4.png
-
- Audycje Cichociemni -
- BŁ ŚW TERESA BENEDYKTA - PEREŁKI -
- Bohaterzy Polski -
- Dookoła Wojtek Polska -
- Dookoła Wojtek Polska 1 -
- Dookoła Wojtek Polska 3 -
- Dookoła Wojtek Polska 4 -
- Dookoła Wojtek Polska 5 -
- Dookoła Wojtek Polska 6 -
- Dookoła Wojtek Polska 7 -
- Dookoła Wojtek Polska 8 -
- Dr Leszek Żebrowski -
- FAŁSZYWI UZDROWICIELE -
- Filmy -
- Jak to jest zrobione -
- Kazimierz Krzemiński HUZAR -
- KRYZYS SUMIENIA - Reymond Franz -
- KULTY POGAŃSKIE NA ZIEMIACH POLSKICH -
- LEGENDY CHRYSTUSOWE - Selma Lagerlof -
- MITOLOGIA SŁOWIAN - Aleksander Gieysztor -
- OJCIEC PIO - DOSTĄPIĆ ŁASKI CIERPIENIA -
- Pamiątki, tablice, miejsca -
- PIEKNE SŁOWA OJCA PIO -
- PIŁAT I NAZAREJCZYK - Elizabeth Dored -
- SZKOŁA BOŻEGO WYCHOWANIA - E.Moderzon -
- ŚW MAŁGORZTA MARIA AACORQUE - PEREŁKI -
- ŚW OJCIEC PIO - PEREŁKI -
- ŚW TOMASZ Z AKWINU _ PEREŁKI -
- ŚW. IGNACY LOYOLI - PEREŁKI -
- ŚWIADKOWIE JEHOWY -
- TAJEMNICE RASPUTINA - -
- W KRĘGU ŚWIATOWIDA - Jerzy Głosik -
- W rocznicę walki w Brychowie 30.IX.1950 -
- Witold Pilecki -
- Z archiwum IPN -
- Z archiwum IPN - TVP 3 Lublin -
- Z walk oddziału kpt. Młota -
- ZŁOTE MYŚLI ŚWIĘTYCH LUDZI -
- Żołnierze Niezłomni NIEŚMIERTELNI -
- Żołnierze Wyjklęci Jerzy Śląski - audioboki -
Baraka [1992] nPL -
BŁ. MATKA TERESA Z KALKUTY - PEREŁKI -
Czwarty wymiar [2011] PL -
-Dookoła Wojtek Polska 2 -
-Hubal H. Dobrzański 1897 - 1940 -
Pułkownik Ryszard Kukliński -
Sezon 1 -
Sezon 2 -
Sezon 3 -
--Taniec
Tak się wyciąga kasę z Brukseli . Brutalna prawda ... Marek Migalski ujawnia całą prawdę o tym, jak się wyciąga kasę z Brukseli ! Jeden z najbardziej kontrowersyjnych polityków, w 2009 r. wybrany do Parlamentu Europejskiego z listy PiS, obecnie jeden z liderów Polski Razem Jarosława Gowina w swojej książce "Parlament Antyeuropejski" tłumaczy, co takiego Bruksela ma w sobie, że ludzie zrobią wszystko, żeby się tam dostać . Oto jak wygląda "najdziwniejsza instytucja świata" od środka ! Sensacyjne fragmenty książki publikujemy dzięki uprzejmości Wydawnictwa The Facto . Zdaniem Migalskiego pieniądze można właściwie wyciągnąć na każdym kroku . Jak to możliwe ? Wszystko dlatego, że intencją urzędników Parlamentu Europejskiego jest, aby politycy jak najmniej angażowali się w prace Parlamentu . "Oni, czyli biurokraci, wiedzą najlepiej, jak wszystko powinno działać, i europosłowie, czyli mimo wszystko pewien czynnik społeczny, trochę im w tym przeszkadzają . Dlatego stworzono cały system 'legalnej korupcji', to znaczy takich zachęt i ułatwień, które skłaniałyby europosłów raczej do korzystania z szeregu przywilejów i sposobów zarabiania, niźli do wtrącania się do procesów politycznych . Stąd europoseł kursujący nieustannie autem na linii kraj - Bruksela jest idealny dla unijnej biurokracji: jest tak zajęty zarabianiem dodatkowej kasy, że prawie go nie ma w Parlamencie . Nie ma ani siły, ani czasu, ani ochoty na to, by w jakikolwiek sposób ingerować w procesy polityczne, którymi chętnie zajmą się urzędnicy" - pisze Migalski . Tak polscy europosłowie doją Unię ! Zobacz, w jakie luksusy - niewyobrażalne dla zwykłego zjadacza chleba - opływają wybrańcy narodu !
