Wykorzystujemy pliki cookies i podobne technologie w celu usprawnienia korzystania z serwisu Chomikuj.pl oraz wyświetlenia reklam dopasowanych do Twoich potrzeb.

Jeśli nie zmienisz ustawień dotyczących cookies w Twojej przeglądarce, wyrażasz zgodę na ich umieszczanie na Twoim komputerze przez administratora serwisu Chomikuj.pl – Kelo Corporation.

W każdej chwili możesz zmienić swoje ustawienia dotyczące cookies w swojej przeglądarce internetowej. Dowiedz się więcej w naszej Polityce Prywatności - http://chomikuj.pl/PolitykaPrywatnosci.aspx.

Jednocześnie informujemy że zmiana ustawień przeglądarki może spowodować ograniczenie korzystania ze strony Chomikuj.pl.

W przypadku braku twojej zgody na akceptację cookies niestety prosimy o opuszczenie serwisu chomikuj.pl.

Wykorzystanie plików cookies przez Zaufanych Partnerów (dostosowanie reklam do Twoich potrzeb, analiza skuteczności działań marketingowych).

Wyrażam sprzeciw na cookies Zaufanych Partnerów
NIE TAK

Wyrażenie sprzeciwu spowoduje, że wyświetlana Ci reklama nie będzie dopasowana do Twoich preferencji, a będzie to reklama wyświetlona przypadkowo.

Istnieje możliwość zmiany ustawień przeglądarki internetowej w sposób uniemożliwiający przechowywanie plików cookies na urządzeniu końcowym. Można również usunąć pliki cookies, dokonując odpowiednich zmian w ustawieniach przeglądarki internetowej.

Pełną informację na ten temat znajdziesz pod adresem http://chomikuj.pl/PolitykaPrywatnosci.aspx.

Nie masz jeszcze własnego chomika? Załóż konto

Amiga_Magazyn_07-1994.pdf

Skamielina / Amiga / Literatura / Magazyn Amiga / 1994 / Amiga_Magazyn_07-1994.pdf
Download: Amiga_Magazyn_07-1994.pdf

44,98 MB

0.0 / 5 (0 głosów)
Amiga Magazyn 07/1994

Ilość stron: 84
Cena: 25 000,00 zł
Nakład: 45 000

Wstępniak:
Takie pytanie może sobie zadać nie tylko uważny obserwator tzw. sceny (nie chcę tu wcale obrażać Dr. Roota, The Generała i im podobnych - chodzi mi o naszą scenę polityczną) i nie tylko uważny Czytelnik Magazynu AMIGA, ale także każdy "szary" człowiek.
No bo rzeczywiście, coś się porobiło i to bardzo. Na przykład Magazyn AMIGA zaczął być napastliwy. Wbrew temu, co niektórzy mogą o tym sądzić, wcale nie zmuszam autorów do pisania takich tekstów, a z drugiej strony ingeruję w te teksty, jednak dopiero wówczas, gdy napastliwość ta zaczyna przekraczać granice dobrego wychowania.
Żadna ingerencja nie jest jednak lekarstwem w pełni skutecznym. Najlepiej obyczaje łagodzi muzyka. A zatem spróbujmy - może się uda. Ostatnie pociągnięcia Biura Politycznego Magazynu AMIGA (z definicji i tradycji jednoosobowego) przywróciły, mam nadzieję, spójność tak zwanym tematom przewodnim. W najbliższym czasie wprowadzimy amigowy plan sześcioletni, jednak bogatsi o błędy naszych ojców i dziadków unikniemy wypaczeń w linii naszego Magazynu, jakie się do tej pory trafiały. Jedno mogę obiecać: nie zaczniemy się zwracać do członków sceny (amigowej) per "towarzyszu".
Aby osiągnąć wspomnianą wyżej zwartość głównego tematu numeru, powołaliśmy do życia instytucję redaktora odpowiedzialnego, co zwalnia mnie z odpowiedzialności za teksty na tych 16 stronach. I bardzo dobrze, może wreszcie coś ciekawego w tej AMIDZE będzie można przeczytać.
Niemniej z wyżej wyszczególnionego powodu nie mogę Warn zdradzić, co tam będzie.
A resztę - zapchałem według swojego widzimisię różnymi bzdetami w rodzaju kontynuacji tasiemców, rozpoczęcia nowych tasiemców, zatasiemkowania innych tasiemców, wiadomości krótkich, krótszych i jeszcze dłuższych (a na dodatek nikomu na nic niepotrzebnych). Zrobiłem to w ściśle określonym celu. Taki układ numeru zmusi Was (jeśli będziecie chcieli w nim znaleźć jakieś pożyteczne wiadomości) do uważnego przeczytania całego pisma, a między innymi:
kolejnego odcinka Deluxe Painta. AMOS-a, Directory Opusa i Scali, informacji o targach Playbox'94, testu porównawczego digitalizerów i kilku innych drobiażdżków.
Ponadto zachęcam tych. którzy jeszcze nie zdążyli zakupić numeru specjalnego, aby to zrobili. Każdy nakład ma swoje granice, a co dopiero, jeśli jest to nakład ograniczony. Drogo?
Skoro w numerze tym jest dwa razy więcej tekstu niż w "zwykłej" AMIDZE. to rachunek jest prosty.
Do zobaczenia za miesiąc. Do tego czasu wyregulujcie swoje joysticki, nie przejmując się plotkami o Commodore.
rozsiewanymi przez tajnych współpracowników IBM-a i Apple, którzy zalęgli się na naszych łamach (szykujemy na nich nie teczki, a taczki).
PS Letnie upały wyciągnęły z nas nieco. Nie martwcie się - we wrześniu znów przytyjemy...


