-
1278 -
37 -
456 -
80
1937 plików
16,17 GB
mateusz.pl/czytania/2015/20150622.htm
mateusz.pl/czytania/2015/20150623.htm
mateusz.pl/czytania/2015/20150531.htm
mateusz.pl/czytania/2015/20150625.htm
mateusz.pl/czytania/2015/20150626.htm
mateusz.pl/czytania/2015/20150709.htm
~~~
TAJEMNICA TRÓJCY ŚWIĘTEJ
Człowiek jest całkowicie niezdolny zrozumieć samym tylko swoim rozumem tajemnicę Trójcy, nie ma też żadnego prawa, by ją poznać. Tajemnica ta przewyższa go całkowicie. Fakt, że Bóg mu ją objawił, ukazuje Boży zamiar, by dopuścić człowieka do zażyłości ze swoją rodziną jako syna, jako przyjaciela. „Już was nie nazywam sługami — powiedział Jezus — bo sługa nie wie, co czyni jego pan, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego” (J 15, 15). To „wszystko”, co objawił Chrystus, dochodzi aż do najgłębszej osobistej tajemnicy Boga, tajemnicy Trójcy. Jak przyjaciel chowa dla przyjaciela najdroższe wewnętrzne tajemnice i odkrywa mu je na dowód przyjaźni, tak Słowo wcielone, Bóg prawdziwy, najdoskonalej równy Ojcu i Duchowi Świętemu, na dowód pełnej zaufania miłości objawił ludziom tajemnicę Trójcy Przenajświętszej, którą On sam tylko widział i nieustannie widzi na łonie Ojca; dopiero po objawieniu tej tajemnicy nazywa ich przyjaciółmi.
Chrystus powierzył uczniom „wszystko, co słyszał od Ojca”, wszystko co oni mogą zrozumieć o życiu wewnętrznym Boga; w tym celu, aby i oni mogli radować się z Nim tą tajemnicą: „To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna” (tamże 11). On raduje się nieskończenie swoim Ojcem, raduje się, że jest Jego Synem, Jego doskonałym i istotowym obrazem, że Go miłuje i odbiera od Niego tę miłość z nieskończoną mocą Miłości nie stworzonej, raduje się tą miłością wzajemną, jaka pochodzi od Niego i od Ojca, a która jest Osobą Boską, Duchem Świętym. Tej swojej radości pragnie udzielić ludziom, aby i oni radowali się Ojcem, Synem, Duchem Świętym. Lecz ostatecznym celem, dla którego Chrystus objawia tę tajemnicę, jest chwała Boga, aby Bóg był uwielbiony przez ludzi nie tylko w jedności swojej natury, lecz także w swoich trzech Osobach; aby również na ziemi rozbrzmiewał hymn uwielbienia: „Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu”.
...
TAJEMNICA BOGA ŻYWEGO
Tajemnica Trójcy lepiej niż jakakolwiek inna ukazuje nam naszego Boga jako „Boga żywego”, i życie Jego istotowo i nieustannie tak płodne, że Ojciec daje Synowi całą swoją naturę i istotę, Ojciec zaś i Syn przekazują ją Duchowi Świętemu, nie pozbawiając jej siebie, lecz posiadając razem w tym samym stopniu i doskonałości nieskończonej. „W Trójcy tej nie ma nic późniejszego ani wcześniejszego, nic większego ani mniejszego, lecz są trzy Osoby w pełni równe i współwieczne” (Symbol pseudo-atanazjański).
Tajemnica Trójcy lepiej też niż jakakolwiek inna objawia nieskończoną dobroć Boga, czyli mówi, że Bóg jest dobry nie tylko jako dobro nieskończonej lecz także dlatego, że daje całe swoje dobro: Ojciec Synowi, a Syn razem z Ojcem Duchowi Świętemu. Życie Trójcy jest wzajemnym i nieustannym udzielaniem się w doskonałej łączności: Ojciec daje się całkowicie Synowi, Syn zaś daje się całkowicie Ojcu, a przez ten Ich dar wzajemny pochodzi Duch Święty, Dar istotowy, który ze swej strony daje się Ojcu i Synowi. Wynika stąd, że „Ojciec jest cały w Synu i cały w Duchu Świętym; Syn jest cały w Ojcu i cały w Duchu Świętym; Duch Święty jest cały w Ojcu i cały w Synu” (sobór florencki). Jest to tajemnica Boga żywego, „Boga prawdziwego, jedynego w Trójcy i troistego w Jedności” (LG).
