Wykorzystujemy pliki cookies i podobne technologie w celu usprawnienia korzystania z serwisu Chomikuj.pl oraz wyświetlenia reklam dopasowanych do Twoich potrzeb.

Jeśli nie zmienisz ustawień dotyczących cookies w Twojej przeglądarce, wyrażasz zgodę na ich umieszczanie na Twoim komputerze przez administratora serwisu Chomikuj.pl – Kelo Corporation.

W każdej chwili możesz zmienić swoje ustawienia dotyczące cookies w swojej przeglądarce internetowej. Dowiedz się więcej w naszej Polityce Prywatności - http://chomikuj.pl/PolitykaPrywatnosci.aspx.

Jednocześnie informujemy że zmiana ustawień przeglądarki może spowodować ograniczenie korzystania ze strony Chomikuj.pl.

W przypadku braku twojej zgody na akceptację cookies niestety prosimy o opuszczenie serwisu chomikuj.pl.

Wykorzystanie plików cookies przez Zaufanych Partnerów (dostosowanie reklam do Twoich potrzeb, analiza skuteczności działań marketingowych).

Wyrażam sprzeciw na cookies Zaufanych Partnerów
NIE TAK

Wyrażenie sprzeciwu spowoduje, że wyświetlana Ci reklama nie będzie dopasowana do Twoich preferencji, a będzie to reklama wyświetlona przypadkowo.

Istnieje możliwość zmiany ustawień przeglądarki internetowej w sposób uniemożliwiający przechowywanie plików cookies na urządzeniu końcowym. Można również usunąć pliki cookies, dokonując odpowiednich zmian w ustawieniach przeglądarki internetowej.

Pełną informację na ten temat znajdziesz pod adresem http://chomikuj.pl/PolitykaPrywatnosci.aspx.

Nie masz jeszcze własnego chomika? Załóż konto

24 Piasecki Sergiusz - Piąty etap.mp3

dota321 / Audiobook / Piasecki Sergiusz / Sergiusz Piasecki - Piąty etap (1938) / 24 Piasecki Sergiusz - Piąty etap.mp3
Download: 24 Piasecki Sergiusz - Piąty etap.mp3

6,67 MB

0.0 / 5 (0 głosów)

Komentarze:

Nie ma jeszcze żadnego komentarza. Dodaj go jako pierwszy!

Aby dodawać komentarze musisz się zalogować

Najwcześniej zachowana powieść Sergiusza Piaseckiego. Napisana w więzieniu na Świętym Krzyżu w kwietniu 1934 r. Początkowo zatrzymana przez cenzurę więzienną z powodów politycznych, mogła ukazać się drukiem dopiero w rok po wyjściu autora na wolność. Pisząc tę powieść oparł się na przeżyciach własnych oraz kolegów z polskiego wywiadu. Opisał ich życie, pełne przygód i niebezpieczeństw. Akcja rozgrywa się na pograniczu polsko-sowieckim w latach dwudziestych. Kontynuację stanowi powieść "Bogom nocy równi".

==============================================

Stoczony do poziomu literata

Sergiusz Piasecki


Od 10 lat polski rynek wydawniczy nadrabia zaległości. Na półki księgarń powracają dawno zapomniani, przede wszystkim przedwojenni autorzy. Żaden z nich nie przeżył jednak powrotu w tak imponującym stylu jak Sergiusz Piasecki. Jego koronna powieść - "Kochanek Wielkiej Niedźwiedzicy" - według rankingu "Rzeczpospolitej" uplasowała się na pierwszej pozycji pod względem sprzedanych egzemplarzy w kategorii polskiej prozy fabularnej XX wieku. Mnożą się dodruki innej jego książki - "Zapiski oficera Armii Czerwonej". Wydawców dodatkowo zaskoczył fakt, że wśród pytających o książki Piaseckiego najwięcej było nastolatków.



