Wykorzystujemy pliki cookies i podobne technologie w celu usprawnienia korzystania z serwisu Chomikuj.pl oraz wyświetlenia reklam dopasowanych do Twoich potrzeb.

Jeśli nie zmienisz ustawień dotyczących cookies w Twojej przeglądarce, wyrażasz zgodę na ich umieszczanie na Twoim komputerze przez administratora serwisu Chomikuj.pl – Kelo Corporation.

W każdej chwili możesz zmienić swoje ustawienia dotyczące cookies w swojej przeglądarce internetowej. Dowiedz się więcej w naszej Polityce Prywatności - http://chomikuj.pl/PolitykaPrywatnosci.aspx.

Jednocześnie informujemy że zmiana ustawień przeglądarki może spowodować ograniczenie korzystania ze strony Chomikuj.pl.

W przypadku braku twojej zgody na akceptację cookies niestety prosimy o opuszczenie serwisu chomikuj.pl.

Wykorzystanie plików cookies przez Zaufanych Partnerów (dostosowanie reklam do Twoich potrzeb, analiza skuteczności działań marketingowych).

Wyrażam sprzeciw na cookies Zaufanych Partnerów
NIE TAK

Wyrażenie sprzeciwu spowoduje, że wyświetlana Ci reklama nie będzie dopasowana do Twoich preferencji, a będzie to reklama wyświetlona przypadkowo.

Istnieje możliwość zmiany ustawień przeglądarki internetowej w sposób uniemożliwiający przechowywanie plików cookies na urządzeniu końcowym. Można również usunąć pliki cookies, dokonując odpowiednich zmian w ustawieniach przeglądarki internetowej.

Pełną informację na ten temat znajdziesz pod adresem http://chomikuj.pl/PolitykaPrywatnosci.aspx.

Nie masz jeszcze własnego chomika? Załóż konto

005.jpg

00 Dzien startu - 005.jpg
Download: 005.jpg

95 KB

(800px x 600px)

0.0 / 5 (0 głosów)
Nawet chłopaki ustroili mi drogę, żebym łatwiej trafił do Czarnej.

Komentarze:

Nie ma jeszcze żadnego komentarza. Dodaj go jako pierwszy!

Aby dodawać komentarze musisz się zalogować

Ekspedycja Połonina R, czyli jak tu się napić kwasu.
Dzień wyjazdu, czwartek 1 czerwca 2017