12 tys. euro czystego przychodu "Każdy członek Europarlamentu, czyli Member of the European Parliament, potocznie zwany MEP-em otrzymuje pensję miesięczną w wysokości ponad 7,5 tys. euro brutto . Ale oprócz tego za każdy dzień pobytu w Brukseli czy Strasburgu dostaje ponad 300 euro diety, by miał za co godnie zjeść, za co godnie się ulokować w hotelu lub opłacić mieszkanie . Jeśli skrupulatnie się policzy, to za dwadzieścia kilka dni pracy można miesięcznie dostać właściwie drugą pensję (i to już bez opodatkowania). Skoro więc ktoś mówi o zarobkach europosłów, to winien raczej operować liczbą ok. 12 tys. euro miesięcznego czystego przychodu" - zdradza w swojej książce Migalski . Jak zyskuje się dietę ? Ile trzeba przesiedzieć w pracy, by ją otrzymać ? Co w zamian należy zrobić ? "Odpowiedzi na powyższe pytania właściwie mogłyby się ograniczyć do stwierdzenia, że nic nie trzeba zrobić oprócz złożenia własnoręcznego podpisu w tak zwanym rejestrze, czyli specjalnie wydzielonym pokoiku . Siedzi tam strażnik i trzyma na biurku listę obecności . Wystarczy o dowolnej porze między godz. 7.00 a 22.00 wpaść tam na 10 sekund i złożyć stosowny podpis . To właściwie wystarcza, by mieć prawo do dziennej diety, z którą można zrobić, co komu się żywnie podoba" - ujawnia . Tak więc europoseł przyjeżdża do Brukseli w poniedziałek wieczorem, byle przed 22.00, żeby zdążyć się podpisać i zgarnąć dietę . W kolejnych dniach odwiedza na chwilę salę obrad tylko po to, żeby złożyć autograf, a w piątek po podpisaniu listy z samego rana wraca do domu . Tygodniowo wychodzi dodatkowe 1,5 tys. euro .
1,5 mln zł "zarabiają" na dojazdach Każdy MEP może co tydzień przyjechać do pracy swoim samochodem . Dostaje za to zwrot w wysokości 49 eurocentów (2,1 zł) za każdy kilometr . Łatwo przeliczyć, że nawet po odliczeniu kosztów paliwa na rękę za jeden taki kurs dostaje kilka tys. zł . Jeśli więc ktoś zdecydował na początku kadencji, że będzie regularnie co tydzień dojeżdżał do pracy, na przykład z Warszawy, to zarobił w ciągu pięciu lat ok. 700-800 tys. zł . Ale to nie wszystko, bo można - absolutnie legalnie - zrobić sobie w ciągu tygodnia tzw. brejk, czyli wrócić do kraju . Już we wtorek (po szczęśliwym dotarciu w poniedziałek do Brukseli) można więc wsiąść spokojnie w auto i ruszyć z powrotem na łono ojczyzny (kasując oczywiście 49 eurocentów za każdy kilometr). W środę należy wracać do stolicy zjednoczonej Europy, ponownie dostając 49 eurocentów za każdy przejechany w trudzie i znoju kilometr . W czwartek zaś lub w piątek można znowu udać się w podróż do kraju, zarabiając na każdym kilometrze ... Łatwo policzyć, że gdyby utrzymać ten tryb życia i całą kadencję spędzić na jeżdżeniu autem "tam i nazad", to można by w ciągu pięciu lat zarobić - na samych dojazdach ! - mniej więcej 1,5 mln zł .
