Wykorzystujemy pliki cookies i podobne technologie w celu usprawnienia korzystania z serwisu Chomikuj.pl oraz wyświetlenia reklam dopasowanych do Twoich potrzeb.

Jeśli nie zmienisz ustawień dotyczących cookies w Twojej przeglądarce, wyrażasz zgodę na ich umieszczanie na Twoim komputerze przez administratora serwisu Chomikuj.pl – Kelo Corporation.

W każdej chwili możesz zmienić swoje ustawienia dotyczące cookies w swojej przeglądarce internetowej. Dowiedz się więcej w naszej Polityce Prywatności - http://chomikuj.pl/PolitykaPrywatnosci.aspx.

Jednocześnie informujemy że zmiana ustawień przeglądarki może spowodować ograniczenie korzystania ze strony Chomikuj.pl.

W przypadku braku twojej zgody na akceptację cookies niestety prosimy o opuszczenie serwisu chomikuj.pl.

Wykorzystanie plików cookies przez Zaufanych Partnerów (dostosowanie reklam do Twoich potrzeb, analiza skuteczności działań marketingowych).

Wyrażam sprzeciw na cookies Zaufanych Partnerów
NIE TAK

Wyrażenie sprzeciwu spowoduje, że wyświetlana Ci reklama nie będzie dopasowana do Twoich preferencji, a będzie to reklama wyświetlona przypadkowo.

Istnieje możliwość zmiany ustawień przeglądarki internetowej w sposób uniemożliwiający przechowywanie plików cookies na urządzeniu końcowym. Można również usunąć pliki cookies, dokonując odpowiednich zmian w ustawieniach przeglądarki internetowej.

Pełną informację na ten temat znajdziesz pod adresem http://chomikuj.pl/PolitykaPrywatnosci.aspx.

Nie masz jeszcze własnego chomika? Załóż konto

buddha.jpg

Roza1956 / GINĄCE MIASTA / Hasankeyf / buddha.jpg
Hasankeyf - buddha.jpg
Download: buddha.jpg

0,64 MB

(1920px x 1080px)

0.0 / 5 (0 głosów)

Komentarze:

Nie ma jeszcze żadnego komentarza. Dodaj go jako pierwszy!