Komentarze:

Nie ma jeszcze żadnego komentarza. Dodaj go jako pierwszy!

Aby dodawać komentarze musisz się zalogować

Inne pliki do pobrania z tego chomika
Amiga Magazyn NS/1994

Ilość stron: 84 Cena: 50 000,00 zł Nakład: ?

Amiga Magazyn 12/1994

Ilość stron: 124 Cena: 25 000,00 zł Nakład: 46 500 Wstępniak: W ankiecie na temat książek, jaką niedawno przeprowadził Magazyn AMIGA-jeden z Czytelników domagał się wydania książki o tytule "Jak pisać wstępniaki". Podejrzewam, że był on jednym z nielicznych, którzy takie wstępniaki czytają - a zatem wydanie takiej książki, choć możliwe - z przyczyn ekonomicznych byłoby raczej niewskazane. Mile podbechtany n i e chcę jednak pozostawić sprawy bez echa i dla tych wszystkich, którzy chcą nauczyć się pisania wstępniaków podaję świąteczny przepis na tenże zakalec. Składniki: 19 ton ekspresu Intercity Kraków-Warszawa, 85 kg Rafała Wiosny. 10 dkg dobrych rad Szefostwa, 1 szt. Wydawnictwa LUPUS, 1 szt. peceta (dowolnego) i do smaku kilka gazet różnej maści od "Tygodnika Powszechnego" do "NIE". . Sposób wykonania: Wsiadamy do ekspresu i podczas podróży czytamy (swoje i współpasażerów) gazety po to, aby dowiedzieć się, co w trawie piszczy. Lektura kończy się gdzieś w okolicach Tunelu, a potem z nudów zaczynamy różne sprawy kojarzyć w najzupełniej abstrakcyjny sposób. Z takiego zaczynania otrzymujemy zaczyn. Po dotarciu do Wydawnictwa LUPUS spotykamy się z różnymi osobami. Jeśli są one przez nas lubiane - wprawiają nas w dobry nastrój. To źle (dla wstępniaka). Jeśli za nimi nie przepadamy - to dobrze. Zaczyn zaczyna się burzyć i fermentować. W rezerwie mamy jeszcze nieocenionego Rafała, który na pewno spowoduje znaczne wzburzenie. Następnie odrzucamy dobre rady Szefostwa o tym, że wstępniak mą zawierać wyłącznie opis tego, co będzie w numerze (jest to niepotrzebne, gdyż wystarczy przewrócić kartkę, aby zobaczyć spis treści). Po ujrzeniu jakiegokolwiek peceta wzburzenie sięga zenitu i już można zasiąść do pisania wstępniaka. Podczas pisania nie przejmujemy się absolutnie niczym, bowiem poza Wydawcą, korektorem i nielicznymi Czytelnikami i tak nikt tego nie będzie czytał (ja też nie), l to wszystko. Po tym przydługim/przygłupim (niepotrzebne skreślić) wstępie można przejść do odrabiania pańszczyzny - czyli do wstępniaka właściwego. Dokładnie dziesięć lat temu, w połowie grudnia 1983, na targach CES w Las Vegas Jay Miner & consorties przedstawili prototyp nowego komputera o nazwie Amiga 1000. Otworzyło to zupełnie nową erę w historii komputera. Gdyby nie to, że przez te 10 lat producentem Amigi była nieudolna marketingowe firma, której nazwę taktownie przemilczę-komputer ten określany mianem "kultowego" zajmowałby znacznie wyższe miejsce na piedestale historii. A tak? Zalały nas tajwany. W wielu listach od Czytelników otrzymuję uwagi, że zarówno ja, jak i Magazyn AMIGA za bardzo napada na pecety. Jest to jedynie reakcja wynikająca stąd. że wszechogarniająca nas antypropaganda usiłuje każdemu wmówić, że ta niebieska blaszanka jest panaceum na wszystko. Robienie ludziom wody z mózgu w tym temacie jest coraz większe. Przykłady? Proszę bardzo. Onegdaj renomowana, legalna stacja telewizyjna poprosiła mnie o udział w cyklicznym, nowo uruchamianym programie o komputerach...