Płacili i nawet nie wchodzili do pokoju Mniej więcej do połowy kadencji europosłowie otrzymywali także zwrot za nocleg w czasie podróży do Brukseli, jeśli odległość wynosiła ponad 1 tys. km, w wysokości 150 euro (645 zł). Żeby je otrzymać, europoseł musiał udokumentować nocleg na trasie . "Zaczęły więc do wydziału odpowiedzialnego za rozliczenia napływać rachunki za noclegi w wysokości np. 30 zł, bo nikt przecież nie zabroni deputowanemu zatrzymać się w jakiejś obskurnej melinie po polskiej stronie granicy, w której nocleg naprawdę kosztuje mniej niż 10 euro . (...) I to chyba oczywiste - w tych hotelach nikt się nie zatrzymywał . Po prostu europoseł wchodził do recepcji, płacił należną kwotę za nocleg i jechał dalej . Jak widać, ze zmiany przepisów niezadowoleni byli nie tylko eurodeputowani, ale także - a może nawet przede wszystkim - hotelarze . Wszak stracili idealnych klientów - płacących i nawet niewchodzących do pokoju" - czytamy .
Za zgromadzone mile mogliby okrążyć kulę ziemską kilka razy W poprzedniej kadencji wyglądało to trochę inaczej - każdy europoseł otrzymywał ryczałt za przelot do Brukseli klasą biznes (ok. 1 tys. euro). Co zrobił z tą kwotą, to był już tylko jego problem . "Mógł za nią kupić bilet na samolot i dostojnie, wygodnie oraz szybko dotrzeć do Brukseli . Mógł jednak kupić bilet w klasie economic i resztę sobie odłożyć . Mógł również, co było jeszcze sprytniejsze i jeszcze bardziej opłacalne, zarezerwować bilet w tanich liniach lotniczych, co przy obowiązujących w nich od czasu do czasu promocjach wychodziło prawie za darmo . I wreszcie mógł ów europoseł dojechać do Brukseli autem . Wątpię, by ktokolwiek w tamtej kadencji naprawdę latał klasą biznes, wszyscy chcieli zaoszczędzić" - pisze Marek Migalski . Z ryczałtu zrezygnowano w kadencji 2009-2014 . Jak się można domyślić, żaden z europosłów nie lata już tanimi liniami, lecz wygodnie klasą biznes . Albo dojeżdża autem z powodów, o których już pisaliśmy . "Loty to najżywiej dyskutowany temat wśród wszystkich MEP-ów . Jak przyleciałeś ? Czym przyleciałeś ? Kiedy wylatujesz ? Ile masz czasu na przesiadkę ? No i pytanie najważniejsze - czy masz już hona ? Co to jest hon ? Najwyższa klasa w systemie Miles & More, czyli coś, co upoważnia do korzystania z salonu vip i wszystkich udogodnień wynikających z podróżowania już nie tylko klasą biznes, ale first klasą" - wyjaśnia Migalski . Za każdy lot europosłowie gromadzą na swoich indywidualnych kontach tzw. mile, czyli punkty w programie Miles & More . Przyznawane są one za każdy lot w zależności od jego długości i klasy . A eurodeputowani latają często i daleko, i to właśnie dzięki nim zdobywają kolejne statusy . Jakie przywileje ma szczęśliwy posiadacz karty Honorable ? "Lounge pierwszej klasy to naprawdę coś - jedzenie z karty, alkohole z najwyższej półki, relaksująca atmosfera . Ale najbardziej spektakularną, czasem żenującą, czasem jednak bardzo użyteczną usługą przysługującą honom jest limuzyna (same najbardziej luksusowe mercedesy, BMV i porsche) podstawiana pod samolot w celu odtransportowania pasażera bezpośrednio do wyjścia lub do innego samolotu" - dodaje . To jednak nie wszystko ! Za punkty w programie europosłowie mogą sfinansować loty swoim rodzinom, znajomym czy samym sobie . "Każdy z MEP-ów po skończonej kadencji ma tyle mil, że właściwie mógłby okrążyć kulę ziemską kilka razy . To jego osobista korzyść za publiczne pieniądze . Za zgromadzone mile można sobie podróżować, ile się chce i gdzie się chce . Podejrzewam nawet, że po pięciu latach jest ich tyle, że można na stałe zamieszkać w samolotach i krążyć nad globem w nieskończoność, bowiem przebywanie w samolotach będzie generować nowe mile i tak już bez końca . Czy jest to jakiś plan na życie ? Pewnie dla miłośników dalekich podróży tak".