- Widać, że ten człowiek ma coś do powiedzenia - krótko skomentowała zjawisko szefowa oficyny LTW, która przygotowuje wydanie wszystkich dzieł Piaseckiego.
Ostatni sukces wydawniczy Piaseckiego potwierdził jego przedwojenną sławę. Sławę, którą zdobył pierwszą swoją powieścią. Dwa lata międzywojennych wydań i wznowień "Kochanka Wielkiej Niedźwiedzicy" wyniosły autora na trzecie miejsce pod względem liczby sprzedanych egzemplarzy po "Karierze Nikodema Dyzmy" Dołęgi-Mostowicza i "Dzikusce" Zarzyckiej, a w plebiscycie czytelników "Wiadomości Literackich" w roku 1938 proza Piaseckiego uzyskała drugą lokatę, ustępując jedynie "Ładowi serca" Jerzego Andrzejewskiego. Choć zdaniem wielu krytyków pisarstwo Piaseckiego nie wytrzymuje konkurencji takich mistrzów pióra jak Witold Gombrowicz, Bruno Schulz czy Józef Mackiewicz, to w historii polskiej literatury tzw. klasy B ten poczytny autor nadal broni się skutecznie i utrzymuje wysoką pozycję.

Niebezpieczny

Niezwykłe okoliczności debiutu Piaseckiego to nie tylko komercyjny sukces wydawniczy. Edycja "Kochanka Wielkiej Niedźwiedzicy" stała się kluczem, który w 1937 roku otworzył autorowi drzwi od celi najcięższego zakładu karnego przedwojennej Rzeczypospolitej - Świętego Krzyża. - Byłem w więzieniach sześć razy - przyznawał po latach. - W sumie odsiedziałem 14 lat. Po raz ostatni jedenaście lat bez przerwy.
Piasecki został skazany na karę śmierci prawomocnym wyrokiem wileńskiego sądu doraźnego za dwa napady rabunkowe z bronią w ręku. Prezydencka łaska zamieniła szubienicę na długoletnie więzienie.
Nigdy nie był pokornym pensjonariuszem zakładów penitencjarnych.
- Przesiedziałem w karnej izolacji prawie dwa lata - wspominał. - Jeden raz bez przerwy jedenaście miesięcy. (...) Jako przywódca buntu lidzkiego nosiłem trzy miesiące karne kajdany. Jako przywódcę rawickiego wysłano mnie karnie na Święty Krzyż. To przekreśliło ostatecznie skrócenie mi kary.
Od więzienia do więzienia wraz ze skazanym wędrowała kartoteka, a w niej dokument, jak sam wspominał, "z dwukrotnie podkreślonym, czerwonym odręcznym dopiskiem >> NIEBEZPIECZNY!<< ".
Biograf autora "Wielkiej Niedźwiedzicy" Ryszard Demel tak tłumaczył więzienną agresję Piaseckiego: "Nie tolerował bezgranicznego chamstwa wśród personelu zakładów karnych i okrutnego traktowania współwięźniów. Otwarcie protestował przeciw brutalności dozorców, za co siedział całe tygodnie w kajdanach w celi odosobnienia".

