-
1137 -
1015 -
1336 -
735
4298 plików
416,13 GB
ks. Winfried Wermter
Książeczka niesie pomoc tym, którzy cierpią, walcząc o oczyszczenie swojej splamionej osobowości. Dzwonek na tych, dla których pornografia stała czymś "normalnym"... » zobacz więcej http://adonai.pl/czystosc/?id=29
"Co złego jest w pettingu?
Poznaliśmy się we wspólnocie przy kościele dawno temu. Od 6-ciu lat jesteśmy razem. Od roku zaręczeni. Oboje jesteśmy wierzący. Bóg jest dla nas najważniejszy w życiu. Ze współżyciem seksualnym postanowiliśmy zaczekać do ślubu. Od roku zaczęliśmy głębiej okazywać sobie uczucia poprzez (nie lubię używać tego słowa) petting. Nie jestem pewna, czy tak do końca to podoba się Panu. Narzeczony nie widzi w tym nic złego, ponieważ twierdzi, że jesteśmy przekonani o swojej miłości, nie jesteśmy nastoletnimi dzieciakami i, przede wszystkim, wkrótce się chcemy pobrać, i właśnie dlatego w ten sposób pragniemy przygotować się do pełnego współżycia seksualnego w małżeństwie. Jeśli o mnie chodzi, przyznam szczerze, że bardziej robię to dla niego. Według mnie nie musiałoby być tego (pettingu). Wytrzymałabym do ślubu bez problemu. Kochamy Boga całym sercem i chcemy być zawsze blisko Niego. Przypodobać się Jemu w każdym czynie. Czy to, co robimy, jest zgodne z Jego nauką? Bardzo proszę o kilka słów w mojej sprawie. Z góry serdeczne Bóg zapłać!
Dorota
Droga Doroto!
Pozwól, że zanim odpowiem na Twoje pytania i wątpliwości "przygotuję sobie grunt" trzema uwagami ogólnymi.
Po pierwsze, nazwijmy po imieniu, czym jest petting. Jest to działanie mające na celu uruchomienie reakcji narządów rozrodczych, zbudowanie napięcia i przeżycie doznania przyjemności przy jego rozładowaniu. Pełna reakcja organizmu przy takim działaniu następuje najczęściej tylko u mężczyzny z tego powodu, że po prostu łatwiej ją u niego niż u kobiety wywołać. Zauważmy podobieństwo pettingu do działań autoerotycznych (masturbacja czyli onanizm lub samogwałt) tyle tylko, że dokonywany jest nie w pojedynkę, a w parze. Działanie takie imituje reakcję narządów, jaka zachodzi przy normalnym współżyciu płciowym, tyle, że bez zjednoczenia cielesnego (ściślej - narządowego). Chodzi tu o uzyskanie doznania seksualnego bez konsekwencji w postaci ewentualnego poczęcia dziecka. Tymczasem naturalne, dobre i prawidłowe (a tym samym - budujące więź i pożyteczne dla struktury psychofizycznej człowieka), świadome uruchomienie pracy narządów rozrodczych może mieć miejsce wyłącznie w małżeńskim współżyciu płciowym. I to jedynie pod warunkiem, że małżonkowie akceptują płodność i dzieci jako dar i jednocześnie jako naturalny i możliwy skutek aktu małżeńskiego. Jest więc petting nieuprawnioną i przynoszącą złe owoce próbą wykradania przyjemności zarezerwowanej dla małżeństw a będącej swoistą nagrodą Stwórcy dla małżonków za gotowość podjęcia się trudów rodzicielstwa. Jednak próba ta zawsze kończy się, w ogólnym rozrachunku, porażką. Za cenę chwilowej, doraźnej przyjemności płaci się trudnościami we własnym rozwoju osobowościowym oraz w budowie więzi seksualnej w przyszłym małżeństwie. Tak więc petting w żadnym stopniu nie jest elementem sprzyjającym rozwojowi człowieka ani też dobrego przygotowania do przyszłego współżycia małżeńskiego. Przeciwnie, może być źródłem rozlicznych trudności. Dlaczego?