Śpią w biurach, by zaoszczędzić Diety powinny być wydawane na jedzenie i lokum do spania . By zaoszczędzić na wynajmie mieszkań (za kawalerkę trzeba zapłacić ok. 1 tys. euro - 4,3 tys. zł miesięcznie) europosłowie wynajmują jedno w kilka osób, a są i tacy, których przyłapano na spaniu w biurach PE . "Biura w Brukseli składają się z dwóch pokojów - jeden jest przeznaczony dla asystentów i stażystów, a drugi dla MEP-a . Ten drugi jest wyposażony w cały niezbędny sprzęt biurowy, ale także w łazienkę z prysznicem i kozetkę, na której spokojnie można się wyspać . To właściwie małe mieszkanie, więc rozumiem, że niektórych mogło kusić, by się tam od czasu do czasu przespać" - pisze Migalski . Temu procederowi miały przeciwdziałać kontrole ochrony PE, które po 23.00 zaczynają obchodzić gabinety . Strażnicy pukają i sprawdzają, co dzieje się w pokojach, w których widać włączone światło . "Ale i na to nasi sprytni europosłowie znaleźli sposób - do drzwi wkładali po prostu klucze . Strażnik mógł się więc dobijać, ile tylko chciał . A zapewne w końcu odpuszczał, bo w sumie co mu zależy . A eurodeputowany ? Może nad ranem był trochę pomięty i połamany spaniem przy biurku i słuchaniem strażniczego walenia do drzwi, ale jednak z diety nie wydał na nocleg ani złotówki, prawda ?" - ironizuje europoseł .
Zarabiają też w weekendy w kraju Oprócz pięciu diet dziennych w ciągu tygodnia MEP-owi należą się również dwie diety podróżne: za poniedziałkowe dotarcie do PE i za piątkowe dotarcie do kraju w wysokości ok. 150 euro . W sumie więc w ciągu tygodnia z samych tylko diet można uzyskać ponad 1,8 tys. euro . Jeśli dodamy do tego pieniądze, które można otrzymać za dojazd autem, to za podróż główną (czyli w poniedziałek do Brukseli i w piątek do kraju) oraz za "brejka" w środku tygodnia doliczyć sobie można ... 2 tys. euro ! Podsumowując - oprócz normalnej pensji w wysokości ok. 6 tys. euro miesięcznie netto (po odliczeniu belgijskiego podatku) każdy MEP może (jeśli robiłby "brejki" samochodowe i kasował każdą dietę) zarobić miesięcznie dodatkowo... 8 tys. euro! To daje razem 14 tys. euro miesięcznie! I to praktycznie bez siedzenia w Brukseli - bo wciąż albo w drodze, albo w domu . Eurodeputowany może też zarabiać w weekendy w kraju, należy mu się bowiem ekwiwalent za wojaże po Polsce . Owszem, można odbyć 24 darmowe podróże samolotem oraz tyle samo pociągiem - i z tego nie ma nic prócz przyjemności podróżowania za darmo. Ale MEP-om przysługuje również możliwość jeżdżenia po kraju autem . Za każdy przejechany po ojczyźnie kilometr dostaje się 49 eurocentów . Limit na tego typu podróże to 24 tys. km rocznie .
