównie dlatego, bo liczyłam na własne siły. "mogę przestać, kiedy zechce". Lecz takie myślenie sprawiało jedynie to, że ciągle upadałam. Mało tego spowiedzi nie traktowałam, jako droge do wyjścia z nałogu, tylko jako takie odpukanie, i uciszenie na chwile własnego sumienia. Pomysł stałego spowiednika nawet dla mnie nie istniał, wolałam chodzić do różnych księży, żeby mi odpukali i nie drążyli tematu, no bo po co, przecież sama sobie poradze. No i takie myślenie spwodowało jeszcze większy upadek. Któregoś dnia przystąpiłam do Komuni Św. gdy byłam w tym grzchu. Z perspektywy czasu, nie wiem na ile świadomie to zrobiłam, ale zrobiłam. Czyli tym samym dopuściłam się świętokradztwa. Po czym poszłam do spowiedzi i nie nazwałam rzeczy po imieniu, tylko powiedziałam, że przystąpiłam do Komuni Św. gdy miałam grzech, ks. nie drążył tematu, a ja się z tego powdu cieszyłam. Czyli tym samym moje późniejsze Komunie i Spowiedzi nie miały sensu, ponieważ zataiłam grzech. Po paru miesiącach poczułam, że jednak mi bardzo ciąży na sumieniu. Pamiętam, że było to przed moimi drugimi rekolekcjami oazowymi, był to 1'. Dzień przed wyjazdem postanowiłm że pójde do spowiedzi, jak na złość byłam w paru kościołach, ale żaden ksiądz nie spowiadał. Przez co musiałam wyspowiadać się na rekolekcjach, co było dla mnie wielkim przeżyciem. Po pierwsze, zawsze bałam sie spowiedzi prosto w oczy, po drugie musiałam wyspowiadać się z nie lada grzechów, po trzecie ks. na rekolekcjach był kiedyś u mnie w parafi, i był "znajomy" znał mnie, co jeszcze bardziej mnie odrzucało. No i w końcu się przełamałam, była to chyba moja pierwsza w życiu spowiedź kiedy to spowiedź nie była "odpukaniem" tylko szczerą, luźną rozmową, gdzie powiedziałam wszystko od początku do końca. Po rekolekcjach poszłam jeszcze na pielgrzmke, i było super, niestety równie szybko jak wróciłam do domu, tak samo szybko wróciłam do nałogu. I od tego czasu zaczeła się moja świadoma walka z nałogiem, kiedy to świadoma tego że mam problem, i że sama sobie nie umiem z tym poradzić próbowałam wszystkiego, aby uwolnić się od tego nałogu. Katowałam się ćwiczeniami, aby się męczyć i nie mieć siły na nic, powtarzałam ciągle słowo "Jezus" bo gdzieś któryś ksiądz mi powiedział, że takie akty strzeliste ratują w takich sytuacjach, gdy szłam spać, miałam w ręku różaniec, nawet kiedys skropiłam łóżko wodą święconą. Niestety zawsze umiałam znaleść miejsce, sytuacje, pretekst żeby upaść. Wręcz czasami wracałam do domu z jedyną myśla w głowie "zrobić to" jak najszybciej, jak najwiecej, jak najdłużej. Potem oczywiście czułam się beznadziejnie, moja samoocena miała się jeszcze gorzej, moje życie emocjonalne karałowaciało, a w sumie to w ogóle zanikało. Nie chodziłam do spowiedzi, bo wiedziałam, że później nie będę mogła tego zrobić, albo robiłam to z myślą, że skoro Bóg mnie kocha to i tak mi przebaczy. Po jakimś czasie stwierdziłam, że walka z tym nie ma sensu, wtedy też przyszedł czas buntu. Powiedziałam, że dość grzecznej, posłusznej, cichej, potulnej, religijnej Agniesi. Przestałam się modlić, przestałam chodzić do kościoła (nawet w niedziele), przestałam chodzić na oaze. Albo chodziłam z przymusu tylko na spotkania formacyjne, żeby je "zaliczyć". Przestałam ograniczać się tylko do oazowych imprez, zaczełam żyć dzisiejszym życiem. Bywało picie na imprezach, z podrywaniem chłopków też nie było problemu, zaczełam patrzeć na nich nie jak na człowieka, ale jak na towar. Nałóg przetał być dla mnie problemem, robiłam to bo mogłam, żaden kościół, Bóg nie stał mi na przeszkodzie. I tak trwałam przez jakis czas, próbowałam sobie i innym udowodnić, że umiem również w ten sposób żyć, że Bóg nie jest mi do niczego potrzebny, a już napewno nie do szczęścia. Świetnie umiałam odnaleść się w tej roli, ale właśnie.... W TEJ ROLI... Tak w głębi czułam, że nie jestem prawdziwa, że tylko coś odgrywam, że nie jestem sobą. Że próbuje być kimś, kim naprawde nie jestem i gdzieś w głębi nie chce być. I stwierdziłam, że to nie ma sensu, poszłam do spowiedzi wyrzuciłam to wszystko z siebie i zaczełam od nowa. KOCHAĆ TO ZNACZY POWSTAWAĆ. I tak też zrobiłam, zaczełam znowu walczyć z nałogiem, który jakby nie patrzeć, był przyczyną wielu upadków w moim życiu. Poszłam na układ z Panem Bogiem;) Panie Boże daj mi łaski aby mieć siły do walki, wytrzymam, ale proszę, ześlij mi jakąś bliską osobe, bo sama nie dam rady. Wytrzymałam pół roku, był to okres bardzo ciężki, była w moim życiu pustka, której niczym nie umiałam zapełnić, była we mnie ogomna obojętność, brak jakichkolwiek emocji, bliskie ooby poodchodziły, budowałam w okół siebie mur, przez który nikt się nie przebijał, nawet nikt nie stał obok tego muru. Wszyscy sobie darowali mnie. A ja? Byłam obojętna, przy okazji zatraciłam kila wartościowych relacji. Obojętność i pustka górowały. Ale ja mocno trwałam w postanowieniu, modląc się o siły, i wierząc, że jeśli wytrwam, to Pan Bóg ześle mi Kogoś ważnego. Pojechałam na rekolekcje, 2' ONŻ. I Ktoś się pojawił, Ktoś bardzo ważny. Odczułam to jak odpowedź Pana Boga na moje błagania. ;)
Zgłoś jeśli naruszono regulamin
W ramach Chomikuj.pl stosujemy pliki cookies by umożliwić Ci wygodne korzystanie z serwisu. Jeśli nie zmienisz ustawień dotyczących cookies w Twojej przeglądarce, będą one umieszczane na Twoim komputerze. W każdej chwili możesz zmienić swoje ustawienia. Dowiedz się więcej w naszej Polityce Prywatności