Amiga Magazyn 11/1994

Ilość stron: 116 Cena: 25 000,00 zł Nakład: 46 200 Wstępniak: W ostatnim czasie dość dużo podróżowałem, nawet nieco więcej niż zwykle. Nie znoszę podróży, a na widok pociągu złożonego z żółto-brązowego elektrowozu oraz czerwono-kremowych wagonów robi mi się niedobrze, l to do tego stopnia, że w pociągu nie potrafię ani spać, ani czytać, ani robić cokolwiek innego. Z nudów oddaję się zatem chaotycznym i bezsensownym rozmyślaniom. Atoli, ostatnio z przerażeniem zauważyłem, że moje chaotyczne myśli podróżne zaczynają układać się w dość sensowny ciąg, przeplatany jak refrenem leitmotivem "A to Polska właśnie...". Zaczęto się od natrętnej myśli: Istnieje tylko jeden kraj na świecie, w którym za odmowę pójścia do woja z powodu przekonań, czy za skopiowanie programu wartego 150 000 złotych można pójść na dwa lata do kicia, zaś rzezimieszek przyłapany w nie swoim mercedesie wytłumaczy się, iż "dokonał krótkotrwałego zaboru bez chęci osiągnięcia korzyści materialnych" (tłumacząc z prawniczego na nasze: chciał się "tylko" przejechać), l włos mu z głowy nie spadnie, przez co rozzuchwalony powodzeniem pójdzie (równie bezkarnie) ściągać haracz od sklepikarzy. A to Polska właśnie... (w tym momencie wycinam mniej istotny dla całości kawałek moich kolejowych rozważań po to, aby nie podpaść pod paragrafy genialnie skonstruowanego naszego prawa karnego, i przechodzę do dalszej części rozważań, która już pod nic nie podpada) ...społeczeństwo pragnące "kapitalizmu bolszewickiego" (to znaczy wysokich płac za byle jaką pracę) po raz kolejny daje się nabrać na przedwyborcze gruszki na wierzbie, i wybiera do władz tych, którzy potrafią dać najwięcej obietnic bez pokrycia... A to Polska właśnie... ...tenże Sejm, złożony z ludzi znających się na prawie jak kura na pieprzu, uchwala najbardziej idiotyczny i niekonsekwentny zlepek prawny jaki kiedykolwiek widziałem - czyli ustawę o prawach producenta (przez niektórych mylnie nazywaną "ustawą o prawach autorskich")...A to Polska właśnie... ...na skutek wspomnianej ustawy jak grzyby po deszczu, albo i szybciej, mnożą się firmy (najczęściej jednoosobowe) tworzące "oprogramowanie". Napisze taki w przerwie między jedną balangą a drugim Copy Party gierczynę w AMOS-ie i już uważa się za najgenialniejszego programistę pod słońcem. Spróbuj go za to skrytykować. Od razu będzie to "zamach na godność osobistą" i straszenie sądem... A to Polska właśnie... W ten oto sposób przez prawno-intelektualno-polityczne wertepy naszej rzeczywistości dotarłem z trudem do tematu przewodniego tego numeru, którym jest polskie oprogramowanie. Redakcja otrzymała tony dyskietek, z których, ze względu na to, że Magazyn AMIGA nie jest z gumy - musieliśmy coś wybrać. Staraliśmy się przy tym pokazać spektrum naszego rynku software. Znajdziecie zatem opisy programów dobrych i całkiem do d(yskietki), opisy gier "typowych" (czytaj puzzle, prawo jazdy, analiza giełdowa, itp. wynikające z owczego pędu kierunki rozwoju) i nietypowych....

