-
71 -
1732 -
546 -
1219
3883 plików
521,19 GB
reż: Ian Denyer
kraj: Wielka Brytania
Archeolodzy odkryli szczątki 50 000 zaginionych żołnierzy perskiego króla Kambyzesa.
Archeolodzy odkryli perską armię, którą 2 500 lat temu na pustyni zaskoczyła burza piaskowa. To rozwiązanie jednej z największych archeologicznych zagadek.
Zaginiona armia perskiego króla Kambyzesa II powodowała bóle głowy u niejednego archeologa i historyka. 50 000 żołnierzy zaginęło bez śladu w 525 roku p.n.e. Jak przypuszczali starożytni, perscy wojownicy mieli zginąć podczas burzy piaskowej na pustyni. Nic dziwnego, że kiedy włoscy archeolodzy ujrzeli na Saharze broń z brązu, srebrne branzolety, kolczyki oraz setki ludzkich kości – poczuli się jak w archeologicznym raju.
Herodot się nie mylił
- Po raz pierwszy znaleźlismy dowody na prawdziwość historii opowiedzianej przez greckiego historiografa, Herodota – mówi Dario Del Bufalo z Uniwersytetu w Lecce, członek ekspedycji. Jak pisał Herodot (484 – 425 p.n.e.), Kambyzes (syn Cyrusa Wielkiego) wysłał 50 000 żołnierzy z Teb, aby zaatakowali oazę Siwa. Ich celem było zniszczenie świątyni Amona po tym, jak kapłani tego boga odmówili legitymizacji rządów Kambyzesa w Egipcie. Po siedmiu dniach wędrówki armia dotarła do jakiejs oazy (naukowcy uważają, że było to El-Kharga), ale od momentu, kiedy ją opuścili, nikt ich więcej nie widział. Herodot opisał burzę piaskową, która miała pogrzebać tę olbrzymią armię na środku pustyni.
Sto lat po Herodocie, w 332 roku p.n.e., trasą armii Kambyzesa wybrał się Aleksander Wielki. Amon potwierdził, że Aleksander był rzeczywiście jego synem – a zatem nie było powodów, aby na świątynię nasyłać armię. Opowieść o wojownikach Kambyzesa popadła w zapomnienie, a wielu badaczy uznało ją za wymysł Herodota.
Teraz dwaj czołowi włoscy archeolodzy twierdzą, że odnaleźli dowody na prawdziwość tej historii. Angelo i Alfredo Castiglioni, bracia-bliźniacy, zasłynęli 20 lat temu odkryciem portu słynnego „złotego miasta” Berenike Panchrysos. Teraz dowiedli, że Herodot miał rację.
Wojsko tu było
Ich obecne archeologiczne przedsięwzięcie rozpoczęło się w 1996 roku, kiedy bracia Castiglioni prowadzili poszukiwania meteorytów koło Bahrinu, małej oazy niedaleko Siwy. Już wtedy znaleźli w tym rejonie pozostałości ludzkich szczątków, a także zlokalizowali rodzaj naturalnego schronienia, w którym ludzie chowaliby się przed burzą piaskową, gdyby taka nadeszła. Była to skała o wyskości około 1,8 m i długości 35 m, tworząca 3-metrowe wgłębienie. – Jej kształt wydawał się idealny na schronienie podczas burzy – mówi Alfredo Castiglioni. Tuż obok wykrywacz metali jednego z członków ekipy zlokalizował zabytki z brązu: sztylet i kilka grotów strzał. – Mówimy o niewielkich przedmiotach, ale ich znalezienie było niezwykle ważne, ponieważ odsyłały nas prosto do epoki perskich Achemenidów, czyli do czasów Kambyzesa – opowiada Castiglioni. Co więcej, to wszystko było niedaleko Oazy Siwa. Kilkaset metrów od schroniska, ekipa Castiglionich znalazła srebrną branzoletę, kolczyki i kilka elementów srebrnego naszyjnika – także i one okazały się pochodzić z epoki Achemenidów.
To wystarczyło. Przez kilka kolejnych lat bracia Castiglioni studiowali starożytne mapy i przekazy, aby dojść do wniosku, że armia Kambyzesa nie poszła drogą karawan przez oazy Dakhla i Farafra. Dotąd szukano jej pozostałości na tej trasie – bezskutecznie. – Postawilismy hipotezę, że wojownicy Kambyzesa poszli inną trasą i, rzeczywiście, okazało się, że w czasach XVIII dynastii istniała taka alternatywna droga – mówi Castiglioni. Zdaniem badaczy-bliźniaków wiodła ona przez Gil El Kebir, Wadi Abd el Melek, a następnie skręcała na północ w kierunku Siwy. – Druga droga była kontrolowana przez Egipcjan, tą armia Kambyzesa mogła maszerować bez przeszkód – wyjaśnia Alfredo Castiglioni.
Alternatywna trasa
Kartograficzne dowody jednak nie wystarczyły. Ekipa Castiglionich przebadała alternatywną trasę na całej jej długości i znalazła wiele studni zakopanych w piasku, które z pewnością czyniły możliwym przemarsz przez te okolice. Także badania termoluminescencyjne ceramiki znalezionej przy studniach wskazywały na fakt, że droga ta była w użyciu około 2500 lat temu – w czasach Achemenidów.
W 2002 roku bracia powrócili do miejsca odkrycia z 1996 roku. Jak się okazało, to właśnie tam starożytne mapy błędnie lokalizowały krnąbrną świątynię Amona. Żołnierze byli zatem przekonani, że dotarli do celu – ale zamiast kapłanów spotkali khamsin – gorący, silny i nieprzewidywalny wiatr, który wieje nad Saharą. – Część żołnierzy schowała się zatem pod skałą, a inni rozpierzchli się w różnych kierunkach. Może niektórzy z nich dotarli do jeziora Sitra i przetrwali – spekuleje Castiglioni.
Tysiące kości
Mieszkający w okolicy Beduini opowiadają historie o tysiącach kości, wynurzających się spod piasku. Ekipa włoskich archeologów postanowiła je zweryfikować – i rzeczywiście, niedaleko skały znaleźli masowy grób, z którym leżały zmieszane tysiące kości i czaszek, a także elementy uzbrojenia. Te kości, które leżały na powierzchni, zostały wydobyte przez rabusiów, dla których znalezisko brązowego miecza jest znakomitą okazja do zarobku. – Znaleźliśmy dokładne miejsce, gdzie wydarzyła się ta tragedia – mówi Del Buffalo. Badacz szacuje, że armia leży pod 5 metrami piasku.
Historia nowego znaleziska Castiglionich to wspaniałe świadectwo tego, jak wiele zostało jeszcze do odkrycia, a także zacheta do ufania starożytnym źródłom. Gdyby kiedyś Schliemann nie kierował się lekturą Homera, nigdy nie odnaleźlibyśmy Troi. Kto wie, co jeszcze kryje się pod ziemią krajów śródziemnomorskich?
- sortuj według:
-
0 -
0 -
1 -
0
1 plików
464,51 MB