Człowiek o żelaznych pięściach

Znany z Wu-Tang Clan raper RZA postanowił szerzej eksplorować swoją fascynację filmami kung-fu, próbując sił w kinie rozrywkowym. Został współscenarzystą, współproducentem, aktorem i reżyserem filmu „Człowiek o żelaznych pięściach", któremu patronuje sam Quentin Tarantino.

Widniejące na pudełku polskiego wydania porzekadło o tym, że każdy jest kowalem swojego losu, nabiera w filmie dosłownego znaczenia. Główny bohater Thaddeus (RZA) jest czarnoskórym kowalem mieszkającym w feudalnych Chinach. Jako geniusz w swym fachu zaopatruje lokalne klany w najlepszą i najbardziej pomysłową broń, by zgromadzić finanse na opuszczenie wsi z pięknością zatrudnioną w lokalnym domu uciech przez Madam Blossom (Lucy Liu). Niestety broń zostaje wykorzystana do zabójstwa lidera klanu Lwów, który sprawował pieczę nad złotem Gubernatora. Wybucha wojna, a w wiosce pojawia się tajemniczy Brytyjczyk (Russell Crowe). Kowal wkrótce będzie musiał stanąć do walki, pomagając w zemście synowi Złotego Lwa (Rick Yune), a także chroniąc mieszkańców Jungle Village.

RZA niewątpliwie inspiruje się swoim mistrzem - głównym motywem historii jest zdrada i zemsta, a czołówka przywodzi na myśl filmy Tarantino. Spotkamy też trochę wojowniczych kobiet w akcji, girlandy wyprutych flaków co rusz ukażą się naszym oczom, a krew dosłownie zaleje ekran. Jedną z bolączek filmu jest spora ilość bohaterów, którym reżyser chciał poświecić mniej więcej po tyle samo czasu, w efekcie co chwile „skacząc" do innych postaci. Najbardziej przykuwa uwagę Russell Crowe w roli Jacka, który jako nieco podtatusiały żołnierz jest najzabawniejszą z postaci, zwłaszcza dzięki scenom pobytu u Madam Blossom.

Chociaż sceny walki nie są najlepsze, debiut reżyserski członka Wu-Tang Clan może się spodobać fanom filmów kung-fu produkowanym przez studio Shaw Brothers kilka dekad temu. O ile potraktują go jako hołd złożony im przez RZA. Również niektórzy miłośnicy kultury amerykańskiego hip-hopu nie zawiodą się, nie tylko ze względu na soundtrack, ale z uwagi na sposób, w jaki RZA próbuje połączyć ją z kulturą kung-fu. Dlatego „Człowiek o żelaznych pięściach" przywodzi na myśl niektóre hip-hopowe wideoklipy zza Atlantyku. Są tu bufoniaści bohaterowie, piękne dziewczyny, „bling-bling" i walki gangów. Pozostali widzowie, jeśli przymkną oko na słabe aktorstwo i dialogi, mogą spróbować dobrze się bawić, oglądając walkę chińskiego wojownika z fryzurą ala David Bowie przeciwko kowalowi, który odrąbane przedramiona zastąpił niesamowitymi żelaznymi protezami.
Człowiek o żelaznych pięściach

• Pobierz folder
• Zachomikuj folder