...
„Idźcie i czyńcie uczniami...”
Pierwsza niedziela po Zesłaniu Ducha Świętego, która jest obchodzona w Kościele jako uroczystość Najświętszej Trójcy, ma bardzo praktyczne konsekwencje dla naszego życia i postępowania. Choć nie od razu można to dostrzec, ale święto to jest „umiejscowione” na ziemi, a nie w niebie. Kieruje one naszą uwagę na ziemskie sprawy człowieka, a nie ku przestworzom. Albo raczej ukazuje, jak bardzo Bóg zaangażował się w nasze sprawy, że nie jest Bogiem dalekim i abstrakcyjnym, lecz bardzo „ludzkim”, bliskim naszemu życiu.
Powinno to przekonać tych wszystkich, którzy sądzą, że religia jest „opium dla ludu”, że odrywa ludzi od rzeczywistości i daje im zapomnienie i rekompensatę w wyimaginowanych niebiosach. Otóż nie jest tak. Bóg bardzo mocno dba o swoje „zakorzenienie” w rzeczywistości, o związek z konkretnymi problemami życia, czyli – jeśli tak można powiedzieć, o swoje „praktyczne zastosowanie”. Widać to wyraźnie w „wymowie ideowej” Uroczystości Trójcy Świętej.
Mogłoby się wydawać, że trudno o bardziej abstrakcyjne i nieżyciowe święto; że problem jednego Boga w trzech Osobach, którego nie da się nawet porządnie wyrazić słowami, a tym bardziej wytłumaczyć, jest typowym przejawem „bujania w obłokach” i tracenia czasu na daremne dociekania. Takie przynajmniej krążą mity, zarówno wśród wrogów Kościoła, jak i pobożnych chrześcijan, a nawet bardziej „wtajemniczonych” – kleryków czy księży. Jeszcze kilka lat temu też tak myślałem. Dopóki nie zacząłem uważnie czytać i wnikać w teksty biblijne.
Otóż Chrystus mówi o Trójcy Świętej w bardzo praktycznym kontekście – zobowiązania do ewangelizacji i chrztu, właśnie w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Jest to tzw. wielki nakaz misyjny, albo wielkie posłannictwo. Apostołowie, a z nimi wszyscy chrześcijanie, mają iść i nauczać wszystkie narody. W zasadzie nie chodzi o nauczanie jakiejś wiedzy, jak w szkole. Grecki czasownik „uczyć” znaczy raczej „czynić uczniami”. Jest to zasadnicza różnica, której niezrozumienie srodze zemściło się na Kościele. Albowiem Kościół zaczął uczyć, czyli przekazywać i odpytywać z pewnych teoretycznych wiadomości o Bogu, a nie czynić z ludzi uczniów, czyli naśladowców Chrystusa. Bóg z żywej Osoby, angażującej się w miłość, interesującej się nami, stał się martwą „ideą”, przedmiotem nauczania, czymś w rodzaju nudnej lektury szkolnej, a chrześcijanin z człowieka żyjącego Słowem i miłością Bożą, stał się światopoglądowym stanowiskiem i polityczną deklaracją.
Proces czynienia uczniów jest czymś zupełnie innym niż uczenie. Polega on na budowaniu żywej więzi między uczniem a Mistrzem. Taka więź musi człowieka angażować. Tu nie chodzi już tylko o teorię, o wykucie na pamięć kilku formułek, lecz o żywy związek z Bogiem który nas kocha. Żywy związek to taki rodzaj postawy, w której człowiek próbuje na wszystkie dostępne sobie sposoby, pokazać Bogu, że się z Nim liczy, że chce Go poznać i być blisko Niego, że Go kocha i ufa Mu. Nie ma to nic wspólnego z wyuczoną lekcją albo z pustą, formalną deklaracją „bycia wierzącym”.
Być może, że taki tylko „przyłączony” do chrześcijaństwa człowiek, „wierzy” w Boga, tzn. uznaje Jego istnienie, ale na pewno nie wierzy w miłość Boga do siebie. A jeśli nie wierzymy, że Bóg nas kocha, to co mogłoby skłonić nas do kochania Boga? I co wtedy znaczy chrzest? Czy coś więcej, niż tylko formalny obrzęd, niezbędny do tego, by kiedyś „dostać” I Komunię”, ślub i pogrzeb w kościele? Dlatego najważniejszym zadaniem Kościoła jest zawsze ewangelizacja, czyli czynienie ludzi uczniami Chrystusa, a nie tylko wpajanie i egzekwowanie prawd wiary.