Muza i bandyta

Zapadł na ciężką gruźlicę. Od niechybnej śmierci za kratami Świętego Krzyża uratował Piaseckiego talent i wewnętrzny przymus pisania. Palił się w nim - jak ujmował stan swojego ducha po kilkuletnim pobycie za kratkami - olbrzymi pożar tamtego, przedwięziennego życia.
Atmosfera więziennej celi nie sprzyjała przelewaniu myśli na papier. Jednak dzięki umiejętności wyjątkowej koncentracji Piasecki potrafił tworzyć nawet w zupełnie niesprzyjających warunkach. - W klitce o wymiarze pięciu metrów sześciennych siedziało nas osiemnastu - opisywał. - Wolno było mieć tylko jeden brulion, który po zapisaniu należało oddać władzom więziennym. Nigdy nie mogłem mieć przy sobie całej swej powieści.
W ten sposób - na więziennych parapetach i betonowych podłogach, pisana chemicznym ołówkiem - powstawała literatura. Piasecki borykał się z jeszcze jedną trudnością. Kto wie, czy nie poważniejszą niż zatłoczona cela i brak papieru. Do tej kwestii sam nawiązał w jednym z późniejszych wywiadów: - Nie znałem prawie języka polskiego. Chodziłem do szkoły rosyjskiej. Na granicy, gdzie żyłem, posługiwałem się wyłącznie tą mową, a w więzieniu istniała specjalna gwara.
Dopiero po paru latach pobytu w więzieniu na Świętym Krzyżu udało mu się zdobyć pierwszy podręcznik polskiej gramatyki. Zanim go otrzymał, studiował budowę zdań w "Wiadomościach Literackich". Periodyk przesyłał mu regularnie Melchior Wańkowicz, którego poznał podczas wizyty reportera w jednym z więzień. Po latach to właśnie Wańkowicz podjął się publikacji pierwszej powieści Piaseckiego i przeprowadzenia śmiałej akcji medialnej na rzecz uwolnienia utalentowanego więźnia. Poparła go cała plejada ówczesnych pisarzy, dziennikarzy i publicystów, m.in. Stanisław Cat-Mackiewicz i Juliusz Kaden-Bandrowski.
W końcu do apeli wysyłanych z międzywojennego parnasu literatury polskiej przychylił się prezydent i położył swój podpis na akcie łaski dla Sergiusza Piaseckiego.

Zdjęcie z Krzyża

Święty Krzyż Piasecki opuścił nietypowo, niczym bohaterowie jego powieści. Pod bramą czekało na niego auto. Służbowego samochodu wraz z kierowcą użyczył jednemu z najbardziej krnąbrnych pensjonariuszy... naczelnik najcięższego więzienia II RP. Były więzień pojechał prosto do Kielc, gdzie oczekiwały go tłumy dziennikarzy. Zanim zaczął udzielać wywiadów, poszedł najpierw na pocztę. Nadał telegram do swego wybawcy - Wańkowicza: "Za zdjęcie z krzyża dziękuję, dziękuję, dziękuję".
Nazajutrz popularna przed wojną gazeta "Kurier Poranny" podała następującą informację: "Uwolnienie Piaseckiego koła literackie powitały z dużą sympatią".
Natomiast władze więzienne niebawem miały przekląć dzień, w którym świeżo upieczony pisarz opuścił mury podległego ich opiece zakładu. Naśladując Piaseckiego, z myślą o wyjściu na wolność, za pióra chwyciły rzesze kryminalistów. Jak informowała ówczesna prasa: "... grafomania zaczęła szerzyć się w więzieniach w sposób niebywały. Naczelnicy więzień przeżywają obecnie te same udręki, które od dawna są udziałem redaktorów i dyrektorów teatrów, zmuszonych przeglądać znoszone im zwały grafomańskich rękopisów autorów przebywających na wolności".

