1(2).jpg

Smutny koniec
Uśmiech z twarzy znika, a Calderon przechodzi do bo­lesnych wspomnień z ostatnich miesięcy. - Oczywiście, nie jestem ideałem... i przyznam, że mój temperament nie pomaga mi zbytnio (śmiech). Mam silny charakter i też popełniam błędy, na których szybko się uczę i staram się ich nie powtarzać. Taka już jestem. W moim małżeństwie nie było spraw, któ­rych nie dałoby się zalatwić i ominąć ten smutny finał, który bardzo mnie zranił. Gdy się coś psuje, nie chodzisz i nie opowiadasz o tym wszystkim dokoła, ale działasz, by to naprawić. Juan zrobił inaczej. Nie chcę unosić się pychą, ale mogę zapewnić, że mam czyste sumienie. Ostatnio przyjaciółka wyznala mi, że jej mąż zdradził ją, bo była za gruba. Moim zdaniem nie chodzi tu o to. Nikt nie ma prawa definiować cię: za gruba, za chuda, za brzydka i tym usprawiedliwiać swojej zdrady. Mężczyzna jest niewierny, gdy sam nie wie, czego tak naprawdę chce. I tak też było w moim przypadku. Najbar­dziej boli fakt, że cios spotkał mnie od kobiety, która bywała w moim domu, bawiła się z mo­imi dziećmi, mojej koleżanki -jak wtedy myślałam.
Medialna kochanka
Moja mama do tej pory nie może uwierzyć widząc w brukowcach zdjęcia Juana z jego obecną dziewczyną. Ja już nie zwracam uwagi. Nie dbam też o kolejne plotki o ciąży Yadhiry, czy ich planach matrymonialnych. Juan jest już jedynie ojcem moich dzieci. Nie ukrywam, że chciałabym, by wreszcie przestał skakać z kwiatka na kwiatek i się ustatkował. Nie wyobrażam sobie sytuacji, że ojciec moich dzieci, mając te sześćdziesiąt czy siedemdziesiąt łat, nadał będzie zmieniał dziewczyny jak rękawiczki. On ma prawo ułożyć swoje życie, tak jak ja moje. Ważne, byśmy oboje byli dobrymi rodzicami i dawali dobry przykład naszym synom. I co najbardziej istotne - byśmy zawsze dla nich znaleźli czas.