Wykorzystujemy pliki cookies i podobne technologie w celu usprawnienia korzystania z serwisu Chomikuj.pl oraz wyświetlenia reklam dopasowanych do Twoich potrzeb.

Jeśli nie zmienisz ustawień dotyczących cookies w Twojej przeglądarce, wyrażasz zgodę na ich umieszczanie na Twoim komputerze przez administratora serwisu Chomikuj.pl – Kelo Corporation.

W każdej chwili możesz zmienić swoje ustawienia dotyczące cookies w swojej przeglądarce internetowej. Dowiedz się więcej w naszej Polityce Prywatności - http://chomikuj.pl/PolitykaPrywatnosci.aspx.

Jednocześnie informujemy że zmiana ustawień przeglądarki może spowodować ograniczenie korzystania ze strony Chomikuj.pl.

W przypadku braku twojej zgody na akceptację cookies niestety prosimy o opuszczenie serwisu chomikuj.pl.

Wykorzystanie plików cookies przez Zaufanych Partnerów (dostosowanie reklam do Twoich potrzeb, analiza skuteczności działań marketingowych).

Wyrażam sprzeciw na cookies Zaufanych Partnerów
NIE TAK

Wyrażenie sprzeciwu spowoduje, że wyświetlana Ci reklama nie będzie dopasowana do Twoich preferencji, a będzie to reklama wyświetlona przypadkowo.

Istnieje możliwość zmiany ustawień przeglądarki internetowej w sposób uniemożliwiający przechowywanie plików cookies na urządzeniu końcowym. Można również usunąć pliki cookies, dokonując odpowiednich zmian w ustawieniach przeglądarki internetowej.

Pełną informację na ten temat znajdziesz pod adresem http://chomikuj.pl/PolitykaPrywatnosci.aspx.

Nie masz jeszcze własnego chomika? Załóż konto

Wyczółkowski - Królewicz Kazimierz i Długosz.jpg

bdmikolaj / R L I G I J N E / 2011 / Wyczółkowski - Królewicz Kazimierz i Długosz.jpg
2011 - Wyczółkowski - Królewicz Kazimierz i Długosz.jpg
Download: Wyczółkowski - Królewicz Kazimierz i Długosz.jpg

42 KB

(433px x 520px)

0.0 / 5 (0 głosów)
Leon Wyczółkowski, "Królewicz Kazimierz i Długosz", olej na płótnie, 1873, Kolekcja prywatna

Ostre światło pada na twarz młodzieńca, który zasnął oparty o kamień. Ludzie z jego otoczenia wydają się bardzo zaniepokojeni. Czy przypadkiem nie zasłabł? Jego zdrowie jest przecież tak wątłe… Gdyby nie tytuł obrazu, mielibyśmy poważne trudności z rozpoznaniem śpiącego młodzieńca. Królewicz Kazimierz Jagiellończyk był kiedyś bardzo czczony jako patron Rzeczypospolitej Obojga Narodów, dziś jednak nieco o nim zapomniano. Scena, którą widzimy, jest ilustracją opowieści z popularnych żywotów świętych. Kazimierz często sam w nocy szedł pod drzwi kościoła, bo nie mógł się doczekać ich otwarcia. Zdarzało się, że dworzanie znajdowali go śpiącego przed wejściem. Wyczółkowski umieścił tę scenę przed katedrą wileńską, w której święty wielokrotnie się modlił, a w 1484 r. został pochowany. W tej samej katedrze w 1604 r. odbyły się jego uroczystości kanonizacyjne. Królewicz Kazimierz był drugim z sześciu synów króla Kazimierza Jagiellończyka. Żył tylko 26 lat, zmarł na gruźlicę. Już za życia wiele mówiło się o jego pobożności i ascetycznych praktykach. Gdy przed kanonizacją ekshumowano jego ciało, znaleziono koło głowy pergamin z wypisanym jego ulubionym hymnem ku czci Najświętszej Maryi Panny: „Dnia każdego sław Maryję”. Jedna z otaczających królewicza postaci nie jest anonimowa. Z prawej strony klęczy Jan Długosz, twórca sławnej kroniki Królestwa Polskiego. Był on wychowawcą synów Kazimierza Jagiellończyka. O swoim kanonizowanym później wychowanku napisał kiedyś: „był młodzieńcem szlachetnym, rzadkich zdolności i godnego pamięci rozumu”. „Królewicz Kazimierz i Długosz” był pierwszym obrazem Leona Wyczółkowskiego wystawianym w warszawskiej Zachęcie.