Aby dodawać komentarze musisz się zalogować

Miasto skazane na zagładę

Hasankeyf nad rzeką Tygrys, starożytne miasto w południowo-wschodniej Turcji, miejsce o tysiącletniej historii, ma zostać zalane wodą. Ten, kto chce je jeszcze zobaczyć, musi się pospieszyć.
Siedem dróg wiedzie w górę, po zboczach monolitu. Jedna z nich wbija się w skalną ścianę, stopnie są tu niemal pionowe. Bardziej bezpieczne jest wejście szeroką, wyłożoną kamieniami drogą, prowadzącą obok jaskiń, przez zburzone bramy miejskie i drewniane schody. Spod nóg umykają jaszczurki, kamyki toczą się w przepaść.
REKLAMA
Gdy już wejdziemy na górę, ujrzymy surowe piękno południowo-wschodniej Anatolii: poprzecinane szczelinami łańcuchy górskie, gaje granatów, wioski z meczetami, nad których kopułami o barwie piasku górują minarety. A pomiędzy tym wszystkim płynie Tygrys, rzeka, która bierze swój początek na wschodzie Turcji i po 1900 kilometrach wpada do Zatoki Perskiej. Ta rzeka nawadniała niegdyś pierwsze pola uprawne ludzkości.
– Witamy w skalnej twierdzy, witamy w Hasankeyf – mówi Bilal Sidik, otwierając szeroko ramiona. Na jednym oddechu załatwia dziesięć tysięcy lat historii. Asyryjczycy, Persowie, Rzymianie, Arabowie, Seldżukidzi, Osmani przychodzili tu i odchodzili. – Widzisz ten stary most? – pyta, wskazując na dwa kikuty w głębi, sterczące z rzeki. To pozostałości filarów wybudowanego przed ośmiuset laty kamiennego mostu.
Hasankeyf był posterunkiem granicznym i centrum handlu, przez odnogę Jedwabnego Szlaku łączył Anatolię z Persją i Mezopotamią. Ze skalnej twierdzy niewiele dziś pozostało, trzęsienia ziemi i czas dokonały swego dzieła. A już wkrótce całe to miejsce przejdzie do historii. Zapora Ilısu, oddalona o siedemdziesiąt kilometrów w dół rzeki od Hasankeyf, jest już prawie gotowa. W 2016 roku starożytne miasto oraz dwieście innych miejscowości zniknie pod liczącym 300 km2 jeziorem.
Tama jest częścią projektu południowej Anatolii, jednego z największych zamierzeń w całej tureckiej historii. Planuje się zbudowanie na Eufracie i Tygrysie 22 zapór i 19 elektrowni wodnych – mają one zaspokoić rosnące zapotrzebowanie kraju na energię elektryczną.
W 2006 roku obecny prezydent Tayyip Erdoğan położył kamień węgielny pod budowę tamy. Stało się to pomimo gwałtownego sprzeciwu miejscowej ludności. Obrońcy środowiska próbowali jeszcze umieścić Hasankeyf na liście Światowego Dziedzictwa UNESCO. Słano petycje i skargi, rozdawano broszury turystom, blokowano ulice i mosty. Wszystko na próżno. Im głośniejsze były jednak protesty, tym więcej przyjeżdżało tu zwiedzających, zarówno z Turcji, jak i zza granicy. W tej chwili Hasankeyf przeżywa najprawdopodobniej ostatni turystyczny boom.
Rodziny urządzają pikniki nad brzegiem Tygrysu, goście spacerują po zakurzonych uliczkach bazaru i robią sobie zdjęcia przed cytadelą. W dole leży nowe Hasankeyf, powstałe w latach siedemdziesiątych. To wioska z trzema tysiącami mieszkańców, szkołami, herbaciarniami, sklepikami pamiątkarskimi i zatęchłymi kawiarenkami internetowymi.
Na górze, w skalnym mieście żyło niegdyś 14 tysięcy ludzi. Najstarsze z sześciu tysięcy wydrążonych w wapieniu domów i miejsc kultu pochodzą z epoki neolitu. Mieszkali tu Asyryjczycy, Medowie, a później chrześcijanie.
Jedne z grot są maleńkie, inne ogromne, niektóre przypominają ascetyczne domostwa, inne domki kempingowe. – Zakłady fryzjerskie, sklepy warzywne, kawiarnia, bazar – całe miasto mieściło się w owych jaskiniach – zachwyca się Bilal Sidik. Hasankeyf było nawet podłączone do sieci energetycznej. W 1974 roku przesiedlono stąd mieszkańców. Domy w jaskiniach nie pasowały do wizerunku pnącego się w górę narodu tureckiego. Dzisiaj groty pełnią funkcję stajni i magazynów. Ale każda z nich nadal ma swojego właściciela.
Właściwie nie wolno nam siedzieć tu, na górze. Od trzech lat skalne miasto jest niedostępne dla zwiedzających. Również tawerny rybne w dół od cytadeli musiały zamknąć swoje podwoje – fatalna rzecz dla miejscowości, która żyje z turystyki. – Rzekomo z powodu niebezpieczeństwa oberwania się skały – mówi Bilal Sidik. Ale uważa, że to kłamstwo.
Wzniesiono ogrodzenia, zainstalowano kamery. Przewodnik prowadzi nas na skróty w górę. Zezłoszczony, pomstuje na prezydenta i spluwa. Również z tego powodu nie chce, by wymieniać jego prawdziwe nazwisko.
W wiosce, jak każdego dnia, Fares Ayhan siedzi przy swoich krosnach. Wraz z synem prowadzi tu wytwórnię dywanów. 83-letni Ayhan, w szarym kaszkiecie na łysej głowie, jest ostatnim tkaczem w Hasankeyf, które słynęło niegdyś z produkowanych tu dywanów. Łodziami zrobionymi z drewna i koziej skóry przewożono je rzeką do Mosulu i Bagdadu. Była to tygodniowa, pełna przygód podróż. Czasami Fares Ayhan sprzedaje też kilimy. Ale nie jest optymistą.
– Wszystko się skończyło, i dywany i Hasankeyf – mówi. Cztery lata temu on i jego żona mieszkali jeszcze na górze, w skalnym mieście. Nie chcieli przenieść się na dół. Byli ostatnimi mieszkańcami Hasankeyf.