Z innej gliny

Piasecki był typem człowieka walczącego. Czas, który spędzał na delektowaniu się dniem codziennym, trwał bardzo krótko. Dwa lata. Od wyjścia z więzienia do wybuchu drugiej wojny światowej. Powodzenie jego książki i mecenat Melchiora Wańkowicza otworzyły mu drzwi literackiego salonu.
Z racji urodzenia najmocniej pociągało go wileńskie środowisko artystyczno-kulturalne. Ponieważ przedstawicieli ówczesnych elit paliła wprost ciekawość poznania nietypowego pisarza, Piasecki nie miał problemów z zawieraniem nowych znajomości. Po publikacji kolejnych powieści: "Piąty etap" i "Bogom nocy równi" dostaje listy z wyrazami uznania i sympatii od Wacława Sieroszewskiego i Tadeusza Boya-Żeleńskiego. Współpracę przy redagowaniu projektowanego tygodnika zaproponowali mu poeci Tuwim ze Słonimskim. Podczas pobytu w Zakopanem Piasecki spotkał się z Henrykiem Worcellem. Ten uznał go za "samotnika i zarozumialca", który "ma pogardliwy stosunek do inteligentów czy raczej intelektualistów-mięczaków. Uważa, że tacy jak on awanturnicy i ryzykanci mają najwięcej do powiedzenia w literaturze". Ale to wszystko nie przeszkadzało Worcellowi przedstawić go Marii Kasprowiczowej, u której zbierała się cała śmietanka Zakopanego.
Pod Giewontem dość często spędzał czas na dyskusjach ze Stanisławem Ignacym Witkiewiczem.
"Poznałem w Zakopanem Piaseckiego, pisarza bandytę - wspomniał w jednym z listów Witkacy. - Ciekawy chłop, ale ma już >> setnie<< przewrócone we łbie. Ale to co przeżył, to jest >> coś tak piekielnego<< , że wierzyć się nie chce, że on jeszcze żyje". Witkacy kilkakrotnie sportretował pisarza, a ten odwdzięczył się odręczną dedykacją na jednym z wydań swej powieści: "St. Ig. Witkiewiczowi - król granicy i bóg nocy, który się stoczył do poziomu literata polskiego".

Groza komunizmu

Kim był naprawdę Piasecki? Czy tylko uzdolnionym literacko kryminalistą? Czytając suche uzasadnienie wyroku wileńskiego sądu, próżno by szukać w jego postaci jakichś szczególnych cech osobowości, które po upływie lat uczynią z niego nie tylko pisarza, ale człowieka uczciwego, akceptowanego społecznie i darzonego zaufaniem. Prawdziwą odpowiedź na pytanie "kim był Piasecki" znaleźć można jedynie w jego skomplikowanym życiorysie.
Urodził się na Kresach z ojca polskiego szlachcica i matki Białorusinki. Oddany do rosyjskich szkół szybko się wynarodowił i za dumę poczytywał sobie bycie Rosjaninem. Wybuch rewolucji październikowej - Piasecki znalazł się wtedy w ogarniętej walkami Moskwie - uświadomił mu grozę nadchodzącej, nowej rzeczywistości. Jak na swój młody wiek szybko zorientował się w demagogii uprawianej przez bolszewickich przywódców. Obserwując ich zachowanie na moskiewskich ulicach, stał się nieprzejednanym wrogiem sowieckiego systemu, a wraz z nim całej ideologii komunizmu.
Z Moskwy uciekł do Mińska, gdzie związał się ze środowiskiem przestępczym. Nie kierował się bynajmniej żądzą zysku. Bardziej fascynowało go mocne życie w towarzystwie lojalnych i, jak sam powiadał, "honornych" kompanów niż upokarzająca w warunkach wojny domowej i ciągle na krawędzi głodu mieszczańska egzystencja. Tamten czas Piasecki opisał barwnie w złodziejskiej trylogii "Jabłuszko", "Spojrzę ja w okno..." oraz "Nikt nie da nam zbawienia".
Pod koniec pierwszej wojny światowej w Mińsku panowała atmosfera ciągłej tymczasowości. Kilkakrotnie miasto przechodziło z rąk do rąk. Rządzili w nim Niemcy, bolszewicy, Polacy, a raz nawet próbujący wybić się na niepodległość Białorusini. Po wkroczeniu do Mińska lokalnych oddziałów powstańczych "Zielonego Dębu" Piasecki zrezygnował ze złodziejskiego fachu i zaciągnął się do nich. "Podstawę tej nacjonalistycznej organizacji białoruskiej - głosił raport ówczesnego Sztabu Generalnego Armii Polskiej - tworzyły bandy dezerterów bez określonego planu działania, jednak z odcieniem nacjonalistycznym i antysowieckim". Kiedy na ulicach Mińska pojawiły się maszerujące na wschód oddziały Piłsudskiego, wielu partyzantów z "Zielonego Dębu" wstąpiło do formującej się u boku Polaków Dywizji Litewsko-Białoruskiej. Ranny w walkach o Mińsk, Piasecki trafia do polskiej podchorążówki, a w 1920 r., jeszcze jako żołnierz formacji białoruskich, broni Warszawy w walkach pod Radzyminem. Antybolszewizm powoli zbliżał Piaseckiego do Polski.