Komentarze:

Nie ma jeszcze żadnego komentarza. Dodaj go jako pierwszy!

Aby dodawać komentarze musisz się zalogować

Inne pliki do pobrania z tego chomika
2011 - Gerard David - Przemienie Pańskie.jpg
Gerard David, „Przemienienie Pańskie”, olej na desce, 15 ...
Gerard David, „Przemienienie Pańskie”, olej na desce, 1520 kościół Matki Bożej, Bruges Jezus zaprowadził swych trzech uczniów, Piotra, Jakuba Starszego i Jana, na górę Tabor. „Tam przemienił się wobec nich: twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło. A oto im się ukazali Mojżesz i Eliasz, którzy rozmawiali z Nim” (Mt 17,2-3) – czytamy w Ewangelii według św. Mateusza. Widzimy tę scenę w chwili, gdy zaskoczeni i przerażeni uczniowie słyszą słowa padające ze świetlanego obłoku: „To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie!” (Mt 17,5). Jeśli dobrze się przyjrzymy, obok Boga Ojca, Syna Bożego, dwóch proroków i trzech apostołów zauważymy na środkowej części tryptyku jeszcze kilka innych osób. W czasie gdy na górze dokonuje się Przemienienie Jezusa, u jej podnóża uczniowie Zbawiciela bezskutecznie próbują wypędzić złego ducha z opętanego chłopca. Wkrótce Jezus zejdzie z góry i dokona egzorcyzmu. Na razie jednak wśród Jego uczniów panuje spore zamieszanie, które obserwujemy na dalszym planie z prawej strony góry. Na tryptyku z kościoła w Bruges (Belgia) świadkami Przemienienia Pańskiego oprócz postaci biblijnych widać jeszcze cztery panie i ośmiu panów w renesansowych strojach, namalowanych na lewym i prawym skrzydle. Ten dziwny dodatek powstał dopiero 50 lat po śmierci autora środkowej części. Namalował go w 1573 r. flamandzki malarz Pieter Pourbus. To portrety fundatorów kaplicy, w której tryptyk był eksponowany: Anselmusa de Boodta, jego małżonki Johanny Voet oraz ich trzech córek i siedmiu synów. Fundatorzy pobożnie adorują Jezusa, a artysta, domalowując wzorowany na środkowej części krajobraz, zadbał o to, by powstało wrażenie ich obecności pod górą Tabor.
2011 - Rembrandt - Powrót syna marnotrawnego.jpg
Rembrandt Harmenszoon van Rijn „Powrót syna marnotrawneg ...
Rembrandt Harmenszoon van Rijn „Powrót syna marnotrawnego” olej na płótnie, ok. 1669 Ermitaż, Sankt Petersburg Ręce ojca mocno przytulają syna, który przez całe życie go zawodził. Miłość ojca jest nieograniczona i lekkomyślny syn, który roztrwonił swoją część majątku, wracając do domu, otrzymuje przebaczenie, mimo że na to nie zasłużył.Przypowieść ewangeliczna o synu marnotrawnym mówi o bezgranicznej miłości Boga do ludzi. To On jest ojcem, a my, grzesznicy, jesteśmy Jego marnotrawnymi dziećmi, które na zakończenie swej życiowej wędrówki mogą liczyć na Bożą miłość i wyrozumiałość. Obraz Rembrandta można odczytywać na trzech poziomach. Po pierwsze jest on ilustracją opowieści o ojcu, który wybaczył dziecku. Po drugie – wizerunkiem Boga odpuszczającego grzechy ludziom. Wreszcie po trzecie – to osobiste wyznanie artysty. Chwila jest radosna, a jednak twarze wszystkich osób pogrążone są w smutku. Nawet starszy brat (w czarnym kapeluszu), który w tekście przypowieści oburza się pobłażliwością ojca, tutaj patrzy z zadumą. Jego gniew gdzieś zniknął. Świadczy o tym prawa ręka, którą uderza się w pierś w geście pokuty. Boże przebaczenie na końcu życiowej wędrówki to przecież chwila śmierci człowieka. Stąd