41.jpeg
-
Alkohol 120 -Pełna Polska Wersja -
ALLPlayer_Nowy -
Anti_Trojan-PL -
Antonio Valencia -
Antyvirus Awast -
Ares -
ATI Catalyst 7.3 -
AVG Antywirus -
Bajki -
BitLord_1.01 -
CRACKI -
Cristiano Ronaldo -
daemon4301-lite -
Daniel Alves -
DirectX 9.0c April 2007 -
Dokumenty -
Dzielenie i łączenie plików 1.2.2 -
Fernando Torres -
Forceware 158 22 -
Forceware 93 71 -
Free Downoland Manger -
GaduGadu -
Galeria -
Gimp 2.6 -
Google chrome -
Hamachi -
KMPlayer -
Lionel Messi -
Lost Planet -
Microsoft Office 2003 PL -
Mikel Jackson -
Mozilla Firefox 3.0.1 -
MP3 -
Muzyka z gier -
Piłka Nożna -
Programy -
Ricardo Izecson Kaka -
Ronaldinho -
Samuel Eto'o -
Skype -
Sport -
Sterowniki -
Tajemnice Różańca -
Tapety z Gier -
Tekken 3 -
Tekken 5 -
WinRar -
Wszystkie kodeki do Filmów -
X-Men Origins Wolverine
Dani Alves ratuje
AFP
Sensacja była blisko, ale to jednak Brazylia wystąpi w finale Pucharu Konfederacji. W Johannesburgu Canarinhos pokonali gospodarzy imprezy RPA 1:0. Bramkę na wagę awansu zdobył w 88. minucie rezerwowy Dani Alves. Obrońca Barcelony kapitalnie wykonał rzut wolny. O tytuł jego zespół zagra z USA.
W środę ogromną sensację sprawili Amerykanie, którzy oddając dwa celne strzały na bramkę Hiszpanów potrafili pokonać faworyzowanego rywala 2:0. Dziś wielu kibiców spodziewało się podobnej sensacji. W końcu gracze RPA grali u siebie. Dodatkowo na pewno przyzwyczaili się do denerwujących odgłosów trąbek i piszczałek dobiegających z trybun.
W półfinale piłkarzom "Bafana Bafana" przyszło się jednak mierzyć z Brazylią. Dla drużyny prowadzonej przez Dungę ani obce boisko, ani denerwujące hałasy nie są groźne.
Tak się mogło wydawać przed spotkaniem, porównując chociażby składy obydwu drużyn. Na szczęście liczba gwiazd w drużynie nie zawsze musi się przekładać na styl gry danego zespołu. Tak było i tym razem.
Nie wiadomo czy to rzeczywiście specyficzny doping afrykańskich kibiców, czy może jakieś czary rzucone przez plemiennych szamanów sprawiły, że Brazylijczycy niemal przez cały mecz prezentowali generalnie grę w "chodzonego". Oczywiście taki Robinho często próbował swojego znaku firmowego, czyli przekładanki nad piłką, jednak w tym spotkaniu robił przez to tylko dużo wiatru. Efektów w postaci groźnych sytuacji nie było.
Zamiast składnych akcji "Canarinhos", do których przecież przyzwyczaili kibiców, mieliśmy serię desperackich strzałów z dystansu. Może Itumeleng Khume nie jest jakimś wybitnym bramkarzem, ale i tak bez żadnych problemów wyłapywał kolejne próby Brazylijczyków.
Na pewno sporą niespodzianką na plus była gra gospodarzy tegorocznego Pucharu Konfederacji. Nie były to oczywiście popisy wybitne, ale na postawę afrykańskiej drużyny patrzyło się na pewno przyjemniej niż na męki gwiazdorów z Ameryki Południowej.
W pewnym momencie drugiej połowy Brazylijczycy zostali zepchnięci do tak głębokiej defensywy, że takiego obrazka nie pamiętali najstarsi kibice. Wydawało się, że gospodarzom lada chwila uda się pokonać Julio Cesara, który był najlepszym zawodnikiem ekipy "Canarinhos" w tym dniu. Do poziomu bramkarza można również porównać grę Kaki. Chyba tylko nowemu pomocnikowi Realu Madryt chciało się dziś grać na pełnych obrotach. Na przykład taki Luis Fabiano, który wcześniej był niezwykle niebezpieczny dla obrońców, w meczu z RPA nie pokazał absolutnie nic ciekawego.
Na szczęście dla kibiców Brazylii, dzięki szerokiej ławce rezerwowych, Dunga ma spore możliwości manewru. W 82. minucie na boisku pojawił się Dani Alves. Jak się miało okazać wpuszczenie na boisko gracza Barcelony było strzałem w dziesiątkę.
Kiedy wydawało się, że będziemy świadkami pierwszej na tegorocznym Pucharze Konfederacji dogrywki, sędzia Massimo Busacca podyktował rzut wolny dla Brazylii. Przy piłce od razu znalazł się Dani Alves. Chwilę później utonął w objęciach swoich kolegów. Prawy obrońca Barcelony huknął z 18 metrów nie do obrony. Khune próbował rozpaczliwie interweniować, ale strzał Dani Alvesa był raz, że bardzo mocny, a dwa, że bardzo precyzyjny. Po prostu lepiej trafić nie mógł.
Prawda jest jednak taka, że spotkanie z RPA było najgorszym w wykonaniu "Canarinhos" na afrykańskim turnieju. Z taką grą mogą oni poważnie obawiać się solidnie i konsekwentnie grających "Jankesów", którzy od wczoraj już czekają w finale. Na pocieszenie gospodarzom przyjdzie się jeszcze zmierzyć z Hiszpanią w meczu o trzecie miejsce. Oba spotkania odbędą się w niedzielę. Tych, którzy nie będą mogli obejrzeć spotkań w telewizji, zapraszamy oczywiście na nasze relacje tekstowe na żywo.
Brazylia - RPA 1:0 (0:0)
Bramka: Daniel Alves (88)
Sędziował Massimo Busacca (Szwajcaria). Widzów: 48 049.
Brazylia: Julio Cesar - Maicon, Lucio, Luisao, Andre Santos (82-Daniel Alves) -Felipe Melo, Gilberto Silva, Ramires - Kaka, Luis Fabiano (90+2-Kleberson), Robinho.
RPA: Itumeleng Khune - Siboniso Gaxa, Matthew Booth, Tsepo Masilela, Aaron Mokoena - Benson Mhlongo, Siphiwe Tshabalala (90-Katlego Mphela), Steven Pienaar (90-Elrio Van Heerden), Teko Modise (90-Katlego Mashego), Kagisho Dikgacoi - Bernard Parker.