Mogą przebywać w Warszawie i tu zaliczać diety Regulamin PE pozwala na otrzymanie dziennej diety także poza budynkiem Parlamentu, ale musi to być związane z pełnieniem mandatu i udziałem w pracach parlamentu krajowego . "W polskich warunkach ów 'udział' ogranicza się do uczestniczenia w posiedzeniach sejmowych i senackich komisji ds. Unii Europejskiej . Można więc, zamiast siedzieć w Brukseli, spokojnie przebywać w Warszawie i tam zaliczać diety" - pisze Migalski . Dotyczy to jednak tylko tych eurodeputowanych, którzy mieszkają poza Warszawą . Warszawiacy też mogą uczestniczyć w posiedzeniach, ale diety nie dostają . "Z tego też powodu kilku z nich wyprowadziło się ze stolicy . Choć powinienem uściślić - niezupełnie wyprowadziło, po prostu zameldowali się gdzie indziej . Na marginesie - kiedy jeszcze można było dostawać kilometrówkę za dojazdy do Brukseli nieograniczoną do tysiąca kilometrów, ale liczoną od miejsca zamieszkania, jeden z polskich MEP-ów, mimo że mieszka w Warszawie, zameldował się aż pod wschodnią granicą . Dzięki temu mógł naliczać kilometry prawie od Białorusi" - zdradza . "'Diety sejmowe' są o tyle przyjemne, że rzeczywiście można 'wyskoczyć' na zaledwie kilka godzin do sejmu, a większość czasy spędzać wśród bliskich i znajomych . Po posiedzeniu mogą przecież przejść się sejmowymi korytarzami i udzielić kilku wywiadów (z zadowoloną miną, bo zarobili właśnie tyle, ile część dziennikarzy zarabia w tydzień czy dwa)" - czytamy .
Europosłowie są dojnymi krowami ssanymi przez aparaty partyjne Największa kasa do całkowitej dyspozycji europosłów, choć bezpośrednio do nich nienależąca to ponad 20 tys. euro na asystentów i ponad 4,5 tys. euro na biura (kwoty miesięczne). Każda partia "zabiera" jednak swojemu europosłowi dużą część ludzi i pieniędzy . "Właśnie z tego powodu niektórzy polscy eurodeputowani nie są w stanie powiedzieć, ilu mają asystentów lub biur poselskich . Bo większości 'swoich' pracowników nie widzieli na oczy, a o istnieniu 'swoich' biur poselskich dowiadują się z mediów . Mechanizm jest banalnie prosty - MEP podpisuje fikcyjne umowy o pracę z jakimiś ludźmi, którzy tylko formalnie są jego asystentami, a w rzeczywistości pracują na rzecz partii-matki lub poszczególnych polityków lokalnych w regionie . Podobnie dzieje się z pieniędzmi na biura: jakiś lokalny poseł wywiesza na swoim biurze tabliczkę, że jest to także biuro europosła, i w ten sposób może za darmo, czyli za pieniądze od MEP-a, zajmować ten lokal . Eurodeputowani są więc dojnymi krowami ssanymi przez aparaty partyjne i w rzeczywistości mają po 2-3 asystentów . To dlatego ich działalność jest taka skromna - bo nie mają do dyspozycji (jak wynikałoby z oficjalnych dokumentów) 80 tys. zł na płace dla zatrudnionych przez siebie osób, ale na przykład zaledwie 20 tys." - ujawnia .
"Można zatrudnić kilku kolegów i razem przez pięć lat mile spędzać czas" Ilu właściwie asystentów może mieć każdy MEP ? "Odpowiedź nie jest łatwa, bo zależy to od samego europosła (i - jak już napisałem - jego partii). Podobno jeszcze kilka lat temu nic nie regulowało swobody eurodeputowanych i zdarzył się taki, który za całą sumę (wówczas ok. 15 tys. euro) zatrudnił jedną osobę, Przypadkiem była to jego ... żona ! Potem weszły przepisy, które uniemożliwiały czy raczej utrudniały angażowanie osób spowinowaconych lub krewnych" - pisze . Zaraz jednak dodaje: "Nikt nie kontroluje i nie sprawdza, kogo zatrudniamy i co ten ktoś robi . Nic nie stoi na przeszkodzie, by zatrudnić kilku kolegów i razem przez pięć lat mile spędzać czas, zarabiając naprawdę godne pieniądze . Jeśli już oddamy, co cesarskie cesarzowi (czyli szefowi partii), to z kwotą, która z 80 tys. miesięcznie na asystentów nam pozostanie, możemy poszaleć i nikt nam nic nie powie" - pisze Migalski . Fragmenty książki "Parlament Antyeuropejski" Marka Migalskiego publikujemy dzięki uprzejmości wydawnictwa The Facto . http://wiadomosci.wp.pl/gid,16568202,kat,1356,title,Tak-doja-Unie,galeria.html