Człowiek rozbrojony

Dopiero krwawa konfrontacja dwóch cywilizacji w wojnie polsko-bolszewickiej sprawiła, że część mieszkańców Kresów uznała za swego opiekuna Rzeczpospolitą. Inni, jak Piasecki, powracali powoli do polskości. Nie zawsze wybór okazywał się łatwy. Wojna, oprócz ruiny gospodarczej, pozostawiła w spadku Polsce problem weteranów. Majątek ojca Piaseckiego został po sowieckiej stronie, choć wojska polskie posunęły się dalej na wschód, aż za główne miasto Białorusi. Pokrzywdzeni decyzjami politycznymi traktatu ryskiego kresowi żołnierze czuli się upokorzeni.
Pozostawieni sami sobie, nie mieli nawet na chleb. Znalezienie uczciwej pracy w Wilnie lub okolicy graniczyło wtedy wręcz z cudem.
"Wyrzucono nas na śmietnik - pisał ze smutkiem i goryczą o tamtych latach w >> Żywocie człowieka rozbrojonego<< Piasecki. - (...) Syte i bezpieczne społeczeństwo nie zainteresowało się losem tych, którzy bronili jego wolności. Nie raz żałowałem potem, że nie zginąłem na froncie".

Człowiek uzbrojony

Po roku błąkania się zaułkami Wilna Piasecki postanawia nawiązać współpracę z ekspozyturą wschodnią II Oddziału Sztabu Generalnego, czyli z polskim wywiadem. Granicę zna jak własną kieszeń, włada rosyjskim i lokalnymi dialektami, a w Mińsku pozostał jego ojciec. Piasecki jest jakby stworzony do tej służby - młody i brawurowo odważny, przy tym świadomy oblicza bolszewizmu.
Pogranicze tamtych czasów nie było spokojną ziemią. Z jednej strony Sowieci destabilizując Kresy wysyłali do Polski terrorystyczne bandy, z drugiej, by uprzedzać o zagrożeniach, działała liczna agentura II Oddziału. Dla kogoś mieszkającego w przedwojennej Polsce sama już konfrontacja z sowiecką rzeczywistością przekraczała ludzkie wyobrażenia. "Tu w bufecie obiady, pomarańcze, czekolada - mówi Piasecki ustami jednego ze swoich bohaterów w szpiegowskiej dylogii >> Piąty etap<< i >> Bogom nocy równi<< . - Tam - farbowana herbata z sodą, słodzona sacharyną. Tu - perfumy, jedwab, pończochy na nogach kobiet. Tam - smród brudnych, połatanych kożuchów (...), łapcie lub >> oporki<< na nogach".
Zieloną granicę agenci przekraczali pieszo, brnąc lasami, przez bagna, z rewolwerem w ręku. Piasecki przyznawał, że tylko latem 1925 zrobił 8 tysięcy kilometrów "klucząc wzdłuż ściany wschodniej". Wpadka oznaczała nieludzkie tortury i śmierć w ponurych lochach mińskiego więzienia. Niepisana zasada agentów "za kordonem" głosiła, że ostatnią kulę należy zachować dla siebie.