nastrój melancholii malujący się na twarzach wszystkich uczestników sceny. Smutek można też tłumaczyć stanem ducha artysty, który malował obraz na krótko przed śmiercią. Rembrandt był popularnym twórcą, ale pod koniec życia szczęście się od niego odwróciło. Najpierw stracił majątek, potem kolejno umierali jego najbliżsi. Szczególnym ciosem była dla artysty śmierć ukochanego syna Tytusa, który zmarł na dżumę w 1668 roku. Być może więc pod postacią syna marnotrawnego malarz przedstawił siebie, człowieka, który niegdyś wiódł lekkie, wesołe życie, a teraz – zrujnowany i osamotniony – podąża do domu Ojca w niebie, mając nadzieję na Jego miłosierdzie i wyrozumiałość.
2011 - Pietro Lorenzetti - Narodziny Maryi.jpg
Pietro Lorenzetti „Narodziny Maryi” tempera na desce, 13 ...
Pietro Lorenzetti „Narodziny Maryi” tempera na desce, 1342 Muzeum Katedralne, Siena Obraz jest zbudowany jak tryptyk, w rzeczywistości jednak widzimy jedną scenę. Na pierwszym planie noworodek czeka na swą pierwszą kąpiel, a w tle odpoczywa zmęczona porodem matka. Z prawej strony widzimy służące, które przynoszą jej posiłek. Z lewej strony czekający w sąsiedniej izbie małżonek rodzącej właśnie się dowiaduje, że został szczęśliwym ojcem. O narodzeniu Maryi nie wiemy nic pewnego. Z apokryfów, starych pism nieuznanych przez Kościół za natchnione i w pełni wiarygodne, dowiadujemy się, że jej rodzice nazywali się Anna i Joachim. Ciepła, rodzinna scena ma nam przypominać, że Matka Boża była zwykłym człowiekiem, choć urodziła się bez grzechu pierworodnego. O tym informuje nas z kolei aureola nad głową maleńkiej Maryi. Aureole pozwalają nam także szybko rozpoznać św. Annę i św. Joachima. Cała scena została umieszczona w bogatym mieszczańskim domu. Nietypowe są tylko gotyckie sklepienia, upodabniające to mieszkanie do świątyni. To oczywiście nie przypadek. Artysta przypomniał w ten sposób o znaczeniu tego wydarzenia dla Kościoła.
2011 - El Greco - Św. Bartłomiej apostoł.jpg
Dominikos Theotokopulos, zwany El Greco „Św. Bartłomiej ...
Dominikos Theotokopulos, zwany El Greco „Św. Bartłomiej apostoł” olej na płótnie, 1610–1614 Muzeum El Greco, Toledo Przywykliśmy do nieco konwencjonalnych portretów apostołów, z zestawem tradycyjnych atrybutów. Nóż w ręce św. Bartłomieja nas nie zaskakuje. Ale co w towarzystwie świętego robi przypominający małpę stwór trzymany na łańcuchu? Odpowiedzi na to pytanie musimy szukać w „Złotej legendzie” Jakuba de Voragine’a, napisanym w latach 1260–1270 zbiorze opowieści o żywotach świętych. „Złota legenda” cieszyła się niegdyś wielką popularnością i często stawała się inspiracją malarzy. W opowieści o Bartłomieju czytamy, że po zesłaniu Ducha Świętego ewangelizował on bardzo dalekie ziemie. Dotarł aż do Indii. Tam trafił do pogańskiej świątyni, w której oddawano cześć bożkowi o imieniu Astaroth. Jak pisał Jakub de Voragine, w posągu tego bożka mieszkał pewien diabeł, który powiadał o sobie, że uzdrawia chorych. W rzeczywistości jednak nie przywracał im zdrowia, a jedynie przestawał im szkodzić. W chwili przybycia Bartłomieja kierujący Astarothem diabeł stracił swą moc. W „Złotej legendzie” mieszkańcom miasta wyjaśnia to inny bożek o imieniu Berith: „Wasz bóg skrępowany jest ognistymi łańcuchami i ani mówić, ani odetchnąć nie może od chwili, gdy Bartłomiej wszedł do świątyni. A Bartłomiej to przyjaciel wszechmocnego Boga”.El Greco namalował więc demona na łańcuchu trzymanym przez Bartłomieja. Poskromiony Astaroth nie wzbudza nawet lęku, wygląda dość żałośnie. Ponieważ w XVII w. misjonarze przywozili czasem z Indii do Europy małpy, El Greco nadał demonowi wygląd tego zwierzęcia. Nóż trzymany w drugiej ręce to oczywiście stały atrybut Bartłomieja. Według tradycji, apostoł został bowiem żywcem odarty ze skóry rzeźnickim nożem.
