Download: Koła terroru.jpg
"Koła terroru" Svena Hassela to jedna z najbardziej mrożących krew w żyłach powieści jakie dane mi było ostatnio przeczytać, choć nie ma ona nic wspólnego z horrorem. Nie wiem, czy jest to spowodowane wydarzeniami jakie autor opisuje, czy też specyficznym językiem i sposobem, w jaki to robi.
Bohaterowie książki to grupka niemieckich żołnierzy z 27 (karnego) pułku pancernego. Kolejno poznajemy Portę, Pluto, Starego, Mullera, Stage'a, Bauera, Legionistę i Malutkiego. Sam autor również jest bohaterem i pełni zarazem funkcję narratora. Wszystkie wydarzenia, o których pisze, oparte są na jego własnych przeżyciach, a książkę można uważać za sfabularyzowany pamiętnik.
Już w pierwszym rozdziale czytelnik zostaje rzucony w sam środek wojennej zawieruchy - bombardowanie niemieckiego miasta i ratowanie dzieci spod ruin sierocińca, wybuchające wszędzie bomby fosforowe i płonący żywcem ludzie. Chwilę później możemy przeczytać o makabrycznym pochówku setek spalonych, zmiażdżonych i porozrywanych w tym nalocie ludzi. Dalej Hassel opowiada o poligonie Sennelager i egzekucji, jaką jego pluton musiał wykonać, a także o zwyczajach i relacjach panujących w jednostce. Autor skupia się jednak głównie na wyprawie do Rosji i morderczej kampanii - zima 1941/1942. Pisze o wschodnim froncie, podróży w głąb terenów zajmowanych przez armię radziecką, przerażającym zimnie, setkach zabitych i o morderczych walkach, które tam prowadził jego oddział. Pokazuje wojnę z perspektywy szeregowego żołnierza, który ze względu na jednostkę, w której służy, dostaje zawsze najgorszą robotę i jest przez dowództwo z góry spisany na straty.
Mimo iż jest to dramat wojenny, obrazów grozy czytelnikowi nie oszczędzono. W "Kołach terroru" pełno jest autentycznego horroru, z jakim może spotkać się na wojnie szeregowy żołnierz. Nie brakuje tu opisów tortur, jakim Rosjanie poddają niemieckich oficerów, czy paraliżującego strachu, jaki ogarnia człowieka podczas kilkugodzinnego ostrzału artyleryjskiego. Hassel nie szczędzi szczegółów, nawet w przypadku, gdy jego czołg przejeżdża po kilkunastu uciekających cywilach, w tym dzieciach. Ironia i czarny humor, którymi czytelnik jest co stronę częstowany, jak wiele razy autor wspomina, pozwoliła mu w połączeniu z litrami wódki przetrwać najcięższe chwile. Właśnie to ironiczne spojrzenie na spaczony świat tworzy specyficzny, patologiczny obraz II Wojny Światowej. Doskonale pokazano w książce upadek moralny, jaki ogarnął armię. Bohaterowie jawnie kpią sobie z wszelkich przejawów patriotyzmu oraz woli zwycięstwa, i mimo iż walczą po stronie Hitlera, są jego wrogami.
"Koła terroru" to powieść specyficzna. Czyta się ją bardzo szybko, gdyż napisana jest prostym i wulgarnym językiem, różni się jednak zasadniczo od innych powieści wojennych. Brak tu Boga, honoru, ojczyzny. Jest tylko beznadzieja, tragedia i wszechobecna śmierć. Szczerze polecam, ale z góry ostrzegam: jeżeli nastawiacie się na coś podobnego do "Demonów Normadii" Mastertona, to srogo się zawiedziecie.