Ks. Mariusz Pohl
POGŁĘBIANIE RELACJI Z TRÓJCĄ
PRZYJDZIEMY DO NIEGO
Trójco Święta, spraw, abym żyjąc w miłości, trwał w Tobie, a Ty we mnie (1 J 4, 16)
Od chwili chrztu świętego Trójca Przenajświętsza założyła w chrześcijaninie swoje mieszkanie. Kościół jednak odmawiając modlitwę „Przyjdź, Duchu Święty”, uczy wzywać nieustannie przyjścia Ducha Świętego, a więc całej Trójcy Przenajświętszej, ponieważ dzięki nierozdzielnej jedności gdzie jest jedna Osoba, nie może zabraknąć innych. Lecz jeśli Trójca już jest w wierzącym, jak może jeszcze przyjść? Wystarczy, by człowiek żył w stanie łaski, aby Bóg obecny w nim jako Stwórca stał się obecny takie jako Przyjaciel i wezwał go do życia w zażyłości z sobą. Ta zażyłość jednak ma stopnie i będzie coraz ściślejszą i bardziej przyjacielską, w miarę jak wierny, wzrastając w łasce i miłości, będzie zdolny coraz głębiej jednoczyć się z Trójcą. Jest to prawie tak jak między dwiema osobami, które z przyjaźni mieszkają w jednym domu: kiedy wzrasta ich uczucie, przyjaźń staje się gorętsza; dlatego chociaż już są obecne jedna dla drugiej, ich obecność wzajemna nabiera nowej cechy, cechy, jaką ma obecność najdroższego przyjaciela. Chociaż Trójca przebywa już w wierzącym, stan ten może się pogłębiać właśnie w aspekcie zażyłej przyjaźni; Osoby Boskie zaś mogą nawiązać z nim głębsze obcowanie przyjacielskie. Rzeczywiście tak się dzieje, w miarę jak człowiek postępując w miłości, uczestniczy coraz więcej w łasce. A ponieważ to udzielanie się Trójcy ma ciągle nowe aspekty i sprawia wciąż nowe skutki, można słusznie mówić o nich jako o nowych przyjściach i nowych nawiedzinach Osób Boskich. Lecz w rzeczywistości Osoby Boskie są już obecne w duszy, ich odwiedziny nie następują od zewnątrz, lecz od wewnątrz samej duszy, w której przebywają i gdzie się jej oddają, a także, przynajmniej do pewnego stopnia, objawiają, według słowa Jezusa: „Kto Mnie miłuje, ten będzie umiłowany przez Ojca mego, a również Ja będę go miłował i objawię mu siebie” (J 14, 21). Jest to objawienie wewnętrzne oparte na miłości i zastrzeżone dla tego, kto miłuje; przez miłość Trójca Przenajświętsza daje się poznać człowiekowi w sposób bardziej poufny, osobisty, udzielając mu zmysłu swojej obecności.
O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. II, str. 317
ZNAK KRZYŻA JAKO WYZNANIE WIARY W ŚWIĘTĄ TRÓJCĘ
W IMIĘ OJCA...
