05 Gatchaman [1994-1995] 3oav.jpg
-
60fps -
7199 -
AEROVOX RESEARCH WORKER -
aftermarket -
almanach -
arduino -
astronomy -
bootloader -
boxoffice -
bumblebee -
converters -
corning -
czasopisma -
data sheet -
data sheets -
Elektronika i elektrotechnika -
errors -
foto -
G-force -
Heathkit -
HEATHKIT -
Ijon Tichy. Gwiezdny podróżnik -
komety -
koweg -
monety -
NAUTILUS RADIA ZET -
other -
parts -
partycje -
periodyki -
pinout -
PRACTICAL WIRELESS -
Priboj -
roland -
sangamo -
scoppy -
Sensacje XX wieku -
soft -
Sonda(1) -
temp -
teoria -
The Dictators - The Dictators (2024) -
The Valve Wizard -
tomekkruger -
variac -
video -
VirtualBox -
Wojna Ukraińsko-Rosyjska 2022-2024 Uzbrojenie -
xoscope -
Z kart historii
02 Kagaku Ninjatai Gatchaman [1978] film
03 Kagaku Ninjatai Gatchaman II (Jap) Eagle Riders (USA) Eskadra Orła (Polska) [1978-1979] 52ep
04 Kagaku Ninjatai Gatchaman Fighter [1979-1980] 48
05 Gatchaman [1994-1995] 3oav
06 Ohayou Ninjatai Gatchaman [2011-2013] 475ep 1m
07 Gacchaman [2013] [lektor Rosyjski] - film pełnometrażowy
https://pl.wikipedia.org/wiki/Wojna_planet
"Wojna planet (jap. 科学忍者隊ガッチャマン Kagaku ninja tai Gatchaman?, czyli Technologiczni Ninja Gatchaman) - serial anime, emitowany w japońskiej telewizji od 1 października 1972 do 29 września 1974 z kontynuacją do 1978 r. Oryginalna, pierwotna seria składała się ze 105 odcinków. Serial zdobył duże uznanie w wielu krajach, np. w USA, gdzie na potrzeby amerykańskiej telewizji dokonano w nim wielu zmian. Przede wszystkim inaczej podzielono odcinki, w wyniku czego otrzymano ich 85. Wersja ta też odpowiednio ocenzurowana: usunięto bądź przerobiono brutalniejsze sceny, „wytarto” krew, zmieniono nieco charakter postaci, zamerykanizowano nazwy i imiona bohaterów oraz dodano postać robota 7-Zark-7.W polskiej telewizji serial był emitowany w latach 70. i 80. dwudziestego wieku. Zakupiono wersję amerykańską. Pierwotnie tytuł serialu brzmiał zgodnie z wersją z USA - "Wojna planet". Jednak w wyniku pacyfistycznej polityki stacji TV, w wersji polskojęzycznej zmieniony został na Załoga G, co miało podkreślać jego kolektywny charakter. Członkami Załogi G jest piątka młodych ludzi o nadprzyrodzonych zdolnościach, uwalnianych słowem: Transformacja! Bohaterowie walczą ze Spectrą uosabianą przez Zoltara. Ważną postacią serii był również robot, koordynator z Centrum Neptuna 7-Zark-7 ( w oryginale japońskim nie występował). Załoga G poruszała się pojazdem Feniksem, który czasami zmieniał się w Ognistego Feniksa.
W Polsce jako Załogę G wyemitowano tylko 71 z 82. odcinków pierwszej wersji amerykańskiej, plus dwukrotnie odcinki 11., 12., 13., 19., 33. oraz 46. (sondażowa Wojna planet). Nie wyemitowano ostatnich odcinków, w których to Zoltar okazuje się obojnakiem, a jeden z głównych bohaterów - Kondor - ginie.
Poza Japonią wyemitowano kompilację obu sezonów w postaci 65-ocinkowej Eskadry Orłów (w Polsce zdubingowaną wersję można było oglądać na Fox Kids)."
http://anime.tanuki.pl/strony/anime/2210-kagaku-ninja-tai-gatchaman/rec/2097
"Żadne inne anime w historii gatunku w polskiej telewizji nie cieszyło się równie wielką popularnością. Jeśli sam, z racji młodego wieku, nie oglądałeś, na pewno oglądali je twoi rodzice.