Amiga Magazyn 10/1994

Ilość stron: 108 Cena: 25 000,00 zł Nakład: 45 600 Wstępniak: KIEDY BYŁEM ... ...kiedy byłem małym chłopcem, hej! Wziął mnie ojciec (jak w popularnej onegdaj piosence). Oprócz tego - kiedy byłem małym chłopcem, czytałem od deski do deski "Młodego Technika". Nie ukrywam, że lektura ta miała znaczący wpływ zarówno na moje zainteresowania, jak i na zrozumienie faktu, że wszystko można przekazać - należy jednak nadać temu zrozumiałą dla Czytelnika formę. Sądzę, że mi się to przydało. Rozpocząłem ten wstępniak wspomnieniem lat dzieciństwa po to, aby przekonać Was, że czasem warto zdjąć komputerowe klapki z oczu i nieco poszerzyć swoje horyzonty (a do tego artykuły zamieszczane w "Młodym Techniku" nadają się chyba najlepiej). Piszę te słowa ze wstydu. Tak, ze wstydu. Ani Cham bowiem, ani ja, ani też jakikolwiek inny członek redakcji AMIGI nie potraf ił w tak kulturalny, a jednocześnie dosadny sposób przyciąć nadgorliwym wykonawcom przepisów pewnej uchwały sejmowej, której nazwę dyskretnie przemilczę - bo i tak wszyscy wiedzą, o co chodzi. Pan Jerzy Klawiński udowodnił bowiem "nalociarzom giełdowym", że usiłując strzec prawa - po prostu je łamią. Zatem warto czytać "Młodego Technika" nie tylko po to, aby poszerzyć swoją wiedzę z zakresu matematyki czy fizyki. A mnie po prostu jest głupio, że za wyjaśnianie oczywistych prawd zabrał się nie Magazyn AMIGA, a niedoceniane pismo popularyzatorskie. Po tej nieco osobistej dygresji wróćmy do naszych baranów. Zgodnie z planem sześcioletnim, ten numer powinien być poświęcony sprzętowi, l, co gorsza, jest. W tym miesiącu znajdziecie opisy kilku ciekawych urządzeń, mogących znacznie rozszerzyć możliwości naszego komputera. Staraliśmy się przy tym dobierać je tak, aby ceną nie drażniły Czytelników. Jeśli jednak trafił się sprzęt droższy, to tylko taki, którego stosunek ceny do osiągnięć (kiedy wreszcie ktoś wymyśli jakieś zgrabne spolszczenie tego terminu?) jest zadowalający. Sprzętem takim jest na przykład giga-bajtowy twardy dysk do Amigi 1200. Na pierwszy rzut oka jego cena wydaje się dość wysoka, jednak jeśli porównamy ją z ceną ponad 1100 dyskietek potrzebnych na zmagazynowanie takiej samej ilości danych, okaże się, że finansowo jesteśmy "znacznie do przodu". Nie zapominajmy przy tym o innych przewagach "twardziela" nad dyskietkami (szybkość, możliwość składowania zbiorów większych niż 1 MB itp.). Dla tych, którzy nie chcą (lub nie mogą) kupować gotowych urządzeń, a mają smykałkę do robótek ręcznych, także mamy smakowity kąsek, który pozwoli im zaoszczędzić parę złotych. A co to takiego? Zajrzyjcie do środka, aby się przekonać. Tym, którzy tego jeszcze nie zauważyli, przypominam, że już od paru miesięcy trwa nowa Loteria Wydawnictwa LUPUS (dla prenumeratorów). Można w niej wygrać dobrą Amigę (albo coś innego, niewartego wzmianki). A dla tych, którzy nie są prenumeratorami - kolejny konkurs. A ponadto to co zwykle, to co niezwykle oraz kilka ciekawostek, w tym najświeższe informacje na temat sytuacji i pozycji Amisi....