Otóż petting wywołuje sztucznie reakcję narządów w sytuacji niezgodnej z naturą ich funkcjonowania, czyli w sytuacji wynaturzonej. Przeżycie doznania wyrwane jest całkowicie z kontekstu płodności i pełnego zjednoczenia cielesnego. Zatem doznanie niczemu nie służy, a staje się celem samym w sobie. Jest przeżywane w oderwaniu od jedności małżeńskiej i od płodności - rodzicielstwa. Tworzy to stereotyp (trwały zapis w mózgu) przeżywania doznania seksualnego niezgodny z naturą płciowości człowieka. Będzie to przeszkodą w budowaniu naturalnego, prawidłowego współżycia małżeńskiego. Dodajmy na marginesie, że zdecydowana większość małżeństw przeżywających trudności we współżyciu zupełnie nie kojarzy ich ze swymi wcześniejszymi "dokonaniami" przed ślubem. To, co piszę, nie jest żadną ideologią, lecz oczywistym faktem. Niestety jest on mało znany, bowiem ujawnianie rzetelnej wiedzy o płciowości jest nie na rękę potężnym finansowo siłom, które zarabiają na szerzeniu bałaganu seksualnego. Siły te, posługując się wyso-konakładowymi pismami, reklamami, telewizją i innymi dostępnymi środkami przekazu kreują fałszywą wizję płciowości człowieka.
Po drugie - charakterystyczne jest, że wątpliwości co do kwalifikacji moralnej czynów na "terenie" płciowości (nie tylko pettingu) mają z reguły nie mężczyźni, a kobiety. Jest to naturalne i zrozumiałe. Wystarczy przyjrzeć się biologii (czyli planowi Stwórcy wpisanego w naturę stworzenia). To kobieta ponosi wszelkie naturalne biologicznie skutki aktywności seksualnej: w jej ciele odbywa się współżycie, w niej poczyna się i rozwija przez dziewięć miesięcy dziecko, ona je w trudzie rodzi, ona je karmi piersią... Nic więc dziwnego, że kobieta obdarzona jest większym naturalnym wyczuciem, co jest złe w tej dziedzinie, ponieważ skutki zła sama najboleśniej odczuje na "własnej skórze". Jest więc w kobiecą psychikę wbudowanych szereg subtelnych mechanizmów ostrzegających przed niewłaściwym działaniem na tym delikatnym i świętym zarazem terenie przekazywania życia ludzkiego. Płynie stąd praktyczny wniosek: skoro kobieta ma większe wyczucie zła moralnego w tej dziedzinie, to ona (nie mężczyzna) powinna być ekspertem od rozstrzygnięć w dziedzinie działań płciowych (w myśl zasady, że widzący powinien prowadzić ślepca a nie odwrotnie). Co więcej - to kobieta powinna uchronić związek od wejścia na niewłaściwe tory w dziedzinie płciowości! Powinna uczynić to stanowczo i konsekwentnie, kierując się miłością, czyli dobrem obojga i dobrem ich przyszłego związku. Uleganie moralnie złym pomysłom mężczyzny nie ma nic wspólnego z prawdziwą miłością (bez względu na wytworzone przez niego, często bez złej woli, przepiękne ideologie i logiczne wywody usprawiedliwiające). Przyzwolenie na zło jest wyrządzeniem krzywdy i, jemu, i sobie. Krzywdy, przed którą mężczyzna sam czasem nie jest w stanie się obronić (mając mniejsze wyczucie zła i będąc "zagłuszonym" silnymi reakcjami pożądania).
Wreszcie, po trzecie: Czy petting "podoba się Panu", czy jest grzechem, czy jest grzechem ciężkim? Te pytania pojawiają się w listach bardzo często (zresztą nie tylko w sprawie pettingu czy wcześniej omawianego całowania się). Warto więc pokusić się o ogólniejsze rozstrzygnięcie. By nie błądzić i nie propagować jakiegoś "widzimisię" sięgam do Katechizmu Kościoła Katolickiego:
1852 Jest rzeczą wiadomą, jakie uczynki rodzą się z dala: nierząd, nieczystość, wyuzdanie, ...ci, którzy się takich rzeczy dopuszczają, Królestwa Bożego nie odziedziczą (Ga 5, 19-21).
