Wykorzystujemy pliki cookies i podobne technologie w celu usprawnienia korzystania z serwisu Chomikuj.pl oraz wyświetlenia reklam dopasowanych do Twoich potrzeb.

Jeśli nie zmienisz ustawień dotyczących cookies w Twojej przeglądarce, wyrażasz zgodę na ich umieszczanie na Twoim komputerze przez administratora serwisu Chomikuj.pl – Kelo Corporation.

W każdej chwili możesz zmienić swoje ustawienia dotyczące cookies w swojej przeglądarce internetowej. Dowiedz się więcej w naszej Polityce Prywatności - http://chomikuj.pl/PolitykaPrywatnosci.aspx.

Jednocześnie informujemy że zmiana ustawień przeglądarki może spowodować ograniczenie korzystania ze strony Chomikuj.pl.

W przypadku braku twojej zgody na akceptację cookies niestety prosimy o opuszczenie serwisu chomikuj.pl.

Wykorzystanie plików cookies przez Zaufanych Partnerów (dostosowanie reklam do Twoich potrzeb, analiza skuteczności działań marketingowych).

Wyrażam sprzeciw na cookies Zaufanych Partnerów
NIE TAK

Wyrażenie sprzeciwu spowoduje, że wyświetlana Ci reklama nie będzie dopasowana do Twoich preferencji, a będzie to reklama wyświetlona przypadkowo.

Istnieje możliwość zmiany ustawień przeglądarki internetowej w sposób uniemożliwiający przechowywanie plików cookies na urządzeniu końcowym. Można również usunąć pliki cookies, dokonując odpowiednich zmian w ustawieniach przeglądarki internetowej.

Pełną informację na ten temat znajdziesz pod adresem http://chomikuj.pl/PolitykaPrywatnosci.aspx.

Nie masz jeszcze własnego chomika? Załóż konto

25-E un anatema!.mp3

lumbalis / OPERY z librettem / PONCHIELLI / La Gioconda / Akt II / 25-E un anatema!.mp3
Download: 25-E un anatema!.mp3

1,13 MB

0.0 / 5 (0 głosów)
GIOCONDA: Raczej przekleństwo!
LAURA: Ach! Ktoś ty?
GIOCONDA: Kto jestem, pytasz?
Jestem cieniem, co cię szuka!
Moje imię to zemsta!
Kochasz go. I ja go kocham.
LAURA: Boże!

Komentarze:

Nie ma jeszcze żadnego komentarza. Dodaj go jako pierwszy!