Gatchaman to produkcja z roku 1972, klasyczny przykład fantastycznego kina akcji i przygody dla chłopców. Z tej racji nie sposób oczekiwać tu zawiłości fabuły czy skomplikowanych charakterologicznie postaci. W gruncie rzeczy serial opowiada bardzo prostą historię: oto w niedalekiej przyszłości Ziemia staje w obliczu zagrożenia ze strony tajemniczej organizacji terrorystycznej, znanej jako Galactor. Przy pomocy gigantycznych mechanicznych potworów, produkowanych w tajnych warsztatach i laboratoriach, zaczyna ona siać strach i zniszczenie wszędzie, gdzie się pojawi. Głównym celem terrorystów jest oczywiście przejęcie władzy nad światem, a przy okazji położenie łapy na zasobach naturalnych planety. Na czele Galactora stoi Lider X, postać‑zagadka. Nikt nie wie, kim jest, ani jak naprawdę wygląda, ponieważ nawet przed swymi najbardziej zaufanymi ludźmi pojawia się wyłącznie w postaci wirtualnej, jako maska wyświetlana na ekranie monitora. To upodobanie do noszenia masek podzielają praktycznie wszyscy ludzie Galactora, w tym również ich bezpośredni dowódca i prawa ręka Lidera X, demoniczny Berg Katse, główny „zły” serialu. Jak to w tego rodzaju produkcjach zwykle bywa, regularne wojsko nie jest dla mechanicznych potworów żadnym przeciwnikiem i dostaje potężnego łupnia, ilekroć stanie im na drodze. Na szczęście istnieje Międzynarodowa Organizacja Naukowa, zrzeszająca najtęższe umysły tego świata i pełniąca rolę podobną do ONZ, choć bez polityków i wojskowych. W odpowiedzi na zagrożenie ze strony terrorystów, pracujący dla MON doktor Kouzaburo Nambu organizuje pięcioosobowy zespół dzielnych młodych ludzi, by odpowiednio przeszkolonych i wyposażonych w najnowsze zdobycze techniki, jako drużynę Technologicznych Ninja Gatchaman rzucić do walki przeciwko Galactorowi. Większość odcinków ma konstrukcję epizodyczną i korzysta z podobnego prostego schematu. Na początku pojawia się mechaniczny potwór i atakuje bezbronne miasto, fabrykę czy statek. Do walki z nim stają regularne armia lub policja i oczywiście dostają lanie. Wtedy na pomoc wzywani są Gatchaman, by w widowiskowy sposób zrobić z potworem porządek. Na Ziemi znowu panuje spokój, aż do następnego odcinka i pojawienia się kolejnego animowanego krewnego Mechagodzilli. Proste, prawda?
Na dobrą sprawę, już po kilku odcinkach widz powinien zacząć narzekać na nudę, schematyzm, powtarzalność i przewidywalność tego, co widzi na ekranie. Tymczasem, choć to zaskakujące, nic podobnego nie ma miejsca. Najlepszym dowodem na niesłabnące zainteresowanie ze strony publiczności jest fakt, że serial liczy sobie aż sto pięć odcinków, a do tego sześć lat później nakręcono drugą serię. Ta niesłabnąca atrakcyjność kolejnych epizodów jest przede wszystkim zasługą samych Technologicznych Ninja. Choć są oczywistym przeniesieniem na grunt japoński sztandarowego symbolu amerykańskiej popkultury – postaci superbohaterów, w niczym nie przypominają swoich odpowiedników z amerykańskich komiksów. Zarówno pod względem fizycznym, jak i psychicznym to zwyczajni młodzi ludzie u progu dorosłości. Nie mają widowiskowych supermocy jak Superman. Nie zostali poddani mutacji jak osiłek Hulk czy strzelający pajęczyną Spiderman. Żaden nie chowa pod skórą śmiercionośnych ostrzy jak Wolverine, ani jego czaszka nie staje w płomieniach jak u Ghostridera. Nie mają do dyspozycji plecakowych gigalaserów, wszystkotnących mieczy świetlnych ani nawet porządnego miniguna. Cała ich broń osobista to coś w rodzaju shurikenów‑bumerangów, którymi można łatwo powalić wrogiego żołnierza, ale nie sposób zniszczyć mechanicznego potwora wielkości Pałacu Kultury i Nauki. Właśnie dlatego nie ma w Gatchaman miejsca na nudę, bo młodzi wojownicy większość zwycięstw odnoszą nie przez uciekanie się do brutalnej siły, a dzięki inteligencji, sprytowi, odwadze i szybkości działania. Nie raz i nie dwa zobaczymy ich przenikających skrycie na pokład pojazdu przeciwnika czy z narażeniem życia infiltrujących którąś z jego tajnych baz, niczym prawdziwi ninja. A ponieważ każdy odcinek przedstawia nowego, nieznanego wcześniej wroga, młodzi ludzie za każdym razem muszą wymyślić inny sposób, aby odnieść zwycięstwo.