1853 Źródłem grzechu jest serce człowieka i jego wolna wola...
1855 Grzech śmiertelny niszczy miłość w sercu człowieka wskutek poważnego wykroczenia przeciw prawu Bożemu; podsuwając człowiekowi dobra niższe, odwraca go od Boga...
1857 Grzechem śmiertelnym jest ten, który dotyczy materii poważnej i który nadto został popełniony z pełną świadomością i całkowitą zgodą"...
1859 Grzech śmiertelny wymaga pełnego poznania i całkowitej zgody. Zakłada wiedzę o grzesznym charakterze czynu... Ignorancja zawiniona i zatwardziałość serca nie pomniejszają, lecz zwiększają dobrowolny charakter grzechu.
1861 Grzech śmiertelny jest - podobnie jak miłość - radykalną możliwością wolności ludzkiej. ... Chociaż możemy sądzić, że jakiś czyn jest w sobie ciężką winą, powinniśmy sąd nad osobami powierzyć sprawiedliwości i miłosierdziu Bożemu.
1862 Grzech powszedni... gdy w materii lekkiej nie przestrzega się normy prawa moralnego lub gdy nie przestrzega się prawa moralnego w materii ciężkiej, lecz bez pełnego poznania czy całkowitej zgody.
1863 ... Grzech powszedni świadomy i pozostawiony bez skruchy usposabia nas stopniowo do popełnienia grzechu śmiertelnego...
1868 ... ponosimy odpowiedzialność za grzechy popełniane przez innych, gdy w nich współdziałamy: uczestnicząc w nich; nakazując je, zalecając, pochwalając lub aprobując; nie wyjawiając ich lub nie przeszkadzając im; chroniąc tych, którzy popełniają zło.
1872 Grzech jest aktem przeciwnym rozumowi. Rani on naturę człowieka...
Tyle katechizm. Ktoś mógłby mi przewrotnie zarzucić, że ujawniając powyższe "uświadamiam" o grzeszności i tym samym przyczyniam się do powiększenia "ciężkości" i tak popełnianych masowo grzechów. Jednak pokusa, by świadomie nie chcieć dowiedzieć się, co jest grzechem, by "nie móc" zgrzeszyć ciężko, jest wspomnianą "zawinioną ignorancją", która pogłębia ciężar grzechu. Poza tym nie ujawniając grzeszności, sam zaciągnąłbym winę i odpowiedzialność za "współdziałanie". Poznacie prawdę i prawda was wyzwoli oraz zło dobrem zwyciężaj - to najrozsądniejsze zasady postępowania w sprawach trudnych.
Tyle uwag ogólnych, które posłużą mi za "podkład" do odpowiedzi na list.
Droga Doroto. W zasadzie odpowiedź na swoje wątpliwości już znalazłaś powyżej. Wierzę, że "dałaś radę" doczytać do końca, nie wyrzucając tekstu do śmieci (dosłownie i w przenośni). Wiem, że "twarda to mowa", ale tak naprawdę nikt nie obiecywał chrześcijaninowi życia łatwego, lekkiego i przyjemnego. Warto jednak pamiętać, że przezwyciężenie nawet wielkich trudności z pomocą Bożą zawsze jest możliwe i daje człowiekowi w efekcie wielką radość i satysfakcję. Czyni go lepszym, uzdalniając do pokonywania jeszcze większych trudności. Podejmowany dobrowolnie trud jest ceną wzrostu i jedyną drogą człowieczego rozwoju. Nie da się tego trudu podjąć "za kogoś", choć można i trzeba pomagać ludziom w jego podejmowaniu. To właśnie próbuję dla Ciebie zrobić.
Doroto, cieszę się. że masz wrażliwe sumienie i nie zatraciłaś naturalnego rozeznania, co jest dobre, a co złe.
Możesz być pewna, że to. co kryje się pod terminem "petting " nie podoba się Panu, bo jest jawnie sprzeczne z Jego koncepcją płciowości człowieka i prawidłowych działań na jej terenie.