Agent przemytnikiem

Za tę wyjątkowo niebezpieczną pracę wywiad nie płacił dużych pieniędzy, a życie w ciągłym napięciu kosztowało drogo. Odreagowywano na ogół przy wódce i kobietach. Piasecki znalazł jednak dość nieoczekiwane rozwiązanie. Związał się ze szmuglerami. "W owym okresie pracowałem w wywiadzie wojskowym. Przemytnicy nic o tym nie wiedzieli - przyznawał. - Wywiad zaś nie wiedział, że pracuję z przemytnikami".
Szmugiel, oprócz dochodów, dawał Piaseckiemu doskonałe alibi, gdyby złapali go Sowieci. Kary za przemyt były niewspółmiernie mniejsze niż za działalność agenturalną.
Z drugiej strony "aktywność Piaseckiego jako szpiega była imponująca" - pisze w wydanej ostatnio książce poświęconej jego życiu i twórczości Krzysztof Polechoński. W ciągu jednego miesiąca przekracza granicę 30 razy. Ranny ucieka z zastawionej przez GPU pułapki i przedziera się 130 km poleskimi bagnami, ratując kolegę. W uznaniu zasług awansuje do stopnia podporucznika.
Tymczasem w drugim, szmuglerskim życiu, popada w konflikt z nie dotrzymującymi umów przemytnikami i rozbija całą ich grupę. Siedzi w aresztach polskich i sowieckich, ale za każdym razem udaje mu się wyjść. W Polsce wyciągali go przełożeni z wywiadu, a w Sowietach pieniądze, spryt, odwaga i, jak mawiał, czuwająca nad nim oraz wskazująca powrotną drogę Wielka Niedźwiedzica.
Po kilku latach życia w nieustającym napięciu nastąpiła katastrofa. Zasmakował w kokainie, którą przemycał do Sowietów, by pozyskiwać kontakty z wysokimi oficerami GPU. Coraz częściej tracił panowanie nad sobą, wszczynając pijackie burdy. Zwykle kończyły się na kresowych komisariatach policji. Jest również wysoce prawdopodobne, że w tym czasie przekazał przełożonym kompromitujące materiały szpiegowskie na kogoś związanego z najwyższymi sferami rządowymi Polski, co spowodowało ostateczne zwolnienie Piaseckiego z pracy w wywiadzie.

W desperacji

Po raz kolejny, prawie z dnia na dzień, został bez pracy i środków do życia, mimo że, jak sam przyznawał, w ciągu czterech lat działalności jako agent wywiadu i przemytnik przez jego ręce przeszło nie mniej jak milion funtów. - Były to moje pieniądze, bo Oddział II dawał bardzo mało, ja zaś utrzymywałem za granicą wiele placówek wywiadowczych - wspominał. - Chciałem, żeby moi ludzie byli dobrze opłacani.
Nie zabezpieczył siebie, a później głodował w więzieniu. Chciał wstąpić do Legii Cudzoziemskiej, ale na przeszkodzie stanął niedawny awans. Prawo nie zezwalało polskiemu oficerowi służby w obcej armii. Wędruje więc pieszo z Wilna do Brześcia, gdzie liczy na pomoc brata. Bezrobotny krewny znajdował się niestety w podobnej sytuacji. Piasecki, w podartych butach, z rewolwerem i resztkami kokainy w kieszeni błąka się przez pewien czas po lasach Grodzieńszczyzny. Zażywa ostatnią, stosunkowo dużą dawkę kokainy i napada z bronią w ręku na dwóch Żydów jadących na jarmark. Za zrabowane pieniądze usiłuje wyciągnąć z więzienia kolegę.
Wkrótce po tamtym rabunku napadają wraz z kompanem na pasażerów konnej kolejki wąskotorowej. Pieniądze tym razem poszły na "wódkę, kobiety i śpiew". Najprawdopodobniej zadenuncjowała ich w Wilnie była żona słynnego rosyjskiego śpiewaka Fiodora Szalapina, u której ostro biesiadowali. Wyrok: kara śmierci. W innym rejonie Polski skończyłoby się na trzech, czterech latach, ale na Kresach obowiązywał wówczas stan wyjątkowy i za napad z bronią w ręku szło się na szubienicę. Obydwu przestępców przed stryczkiem uratowały wcześniejsze zasługi Piaseckiego.
Łaska prezydenta RP zamieniła wyrok śmierci dla Piaseckiego i jego towarzysza na 15 lat więzienia.