2011 - Mistrz z Zafra - Św. Michał Archanioł.jpg
Mistrz z Zafra, „Św. Michał Archanioł”, olej i tempera n ...
Mistrz z Zafra, „Św. Michał Archanioł”, olej i tempera na desce, 1495–1500 Muzeum Prado, Madryt Zmaganie człowieka z grzechem często w przeszłości pokazywano jako toczoną przez anioły i diabły wojnę dobra ze złem. Stawką w tej wojnie była dusza człowieka. Za wodza naczelnego anielskiej armii uważano archanioła Michała. Widzimy go ubranego w zbroję, jak wzniesionym mieczem zamierza się na pełzającego u jego stóp ohydnego smoka, symbolizującego nasz grzech. Michał wygląda jak rycerz, nawet jego anielskie skrzydła są częściowo okryte rozwianym płaszczem, co sprawia, że nie zwracamy na nie uwagi. O jego szczególnej misji mówi tylko krzyż, trzymany wraz z tarczą w lewej ręce. W epoce, w której szczególnie ceniono ideały rycerskie, utożsamienie anioła z rycerzem wydawało się naturalne. Wojsko, którym dowodzi św. Michał, jest znakomicie zorganizowane. U góry obrazu widzimy trzy anielskie chóry, które modlą się i sławią Pana. Armia aniołów czerpie bowiem siłę od samego Boga. Poniżej uzbrojeni w miecze i tarcze aniołowie atakują pierzchające przed nimi potwory. Widoczny u dołu obrazu świat demonów jest całkowicie bezładny i chaotyczny. To też ważna informacja dla oglądających obraz. Demon ma dostęp do naszej duszy, gdy jest ona nieuporządkowana. Każdy człowiek walczący ze swoimi grzechami powinien więc czerpać natchnienie ze scen pokazanych u góry obrazu. Wtedy będzie mógł naśladować archanioła Michała. Nie znamy nazwiska twórcy obrazu. Historycy sztuki nazywają go Mistrzem z Zafra, bo dzieło zostało namalowane dla szpitala św. Michała znajdującego się w tym mieście. Nie znamy więc nazwiska malarza, ale… wiemy jak wyglądał. W umbie, czyli środkowej, metalowej części tarczy św. Michała, odbija się jego autoportret.
2011 - de Juanes - Nawiedzenie Najświętszej Maryi Panny.jpg
Vincente Juan Masip, zwany Juan de Juanes „Nawiedzenie N ...
Vincente Juan Masip, zwany Juan de Juanes „Nawiedzenie Najświętszej Maryi Panny” olej na desce, 1540–1545 Muzeum Prado, Madryt Obraz przedstawia Nawiedzenie, czyli wizytę Najświętszej Maryi Panny w domu jej krewnej, św. Elżbiety, matki św. Jana Chrzciciela, który wkrótce miał się urodzić. To pierwsza chwila złożenia hołdu Jezusowi, jeszcze w łonie matki. „Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. Wydała ona okrzyk i powiedziała: »Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona«” – czytamy w Ewangelii św. Łukasza (1,41–42). Święty Jan Chrzciciel, który później zapowiadał nadejście Mesjasza, uczynił to więc po raz pierwszy już w łonie swej matki. Jego poruszenie się sprawiło, że Elżbieta, za sprawą Ducha Świętego, rozpoznała w Jezusie Zbawiciela i uklękła z pokorą przed Maryją. Matka Boża, trochę skrępowana hołdem znacznie od