To, że narzeczony nie widzi w tym nic złego, nie jest dowodem na to, że jest "to" dobre a jedynie, że on "nie widzi". Jeżeli tak (co, jak wskazałem wcześniej, jest nierzadkie nawet wśród naprawdę przyzwoitych mężczyzn) to znaczy, że Twoim zadaniem jest oświecenie go, by "widział" lub przynajmniej, by uwierzył i uszanował fakt, że Ty "widzisz". Zrób to bardzo delikatnie, by nie poczuł się odgórnie pouczany, głupi czy wręcz gorszy. Podziel się z nim swoim dobrem, swoim "czuciem" sprawy i poproś, by wielkodusznie, z miłości do Ciebie ofiarował Tobie... spokój sumienia. To się Wam opłaci!!! Wygranie tej sprawy z pewnością będzie pięknie owocować w Waszym małżeństwie i w wychowaniu Waszych dzieci. Będziecie mogli być dla nich wiarygodni i polecać im własne narzeczeństwo jako godne naśladowania. Może wagi tego w tej chwili nie widzisz dostatecznie ostro i konkretnie, lecz -jako Tato - zapewniam Cię, że będzie to z biegiem lat coraz bardziej przez Was doceniane. Będzie źródłem niegasnącej głębokiej radości (a nie, jak w przypadku porażki, ciągłych wyrzutów sumienia).
Pomysł, żeby w ten sposób przygotować się do pełnego współżycia seksualnego w małżeństwie jest podpowiedzią szatana, pomysłem z piekła rodem. Rozpowszechnianym zresztą masowo, kłamliwie lecz ochoczo przez propagatorów "swobody seksualnej" zarabiających krocie na... bałaganie seksualnym. Podobnie zresztą propaguje się doświadczenia z wieloma "partnerami", by "nauczyć się" współżycia, aby zadowolić, ba, zachwycić przyszłego współmałżonka, czy "partnera". Czy wreszcie zachęca się do samogwałtu dla (rzekomo) "koniecznego poznania i rozwoju własnej seksualności". Wszystkie te zachęty są jawnym oszustwem za cenę... judaszowych srebrników. Są najwyższej klasy draństwem bazującym cynicznie na ludzkiej niewiedzy i słabości, a prowadzącym do ludzkich nieszczęść zaczynających się od uzależnienia od przyjemności seksualnej i w konsekwencji załamania się karier życiowych. Są przyczyną m.in. niewierności, rozpadu małżeństw, osierocania lub wręcz mordowania w czasie przed urodzeniowym własnych dzieci, przestępczości seksualnej...
Teraz, Dorotko, uwaga. Może być ciężko. Muszę Ci powiedzieć, że robiąc to dla Niego popełniłaś fatalny błąd. Po owocach poznacie... Niestety, mimo niewątpliwie dobrych chęci, zrobiłaś to przeciwko Jego dobru. Słowem, niechcący skrzywdziłaś Go, siebie i Wasze przyszłe małżeństwo. Krzywdy (nawet te wyrządzone nieświadomie) należy naprawiać. Zadanie to niełatwe, ale z Bożą pomocą możliwe. Wierzę, że Wam się uda. Podstawą tej wiary jest nie naiwna chęć przypodobania się Wam, lecz Twoja jawna deklaracja, że kochacie Boga całym sercem. Skoro teraz już wiecie, że to, co robiliście, nie jest zgodne z Jego wolą i nauką - droga powrotu jest jasna i... pewna. Początek tej drogi wskazuje syn marnotrawny mówiąc: Ojcze, zgrzeszyłem przeciwko Bogu i Tobie. Krokiem następnym jest szczera spowiedź i "uczepienie się" łaski uświęcającej. Co prawda z siłami ludzkimi różnie bywa, to jednak u Boga nie ma nic niemożliwego.