Amiga Magazyn 09/1994

Ilość stron: 100 Cena: 25 000,00 zł Nakład: 45 300 Wstępniak: Jakoś wspólnie wytrzymaliśmy ze sobą te dwa lata. Dziękujemy Warn za to Czytelnicy (i prosimy o jeszcze - co najmniej tyle samo)..Takie "jubileusze" powodują zazwyczaj "juble" i inne tego typu imprezy. Nic z tych rzeczy. Świętować, być może wspólnie, będziemy dopiero pięciolecie. Coś Warn się jednak z tej okazji należy. Coś - czego jeszcze w Magazynie AMIGA nie było. Po kolei: * Na początek nieco statystyki (tego też nie było). W ciągu tych dwóch lat udało nam się: Wydać 26 numerów (24 "kursowe", "zerowy" i "specjalny") o łącznej objętości 2144 stron (w tym 1402 kolorowe). Na tych stronach mogliście znaleźć 913 artykułów (176 autorów), 402 newsy i 2129 ilustracji (w tym 1646 kolorowych). Odpowiedzieliśmy na 548 Waszych pytań (na łamach) i dodatkowo indywidualnie na Wasze 183 listy. Dane te zajęły w sumie 412 megabajtów na dyskietkach archiwalnych. Za to wszystko musieliście zapłacić równe 600.000 zł (a prenumeratorzy nieco mniej, bo 480.000 + 15.000 za numer zerowy - nieprenumerowal-ną wkładkę do Entera). Łączny nakład wszystkich dotychczasowych numerów AMIGI wyniósł 1 056 700 egzemplarzy. Ponadto: dla Shareware HOUSE Amiga przygotowaliśmy 29 dysków z programami, dla Działu Książek: 1 (wydana) + 4 (w produkcji) pozycji o Amidze, a Działowi Reklamy Wydawnictwa LUPUS musieliśmy ustąpić miejsca na 539 mniejszych lub większych reklam. Udzieliliśmy także trudnej do policzenia ilości odpowiedzi telefonicznych. Po tym szeregu mniej, lub bardziej sensownych cyferek - kolejna nowość. Tematem wiodącym tego numeru są bardzo modne ostatnio, a niezbyt chętnie opisywane przez amigową prasę, multimedia, w najszerszym tego słowa znaczeniu. Na pewno ucieszy Was informacja, że czytnik A570 można już nabyć (niestety tylko za Odrą) za nieprawdopodobną cenę 99 DM. Nareszcie coś tanieje szybciej niż złotówka. A taki czytnik to "przedszkole amiganta" w poruszanym przez nas w tym miesiącu temacie. Z okazji jubileuszu, i gwoli tradycji: kolejne "COMPO". Tym razem (także nowość) - dla tych, którzy wolą Deluxe Painta od Protrackera. Oprócz nowości - coś dla konserwatystów. Nie zapomnieliśmy o tych, którzy wiernie śledzą nasze cykle (dziękujemy za miłe listy na temat kursu AMOS-a i "Deluxe Paint w praktyce"). Po wakacyjnej przerwie wznawiamy także Galerię. Z cyklu "to już było i jeszcze (długo!) będzie" mamy także dla Was obiecany powakacyjny powrót do 100 stron i konkurs-loterię dla prenumeratorów. W "statystyce" wspomniałem coś o książkach. Niewykluczone, że na najsympatyczniejszych (moim zdaniem) targach SOFTARG 94, na których oczywiście znajdzie się stoisko Wydawnictwa LUPUS (zapraszamy!) - niektóre z nich będą już do nabycia. A kilka innych czeka w kolejce. I właśnie ta proponowana przez nas (na podstawie wyników ankiety z numeru 7/94) seria, mająca nieco złagodzić posuchę na amigowskim rynku wydawniczym, to ostatnia "jubileuszowa" niespodzianka...

Amiga Magazyn 08/1994

Ilość stron: 84 Cena: 25 000,00 zł Nakład: 43 000 Wstępniak: Wstaję rześki. Leje jak z cebra? Nie szkodzi. Będzie mniej pokus. Ekspres znów się spóźnił (dzisiaj o 40 minut). Zapewne czeka nas wkrótce kolejna podwyżka cen biletów. Już Centralny. Uciekła mi 131 -ka? Nic to. będzie następna. I oto już dziwnie znajomy budynek. Hej mioty do roboty. Zaczyna się. (na korytarzu, skład) "tu jest te parę stron, które trzeba obciąć, bo się nie mieszczą" (nieco dalej, też korytarz, ktoś z reklamy) "Przyjęliśmy dwie strony reklam po terminie (zdolne bestie). Wicie, rozumicie...". Rozumiemy - coś na dwie strony znów spadnie, (już redakcja). Zaczniemy od codziennej porcji listów. Ile dzisiaj - trzydzieści dziewięć? Chwała Bogu - mało. Po rozłożeniu na kupki (giełda, szary worek) zo.staje kilkanaście. No to do roboty: "Po raz ostatni kupuję tego waszego szmatławca...muszę przyznać, że AMIGA jest najlepszą gazetą komputerową w Polsce...Wasz rednacz (o proszę, chyba fani konkurencji) powinien się doszkolić. najlepiej na WUML-u (mocne, na pewno fani konkurencji)...chciałbym podziękować panu Pampuchowi za ilość i jakość materiałów... Dlaczego Amiga jest taka droga...więcej stron, wyższa cena...Kupcie sobie kleju (ten narkoman to chyba nie z tej bajki (...dlaczego tak mało o Scali...po co piszecie o tej Scali, przecież tego i tak nikt sobie nie kupi...wywalić AMIGA Play...dlaczego ciągle zmniejszacie dział dla giercmanów". Żadnej rozsądnej propozycji. Normalka, a zatem "szafa". Niech tam sobie spokojnie czekają na następny numer specjalny. Dobrze, teraz przerzucimy teksty na komputer sieciowy (telefon) "Marek, do szefa". Oj niedobrze! (pędem na dół. u wydawcy) "Panie Marku, nie jest dobrze (mogiła!), -jest bardzo dobrze (uff!). prenumeratorów przyrosło jak mrówków (specnumer), ale trzeba to jeszcze zwiększyć (jak?.Wszyscy co chcieli już zaprenumerzyli), zwiększamy objętość (nareszcie! ciężkie boje zakończone powodzeniem) ale na wakacje zmniejszymy o 16 stron (dobrze że nie z osiemdziesięciu, ale i tak Czytelnicy nas zjedzą!) Dobrze Szefie, ale od września znowu setka. Zobaczymy (jak nie zobaczymy, to mnie tu nie zobaczą) (korytarz, reklama) Ta "ćwiartka" z 18 strony nie zapłacona, spada - wrzućcie tam coś (co ja im wrzucę w ostatnim momencie na ćwierć strony?. Teraz skład) "Szóstka złożona, ale trzeba ciąć" (znowu ja, bo jak dam komuś innemu to znowu wytną co nie trzeba) Redakcja, czytam odbitki próbne. No nie! I tak mi wycięli - słówko "nie" ze zdania. Tak im widać pasowało. Ale mnie nie pasuje - dość mam już listów gdańsko-bydgoskich wykpiwaczy. Jak się jeszcze raz to powtórzy to zastrajkuję. Ale jak? Już mam! Zapełnię cały numer swoimi,tekstami. Nie. tak nie można - na strajki mające bić w "górę", a bijące "w dół" mają monopol panowie Krzaklewski i Wrzodak (telefon) "Podobno w Corhmodore się kotłuje". Trzeba to wyjaśnić. Telefon do Frankfurtu. "Wiem, ale nie powiem" (top. Stumpf). Inne źródło: "Commodore wykupiony najprawdopodobniej przez Hyun...(przerwało połączenie...

