-
642 -
53 -
4900 -
21745
51560 plików
4720,77 GB
Gra, w której musimy stworzyć prężną cywilizację, poczynając od najniższego szczebla drabiny ewolucyjnej – mikroorganizmu. Rozgrywka podzielona jest na kolejne etapy, w których zajmujemy się rozwojem stworzonego przez nas dziwoląga.
Każdy etap zwiastuje nam zupełnie nową mini-grę, różniącą się od pozostałych pod względem zasad. Na pierwszy ogień zmierzymy się z klonem Pac-Mana. Nasza komórka, zatopiona w wodzie, musi nieustannie się odżywiać (w tym także innymi organizmami) i jednocześnie nie dać się zjeść innym podobnym żyjątkom. Jeśli gracz dostarczy głównemu „bohaterowi” wystarczającą ilość pożywienia, zostanie nagrodzony możliwością jego fizycznej rozbudowy oraz przejściem do kolejnego poziomu – rozwoju humanoidalnej formy życia. Edytor postaci (tzw. Spore Creatures Creator) pojawia się zawsze po zakończeniu kolejnej części zmagań. Możemy dowolnie eksperymentować z wyglądem naszego zwierzątka, dodając mu odnóża, otwór gębowy itd. Mimo, że program sam oblicza, jak wynik naszego eksperymentu będzie się poruszał i jadł, nie należy przesadzać. Potwór, który będzie miał problemy z podstawowymi funkcjami życiowymi, nie poradzi sobie w kolejnych etapach, np. w wodzie, a później na lądzie.
W miarę rozwoju sytuacji, gracz przestaje zajmować się pojedynczą kreaturą, obejmując dowództwo nad całym plemieniem pokracznych istot, nasuwając słuszne skojarzenia z Populous. Edytor postaci ustępuje tutaj miejsca podobnemu narzędziu, które służy do konstruowania budynków. Cywilizacja rośnie w siłę w zależności od pomysłowości gracza. Kiedy mała wioska staje się olbrzymią metropolią, przychodzi czas na kolejny etap zmagań – konkurowania z innym plemieniem. Tutaj już tylko krok dzieli nas od Civilization Sida Meiera. Kiedy nasi podopieczni konstruują latający talerz, przenosimy się w kosmos, gdzie będziemy rozwijać i podbijać okoliczne planety. Zabawa w Spore daje wręcz nieograniczone możliwości. Gracz sam decyduje co chce robić i jak mają wyglądać jego stwory. Od bakterii do międzygalaktycznego imperium – choć brzmi to absurdalnie, w produkcie Willa Wrighta wszystko trzyma się kupy.
Nie ma plików w tym folderze
-
0 -
0 -
0 -
0
0 plików
0 KB