Dorotko, chcę Ci na koniec powiedzieć, że bardzo się cieszę, że odważyłaś się powiedzieć o swoim problemie, zanim nie zabrnęliście dalej. Doświadczenie uczy, że zdarza się to również tym, którzy stanowczo deklarują powstrzymywanie się od współżycia. "Kto stoi, niech baczy, by nie upadł" - przyjmijcie te słowa św. Pawła w pokorze i budujcie Waszą relację tak, by z pewnością, bez żadnych wątpliwości podobała się Panu. Będę Was wspierał modlitwą
Zatroskany Tato
Publikacja za zgodą redakcji
nr 1-2004
Porozmawiajmy spokojnie o... tych sprawach
Ks. Piotr Pawlukiewicz
Pewnego razu zapytał mnie ktoś: "O jakie sprawy tu chodzi?" O te! Tak, tak! Właśnie o te, o których myślisz. Którymi ludzie interesują się od dzieciństwa do późnej starości. Gdy w żeńskiej szkole średniej zaproponowałem dziewczętom, by anonimowo, na kartkach zadawały pytania na dowolne tematy, to trzy czwarte poruszanych zagadnień dotyczyło właśnie seksu... » zobacz więcej
Wasze komentarze:
zkrainyoz: 07.06.2008, 17:12
do gnom: sam sobie odpowiedziałeś na pytanie :) 'wzbudzanie podniecenia i rozładowywanie go' nawet przez ubranie też jest złe, bo podobnie jak petting- ma ten sam cel. metoda wydawałoby się jest "mniej grzeszna" ale czy to przez ubranie czy nie ... i tak się osiągnie zamierzone podniecenie. to jest takie troche oszukiwanie się, że petting to nic złego bo przecież nie dochodzi do stosunku, a jednak ... gra wstępna jest zarezerwowana tylko dla małżeństw. można powiedzieć, że z moim chłopakiem poszliśmy na łatwiznę i ten typowy petting zamieniliśmy na dotykanie narządów płciowych przez ubranie ale ... to jest równia pochyła a cięzkośc grzechu ta sama. Grzech jest grzechem ... trzeba stanąć w prawdzie przed sobą i Bogiem i żalować
gnom: 29.03.2008, 21:08
czy wzbudzanie podniecenia i rozładowywanie go ale bez bezpośredniego dotykania czyli przez ubranie to też jest petting?
a.: 05.02.2008, 19:21
Trudno sobie to wybaczyć - sięgnęło się dna. On - odszedł, nie mogąc znieść depresji i płaczu po naszych "miłosnych" pieszczotach. Myślę, że się wtedy zakochałam...do czasu, kiedy chwile szczęścia przeplatały sie z ogromnym bólem i coraz większym obrzydzeniem wobec siebie, nas. Chyba nie chciał mnie krzywdzić... tulił mnie, starał uspakajać... wpadałam w histerie... oboje nie wiedzieliśmy co się dzieje. Mieliśmy tylko siebie, sobie potrzebni, sobie najbliżsi na świecie. Trudno teraz - znając swoją słabość i głód bliskości, czułości - nie bać się jakichkolwiek kontaktów z kolejnymi mężczyznami. Niby wszystko jest teraz tak, jak powinno być. Grzecznie. Ale jest tylko żal, pustka, samotność i strach. I świadomość, że to wszystko za karę.
:|: 22.08.2007, 15:39
Dziwny artykuł. Wzbudza poczucie winy nawet u mnie, mimo że nie mam ani narzeczonego, ani nie uprawiam pettingu... Kobieta ma być przewodnikiem mężczyzny w "tych" sprawach? To jest zadanie dla obojga, a nie dla niej jedynie. Nie róbmy z mężczyzny kogoś głupiego (choć fakt, że jest on bardziej chętny do zdrad i zachwycania się różnymi pięknymi kobietami...) Podsumowując - zgadzam się, petting jest zły. Dobrze, że artykuł skutecznie od tego odstrasza. A z drugiej strony - "Słowem, niechcący skrzywdziłaś Go, siebie i Wasze przyszłe małżeństwo. Krzywdy (nawet te wyrządzone nieświadomie) należy naprawiać." Drogi Tato, powinieneś ten artykuł skierować do jej narzeczonego, a nie do samej "Dorotki"...
gag: 01.03.2007, 23:30
oooo? niezły kawałek tato spłodził!!!!!