Amiga Magazyn 06/1994

Ilość stron: 96 Cena: 25 000,00 zł Nakład: 40 000 Wstępniak: Dawno, bo ponad dziewięć miesięcy, niczego nie wybieraliśmy. W takim czasie powinno się już, zgodnie z odwiecznymi prawami natury, urodzić. Tymczasem nie byliśmy świadkami narodzin niczego wielkiego. Kilka kryzysików koalicyjnych i wojenek na górze to coś, do czego zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Zbyt częste strajki też zdołały już spowszednieć. Nudno... Aby przerwać dręczącą niektórych z tego powodu chandrę, proponujemy Nasz Wybór. Nie będzie to wybór najgorszego autora Magazynu AMIGA (z wrodzoną skromnością powiem, że wiem, kto nim jest) ani najbardziej pracowitego autora (z wrodzoną nieskromnością jak wyżej), czy też najmniej pracowitego (Pudło!!! To nie ja). Na wybór produktu roku jest jeszcze za wcześnie, na wybór miss wiosny-za późno (na marginesie: miss wiosny powinien wybierać raczej mister Wiosna). Nasz Wybór to przedstawione przez członków redakcji opisy programów, które są (ich zdaniem) najlepsze w swojej kategorii. Oczywiście wybór taki jest odpowiednio umotywowany. Nie zawsze jest trafny, a w jednym wypadku całkiem (moim zdaniem) niesłuszny, ale nie uważam, abyście z tego powodu mieli prawo obrzucać nas kalumniami. Sami nie jesteście przecież bez winy. Wy też wybieraliście (nie zawsze trafnie), a można przecież było wybrać inaczej. Skończmy jednak z polityką i przejdźmy do rzeczy mniej przyjemnych. Otóż z niemałą rozpaczą zauważyłem, że poziom naszego Magazynu jakby z lekka się obniżył (na nasze szczęście konkurencji jeszcze bardziej, ale nie jest to absolutnie żadnym wytłumaczeniem. Nie jest też wytłumaczeniem to, że jeden z naszych najważniejszych autorów przygotowywał się do matury, drugi do obrony pracy dyplomowej, trzeci zaś zaangażował się za mocno w wydawany równolegle "z marszu" numer specjalny). Przepraszam za to Czytelników w imieniu Redakcji. Należało zatem podjąć pewne kroki po to, aby taka nieciekawa sytuacja przestała mieć miejsce i nie wystąpiła w przyszłości. Na kwietniowym zebraniu redakcji pokazałem zatem, że nie jestem, jak to określił w liście Czytelnik, "sądząc ze zdjęcia melancholijno-ciapkowaty" i nastąpiło "wiosenne targanie się po szczękach (i kieszeni)". Konsekwencje możecie odczuć "dzięki" długości naszego cyklu wydawniczego, w pewnym stopniu już w tym numerze, natomiast siódmy numer będzie... (w tym momencie przerwę, bo konkurencja mająca krótszy czas wydawniczy znów umiejętnie to wykorzysta)...