W gruncie rzeczy młodzi ludzie superbohaterami stają się dopiero za sprawą użycia nowoczesnej technologii, gdy dzięki procesowi transformacji ich strój na jakiś czas zamienia się w kombinezon umożliwiający latanie; wciąż żadnych gigalaserów, nieśmiertelności czy choćby banalnej odporności na promieniowanie. Do tego, ponieważ Technologiczni Ninja pełnią rolę oddziału szybkiego reagowania, każdy z wojowników porusza się własnym pojazdem (samolot, samochód wyścigowy, skuter, łazik), przypominającym zwyczajny pojazd cywilny. W razie potrzeby pojazd transformuje razem z pilotem, co pokazano w bardzo efektowny jak na owe czasy i możliwości sposób, nadal jednak bez broni atomowej i wodotrysków. Wszystkie wehikuły razem wzięte stanowią składowe Feniksa – latającego pojazdu‑matki, za sterami którego zasiada Ryu. A to jeszcze nie wszystko, bo i sam Feniks również posiada zdolność transformacji. Przybiera wtedy postać żywego płomienia w kształcie wielkiego ptaka – Ognistego Feniksa, dzięki czemu nie raz i nie dwa pomaga bohaterom wykaraskać się z najpaskudniejszych sytuacji. Ptasie motywy odgrywają tu rolę czynnika spajającego bohaterów w jeden zgrany zespół i spotykamy je zarówno w projektach graficznych kombinezonów, z charakterystycznymi „dziobatymi” hełmami i płaszczami w kształcie skrzydeł, jak i w przydomkach postaci (Ken „Orzeł”, Joe „Kondor”, Jun „Łabędź”, Ryu „Sowa” i Jinpei „Jaskółka”); prawdziwie ptasie komando. W latach siedemdziesiątych dwudziestego wieku to w zupełności wystarczyło, by na długo i bez reszty zawładnąć wyobraźnią dzieciaków i zapewnić serialowi nadzwyczajne powodzenie.
Choć powstał z myślą o młodych i bardzo młodych widzach, Gatchaman nie unika poruszania poważnych tematów, co wydaje się typowe dla wielu japońskich anime z tamtych czasów. Wyraźnie obecne, choć nienachalnie podane, są tu między innymi kwestie dotyczące ochrony środowiska, racjonalnego gospodarowania zasobami naturalnymi czy pokojowego wykorzystania energii atomowej. Pojawia się skomplikowany wątek niezwykłego pochodzenia Berga Katse oraz jego biologicznej i płciowej tożsamości. Poznajemy tragiczną przeszłość Joego i obserwujemy jego równie tragiczny, a zarazem heroiczny koniec. Odkrywamy tożsamość ojca Kena i poznajemy przyczynę, dla której wcześniej zniknął z życia syna. Film nie unika pokazywania obrazów śmierci, zniszczenia, bólu i rozpaczy, oczywiście na skalę i w sposób, jakie dopuszczała ówczesna obyczajowość w przypadku produkcji przeznaczonej dla japońskich dzieci (ale już nie dla amerykańskich, o czym dalej). Dzięki temu, że scenariusz nie poszedł w łatwą, bardziej infantylną czy komediową stronę, Gatchaman nieoczekiwanie zyskał sporą popularność również wśród starszych widzów. To za ich sprawą na scenie muzycznej zrobiła karierę jedna z dwóch piosenek pojawiających się w serialu, Gatchaman no Uta, skomponowana jakby specjalnie dla dorosłego słuchacza: ostra, dynamiczna, niemal drapieżna, do tego brawurowo zaśpiewana przez Masato Shimona; w Japonii doczekała się wielu coverów. Początkowo rozbrzmiewała w zakończeniu, a potem, dzięki rosnącej popularności, przejęła w czołówce miejsce Taosozu! Galactor – piosenki równie udanej, ale śpiewanej przez chór dziecięcy, a przez to przesadnie słodkiej, za co trafiła na zesłanie do endingu.
[...]
jeśli należysz do wąskiego grona miłośników anime, które swego czasu oglądało Wojnę planet w peerelowskiej telewizji, powinieneś poważnie rozważyć ponowne sięgnięcie po przygody Technologicznych Ninja. Choćby dlatego, żeby nareszcie obejrzeć zakończenie, a wcześniej poznać odpowiedź na pytanie: to był w końcu (Zoltar) Berg Katse kobietą czy nie?"