najslynniejsze-diamenty.png
-
Aqua Vitae magazyn o alkoholach -
Barwne półmiski -
Cat and Food -
Chleb Borodinsky -
Ciut frywolnie -
Dzieci gotują -
Dziewczyna o Perłowych Włosach -
Dziewczyna o Włosach jak Heban -
Ernst Nowak -
Grafika komputerowa -
Historia Pisanek -
Ilustracje Przetworów -
Jesienne Dziewczyny -
Kawowe przepisy -
Kobieta i niebieskie Kwiaty -
Kobieta z szalem -
KOGUT -
Koty gotują -
Kwiaty Jadalne -
LADY -
Lady i Kapelusz -
Lady of Blue -
Lady of Green -
Lady of Orange -
Lady of Pink -
Lady of Red -
Lady of Spring -
Lady of Summer -
Lady of Violet -
Lady of White -
Lady of Winter -
Lady of Yellow -
Lady z koroną -
Michael Greyeyes -
Najdziwniejsze alkohole świata -
Oktoberfest -
Ona ma oczy niebieskie -
Oszuści na chomiku -
Przepisy -
Pumpernickel (pumpernikiel) -
Stworzone przez Generator SI -
SZCZUR -
Świąteczne Słodycze -
Tatiana Deriy -
Terytoria Północno-Zachodnie -
Truskawki -
Ulubione drinki znanych postaci -
Wianek w polskiej tradycji -
Yana Movchan -
Żurek
Regent
Głośno było o diamencie "Regent", skradzionym w indyjskim Hajderabadzie, przez miejscowego niewolnika, który wyniósł go w rozciętej ranie. Wkrótce Regent dostał się w ręce angielskiego marynarza, który odsprzedał go kupcowi za w miarę niewielką cenę i wkrótce… powiesił się, jednak nie z powodu klątwy. Zrozumiał ponoć, że życiowa szansa na zbicie fortuny przeszła mu koło nosa. Marynarz, który odkupił go za spora sumkę, nie cieszył się długo życiem. Powiesił się tydzień po niefortunnej transakcji. Kolejny nabywca drogocennego kamienia tak obawiał się jego kradzieży, że nigdy nie sypiał dwa razy w tym samym łóżku. Z prawdziwą ulga pozbył się więc skarbu, powierzając go księciu orleańskiemu regentowi Francji, za niebagatelną sumę 135 tys funtów.
W czasach Rewolucji Francuskiej słuch o przeklętym kruszcu zaginął. Nie na długo. Kilka lat później odnaleziono go bowiem wraz z innymi skarbami koronnymi. Wylądował w rękojeści szabli Napoleona i pozostał tam aż do bitwy pod Waterloo. Zarekwirowany przez Prusaków, powrócił jednak do francuskiego skarbca.
"Góra światła"
Za przeklęty uważany jest również m.in. Koh-i-Noor - jeden z najsłynniejszych diamentów świata, który według legendy również został chyłkiem wykradziony hinduskiemu bogu. Anglicy nie uwierzyli jednak w te opowieści, umieszczając go w królewskiej koronie, choć na szczęście dla Elżbiety II ma on sprowadzać nieszczęście jedynie na mężczyzn.106- karatowy Koh-i-Noor - "Góra światła", nazwany jest od biblijnej góry Ararat. Wieść gminna niesie, iż powstał za czasów panowania indyjskiego boga Kriszny.
Diament Hope-a
Najgorszą sławą wśród przeklętych cieszył się diament Hope,a. Skradziony z indyjskiej świątyni, powędrował w 1668 roku do skarbca Ludwika XVI. Nietrudno zgadnąć, iż zarówno grabieżca diamentowego skarbu, jak też kolejni jego nabywcy szybko pożałowali pechowego zakupu. A nosiła go Maria Antonina, ścięta w 1793 roku. Księżna de Lamballe równie niedługo cieszyła się błyskotką. Kilka miesięcy później zakończyła swą ziemską wędrówkę na szafocie.