Justyna: 09.02.2007, 14:11
Bardzo ciezko jest zachowac czystosc przedmalzenska... Jestem z moim narzeczonym juz przeszlo 5 lat (widywalismy sie, od poczatku trwania naszego zwiazku, niemalze codziennie) i coraz ciezej jest nam zachowac czystosc naszych intencji w naszym "sam na sam"... Przestrzegam wszystkie pary, aby nie probowaly pettinu, poniewaz uwolnic sie od tego, jest niezwykle ciezko - tzn. jesli sie czegos "sprobuje" to potem czlowiek do tego dazy... i pomimo checi, niekonczacych sie obietnic... ciagle upadamy... powiem szczerze,ze czasem brzydze sie soba... swoim cialem,tego, ze nie potrafilam, mimo glosu sumnienia, powstrzymac sie od tych dzialan... Przestrzegam Was, abyscie nie zaczynali tego typu poczynan,bo bedziecie tego zalowac... Prosze Was o modlitwe,abysmy wytrwali w naszym, kolejnym,miejmy nadzieje,ze osatnim juz, przed slubem, postanowieniu zycia w czystosc. I pamietajcie, ze im wiecej teraz z siebie dacie, tym pozniej, po slubie, bedziecie miec mniej do zaoferowania swoim malzonkom. Z Panem Bogiem!
cokipa: 30.09.2006, 07:54
To nie jest zrzucanie winy na kobiete, mamy ten dar że mozemy im pomoc, im jest trudniej, bo widzac nas sa nami zachwyceni, sami tez chca nam coś dac. wiem to, bo czasem to ja nawet chciałabym więcej "czułości" od mojego chłopaka, a jednak czuję że on nie chce, bo wie,że dalej sobie nie poradzi.Czasem mnie to na początku denerwowało, ale wyobrazic sobie moją radość teraz jest niepodobną, gdyz on sam, widzę, przestaje! Ja zawsze czuwam, czasem to ja nas "pilnuję" ale duzej pracy w "stróżowaniu" nie mam bo mam wspaniałego chłopaka!:) I BOGU ZA NIEGO DZIEKUJE, modlimy sie zawsze za siebie, chcę go kochać czule, bo On jest mój!!!!.. I WIEM, ZE TAKA CZUŁA MIŁÓSĆ JEST NAM POTRZEBNA!!!
I'm just a girl: 21.09.2006, 10:55
"kobieta ma większe wyczucie zła moralnego w tej dziedzinie, to ona (nie mężczyzna) powinna być ekspertem od rozstrzygnięć w dziedzinie działań płciowych (w myśl zasady, że widzący powinien prowadzić ślepca a nie odwrotnie). Co więcej - to kobieta powinna uchronić związek od wejścia na niewłaściwe tory w dziedzinie płciowości!" Bardzo wygodna dla mężczyzn postawa. Oni są niewinni, bo nie wiedzą, co czynią. Czy nie jest to zrzucanie winy na kobietę? "
(1)
Autor
Treść
[ Powrót ]
Zgłoś błąd [ Strona główna ] Drukuj Wyślij link
ABC | Modlitwy | Psalmy | Perełki | Miłość | Czystość | RCS | Szczęście | Opowiadania | Zamyślenia | Anioły | Ludzie | Jezus |
Aforyzmy | Jan Paweł II | Sakramenty | Dewocjonalia | Ciekawe | Cuda | Maryja | Miłosierdzie | Mp3 | Czytelnia | Poezja |
miłość czy Miłość? | Rozważania | Świadectwa | Pro-Life | Niepłodność | Małżeństwo | Powołanie | Wieczność | Zagrożenia |
Czytania | Skrzynka Intencji | Download | Relaks | Gry on-line | Galeria | Rodzina | Muzyka | Turystyka | Narzeczeństwo | Linki |
O stronie... | Ogłoszenia | Konkurs | Wspomóż nas | Polityka Prywatności | Kontakt
© 2001-2008 Pomoc Duchowa
Nie ma plików w tym folderze
-
0 -
0 -
0 -
0
0 plików
0 KB