Dmitrij Głuchowski - Ewangelia wg Artema - Majselbaum.rar
-
_core -
C -
Cache -
cars -
CD-ROMs -
client -
Commodities -
compressors -
Configurations -
Controllers -
data -
Data -
DEFAULT -
DeluxePacMan -
deluxepacman_amiga_win -
DEVS -
ENV -
Floppies -
fsuae -
gui -
Hard Drives -
Jan Białek - Tech -
Kickstarts -
kolorowanki lili -
libs -
Libs_1.3 -
Libs_68020+ -
Logs -
mods -
Modules -
Monitors -
pics -
rtg -
S -
Save States -
saves -
scen -
set4 -
set5 -
sfx -
Themes -
Tools -
TWCUSTOM -
TWDIY -
TWGRAFFITI -
TWMOUNTAINS -
TWOPTIONS -
TWSAMPLES -
TWSTUFF -
TWTEAMS
Odklejam je od wizjera maski przeciwgazowej i wypuszczam - i torebki, pochwycone przez wiatr, płyną w powietrzu dalej, podobne do meduz.
Prawdziwych zwierząt się tu nie spotyka - ani tych zwyczajnych, ani nawet przystosowanych do radiacji potworów.
W promieniu wielu kilometrów nie ma jednego żywego listka, jednego źdźbła trawy?
Tylko sadza i stopiony metal, zwęglone szczątki i betonowy gruz. Jeśli nawet wiatr przywiewa tu nasiona jakichś roślin, to padając na tę przeklętą ziemię, nie mogą przeżyć i wysychają.
I nawet torebki zatrzymują się tu tylko po to, by odpocząć, a potem pędzą dalej.
Przychodzę tu codziennie i dawno już straciłem rachubę dni, które tu spędziłem.
Ubieram się w ciężki skafander ochronny, zakładam maskę przeciwgazową, biorę broń i wyruszam na górę ruchomymi schodami. Z początku odprowadzali mnie dziwnymi spojrzeniami: były w nich jednocześnie pobłażliwość, podziw i szyderstwo. Teraz wszyscy się przyzwyczaili i przestali zwracać na mnie uwagę. I tak jest mi wygodniej...
mp3@160kbps
Czas trwania: 40m43s