Download: Essential Killing (2010).jpg
"Essential Killing" jest przede wszystkim wielką Metaforą” (Jerzy Skolimowski). Nie liczy się czas i przestrzeń, a przesłanie. Brzmi ono następująco: człowiek zrobi wszystko, by przeżyć. Będzie żywił się korą drzew, mrówkami i mlekiem wyssanym prosto z piersi kobiety. Nadludzkim wysiłkiem wydostanie się z sideł zastawionych przez kłusowników. Co jednak najważniejsze, będzie zabijał.
"Essential Killing" zaczyna się od trzymającej w napięciu sekwencji spotkania trzech amerykańskich żołnierzy z bezimiennym talibem (Vincent Gallo). Jego puentą jest wystrzał z bazooki i widok szczątków ciał pośród piachu, dymu i ognia. Nie do końca wiadomo, czy talib był terrorystą. Broń, z której skorzystał, wyjął z rąk martwego autochtona. Dlaczego odpalił pocisk? Ze strachu? Od tego momentu bohater już zawsze stanie się zwierzyną. Przelewając krew za pierwszym razem, powinien być przygotowany na kolejne zabójstwo.
Skolimowski nie mówi niczego nowego. Pewnie każdy z nas z miejsca mógłby wymienić tuzin filmów opowiadających o ludziach zmuszonych do robienia potwornych rzeczy, aby jeszcze przez chwilę nacieszyć się wciąganym powietrzem. A gdy w grę wchodzi wojna ("Essential Killing" pokazuje konflikt w Afganistanie), zabijanie jest po prostu naturalne. Albo ty ich, albo oni ciebie.
Film Skolimowskiego robi wrażenie nie ze względu na to, o czym opowiada, ale sposobu, w jaki to robi. "Essential Killing" to po prostu świetnie zrobione kino: oszczędne, a zarazem drapieżne, enigmatyczne i bogate w symbole, emocjonalnie wychłodzone, a mimo to poruszające. Wyjątkowe są także ujęcia i kadrowanie. Widok człowieka przedzierającego się przez śnieżną pustynię na tle krwawego nieba to obraz godny mistrzów pędzla.
Przede wszystkim jednak "Essential Killing" to dowód na to, że kino oparte na "dzianiu się" nie jest wyłącznie domeną młodych. Skolimowski, który w maju skończył 72 lata, napisał scenariusz w zaledwie kilkanaście dni, zainspirowany informacją o tajnych amerykańskich więzieniach w Polsce. W jego filmie nie brakuje dynamicznej akcji i perfekcyjnie budowanego suspensu, pomimo tego że jego bohater nie wypowiada na ekranie ani jednego słowa. To się nazywa esencja kina!
W folderze - Mój własny OKF. Zapraszam. :)