W konspiracji

Wybuchła II wojna. Komendzie Okręgu Armii Krajowej w Wilnie znane były przymioty Piaseckiego. Nikt tak jak on nie nadawał się lepiej na tamtym terenie do konspiracyjnej roboty. Zadanie, które chciano mu powierzyć, było bardzo odpowiedzialne i niewdzięczne. Zaproponowano mu dowodzenie grupą, która miała egzekwować wyroki śmierci wydane przez podziemny sąd. Piasecki jednak nie chciał złożyć przysięgi. Tłumaczył się swoim indywidualizmem. Ale tak naprawdę chodziło o kwestię odpowiedzialności. W przypadku zaprzysiężenia byłby zobowiązany do bezwzględnego wykonywania rozkazów i ponoszenia ich moralnych konsekwencji. W końcu objął dowodzenie komórką likwidacyjną, ale nigdy nie wypowiedział roty przysięgi. Piasecki znał dobrze środowisko wileńskiego ZWZ i AK. Wiedział, że niektórzy z dowódców nie są ludźmi posiadającymi odpowiednie predyspozycje, zwłaszcza moralne, do wykonywania kierowniczych funkcji w konspiracji. Zresztą przekonał się o tym osobiście. Zamiast do zdecydowanych i świadomych wagi wykonywanych zadań ludzi trafił do grupy, w której nie brakowało podszytych strachem karierowiczów i intrygantów.
Wiele osób wychowanych na Kresach inaczej postrzegało wojenną rzeczywistość polityczną niż Komenda Główna AK i rząd londyński. Punktem spornym, który dzielił środowiska wileńskie, był zbyt ugodowy stosunek aliantów do Sowietów. Wrażliwość mieszkańców Kresów na nadchodzące niebezpieczeństwo ze Wschodu zwiększała się w miarę zbliżania się końca wojny. Na tym tle dochodziło do konfliktów. Dla Piaseckiego i innego znanego ze swojej bezkompromisowości pisarza Józefa Mackiewicza tzw. wyzwolenie przez Armię Czerwoną równało się drugiej okupacji i całkowitemu zawładnięciu polskich ziem wschodnich przez ZSRR. Był to kolejny ważny powód, dla którego Piasecki nie chciał złożyć przysięgi. Jednak mimo odmiennego zdania, pozostał dla wileńskiej Komendy Dywersji bezcennym nabytkiem. Przełożeni zaufali mu i pozwolili działać na własną rękę. Jak czas pokazał, nie zawiedli się.
Przeżycia i dylematy z tamtych lat Piasecki zawarł w opublikowanych już po wojnie, na emigracji, książkach "Człowiek przemieniony w wilka" i "Dla honoru Organizacji". Opisywane z beletrystycznym zacięciem wydarzenia składają się na powieści faktograficzne, a zachowania osób w nich występujących są w dużym stopniu prawdziwe. Postawy te często szokują czytelnika, tym bardziej że pod zmienionymi przez autora nazwiskami i pseudonimami kryją się prawdziwe, już historyczne postacie.

Krzyż Zasługi

Choć decyzje Piaseckiego jako dowódcy oddziału specjalnego do wykonywania wyroków śmierci budziły niejednokrotnie niezadowolenie decydentów wileńskiego podziemia, to z czasem okazały się zbawienne w
Zgłoś jeśli naruszono regulamin
W ramach Chomikuj.pl stosujemy pliki cookies by umożliwić Ci wygodne korzystanie z serwisu. Jeśli nie zmienisz ustawień dotyczących cookies w Twojej przeglądarce, będą one umieszczane na Twoim komputerze. W każdej chwili możesz zmienić swoje ustawienia. Dowiedz się więcej w naszej Polityce Prywatności