Nareszcie wybiła piętnasta. Godzinkę się urwałem z roboty, więc już mogę zacząć motocyklową przygodę.
Mieliśmy wyruszyć tydzień temu, ale pewne sprawy przybrały niekorzystny obrót, dołożyła się do tego niepewna pogoda i mieliśmy tygodniową obsuwę. Jak się potem okaże wszystkim nam wyszło to na dobre, jednak dodatkowy tydzień oczekiwania dłużył mi się niemiłosiernie.
Śpieszy mi się, więc nie tracąc czasu, niemalże w biegu dopadam Jelona i już pędzimy przed siebie.
Inne pliki do pobrania z tego chomika
00 Dzien startu - 008.JPG
Mapka sytuacyjna z dnia.
Mapka sytuacyjna z dnia.
00 Dzien startu - 007.jpg
Potem przyszedł właściciel i od razu poczułem motocyklow ...
Potem przyszedł właściciel i od razu poczułem motocyklową atmosferę. Podziękowałem nocnemu przewodnikowi za eskortę i w końcu mogłem zrzucić z siebie już niepotrzebne warstwy. Przez tą całą przygodę z blondynką dotarłem z opóźnieniem, gdzieś przed 23-ą. W nagrodę za dotarcie, zanim właściciel zdążył pójść spać, dostałem pamiątkową naklejkę BPM i gorącą wodę na zupkę. Potem to już były nocne motocyklistów rozmowy, przy całkiem dobrym kwasie, który niespodziewanie sprezentował nam Pysiu. Nastawiłem się na picie kwasu dopiero jutro a tu taka miała niespodzianka. Gdzieś po północy zrobiło się już tak zimno, że postanowiliśmy iść spać, zanim całkowicie zamarzniemy. DaJan i Happy_Rider ustrzelili ostatnią wiatę a my z Verdgarem pod namioty. Z tym, że mój jest jeszcze na Jelonie. Tak strasznie mi się nie chciało go rozbijać, że przez chwilę się zastanawiałem, czy nie lepiej przespać się na barowej kozetce, ale w końcu się zmobilizowałem i przy asyście Verdgara, namiot stanął jak należy. DL Verdgara, tak gdzieś przed pierwszą w nocy pokazał 6,1 stopnia. Według prognoz nad ranem miało być ledwo cztery stopnie. Profilaktycznie owinąłem swój śpiwór plandeką, by uzyskać sprzyjający mikroklimat i poszedłem spać. Jeszcze tylko fotka przejechanych kilometrów (robiona rankiem następnego dnia, ale wstawię już teraz).
00 Dzien startu - 006.jpg
Na początku szło świetnie, ale z każdym kwadransem słone ...
Na początku szło świetnie, ale z każdym kwadransem słoneczko nieuchronnie chyliło się ku zachodowi. Postanowiłem jednak zrezygnować z pozostałej, malowniczej części trasy, bo w Lutczy słoneczko z każdą mijaną górą, bawiło się w chowanego i robiło się lekko chłodnawo. Za chwilę i tak nie będę nic widział, więc wariant B, czyli główne drogi i jak najszybciej się doturlać w Bieszczady. W Brzozowie dopadły mnie już egipskie ciemności i temperatura zaczęła gwałtownie spadać. Wrzuciłem coś ciepłego na siebie i po małym tankowaniu, mknęliśmy z Jelonem w mroku. Długie mi się spaliły i rozkoszy nie było. Za Leskiem zaczęło mną trząść. Nie, że Jelon kapcia złapał, tylko z zimna szczękałem zębami. Nie było wyjścia i musiałem dodatkowo stracić czas na ubranie grubszych skarpetek, rękawic, drugiej kominiarki i jeszcze na to wszystko nieprzewiewną przeciwdeszczówkę. Szybka w kasku trochę parowała, ale w końcu dało się jechać bez odczuwania przenikliwego zimna. Tak to już jest na starość, krew wolniej krąży w żyłach i byle chłodek a człowiek już marznie. Za młodu to przy takiej temperaturze jazda w krótkim rękawku nie była problemem. Dla bezpieczeństwa przytuliłem się do tyłu jakiejś osobówki i już nie musiałem wysilać wzroku na słabo oświetlonej drodze. Podwójnie na dobre mi to wyszło, bo za zakrętem stał patrol policji i zgarnęli mojego przewodnika, a ja znowu zostałem sam na drodze. Dojechałem do Czarnej i wypatruję Bieszczadzkiej Przystani Motocyklowej. Byłem tam tylko raz i to w dzień i od drugiej strony. Trochę mi się zaczęło dłużyć, Czarna się skończyła a Przystani nie ma. Od razu się trafił motocyklista