niej starszej Elżbiety, pomaga jej wstać. Na drugim planie św. Józef pozdrawia męża Elżbiety, Zachariasza. Warto zauważyć, że artysta zerwał z obowiązującą wówczas tradycją przedstawiania Józefa jako starca. Obu rodzinom towarzyszą krzątający się w obejściu służący. Dopełnieniem tej sceny, swego rodzaju epilogiem, jest to, co możemy zobaczyć na bardzo dalekim planie, nad pochylonymi sylwetkami Maryi i Józefa. Wije się tam malowniczymi zakolami rzeka Jordan. Dostrzegamy stojącego w niej Jezusa i udzielającego Mu chrztu św. Jana Chrzciciela. Nad Jezusem znajduje się Duch Święty pod postacią gołębia, a jeszcze wyżej, w chmurach, Bóg Ojciec
2011 - Veerendael - Girlanda z popiersiem Madonny.jpg
Nicolaes van Veerendael, "Girlanda z popiersiem Madonny" ...
Nicolaes van Veerendael, "Girlanda z popiersiem Madonny", olej na blasze, 1640–1660, Muzeum Prado, Madryt Wspaniałe bogactwo wielobarwnych kwiatów wypełnia cały obraz. Pomiędzy nimi widać małą, niepozorną figurkę. Nie jest ona, wbrew pozorom, plastycznym urozmaiceniem martwej natury. To obraz religijny, figurka przedstawia Najświętszą Maryję Pannę, a kwiatowa girlanda jest hołdem, jaki Madonnie składa artysta. Na postumencie namalowanego popiersia można odczytać wymowny napis: „Ego flos campi” (Jestem kwiatem polnym). To cytat z Pieśni nad pieśniami ze Starego Testamentu. Słowa Oblubienicy: „Jam kwiat polny i lilia dolin” (Pnp 2,1) van Veerendael kojarzy z osobą Maryi. Kwiaty, zwłaszcza róże i lilie, to tradycyjny atrybut Matki Bożej. W tradycji ludowej wielu krajów istnieje zresztą zwyczaj przyozdabiania kwiatami Jej wizerunków. Obraz flamandzkiego artysty ma jednak jeszcze dodatkowe znaczenie. Powstał on w XVII wieku, gdy Niderlandy były już trwale podzielone na część południową – katolicką i północną – protestancką. Protestanci, jak wiadomo, odrzucają kult maryjny. Dlatego artyści katoliccy bardzo często składali swymi obrazami hołd właśnie Maryi. Dzieła te, których powstało wówczas w Niderlandach bardzo wiele, były więc głosami w toczącej się wówczas w Europie dyskusji teologicznej. Nie jest przypadkiem, że pozornie bezładnie namalowane kwiaty układają się wokół rzeźby Maryi w zarys kształtu serca. Malowidło uważano długo za dzieło Jana Brueghela Starszego, który jako pierwszy malował tego typu obrazy. Dopiero w XX wieku ustalono, że autorem jest inny, mniej znany, flamandzki artysta Nicolaes van Veerendael.
2011 - Limousin - Zmartwychwstanie.jpg
Leonard Limousin, "Zmartwychwstanie", emalia na blasze, ...
Leonard Limousin, "Zmartwychwstanie", emalia na blasze, 1553, Luwr, Paryż To efektowne malowidło znajdowało się kiedyś w paryskiej Sainte-Chapelle, królewskiej kaplicy, w której francuscy monarchowie przechowywali najcenniejsze relikwie. Dzieło Leonarda Limosin było królewskim hołdem złożonym Zmartwychwstałemu. W centralnym, owalnym medalionie widzimy wstającego z grobu Jezusa. Po obu stronach medalionu aniołowie dzierżą atrybuty Męki Pańskiej: krzyż, cierniową koronę, drabinę i włócznię. U góry w okrągłych medalionach artysta przedstawił rozmowę zmartwychwstałego Pana ze św. Marią Magdaleną (z lewej) oraz modlitwę Jezusa w Ogrodzie Oliwnym tuż przed pojmaniem (z prawej). W tak samo usytuowanych dolnych medalionach znajduje się ówczesny król Francji, Henryk II z dynastii Walezjuszy, oraz