15. W domu kultury.wmv

Piętnasty odcinek rozpoczyna się od "dukania" przez Wilka napisów na plakacie: Szukamy talentów! Wreszcie doczytuje do końca i dowiaduje się, że prowadzącym imprezę jest Zając. Kolejne sceny to próby Wilka, aby dostać się wejściem służbowym do Domu Kultury. Najpierw podaje się za Zająca, jednak Hipopotam nie daje się nabrać. Potem za Zebrę, Żółwia, ale za każdym razem wylatuje z hukiem. Wreszcie dostaje się do środka w kolumnie, z której wypada, gdy Zając podłącza ją dla próby. Zaczyna się koncert i jako pierwszy występuje chór Zajączków. Zając widząc za sceną Wilka ukrywa się wśród chórzystów. Wilk ciągnie ich po kolei za ogonki, aby znaleźć właściwego i gdy jest już tuż tuż Hipopotam ciągnie jego za ogon. Wilk wpada z krzykiem na estradę a chór powtarza jego dźwięki. Kolejny występ to balet Jezioro łabędzie w wykonaniu trzech Kur i Wilka, który tańczy, aby nie wpaść w łapy Hipopotama. Chwilę później Wilk już tańczy z Zającem jednak nie długo, bo tamten łapie się oświetlenia i ucieka. Wilk z wrodzoną sobie gracją kończy występ kilkoma szpagatami, wychodzi za scenę i zapala papierosa. Jednak Hipopotam ciągle tam jest, Wilk urzeka go kilkoma sztuczkami z papierosem, po czym zauważa Zająca. Ten ucieka i skrywa się w garderobie gwiazdy, Lisicy. Wilk nie poznaje go w peruce, ale gdy widzi właściwą Lisicę goni za Zającem. Ten w przebraniu wpada na scenę, Wilk przypadkowo włącza światła i muzykę, puszcza dym z papierosa na scenę. Pod osłoną dymu łapie Zająca, ukrywa go w futerale od gitary łapie inne futerały i niepostrzeżenie wymyka się przed Hipopotamem. Na progu jednak wpada na Misia z kwiatami i upuszcza wszystko. W pośpiechu łapie pierwszy lepszy futerał i ucieka. Zająca tam jednak nie ma jest gitara, na której nasz bohater gra i śpiewa. Kończy śpiewać i zauważa na gitarze portret Zająca, oczywiście roztrzaskuje instrument o drzewo a sam dostaje w głowę budką dla ptaków. Ostatnia scena jest smaczkiem samym w sobie, Wilk zrzuca daszek budki a na głowie ma gniazdo, z którego wygląda pisklę i robi: ku ku.