skręcający do swojego domu. Jak to mówią okazja czyni złodzieja, więc od razu zwolniłem i zapytałem, czy daleko jeszcze do BPM? Chyba chciał jeszcze pojeździć, bo nie uzyskałem odpowiedzi, czy daleko, tylko dostałem propozycję nie do odrzucenia. Na ostatnich metrach będę miał osobistą eskortę. Czekało nas jeszcze kilka ładnych zakrętów i ze wstydem muszę przyznać, że ledwo dałem radę utrzymywać się na ogonie. Widać, że tubylec i zna te zakręty jak własną kieszeń. No i kolejne zaskoczenie, myślałem, że w czwartek wieczorem w BPM, oprócz nas nie będzie nikogo a tu są jeszcze co najmniej dwie ekipy motocyklowe. Najpierw zobaczyłem DaJana, potem Verdgara a na końcu przywitałem się z Happy_Riderem.
00 Dzien startu - 004.jpg
Jak to mam w zwyczaju wybrałem pod koła malownicze, bocz ...
Jak to mam w zwyczaju wybrałem pod koła malownicze, boczne dróżki, prowadzące przez wioski i wioseczki.
00 Dzien startu - 003.jpg
Pierwsza próba wypadła pomyślnie. Druga była już w ruchu ...
Pierwsza próba wypadła pomyślnie. Druga była już w ruchu miejskim. Zatroskanie znikło z twarzy młodej blondynki a ja już się cieszyłem, że z czystym sumieniem mogę jechać dalej. Podziękowała mi i rozstaliśmy się na pierwszym kieleckim skrzyżowaniu. Mam ze czterdzieści minut opóźnienia, więc piłuję Jelona bez litości. Żałowałem, że się wcześniej nie spakowałem, bo przez to straciłem kolejną godzinę. Trzeba było jeszcze zjeść, umyć się, uściskać najbliższych i dopiero przed osiemnastą mogłem wystartować. Zerowanie licznika, jedynka i cała na przód.
00 Dzien startu - 002.jpg
Szybka diagnoza i już wiadomo, że urwała się linka gazu. ...
Szybka diagnoza i już wiadomo, że urwała się linka gazu. Na jazdę wokół komina praktycznie nie zabieram żadnych dodatkowych narzędzi, więc nie za bardzo mogłem się wykazać przy młodej niewieście. Marny śrubokręt nie poradził sobie z solidnie zakręconymi śrubkami przy manetce. Trzeba było zastosować plan B. Wykręciłem sam pancerz linki i wyciągnąłem z manetki. Zerwany winowajca od razu się pokazał. Przypominam, że bardzo mi się śpieszy, więc chcę sprawę załatwić jak najszybciej. Jak to w życiu bywa, szybkie prowizorki są najlepsze. Na dnie kufra znalazłem resztki drutu które mogą uratować całą sytuację. Unieruchomiłem pancerz, uwiązałem linkę i owinąłem o manetkę. Prawie, że fabryka , ale prawie robi różnicę jak wiadomo. Najważniejsze, że można w miarę płynnie panować nad przepustnicą.
00 Dzien startu - 001.jpg
No i daleko nie dojechałem. W centrum Kielc macha na mni ...
No i daleko nie dojechałem. W centrum Kielc macha na mnie jakaś blondyna. Trzyma w ręku motocyklowy kask i macha. Może sobie mnie z kimś pomyliła albo macha do kogoś innego. Rozglądam się po bokach i wychodzi na to, że macha właśnie do mnie. Zatrzymałem Jelona, uchylam szybkę i czekam co się będzie działo. Podbiegła do mnie i łapczywie połykając powietrze wyjaśnia, że jej motocykl przestał reagować na manetkę gazu. Po uzyskaniu niezbędnych do działania informacji, zaparkowałem Jelona pod Dworcem Kolejowym i pomogłem przepchać jednoślada w bezpieczne miejsce. Był to całkiem ładny Junak 901 RS.
Bieszczady - DSC04681.JPG
Serpentyny bieszczadzkie
Serpentyny bieszczadzkie
Bieszczady - DSC04698.JPG
W oddali zalew soliński
W oddali zalew soliński
Bieszczady - Obraz 113.jpg
Bezkresna przestrzeń
Bezkresna przestrzeń
więcej plików z tego folderu...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin
W ramach Chomikuj.pl stosujemy pliki cookies by umożliwić Ci wygodne korzystanie z serwisu. Jeśli nie zmienisz ustawień dotyczących cookies w Twojej przeglądarce, będą one umieszczane na Twoim komputerze. W każdej chwili możesz zmienić swoje ustawienia. Dowiedz się więcej w naszej Polityce Prywatności