Amiga Magazyn 05/1994

Ilość stron: 84 Cena: 25 000,00 zł Nakład: 40 000 Wstępniak: Jest bardzo dobrze. Takie wrażenie można odnieść po właśnie zakończonych targach CeBIT w Hanowerze. Wprawdzie stoisko Commodore wraz ze "stowarzyszonymi" firmami nie imponowało wielkością - niemniej już kiedyś mój ulubiony filozof nauczał, że "lepiej mniej, ale lepiej". A co było lepiej? Przede wszystkim interfejs do CD-ROM-ów wraz z odpowiednim czytnikiem do Amigi 1200 czy moduł MPEG do Amigi CD32. W tym ostatnim wypadku nie popełniono błędów przeszłości i jednocześnie z modułem na rynku pojawiło się kilkanaście filmów. Nie koniec na tym. Nareszcie "udało się" uruchomić produkcję seryjną Amigi 4000 Tower. Nie było wprawdzie stacji dyskietek do CD32, ale sprawę "rozwiązano" w inny sposób. A jak? O tym przeczytacie w newsach. Ponadto Commodore zakończył "owocną" współpracę z Chinonem, a także zamierza przenieść montownię Amig z Filipin do Europy. To pierwsze zaowocuje montowaniem w Amigach stacji o znacznie lepszej jakości, to drugie - najprawdopodobniej końcem problemów z nabyciem Amig, a zwłaszcza monitorów do nich. Znaczny spadek kosztów transportu powinien także zaowocować, mam nadzieję, spadkiem cen. Na lipiec przewidziana jest premiera nowej Amisi (raczej tej "High Tech"), natomiast oczekiwana przez wielu Amiga 1400 ("na pewno nie pod taką nazwą" - jak powiedział pan Stumpf) najprawdopodobniej będzie dopiero na targach w Kolonii. Tyle w Commodorze (szerzej o tych sprawach w newsach). A co w tym numerze Amigi? Tym razem powtarzamy (poprzednio - grudzień 1992) drukarki. Przez półtora roku w tej dziedzinie zmieniło się tak dużo, że należało o tym napisać, zwłaszcza że prosili o to liczni Czytelnicy. Oprócz tego - jak zwykle różne różności (te bardziej i mniej przez Was lubiane). Maj jest miesiącem zakochanych. Jeśli do tej pory nie zakochaliście się w nikim - możecie zakochać się w Amisi. Na pewno odwzajemni Warn to uczucie. Maj jest także miesiącem targów Infosystem w Poznaniu. Tradycyjnie będziemy tam poszukiwać śladów Magazyn AMIGA. Zgodnie z zapowiedzią, wszyscy, którzy do końca marca opłacili prenumeratę Amigi - wraz z tym numerem otrzymają darmowy numer specjalny. Wszyscy pozostali mogą go zakupić w Wydawnictwie LUPUS. Radzimy się pospieszyć, bo nakład tego numeru jest nieco niższy niż normalny nakład Magazynu AMIGA.

Amiga Magazyn 04/1994

Ilość stron: 88 Cena: 25 000,00 zł Nakład: 40 000 Wstępniak: Już starożytni Rzymianie w dzień rozpoczynający czwarty miesiąc roku lubili płatać bliźnim kawały. Tradycja ta, niestety, przetrwała do dzisiaj. Dlaczego niestety? Otóż, chcąc być w zgodzie z tą tradycją, kwietniowy numer Magazynu Amiga potraktowaliśmy z lekkim przymrużeniem oka. Wprawdzie przy tendencjach, na które niestety absolutnie nie mamy wpływu, może się zdarzyć, że otrzymacie ten numer w maju (co będzie dodatkowym, choć niezbyt wyszukanym kawałem primaaprilisowym), jednak dla nas wiążąca jest data na okładce. W związku z tym w numerze oprócz informacji jak najzupełniej prawdziwych - znajdą się też wiadomości i artykuły mniej prawdziwe, a nawet całkiem nieprawdziwe. Wiem, że posypią się na mnie gromy, a to za marnowanie miejsca w Magazynie z jednej stfony, a to za szarganie świętości z drugiej. Niemniej, wzorem Pana Prezydenta, redakcji też należy się nieco higieny psychicznej, a za takie uznaliśmy kilka, niewinnych naszym zdaniem, żartów. A teraz odstępuję pióro temu, który przekonał mnie, że numer kwietniowy ma być właśnie taki, a nie inny Czołem siemacze! W naszym Wydawnictwie panuje niepisana tradycja, że najpierw jest wkładka, a potem rodzi się z niej nowe pismo. Aby tradycji tej stało się zadość, chcieliśmy zaproponować Wam wkładkę do Magazynu AMIGA. Dziękujemy wszystkim, dzięki którym stworzenie zarodka nowego, genialnego pisma nie stało się możliwe (a zwłaszcza niejakiemu Markowi Pampuchowi). Teksty musieliśmy zatem rozpryskać po całej AMIDZE. Skąd wziął się odlotowy pomysł nowego pisma? Komputery, a zwłaszcza ich obrzeża obrastają w wiele ciekawych rzeczy, o których czasem warto byłoby napisać. Cóż z tego, jeśli poważne Wydawnictwo i równie "poważni" redaktorzy nie chcą dopuścić nas do głosu. Ale my choć tępieni - zawsze jakąś ścieżkę znajdziemy. I na zakończenie całkiem serio: Na każdej stronie znajduje się co najmniej jedna wiadomość tak nieprawdopodobna, że aż prawdziwa. Waszym zadaniem będzie wyszukanie takich wiadomości. Ci, którzy znajdą ich najwięcej - wezmą udział w losowaniu cennych nagród. Ponieważ (najprawdopodobniej) kolejny numer naszego pisma pojawi się za rok - rozwiązanie znajdziecie w którymś z kolejnych numerów naszej starszej siostry (czyli w Magazynie AMIGA). Mówcie swoje, a my i tak wiemy : łi ar zebest. Rulez! Baaaaaaaaj. Wasz Redaktor Bezczelny Na koniec znowu ja. Z wypocin mojego szanownego (???) przedmówcy - wszystko jest nieprawdą, z małym wyjątkiem. Rzeczywiście, dla wszystkich oburzonych faktem, że za "taki" numer muszą płacić - w ramach rekompensaty ogłaszamy konkurs. Polega on na wynotowaniu tytułów informacji nieprawdziwych z tego numeru i nadesłaniu ich wraz z kuponem konkursowym pod adresem redakcji. Pomiędzy najważniejszych Czytelników zostaną rozlosowane nagrody. Kupon znajdziecie wewnątrz numeru.