Wodę i żywność transportowali do swego domu na grzbiecie osła, na brzegu Tygrysu uprawiali warzywa i owoce. W końcu policjanci usunęli ich z mieszkania w wapiennej grocie. – Tam, wśród skał, byłem szczęśliwy. Na górze życie jest lepsze niż tu, w dole – stwierdza starzec. Teraz ma znowu opuścić swój dom, już po raz drugi. Potrząsa głową. Nie chce tego.
Przyszłość Hasankeyf jest jednak przypieczętowana. Dawno się już rozpoczęła. Można ją oglądać na własne oczy – na drugim brzegu rzeki z pokrytego pyłem pustkowia wyrastają wielorodzinne domy, trzypiętrowe, z ogródkami i klimatyzacją. Są tu sklepy, place zabaw dla dzieci, stoi meczet. Zaplanowano nawet budowę portu.
Przeprowadzić się tu mają nie tylko ludzie, również historia Hasankeyf – nagrobki, filary starego mostu nad Tygrysem, XV-wieczne meczety oraz herb miasta: minaret meczetu El Rizk z gnieżdżącymi się na nim dwoma bocianami – wszystko to zostanie przeniesione do parku archeologicznego. Jak dotąd jednak żadna firma nie zaczęła nawet ubiegać się o to zlecenie.
– Nawet jeśli ów zamiar się powiedzie, w co powątpiewają eksperci, Hasankeyf w takiej postaci nie przyciągnie turystów – uważa Mehmet Mahmutoğlu. – Archeologiczny Disneyland nie zastąpi historycznego miejsca.
44-letni Mahmutoğlu siedzi w salonie swojego mieszkania niedaleko mostu, jego żona przygotowuje herbatę, na podwórzu bawi się czwórka ich dzieci. Jest przeciwny budowie zapory i przesiedlaniu mieszkańców do nowego Hasankeyf. Ale owa zapora jest źródłem utrzymania dla jego rodziny. Nikt nie może pozwolić sobie na odmówienie pracy przy jej wznoszeniu, nawet jeśli przyspiesza tym samym własny upadek. Bezrobocie w południowo-wschodniej Anatolii jest zbyt wielkie, a ludzie zbyt biedni.
Mehmet Mahmutoğlu jest dozorcą w nowym Hasankeyf, troszczy się o opustoszałe domy. Jego żona Fatma popiera przesiedlenia, chciałaby żyć w nowoczesnym mieszkaniu i mieć większą kuchnię. Ale nowe mieszkanie kosztuje znacznie więcej, niż para ta otrzyma za wywłaszczenie ze starego domu. – Musimy wziąć kredyt w wysokości ponad 50 tysięcy euro – skarży się Mehmet. Nikt w Hasankeyf nie wie, co będzie dalej. Ale na razie życie toczy się tak samo, jak dotychczas.
Rano w sklepach podnoszą się metalowe żaluzje, handlarze wystawiają stragany z pamiątkami, z autobusów wysiadają turyści. Fotografują mauzoleum, podziwiają Faresa Ayhana przy krosnach, piją herbatę w kawiarni z widokiem na Tygrys i jadą dalej. Tymczasem jest tu doskonałe miejsce do pieszych wędrówek przez kaniony w górę do wiejskiej wioski Karaköy.
Trasa zaczyna się zaraz za Hasankeyf. Wąska ścieżka prowadzi przez przełęcz, która zwęża się stopniowo, aż pozostaje jedynie przejście na szerokość barków. Po kamieniach wchodzi się wyżej, wspinając się po skalnych blokach, a potem wędruje wzdłuż małych strumyków i dociera w końcu na porośniętą trawą równinę. Po dwóch godzinach marszu słychać warkot traktora. – Wskakuj – poleca kierowca.
Wśród terkotu wznosimy się w górę. U podnóża dwóch pagórków, ukryte za winnicami, wyłania się Karaköy, wieś licząca stu mieszkańców. Jest tu szkoła i buda sklecona z desek, którą pewien mężczyzna otwiera dwa razy w ciągu dnia. To miejscowy supermarket. Macha do nas jakiś chłopiec. – Jesteście z Niemiec? – pyta, po czym prowadzi nas do domu.
– Witamy w Karaköy – mówi radośnie stojący w drzwiach mężczyzna i zaprasza nas do środka. 75-letni Hawar Yakut, wysoki i szczupły, z siwymi wąsami, mówi po niemiecku. Przez dziesięć lat pracował w fabryce dywanów w Hanowerze. Jest w doskonałym humorze.
Pobożny emeryt wrócił właśnie z pielgrzymki do Mekki, był tam przez tydzień. Częstuje oliwkami, serem, chlebem i herbatą. On i jego żona dochowali się siedmiorga dzieci, wszystkie mieszkają w wielkim mieście. – Na wsi nie ma przyszłości – skarży się Hawar Yakut. Ani dla nich, ani dla Hasankeyf. – Żyjemy tu z owiec, melonów, granatów, wina i papryki. Nic więcej nie mamy.
Ale Hasankeyf mogłoby żyć z turystyki. – To mała Kapadocja. Można by tutaj wybudować hotele w jaskiniach. Poza tym wszystko tu już jest: przyroda, kultura, historia.
Nasz gospodarz wyciąga z szuflady monety. Srebrne, złote, bizantyjskie, perskie. – Wszystko to pochodzi z Hasankeyf – zapewnia. Wielu rolników znajdowało tu monety, a także amulety i pierścienie. Wiele takich przedmiotów spoczywa jeszcze w ziemi – uważa Yakut. Archeolodzy nigdy nie zbadali owego terenu do końca. – Kiedy powstanie ten zbiornik, wszystko przepadnie.
Hawar Yakut mówi, że będzie się modlił. O to, by Hasankeyf zostało oszczędzone. I żeby w wioskach nie zginęło życie.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin
W ramach Chomikuj.pl stosujemy pliki cookies by umożliwić Ci wygodne korzystanie z serwisu. Jeśli nie zmienisz ustawień dotyczących cookies w Twojej przeglądarce, będą one umieszczane na Twoim komputerze. W każdej chwili możesz zmienić swoje ustawienia. Dowiedz się więcej w naszej Polityce Prywatności