Obym żył w imię Ojca, który mnie stworzył, Syna, który mnie odkupił i Ducha Świętego, który został mi dany (RRs)
Całe życie chrześcijańskie wypływa z Trójcy Św. i wraca do Trójcy jako do swego ostatecznego celu. „Idźcie — powiedział Jezus do swoich uczniów po zmartwychwstaniu — i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego” (Mt 28, 19). W ten sposób życie chrześcijańskie rozpoczyna się w imię Trójcy Św. i na niej się opiera. Kto prosi, aby go przyjęto do Kościoła przez chrzest, ten zostaje poświęcony na świątynię chwały Boga, mieszkanie Ducha Świętego przez Chrystusa naszego Pana (Obrzęd chrztu dzieci).Następnie otrzymuje rozgrzeszenie, zostaje namaszczony świętym krzyżmem, wyświęcony na kapłana lub wchodzi w związek małżeński „w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”. Kiedy zaś życie jego osiąga ostateczną miarę. Kościół modli się: „Wyjdź, duszo chrześcijańska, z tego świata w imię Boga Ojca wszechmogącego, który cię stworzył; w imię Jezusa Chrystusa, Syna Boga żywego, który cierpiał za ciebie; w imię Ducha Świętego, który został ci dany” (RRs). Ta wymowna formuła streszcza całe działanie Trójcy Św. względem człowieka. Ukazuje, jak wszystko, czym on jest, i wszystko, co ma jako stworzenie i jako chrześcijanin, pochodzi od Trójcy Przenajświętszej. Również Ofiara eucharystyczna zaczyna się i dokonuje w imię Trójcy Św.; Eucharystia sama jest Jej darem: to Ojciec daje „prawdziwy chleb z nieba” (J 6, 32) a tym Chlebem żywym i ożywiającym jest sam Jego Syn, który stał się człowiekiem, Jego „ciało jest prawdziwym pokarmem... a krew prawdziwym napojem” (tamże 55). Lecz to nie dokonuje się bez Ducha Świętego, gdyż właśnie „Duch daje życie” (tamże 63) i Duch, ożywiając chwalebne człowieczeństwo Chrystusa, czyni je zdolnym do udzielania życia.
Znak krzyża, którym rozpoczynają się wszystkie święte obrzędy i dokonują się wszystkie sakramenty (a Kościół wielekroć razy błogosławi wiernych i oni sami często w ciągu dnia żegnają się), wyraża tę Wielką rzeczywistość. Wszystko w życiu chrześcijanina dokonało się i powinno dokonywać się w imię Trójcy Przenajświętszej. Wszystko powinno godnie wyrażać wiarę i miłość, wdzięczność i oddanie Ojcu, Synowi, Duchowi Świętemu.
...
DOBROĆ UDZIELA SIĘ
Dobro nie zamyka się samo w sobie. Im bardziej jest otwarte, tym szerzej pragnie się udzielać. Bóg, Dobro najwyższe, jest dobrem udzielającym się w stopniu najwyższym. Bóg przede wszystkim udziela się w sobie samym, w łonie Trójcy Przenajświętszej: Ojciec przekazuje Synowi całą swoją boskość, istotę, życie, dobroć, szczęśliwość boską; Ojciec i Syn razem przekazują je Duchowi Świętemu. Właśnie na tym udzielaniu się istotowym, całkowitym, nieustannym, bezwzględnym, polega wewnętrzne życie Boga, tajemnica Trójcy Przenajświętszej. Jest to najwyższe urzeczywistnienie zasady: „bonum diffusivum sui”, dobro z natury swojej jest rozlewne.
Lecz nieskończona dobroć pragnie rozlewać się także na zewnątrz, poza siebie, dlatego Bóg powołuje do istnienia niezliczoną liczbę bytów, którym udziela w różny sposób i w różnym stopniu czegoś ze swojej dobroci. Bóg nie stwarza stworzeń dla swojej potrzeby, one bowiem nie mogą nic dodać Jego szczęśliwości i chwale istotowej. „Nic Mu nie będzie dodane ani odjęte” (Syr 42, 21); nie potrzebuje nikogo i niczego. Bóg stwarzając „ma na celu tylko udzielanie własnej doskonałości, którą jest sama Jego dobroć... On jest w najwyższym stopniu szczodrobliwy, bo nie działa dla własnego pożytku, lecz tylko ze swej dobroci” (św. Tomasz: I, 44, 4). Bóg chce stworzeń nie dlatego, że w nich jest coś dobrego lub godnego miłości, lecz stwarzając je, udziela im swego dobra i czyni je godnymi miłości. Dobroć Boga jest tak wielka, że może udzielać się nieskończonej liczbie stworzeń nie wyczerpując się nigdy: do tego stopnia udziela się, że czyni dobrym wszystko, czego dotyka.
~~~
Zobacz:
Ks. Michał Kaszowski - Tajemnica Trójcy Przenajświętszej. Zagadnienia (teologia.pl/m_k/spis02a.htm)
o. Jacek Salij - Odnówmy w sobie prawdę o Trójjedynym Bogu (mateusz.pl/ksiazki/js-npp/js-npp_44.htm)
- sortuj według:
-
0 -
0 -
0 -
1
1 plików
3,39 MB