Amiga Magazyn 03/1994

Ilość stron: 100 Cena: 25 000,00 zł Nakład: 40 000 Wstępniak: Za sprawą naszego ukochanego Sejmu prawie wszyscy awansowaliśmy na piratów. Tak jak przypuszczałem, po trzech latach marazmu narodziła się Najsrożej Panująca Nam Ustawa. Tylko, że przebudzenie było zbyt gwałtowne. Pośpiech jest dobry przy łapaniu pcheł. A dzięki temu, że Szanowni Posłowie się tak pośpieszyli mamy bubel prawniczy przewyższający ustawę aborcyjną i Konkordat razem wzięte. Ustawa chroni wyłącznie interesy producentów oprogramowania - krzywdząc zarówno autorów, jak i zwykłych Bogu ducha winnych ludzi. Mówię to z bólem, ja, który cały czas uważałem, że ustawa regulująca te sprawy jest konieczna. Ale mądra, a nie taka kretyńska! Nie jestem w swych sądach odosobniony. Nawet Pan Minister Kultury stwierdził, że rzeczona ustawa powinna być jak najszybciej zmieniona. Pośrednio ustawa bije także w tych, których rzekomo broni: producenci sprzętu nie sprzedadzą tylu komputerów, ile będą mogli sprowadzić czy wyprodukować, konsekwencją zaś tego będzie spadek popytu na legalne oprogramowanie, co z kolei spowoduje wzrost cen tych programów, a to dalszy spadek popytu itd. Idiotyczna ustawa będąca zlepkiem dobrych chęci i krańcowej niekompetencji (w Sejmie jest znikomy procent prawników, a jak już są, to specjalizują się w prawie morskim lub BHP) może zarżnąć rynek komputerowy w Polsce ku wiekuistej chwale posłów z Sejmu i czcigodnych mędrców z Senatu, którzy jeszcze "ulepszyli" ustawę. Przy okazji: przewidując wynik głosowania pomyliłem się o 0.21 procenta. Znalazł się Jeden Sprawiedliwy. Przypuszczam jednak, że był to jakiś poseł obudzony na głosowanie, który "przez pomyłkę" (coś ostatnio za często ci "reprezentanci narodu" nam się mylą) nacisnął nie ten przycisk. Reszta zgodnie z zasadą "jak się nie znom - to się lepiej nie wychyłoć, a zresztom mię to nie dotyczy, jo mom imunitet" podniosła łapy. Dyskusji prawie nie było. Za to jak mówili o forsie - to i owszem, dyskusja trwała 10 godzin. Na forsie to się każdy Pan Poseł zna. Nie są to ujadania skrzywdzonego szczeniaczka. Programy, których najczęściej używam mam w oryginale, żal mi jednak wszystkich ludzi, którzy latami ściubili na komputer, i dzieci, które wchodzą w świat komputerów. Cała nadzieja w Panu Prezydencie, że albo nie znajdzie czasu pomiędzy jedną a drugą krzyżówką, aby podpisać, albo po drodze rozwiąże, ale nie krzyżówkę, a ten Sejm, który już mu się zdążył narazić. Nieszczęścia chodzą parami...

więcej plików z tego folderu...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin
W ramach Chomikuj.pl stosujemy pliki cookies by umożliwić Ci wygodne korzystanie z serwisu. Jeśli nie zmienisz ustawień dotyczących cookies w Twojej przeglądarce, będą one umieszczane na Twoim komputerze. W każdej chwili możesz zmienić swoje ustawienia. Dowiedz się więcej w naszej Polityce Prywatności