Nazwiska kolejnych pechowców można by mnożyć. Etykietka "przeklętego" na stale przylgnęła do magicznego klejnotu. Nie odstraszyło to jednak zachłannych amatorów. Nazwa diamentu pochodzi od nazwiska londyńskiego bankiera Henry Thomasa Hope,a, który zakupił go za niebagatelną sumę 18 tys funtów. Przed ok. 70 laty diament zaniechał swej demonicznej działalności. Sądzono, że ponura historia, jaką mu przypisywano, jest wyssana z palca. Demoniczny minerał nagle i niespodziewanie "ożył", uzupełniając listę swych ofiar. Znaleźli się na niej m.in. francuski makler (w napadzie szalu strzelił sobie w głowę), indyjski książe Kanitowski ( zamordowany przez rewolucjonistów, grecki jubiler Simpn Mantharides (spadł z przepaści w niewyjaśnionych okolicznościach). Jednym z ostatnich właścicieli magicznego przedmiotu został Edward Beale MacLean, właściciel "Washington Post". Rodzina prasowego potentata dotkliwie odczula obecność "fatalnego talizmanu". Zabójstwa, samobójcze śmierci, wreszcie rozwody skutecznie zakłóciły spokój kilku pokoleń MacLeanów. Nikt już nie wątpił w złowieszczą siłę cennego kruszcu. Tym razem zabrakło więc chętnych do przygarnięcia "przeklętego". Dziś można go oglądać w Smithsonian Institution
interia pl
Ten przeklęty Czarny Orłow
W podobnych okolicznościach, co historia Hope narodziła się legenda innego przeklętego kamienia - ciemnego diamentu zwanego "Czarnym Orłowem" (w odróżnieniu od "Orłowa" - innego diamentu przechowywanego na Kremlu). Miał on zostać skradziony na początku XIX w. ze świątyni Brahmy w okolicach Pondicherry. Od tego czasu jego kolejnych właścicieli prześladował pech. Swą nazwę bierze on od rosyjskiej arystokratki - Nadieżdy Orłow, która ponoć popełniła samobójstwo wyskakując z okna swego rzymskiego mieszkania w 1947 r. W identyczny sposób w odstępie kilku miesięcy swe życie zakończyła w wiecznym mieście inna Rosjanka, która miała w przeszłości styczność z przeklętym diamentem. Nieco wcześniej dokładnie taki sam los spotkał amerykańskiego nabywcę Czarnego Orłowa, który także wyskoczył z okna drapacza chmur ginąc na miejscu. Co ciekawe, według legendy trzy ofiary zaspokoiły gniew hinduskiego boga i Czarny Orłow przestał zabijać.
Zły szafir z Delhi
Kolejny z klejnotów otaczała tak złowroga moc, że jego właściciel, pisarz i uczony, Edward Heron-Allen, dla spokoju ducha zamykał go ponoć w siedmiu pudełkach. Mawiał także, że jest on "splamiony krwią wszystkich tych, którzy kiedykolwiek weszli w jego posiadanie". Podobnie, jak w przypadku poprzednich przeklętych klejnotów, purpurowy "szafir z Delhi" (choć wbrew nazwie to ametyst) także skradziono z hinduistycznej świątyni. Miało to miejsce w Kanpurze w czasie tzw. Powstania sipajów z 1857 r. Jego pierwszym właścicielem był oficer o nazwisku Ferris, który niedługo później zbankrutował i ciężko podupadł na zdrowiu. Przyjaciel, któremu odsprzedał klejnot, popełnił samobójstwo. Heron-Allen wszedł w jego posiadanie pod koniec XIX wieku i od razu rozpoczęło to niekończącą się złą passę w jego życiu. Dwukrotnie próbował się nawet pozbyć "szafiru", jednak osoby, którym go przekazał również nękane były przez klątwę. Postanowił ostatecznie wrzucić go do wód Regent’s Canal w Londynie, jednak klejnot po jakimś czasie odnaleziono podczas prac przy pogłębianiu i… zwrócono właścicielowi. Nie mogąc się pozbyć kłopotliwego kamienia, Heron-Allen postanowił go ukryć, gdyż jak mówił, bał się o wpływ klątwy na swoje dzieci. Członkowie rodziny uczonego traktowali sprawę równie poważnie i nie dotykali kamienia. Jakiś czas później znalazł się on w londyńskim muzeum, gdzie przebywa do dziś, opatrzony swoistą "instrukcją" od darczyńcy, która przestrzega wszystkich o jego złowrogiej "mocy" ściągania nieszczęść. Jedna z nowszych legend otaczających przeklęty "szafir" opowiada o pracowniku muzeum, który zabierał klejnot na spotkania poświęcone postaci Heron-Allena. Przed każdym z nich dopadało go ponoć jakieś nieszczęście - np. burza lub problemy zdrowotne. W sprawie przeklętych klejnotów pojawia się znacznie więcej pytań niż odpowiedzi. Sceptycy twierdzą, że część z tych opowieści to nic więcej, jak tylko niepotwierdzone legendy. W ich opinii opowieści te bywały niekiedy mocno koloryzowane, a poszczególne ich elementy łączono ze sobą na siłę. "Diamenty są wieczne" - mówił tytuł jednego z filmów o przygodach Agenta 007. Czy tak samo wieczne są ciążące na nich klątwy? Nie wiadomo. Wieczna jest za to z pewnością ludzka chciwość i pogoń za bogactwem, a napotykane na tej drodze przeszkody tłumaczono niekiedy wpływem złych mocy i klątw. A może jednak jest w tym jakieś ziarnko prawdy? Tego się nie dowiemy. Legenda przeklętych klejnotów krążyć będzie nadal.
onet