jego małżonka Katarzyna Medycejska. Modlą się, klęcząc z pokornie złożonymi rękami, ale analizując bliżej dzieło, zaczynamy mieć wątpliwości, czy ilustruje ono królewską pokorę, czy raczej… pychę. Pomiędzy medalionami z królewskimi osobami umieszczono napis Donec totum impleat orbem (Półksiężyc wypełni cały świat). Nie jest to pobożna sentencja, tylko rycerska dewiza Henryka II, w którego herbie znajdował się właśnie półksiężyc. W narożnikach malowidła umieszczono na przemian herbowe półksiężyce oraz pierwszą literę królewskiego imienia. A w małym plafonie u góry, pomiędzy biblijnymi scenami, znalazły się trzy złote lilie na niebieskim tle, które od 1376 roku były symbolem królów Francji. Królewski hołd składany Jezusowi stał się więc jednocześnie hołdem, jaki monarcha składał... samemu sobie, bo przecież to właśnie on był fundatorem dzieła. Malowidło zostało usunięte z Sainte-Chapelle w czasie Rewolucji Francuskiej.
2011 - Caravaggio - Pojmanie Chrystusa.jpg
Michelangelo Merisi da Caravaggio, "Pojmanie Chrystusa", ...
Michelangelo Merisi da Caravaggio, "Pojmanie Chrystusa", olej na płótnie, ok. 1598, Narodowa Galeria Irlandii, Dublin Co musiał czuć Jezus, wiedząc, że zdradza Go jeden z dwunastu najlepszych uczniów? Co musiał czuć Judasz, którego potem tak nękały wyrzuty sumienia, że popełnił samobójstwo? Takie pytania zadał sobie Caravaggio, gdy malował swój obraz. Trzy głowy widoczne tuż obok siebie z lewej strony – kolejno: św. Jana, Jezusa i Judasza – pokazują całe bogactwo emocji towarzyszących tej scenie. Judasz jest zdeterminowany, ogarnięty jakimś szaleństwem. Wpatruje się w Jezusa, zbliżając usta do Jego policzka. Marszczy nerwowo czoło. Lewą rękę, która wydaje się za krótka, kurczowo wczepia w ramię Zbawiciela. Chrystus poddaje się z rezygnacji cierpieniem. Wydaje się jednak, że walka, jaką toczył przed chwilą ze swoją ludzką słabością podczas samotnej modlitwy w ogrodzie Getsemani, nie jest jeszcze zakończona. Co zwycięży w Jego postawie wobec Judasza? Ludzki odruch odrzucenia? Jezus odsuwa się mimowolnie, przechylając ciało w drugą stronę. Nie chce patrzeć na twarz zdrajcy, spuszcza wzrok. A jednak Jego ręce nie odsuwają tego, który Go wydał. Są złożone jak do modlitwy. O co modli się Jezus? Może o siłę duchową, która pozwoli Mu wybaczyć zdrajcy? Święty Jan ucieka przerażony. Na jego twarzy maluje się rozpacz. Patrzy w górę, tak jakby oczami wyobraźni zobaczył już mękę Jezusa na krzyżu. To przecież właśnie on spośród apostołów będzie najbliżej Pana w chwili Jego śmierci. Z prawej strony tłoczą się żołnierze w połyskujących zbrojach i hełmach. Jako pierwszy z prawej stoi człowiek trzymający latarnię. Patrzy z uwagą, jakby chciał jak najdokładniej zapisać w pamięci to, co widzi. Tym człowiekiem jest... sam Caravaggio. Artysta namalował swój autoportret, jakby chciał zasugerować, że oczami wyobraźni uchwycił wszystko dokładnie tak, jak wyglądało.
więcej plików z tego folderu...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin
W ramach Chomikuj.pl stosujemy pliki cookies by umożliwić Ci wygodne korzystanie z serwisu. Jeśli nie zmienisz ustawień dotyczących cookies w Twojej przeglądarce, będą one umieszczane na Twoim komputerze. W każdej chwili możesz zmienić swoje ustawienia. Dowiedz się więcej w naszej Polityce Prywatności