Aby dodawać komentarze musisz się zalogować

Inne pliki do pobrania z tego chomika
MARYNARZE: Hej, ho! Hej, ho! Chwyć ster do ręki! Hej, ho! Hej, ho! Wszyscy do cum! Hej, ho! Hej, ho! Zwinąć żagle! PIERWSZY MARYNARZ: A gdzie załoga? MARYNARZE: Tu jesteśmy, pod pokładem: taki los jest marynarza. Tu wśród szkwałów, huraganu, pośród ryku fal spienionych, my na dnie najgłębszym statku, nas ratują na ostatku. My jesteśmy pod pokładem. Na szczycie masztu, czy na chwiejnej rei nie straszny nam najdzikszy ryk zawiei. W lot gdzieś pod niebem, by spaść, w dół jak głaz, widzicie nas. To my spadamy z rei w dół jak głaz. Tak, wilkiem morskim będzie każdy z nas. Wilki morskie będą z nas.
BARNABA: Rybak zuch. Rybak zuch zarzuca sieci. Będzie jemu wierna toń. Piękny wieczór, księżyc świeci... PILOT (nawigator) Kto tam jest? BARNABA: Ta piosenka niech wam powie: jestem rybakiem, czekam przypływu. Zostawiłem moją łódź na płytkiej wodzie. Jutro jest Popielec i ludzie poszczą, a dla rybaka gratka nie lada. Zarabia wtedy i tyje. MARYNARZE: Ha, ha, ha BARNABA: Ach! Przyjęli nas śmiechem, marynarzy wraz z chłopcami. Mają trzydzieści wioseł i na tym koniec. Widzę dwa działa małego kalibru. Ty wracaj ile siły masz w wiosłach i sprowadź tu całą flotę. Czekaj tam, gdzie brzeg jest zalesiony. Ja tu zostaję, by oko mieć na wszystko. Więc ruszaj z Bogiem!
BARNABA: Rybak zuch, zarzuca sieci, będzie jemu wierna toń. Piękny wieczór, księżyc świeci, cały świat się śmieje doń. Barkarolo płyń spokojna, przez błękitną popłyń toń. Dziś syrena zniewolona wreszcie w moją wpadnie sieć. CHÓR: Tak, wpadnie w twoją sieć.
ENZO: Jak wesoło brzmi pieśń marynarzy. MARYNARZE: Niech żyje nam nasz książę pan i nasz kapitan! ENZO: Wiatr mamy wschodni właśnie taki potrzebny. Hej tam! Sterniku, przycumować każ zaraz mocne liny. Ty pierwszy, mój bosmanie, wywiesisz na dziobie brygantyny floty dalmackiej znak. My pod tym znakiem zwycięsko walczyliśmy. A nie zapomnij uzbroić masz w latarnię. Wy odczepicie zaraz liny zakotwiczone na rozkaz mój. MARYNARZE: Nie straszne dla nas sztormy i burze. Odważnie zanurzamy głowy w chmurze. Umiemy skoczyć na najwyższy maszt. To dla nas fraszka, to jest żywioł nasz. To fraszka wspiąć się na najwyższy maszt! Ach, to żywioł nasz! ENZO: A teraz idźcie na odpoczynek. Ja czuwać tu będę na moim kapitańskim mostku. Już późno. ZAŁOGA: Dobrej warty! ENZO: Dobranoc
ENZO: Niebo i toń! Szafir gwiazdami jakby klejnotami liśni. Anioł mój nadleci z nieba? Albo z morskiej spłynie piany? Tu jej czekam, a serce płonie jakby miało spalić się. Czekam ty, aż się pojawi jak sen złoty. czarowny, tęczowy sen! Noc tak głęboka, że nie widać nawet brzegu, wzrok ciemności nie przeniknie. Mrok miłośnie otula ziemię i z tęsknoty serce drży. Z tobą pragnę żyć! Przyjdź, ukochana! Niech odgadnę, co twe serce może kryć. Przyjdź! O, luba. Ach! Przyjdź, ja czekam... Przyjdź! Tylko z tobą moje życie...
ENZO: Płynie łódź? A może to złudzenie tylko! To chyba łódka. Z dala rytm dochodzi wiosła. Do mnie tu przez fale płynie... GŁOS BARNABY: Kapitanie! Gdzie jesteś? ENZO: Witajcie! Boże! Serce mi omal piersi nie rozerwie! Żeglarze, przybliżajcie się tu do mnie! Tutaj, chwyć linę. Przycumuj, a ostrożnie! LAURA: Enzo! Mój Boże. Tyś mój. ENZO: Laura GŁOS BARNABY (oddali): Dobrej fortuny! LAURA: Cóż to za głos złowróżbny? ENZO: Lecz on ocalił cię! LAURA: Ten jego śmiech szatański, grymas na ustach! ENZO: Ten człowiek nam otwiera raj na ziemi! Niech cień obawy co myśli płoszy rozwieje chwilę tej czystej rozkoszy; bo miłość moja o tobie śniła, dziś do raju wiedzie bram. LAURA: Ach! Pocałunkiem tyś mi objawił to, o czym śniłam po nocach bezsennych. Niech obaw płonnych cień nie przesłania radości czystej i upojenia. Bo twoja miłość to klucz do raju bram. ENZO: A teraz powiedz, aniele mój, jak mnie poznałaś? LAURA: Ja w marynarzu Enza poznałam. ENZO: Ja poznałem Laurę po dźwiękach głosu słodkiego. LAURA: Enzo, najdroższy! Lecz czas ucieka. Odpłyńmy! ENZO: Nie bój się! Nie ma na wyspie tej ducha żywego. Jak okiem spojrzeć nurt morskich fal/. Za małą chwilę zgaśnie blask księżyca. Gdy się niebo ściemni statkiem umkniemy w tę czarną noc; całując słodkie usta, pomkniemy w dal... Szczęśliwi z pełnymi na wiatr żaglami...
ENZO i LAURA: Przez toń słońce tęczę rozwiesza. niem się dzień z nocą zmiesza dopłyniemy do celu. Tam szczęście, tam szczęście ozłoci nam dni. Na fali, w oddali, w zawiei my zawsze weseli, nie tracimy nadziei. Więc płyńmy w tę jasność, w szafirów głębinę. Bo życie to raj. Bo życie to raj. W pogoni za marą półsenną w wód toni ukrywa twarz biedną. Już księżyc odpłynął gdzieś w dal!
ENZO: Czas już najwyższy cieczkę przygotować. Ty ukochana czekaj mnie tu. LAURA: O serce, czuję, jak toniesz we łzach. To światło! Ach! To Matka Boska!
LAURA: Ty, co żeglarzy masz w świętej opiece, bądź mi obroną w ciężkiej życia godzinie. Ogromny szał duszą targa, że nie wiem już, co czynić mam! Ty, coś zbłąkanych tarczą i obroną wysłuchaj mojej modlitwy. Serca drżenie... Błagam ciebie! Ach! A kiedy kornie drży ze skruchy łono, ty pomoc daj i błędów przebaczenie, na moją połóż skroń błogosławiącą dłoń.
GIOCONDA: Raczej przekleństwo! LAURA: Ach! Ktoś ty? GIOCONDA: Kto jestem, pytasz? Jestem cieniem, co cię szuka! Moje imię to zemsta! Kochasz go. I ja go kocham. LAURA: Boże!
więcej plików z tego folderu...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin
W ramach Chomikuj.pl stosujemy pliki cookies by umożliwić Ci wygodne korzystanie z serwisu. Jeśli nie zmienisz ustawień dotyczących cookies w Twojej przeglądarce, będą one umieszczane na Twoim komputerze. W każdej chwili możesz zmienić swoje ustawienia. Dowiedz się więcej w naszej Polityce Prywatności